Reklama

Fundamentalizm nam nie grozi

Niedziela bielsko-żywiecka 37/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: - Jak to się stało, że Ksiądz Biskup, mimo że urodził się i mieszkał w Stanach Zjednoczonych tak dobrze zna język polski?

Bp. Henryk Howaniec: - Moi rodzice to Polacy, więc dbali o to, bym dobrze władał ich ojczystym językiem. Z tego też względu podjąłem edukację w polskiej szkole. W języku polskim uczyłem się m.in. historii Polski i historii biblijnej, katechizmu oraz wysłuchiwałem kazań na Mszy św. Mimo tej edukacji, muszę się jednak przyznać, że dziś w języku polskim lepiej czytam niż mówię.

- Z racji urodzenia jest Ksiądz Biskup Amerykaninem, z racji rodowych korzeni Polakiem, a z racji sprawowania urzędu Kazachem. Która z tych narodowości jest Ordynariuszowi najbliższa?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Kazachem bym się nie nazwał. Anglosasem też raczej nie. Najbliższa memu sercu jest Polska. Odkąd pamiętam zawsze używałem tego języka, czytałem w nim i modliłem się. Nie trudno więc odgadnąć, że polskością przesiąkłem od najmłodszych lat i jej staram się być wiernym.

- Podczas swej pracy duszpasterskiej miał Ksiądz Biskup okazję do bliskich kontaktów z Janem Pawłem II. Które z nich zapadły najbardziej w pamięć?

- Jako biskup Ałmaty, po raz pierwszy spotkałem się z Janem Pawłem II, gdy do Watykanu z wizytą ad limina przyjechali hierarchowie z terenu dawnego Związku Radzieckiego, a ja wraz z nimi. Później, miałem okazję gościć Ojca Świętego na kazachskiej ziemi. Witałem Go w języku polskim, a mogłem przecież we włoskim.

- Jak na kazachskiej ziemi przebiegała papieska wizyta?

- Pierwszym gestem Ojca Świętego na ziemi kazachskiej było złożenie kwiatów pod pomnikiem upamiętniającym ofiary zbrodni komunistycznych. Następnego dnia po przylocie, Papież sprawował Mszę św., na którą pociągi zwoziły chętnych z wielu stron Kazachstanu. O szóstej rano, a więc na kilka godzin przed rozpoczęciem Eucharystii, wszystko wskazywało na to, że na miejscu celebry będzie bardzo chłodno i spadnie deszcz. Tymczasem zamiast przewidywanych opadów, wyszło piękne słońce. Zbiegło się to z wejściem Papieża do papamobile. Taka diametralna zmiana pogody przez Kazachów została skwitowana krótko: „to cud”.
Oprócz Mszy św., wizyta Jana Pawła II w Kazachstanie obfitowała w szereg innych wydarzeń. Zaliczyć do nich można m.in. spotkanie z prezydentem i wielkim muftim oraz z ludźmi nauki. Wszystkie te rozmowy przeprowadzone były w bardzo serdecznej atmosferze.

- Co Kazachstanowi dała ta pielgrzymka?

- Pewna Amerykanka wysłała do mnie list. Na kopercie, w miejscu, gdzie wpisuje się adresata, napisała: „Henryk Howaniec, biskup Chin”. Ludzie Zachodu nie wiedzieli gdzie jest Kazachstan, a dzięki pielgrzymce Jana Pawła II mogli zobaczyć relacje z tego kraju i czegoś się o nim dowiedzieć. Natomiast dla katolików z Kazachstanu było to wydarzenie wielkiej wagi. Przez wiele lat nie było tu Kościoła, choć byli katolicy. Nie było również wolności religijnej. I oto przyjeżdża do nich Papież, którego w ciepłych słowach wita ich prezydent. To naprawdę wiele dla nich znaczyło.

- Co Ordynariusza skłoniło do pracy w Kazachstanie?

- Kiedy moja praca w Rzymie dobiegała końca, zadałem sobie pytanie: No i co dalej? Na pomysł wyjazdu do Kazachstanu naprowadziły mnie słowa kard. Tomko, prefekta Kongregacji ds. Krzewienia Wiary, które wypowiedział w kościele jezuickim. Mówił wtedy o pracy misyjnej i o tym, że krew misjonarzy jest zasiewem chrześcijaństwa. Zasłyszane wówczas kazanie, wraz z wypowiedzią naszego prowincjała, który twierdził, że my, Polacy, w sposób szczególny jesteśmy powołani do pracy misyjnej na terenie dawnego Związku Radzieckiego spowodowały, że postanowiłem dołączyć do grona osób tam pracujących. Bałem się jedynie tego, że uznają mnie za zbyt leciwego do podjęcie tej misji. Okazało się jednak, że były to płonne obawy.

- Po dotarciu do franciszkańskiej misji w Kazachstanie, jakie były Księdza Biskupa pierwsze wrażenia?

- Jadąc przez Ałmatę rozglądałem się za kościołami, ale nie mogłem ich dostrzec. Gdy dotarłem do kaplicy, którą opiekowali się nasi współbracia, zobaczyłem prywatny dom, w którym Niemcy zrobili kaplicę. W jej wnętrzu mogło się zmieścić ponad 40 osób. To wszystko było dla mnie zadziwiające. W Rzymie byłem przyzwyczajony do tego, że co krok napotykało się na jakiś kościół, a tu był tylko jeden. Na dodatek ogromne wrażenie robiła wielka ilość śniegu, jaka zalegała na ulicach.

- Katolicy kazachscy to zbitka wielu grup etnicznych i tradycji. W jakich językach prowadzono dla nich duszpasterstwo?

- Msze św. były i po rosyjsku, i po niemiecku. Wszystko dostosowane było do potrzeb. Do Polaków mówiło się oczywiście po polsku. Oprócz kaplicy, duszpasterstwo prowadziliśmy w domach prywatnych położonych poza miastem. Dojazd do nich trwał ponad godzinę.

- Będąc obywatelem USA, przyzwyczajonym do swobód obywatelskich, jak odnalazł się Ksiądz Biskup w rzeczywistości, która była przeciwieństwem tej, w której wyrastał?

- Do wszystkiego można się przyzwyczaić. Był czas, że nawet na kwaterę przychodzili policjanci by zrobić inspekcję. Trzeba pamiętać, że w Kazachstanie funkcjonariusze KGB nadal pracują. Raz cała nasza franciszkańska wspólnota musiała przybyć do pana Iwanowa, który w naszym rewirze jest odpowiedzialny za sprawy religijne, na spotkanie. Wizyta miała jednak pozytywny przebieg. Urzędnik dobrze nas przyjął. Jak się okazało był przychylnie nastawiony do katolików.

- W jaki sposób wspólnota katolicka zdobywa nowych wyznawców?

- Nasza misja polega na opiece nad człowiekiem potrzebującym. My nie idziemy do ludzi, to raczej ludzie przychodzą do nas. Przy starym kościele w Ałmacie mamy stół dla biednych. Karmimy ich trzy razy w tygodniu. Otworzyliśmy też ambulatorium, w którym bezpłatnie leczy się chorych oraz wydaje się im lekarstwa. Zawsze korzysta z tej formy pomocy bardzo dużo osób. Taka działalność pomaga w nawiązywaniu dobrych kontaktów z lokalną społecznością. Niektórzy z tych, którzy otrzymali od nas wsparcie, zaczyna później interesować się katolicyzmem. W niektórych przypadkach owocuje to przystąpieniem do sakramentu chrztu.

- Jak wspólnota katolicka w Kazachstanie radzi sobie z oskarżeniami o prozelityzm, które często wysuwają prawosławni?

- Owszem, niektórzy prawosławni wysuwają oskarżenia, że siejemy prozelityzm. To o tyle dziwne, że nie robimy sobie żadnej reklamy. Ludzie przychodzą do nas, bo otrzymali od nas pomoc lub słyszeli od innych, że komuś pomogliśmy. Przychodzą protestanci i prawosławni. Najczęściej są to osoby wychowane w duchu religii Marcina Lutra bądź Bizancjum, ale jej nie praktykujące.

- Jak osoby wychowane w tradycji prawosławnej tłumaczą swoje zainteresowanie katolicyzmem?

- Mówią, że na nabożeństwach prawosławnych niczego nie rozumieją. Obcy jest im język starocerkiewny używany w liturgii prawosławnej. Żeby jednak ci ludzie mogli stać się katolikami, muszą przejść roczny katechumenat. Dopiero po tym czasie, w wigilię paschalną otrzymują chrzest, bierzmowanie i Pierwszą Komunię Świętą.

- Proszę powiedzieć, czy miejscowy Kościół doczekał się już rodzimych powołań kapłańskich?

- Jest jeden miejscowy ksiądz w diecezji karagandzkiej, który dwa lata temu został wyświęcony. Trudno jednak o nim mówić, że jest stuprocentowym Kazachem. Ojciec co prawda jest nim, ale matkę ma Rosjankę.

- Kościół w Kazachstanie oparty jest na kapłanach obcokrajowcach. Czy bardzo doskwierają im przepisy wizowe, które nakazują opuścić Kazachstan po wygaśnięciu wizy w paszporcie?

- Dawniej nie trzeba było opuszczać Kazachstanu by przedłużyć wizę. Teraz wprowadzono nowy przepis i trzeba się do niego stosować. Gdy wiza traci ważność, trzeba udać się do rodzinnego kraju, w którym można ją wyrobić, albo pojechać do pobliskiego Kirgistanu i tam załatwić wszelkie formalności. Podróż do Kirgistanu trwa jakieś 3-4 godziny, więc czasowo jest to bardzo korzystne. W Kirgistanie wizę można otrzymać po jednym lub dwóch dniach pobytu, ale trzeba za to słono zapłacić. Można powiedzieć, że taka ekspresowa usługa wynosi ponad sto dolarów więcej niż miałoby się to odbyć zwykłym trybem.

- Obostrzenia wizowe wynikają z nieufności władz do religii w ogólności, czy są raczej formą kontroli duchownych różnych wyznań?

Reklama

- Oni z pewnością boją się fundamentalizmu religijnego. Gdzie jednak mogą się z nim zetknąć? U katolików to raczej niemożliwe. Tu chodzi o muzułmanów.

- W Kazachstanie fundamentalizm muzułmański jest w ogóle obecny?

- U nas go nie widać, bo prezydent trzyma ich srogo. Stary mufti odszedł, bo tak zarządził prezydent. On też desygnował na to miejsce nowego człowieka. Taka polityka powoduje, że nie ma napięć między wyznaniami. Gdy przybył do Kazachstanu Jan Paweł II, oprócz prezydenta witał Go właśnie wielki mufti. Przedstawicieli prawosławnej cerkwi wtedy przy tym nie było. Zabronił im tego patriarcha moskiewski.

- Jak zatem na ziemi kazachskiej wyglądają relacje Kościoła katolickiego z Kościołem prawosławnym?

- Wbrew pozorom, bardzo dobrze. Miejscowi hierarchowie ze wspólnoty prawosławnej mają do nas bardzo przychylny stosunek. Są wspólne kolacje, seminaria (jedno z nich dotyczyło tego, co nas jednoczy), udziały w uroczystościach. Na przykład dwa lata temu zostałem zaproszony na obchody rocznicy stulecia konsekracji prawosławnej katedry w Ałmacie. Tamtejszy arcybiskup był także u mnie na Wielkanoc, aby wspólnie zaśpiewać pieśni w języku łacińskim i starocerkiewnym, wychwalające Zmartwychwstałego Chrystusa. Przy tej okazji poprosił mnie nawet o błogosławieństwo. Na prośbę abp. Hilariona byłem także w ostatnią Środę Popielcową na prezentacji książki poświęconej rosyjskim męczennikom za wiarę. To, że nie mogliśmy się z nimi wspólnie modlić w niedzielę modlitwy o pojednanie, nie wynikało z ich niechęci, lecz z wytycznych Patriarchatu Moskiewskiego. Po śmierci Aleksieja II widzę jednak, że w naszych wzajemnych stosunkach dużo się zaczyna zmieniać i to na lepsze.

- Jak zatem Kościół prawosławny patrzy na restytucję struktur katolickich w Kazachstanie?

- Trzeba przede wszystkim mówić prawdę. A jest ona taka, że Kościół katolicki miał tutaj swoje diecezje w czasach Katarzyny Wielkiej. Wiązało się to z ustanowieniem opieki duszpasterskiej nad Niemcami, którzy ściągnięci przez carycę, osiedlili się zwłaszcza nad Wołgą. Jednym słowem struktury katolickie istniały na tym terenie na długo przed rewolucją bolszewicką i o tym trzeba pamiętać.

- W Kazachstanie borykacie się z problemem mienia kościelnego zawłaszczonego przez komunistów?

- Kazachstanu ten problem nie dotyczy. Z tego, co wiem, w Pietropawłowsku był mały kościół zagrabiony przez komunistów, ale został on oddany na rzecz lokalnej wspólnoty. Stan techniczny, w jakim został on przekazany pozostawiał jednak wiele do życzenia.

- Jaka jest specyfika pełnienia urzędu biskupiego w takim mieście jak kazachska Ałmata?

- Jak każdy inny biskup staram się o to, by kontakty z kapłanami pracującymi na terenie diecezji, którą zawiaduję, były jak najlepsze. Mimo, iż parafie oddalone są od siedziby biskupiej o 500-700 km, to jednak dbający o nie proboszczowie przyjeżdżają do mnie na spotkania, z czego jestem niezmiernie rad. W miarę moich możliwości staram się im zapewnić odpowiednią pomoc finansową, gdyż zdane na siebie nie dałyby sobie rady. W mojej diecezji, o czym warto pamiętać, jedyną samowystarczalną parafią jest parafia katedralna. Reszta to małe wspólnoty składające się z 30 do 50 osób. Tak mała trzódka nie jest w stanie odpowiednio zatroszczyć się o potrzeby całej parafii.

- W czym upatruje Ksiądz Biskup największych problemów duszpasterskich?

- Przede wszystkim w emigracji. Młodzież o polskich korzeniach wyjeżdża na studia do Polski i tu zostaje. Lokalny Kościół nie będzie wzrastał, gdy z tej ziemi wyjeżdżać będą całe pokolenia w poszukiwaniu lepszego życia. Mówiąc o Polakach, trzeba też powiedzieć, że nie wszyscy nasi rodacy to katolicy. Czasy komunizmu zrobiły tu swoje. W zamian za lepszą pracę, za możliwość podjęcia studiów, rezygnowali oni z praktyk religijnych czy z chrztu dzieci. Przez takie decyzje wielu Polaków jest daleko od Kościoła.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Katarzyna Tekakwitha

2024-04-17 07:59

[ TEMATY ]

święci

pl.wikipedia.org

Katarzyna Tekakwitha

Katarzyna Tekakwitha

Św. Katarzyna Tekakwitha, zwana też Kateri, była Indianką z plemienia Mohawków. Przyszła na świat w kwietniu 1656 r. Jej ojciec był poganinem, wodzem osady. Matka była chrześcijanką, Indianką z plemienia Algonkinów.

Kateri wcześnie straciła rodziców, którzy zmarli na ospę. Wychowywała się u ciotki i wuja, który został wodzem plemienia. Chrzest przyjęła w wieku 18 lat. Za patronkę obrała sobie św. Katarzynę ze Sieny. Robiła krzyże z zebranych gałęzi, rozdawała je ludziom i umieszczała je w różnych miejscach w lesie. Nie rozstawała się z różańcem, a jej pobożność zrobiła wrażenie nie tylko na Indianach lecz także na Francuzach.

CZYTAJ DALEJ

Dokumenty diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego Sł. Bożej S. Leszczyńskiej dotarły do Watykanu

2024-04-17 12:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

sługa Boża Stanisława Leszczyńska

Kl. Kamil Gregorczyk

Stanisława Leszczyńska - witraż

Stanisława Leszczyńska - witraż

11 marca br., w 50. rocznicę śmierci Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, w Wyższym Seminarium Duchownym uroczyście zakończono diecezjalny etap procesu łódzkiej Bohaterki z Auschwitz.

Podczas uroczystości odbyło się zaprzysiężenie ks. dr. Łukasza Burcharda, który – jako portator akt diecezjalnego procesu beatyfikacyjnego został zobligowany do dostarczenia zebranych dokumentów procesowych do watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych. - Ja ks. Łukasz Burchard, mianowany przez jego eminencję kardynała Grzegorza Rysia poratorem akt dochodzenia diecezjalnego w procesje beatyfikacyjnym Sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej do Stolicy Apostolskiej przysięgam – że w najbliższym czasie doręczę je do Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych w Rzymie wraz z załączonymi listami polecającymi. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, której dotykam moimi rękami – mówił podczas przysięgi ks. Burchard. 

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Podwieczorek z tańcem

2024-04-17 16:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Różnorodne style taneczne zaprezentowali młodzi tancerze i tancerki podczas spotkania muzycznego Podwieczorek z tańcem w Pałacu Młodzieży w Łodzi.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję