Reklama

Wszyscy czuliśmy się Wołyniakami

Niedziela toruńska 37/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wojciech Wielgoszewski: - Jak narodził się zamiar wyjazdu na Wołyń?

Anna Głos: - Tę podróż musiałam odbyć. Wspomnienia mojej Mamy o przedwojennym Wołyniu towarzyszą mi od dzieciństwa. Gdy nadarzyła się sposobność wyjazdu na Ukrainę wraz z grupą 20 osób pragnących tak jak ja, poszukiwać na dawnych Kresach rodzinnych korzeni, postanowiłam skorzystać z szansy spełnienia jednego z marzeń mojego życia. Pragnęłam odnaleźć grób Dziadka, zrobić zdjęcia i pokazać Mamie, jak teraz wygląda kraj jej dzieciństwa.

- Jakie były pierwsze wrażenia?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Byłam na Ukrainie tylko kilka dni, od 19 do 26 lipca, więc mogłam zobaczyć cząstkę tego, co przeszło do kresowej legendy Polski, ale i tak wiele miejsc wzbudziło mój zachwyt, np. cudowny, choć zaniedbany Lwów, zamek w Olesku, w którym urodził się Jan III Sobieski, Krzemieniec zwany Atenami Wołyńskimi - rodzinne miasto Słowackiego. Widziałam odnowioną katedrę w Łucku, z której po wojnie komuniści najpierw uczynili magazyn węgla, a później muzeum ateizmu. Podziwiałam zabytkowy monaster w Poczajowie, zadbany i wypielęgnowany, jakby z innego świata, zwłaszcza w porównaniu z podnoszącą się z upadku kolegiatą w Ołyce…

- Przyszła kolej na rozczarowania?

- Ołyka wywarła na mnie przygnębiające wrażenie. W pałacowo-zamkowej rezydencji Radziwiłłów, której „konserwacja” polega na nakładaniu kolejnych warstw farby, od czasów sowieckich mieści się szpital psychiatryczny. Z kolei w świątyni, zamienionej przez Sowietów w oborę, odzyskanej przez Polaków po upadku ZSRR, wszystko zostało zdewastowane. Na posadzce leży siano, a pod ścianą figury świętych. Na zewnętrznym murze rosną drzewa, widać ślady po pociskach. Polski proboszcz próbuje to wszystko ogarnąć, ale parafia jest mała, a jego parafianie bardzo biedni. W niedzielę zbiera na tacę (w przeliczeniu) ok. 15 zł. Ludzie przynoszą mu w darze ogórki, ziemniaki, co kto ma. W Ołyce jest też stary cmentarz. Polskie nazwiska i modlitwy zachowały się na niewielu nagrobkach. Wszystko porośnięte mchem i trawą, pasą się konie i kozy.

Reklama

- Zderzenie marzeń z rzeczywistością bywa bolesne…

- Tak, szczególnie w Kostopolu. Sowieci tak przebudowali centrum miasta, że trudno doszukać się czegoś sprzed wojny. Na miejscu kościoła stoi kotłownia, tam gdzie stał dom mojej Mamy, zbudowano wielki, komunistyczny blok. Tam, gdzie był cmentarz, jest fabryka mebli. Nikt nie kosi trawników, a właściwie bujnego zielska rozrosłego na żyznej glebie. Kwiatów jak na lekarstwo, szaro i brudno. Ulice zalane starym asfaltem, dziura na dziurze. Domki typowo ukraińskie, pomalowany na wszechobecny, paskudny modry kolor. Niebieskie są płoty i drzwi domów, dachy i okna. Nawet pomniki na cmentarzach. Na razie mam uraz do tego koloru. Ludzie wydają się życzliwi, ale jacyś wystraszeni, jak za Stalina. Chętnie rozmawiają, zawsze dodając, że mieszkają tu dopiero od 1946 r.

- Czy odnalazła Pani ślady po Dziadku?

- Z Kostopola wybraliśmy się do oddalonej o 21 km Janowej Doliny, do starych kamieniołomów łupku bazaltowego, gdzie pracował mój Dziadek. W jedynym liście, jaki po nim pozostał, napisanym w maju 1937 r. w sanatorium, pisał: „Lekarze powiedzieli, że ja w kamieniołomie pracować nie mogę (…), że dostanę lekką pracę, bo straciłem zdolność do ciężkiej pracy”. Faktycznie, już nigdy nie wrócił do kamieniołomów, bo… zmarł w październiku tego roku. Miał 33 lata. Teraz jest tam jezioro z krystalicznie czystą wodą. Patrzyłam na kąpiących się, myśląc, że kiedyś w tym miejscu po innych ludziach spływał pot… A w jego mieście nie ma cmentarza, na którym został pochowany, nie ma grobu, nie ma krzyża, tak jakby nie było człowieka. Przywiozłam więc z Janowej Doliny garść łupków bazaltu…

- Janowa Dolina kojarzy się Polakom jako jedno z miejsc straszliwej zbrodni wołyńskiej.

- Jej ofiarą padłaby pewnie rodzina mojej Mamy, gdyby wcześniej nie wywieziono jej na roboty do Niemiec. Widziałam stojący blisko kamieniołomów kamienny krzyż z napisem: „Pamięci Polaków z Janowej Doliny 23 kwietnia 1943 r.”. Tak uwieczniono 600 ofiar UPA. Obok stoi mały obelisk z inskrypcją: „Dla spoczywających w tej ziemi od wiosny 1943 r.”. Postawiła go rodzina Bolesława Pluty, któremu zamordowano brata, bratową i roczne dziecko. Cudem ocalał 2-letni chłopiec uderzony przez Ukraińca siekierą w głowę (ma ślad do dziś). Uniknął kuli, bo matka zasłoniła go swoim ciałem. Pan Bolesław ubolewał z powodu niewiele mówiących napisów, jednak tylko pod takim warunkiem miejscowe władze pozwoliły na upamiętnienie ofiar. Pod Kostopolem głęboko w lesie stoi jeszcze jeden mały pomnik w miejscu pomordowania 5 tys. Żydów z gett w Kostopolu, Sarnach i Równem.

- Jakimi refleksjami z wołyńskiej podróży chciałaby Pani podzielić się na zakończenie rozmowy?

- Do Polski wróciłam z przekonaniem, że już nigdy tam nie pojadę, bo nie ma do czego wracać, że teraz to inny kraj, inny świat. Tamten został już tylko na starych fotografiach i w sercach ludzi, którzy go utracili. Po kilku dniach zdałam sobie sprawę z tego, że jednak coś mnie tam ciągnie, że nie wszystko widziałam, że nie jestem tam zupełnie obca. Wrócę tam na pewno z dziećmi i pokażę Polskę ich przodków. Może to jedyna rzecz, którą mogę zrobić dla mojego Dziadka: postawić mu taki żywy pomnik.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerażające dane: 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało w ub.r. z tabletki "dzień po"

2024-03-27 09:25

[ TEMATY ]

Pigułka „dzień po”

Adobe Stock

Minister zdrowia Izabela Leszczyna poinformowała, że w ubiegłym roku 15-latki stanowiły 2 proc. osób korzystających z tabletki "dzień po". Dodała, że w tym czasie 1937 osób między 15. a 17. rokiem życia skorzystało z tabletki "dzień po".

W połowie marca Andrzej Duda zapowiedział, że nie podpisze ustawy, "która wprowadza niezdrowe, chore i niebezpieczne dla dzieci zasady". Jego zdaniem tabletka "dzień po" dostępna bez recepty dla osób niepełnoletnich jest "daleko idącą przesadą". Według prezydenta tabletka nadal powinna być wydawana na receptę, a w przypadku dziewczynek jej zażycie powinno być "decyzją rodzica".

CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył

2024-03-28 06:16

[ TEMATY ]

Wielki Post

rozważania

rozważanie

Adobe.Stock.pl

W czasie Wielkiego Postu warto zatroszczyć się o szczególny czas z Panem Bogiem. Rozważania, które proponujemy na ten okres pomogą Ci znaleźć chwilę na refleksję w codziennym zabieganiu. To doskonała inspiracja i pomoc w przeżywaniu szczególnego czasu przechodzenia razem z Chrystusem ze śmierci do życia.

Jezus spożywa ze swoimi uczniami ostatnią wieczerzę. Wie, że to, co teraz im mówi, za chwilę stanie się rzeczywistością – Jego Ciało zostanie wydane i Krew przelana w piątek, w czasie zabijania w świątyni baranków paschalnych. Wypowiada słowa, które odtąd będą powtarzane w czasie każdej Mszy św.: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje… bierzcie i pijcie, to jest Moja Krew”. „Ile razy bowiem będziecie jeść ten chleb i pić z tego kielicha, będziecie ogłaszać śmierć Pana, aż przyjdzie” (1 Kor 11, 26), dodaje św. Paweł Apostoł. Mogę te słowa przyjąć jako zaproszenie dla mnie: Bierz i jedz, pij, abyś żył. „Jeśli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6, 53n). Takie to proste i takie trudne jednocześnie… Tajemnica Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Naśladowanie Jezusa

2024-03-28 21:33

[ TEMATY ]

Toruń

Renata Czerwińska

Biskup Wiesław Śmigiel przewodniczył Liturgii Wielkiego Czwartku w toruńskiej katedrze.


CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję