Reklama

W wolnej chwili

Minister Dmowska-Andrzejuk: sport musi się nauczyć żyć z koronawirusem

"Jako środowisko musimy nauczyć się żyć z koronawirusem i odnaleźć się w nowej rzeczywistości" - przyznała w wywiadzie dla PAP minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk, która zapowiedziała, że od września obiekty COS znowu będą do wyłącznej dyspozycji zawodników kadr narodowych.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polska Agencja Prasowa: Coraz więcej zakażeń COVID-19 w polskim sporcie. Hokeiści, siatkarze, lekkoatleci, piłkarze, a ostatnio koszykarz. Czy ta sytuacja nie budzi pani niepokoju?

Danuta Dmowska-Andrzejuk: O tym, że ryzyko zarażenia się przez sportowców COVID-19 istnieje wiadomo było od samego początku wybuchu pandemii. Dlatego, wspólnie z Centralnym Ośrodkiem Medycyny Sportowej i polskimi związkami sportowymi, podjęliśmy szereg działań, które miały chronić sportowców i to ryzyko minimalizować. W ostatnich dniach mamy jednak do czynienia ze znacznym wzrostem zakażeń w całym kraju. Niestety, nie udało się go uniknąć także w przypadku sportowców. Na szczęście liczba osób zakażonych nie jest długa, co bardzo mnie cieszy. Ministerstwo Sportu na bieżąco monitoruje sytuację. O każdym nowym przypadku wśród sportowców jestem informowana.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

PAP: Czy z analizy dotychczasowych przypadków wynika, że w którejś sytuacji zawiodły procedury bądź zawinił człowiek?

D.D-A.: Procedury zdały egzamin. To widać już po tym, że mamy do czynienia z niewielką liczbą zakażonych sportowców. Procedury zadziałały także w przypadku postępowania, kiedy taki przypadek się pojawił. Natychmiastowa izolacja osoby, która ma pozytywny wynik testu lub nawet źle się poczuje, powoduje, że są to jednostkowe przypadki. Myślę, że sportowcy są świadomi celów, wyzwań, dlatego w większości przestrzegają obowiązujących obostrzeń. Ja oczywiście po raz kolejny apeluję, żeby stosować się do wszystkich wytycznych.

PAP: Dlaczego nie udało się utrzymać zamknięcia ośrodków COS dla gości prywatnych? To miał być azyl sportowców wyczynowych, tam mieli się czuć bezpiecznie...

D.D-A.: Ośrodki Przygotowań Olimpijskich były odizolowane na początku pandemii po to, by zapewnić zawodnikom jak najbezpieczniejsze warunki do trenowania. W miarę odmrażania wszystkich gałęzi gospodarki i znoszenia obostrzeń, poluzowane zostały także restrykcje w COS-ach. Wielu sportowców chciało mieć możliwość opuszczenia ośrodka chociażby po to, aby zrobić zakupy w sklepie. Nie jest jednak tak, że przez bramy COS-u wchodzi każdy, kto chce i kiedy chce. Przykładem może być ośrodek w Cetniewie, gdzie w trakcie wakacji spaceruje mnóstwo turystów. W tym roku ich nie ma. Wyjątkiem są osoby, które chcą skorzystać z infrastruktury sportowej, jak baseny czy korty tenisowe. Zazwyczaj szeroko więc otwarte bramy ośrodka w tym roku są zamknięte.

Reklama

PAP: Czy sportowców przebywających w ośrodkach COS, ale i innych, w których odbywają się obozy i zgrupowania, nie powinna obowiązywać zasada izolacji i ograniczenia kontaktów ze "światem zewnętrznym"? W mediach społecznościowych bez trudu można znaleźć zdjęcia zawodników np. z plaży we Władysławowie...

D.D-A.: Myślę, że to, czy sportowiec opuszcza ośrodek i idzie np. na plażę, jest jego indywidualną decyzją. Jako środowisko musimy nauczyć się żyć z koronawirusem i odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości. Mogę jednak zdradzić, że z początkiem września powrócimy do bardziej restrykcyjnych zasad w COS-ach. Znowu będą one dostępne jedynie dla zawodników kadr narodowych, by zapewnić im tak dużo bezpieczeństwa, jak to tylko możliwe. Proszę jednak pamiętać, że sportowcy to normalni ludzie. Kiedy nie przybywają na zgrupowaniach kontaktują się z innymi ludźmi, robią zakupy, wychodzą do restauracji czy korzystają z komunikacji miejskiej.

PAP: Jak pani skomentuje sytuację, że zawodniczka, wobec której istniało duże ryzyko zakażenia koronawirusem po pierwszym przypadku w Cetniewie, wracała do domu pociągiem, a dopiero później przeszła testy na obecność wirusa? Czy nie można było skoszarować zawodników w ośrodku przez tydzień i tam wszystkich masowo przebadać? Coś takiego udało się zrobić w Zakopanem po przypadku zakażenia młodej zawodniczki szermierki...

Reklama

D.D-A.: Decyzję o tym, jakie działania należy podjąć w danej sytuacji podejmuje każdorazowo lekarz kadry, który konsultuje się z Centralnym Ośrodkiem Medycyny Sportowej. Z moich informacji wynika, że te dwie sytuacje były zupełnie inne. W przypadku Cetniewa zawodniczka, u której stwierdzono koronawiursa, była już wtedy poza ośrodkiem. W przypadku Zakopanego zawodniczka miała objawy na zgrupowaniu, stąd decyzja o izolacji w ośrodku i przeprowadzeniu testu.

PAP: Niedługo w Wiśle odbędą się konkursy Letniej Grand Prix w skokach narciarskich, z których organizacji zrezygnowała większość krajów. Tymczasem w Polsce na trybunach mają pojawić się kibice. Jakie procedury i obostrzenia będą tam obowiązywać? Czy ryzyko nie jest zbyt duże?

D.D-A.: Przypomnę, że w Polsce - jako jedni z pierwszych w Europie – przy okazji wznowienia rozgrywek piłkarskiej Ekstraklasy na trybuny wrócili kibice. Nic złego się nie wydarzyło, nie było ognisk zakażeń wśród nich. Tak jak już wspominałam, mamy nową rzeczywistość, z którą musimy nauczyć się żyć. To od zachowania kibiców i przestrzegania wszystkich wytycznych będzie zależeć, czy na tego typu imprezach będzie bezpiecznie.

- Obecnie na imprezach sportowych organizowanych na otwartym powietrzu kibice mogą zajmować maksymalnie do 50 procent miejsc na widowni. Oczywiście trzeba też przestrzegać zasad takich, jak zasłanianie ust i nosa czy zachowywanie odstępu. Organizator imprezy musi wystąpić do władz samorządowych o zgodę na jej przeprowadzenie, bo mówimy tu o imprezach masowych. Nawet jeśli uzyska taką zgodę, kiedy tylko pojawi się jakiekolwiek zagrożenie, zgodę może cofnąć wojewoda. Jeszcze bardziej restrykcyjne zasady są nakładane w tzw. strefach żółtych i czerwonych, czyli w regionach, w których występuje największa liczba zakażeń koronawirusem. Jeśli dana impreza będzie odbywać się w strefie żółtej, kibice będą mogli zajmować nie więcej niż 25 proc. miejsc dla nich przewidzianych. Jeśli będzie to strefa czerwona, impreza sportowa może się odbyć, ale bez udziału publiczności.

Reklama

PAP: Ruszyły rozgrywki piłkarskie w niższych ligach, niedługo wystartuje Ekstraklasa, a zaraz po niej zmagania ligowe w koszykówce, piłce ręcznej, hokeju czy siatkówce. Czy nie boi się pani, że wobec wzrostu liczby zakażeń, a także ostrzeżeń, iż jesienią może być jeszcze gorzej, rozgrywki zostaną storpedowane przez koronawirusa?

D.D-A.: Myślę, że wszystkim zależy na tym, aby rozgrywki - czy to w piłce nożnej, siatkówce, koszykówce czy innej dyscyplinie - odbywały się normalnie. Ekstraklasa przeszła już próbę przy wznawianiu poprzedniego sezonu i pokazała, że da się grać w bezpieczny sposób. Wiem, że przedstawiciele poszczególnych lig są przygotowani na różne scenariusze, które będą wdrażane w zależności od sytuacji. Miejmy jednak nadzieję, że wszystko będzie przebiegać pomyślnie. W końcu wszyscy kibice są spragnieni sportowych emocji.

PAP: Coraz głośniej słychać niezadowolenie organizatorów imprez masowych, głównie biegowych, które – chyba jako ostatnie - nadal nie zostały "odmrożone". Jakie są powody takiej decyzji? Czy październikowe mistrzostwa świata w półmaratonie w Gdyni są zagrożone?

D.D-A.: Jeżeli chodzi o MŚ w półmaratonie na ten moment nie są one zagrożone i elita będzie mogła pobiec ulicami Gdyni. Inaczej wygląda kwestia biegu towarzyszącego, dla amatorów, w którym miałoby pobiec około 25 tys. osób. Na tak duże liczby zgody nie wyraża Ministerstwo Zdrowia. W przypadku sportowców wyczynowych nie dość, że mówimy o znacznie mniejszej liczbie uczestników, to przed zawodami mają oni robione testy na koronawirusa, co sprawia, że ryzyko zakażenia jest nieporównywalnie mniejsze.

- Inna sprawa, że sportu nie da się uprawiać w maseczkach, a przy aktywności fizycznej, jak twierdzą lekarze, wydech człowieka ma zasięg nawet do 10 metrów. Wystarczy, że zakażona będzie jedna osoba i mamy efekt kuli śnieżnej. Co innego kiedy mówimy o kibicach, którzy zajmują swoje miejsce i zachowują dystans, a co innego kiedy osoba jest w ruchu i do tego mija się z setkami innych, do tego również bez maseczek. Proszę też pamiętać, że dla sportowców wyczynowych startowanie w zawodach to źródło utrzymania i tak naprawdę praca, a najważniejsza impreza, czyli igrzyska olimpijskie, została przeniesiona na przyszły rok. Nie odbywa się także wiele innych imprez mistrzowskich. Cieszy mnie, jako ministra sportu i sportowca, tak duże zainteresowanie biegami amatorskimi. Musimy jednak zachować zdrowy rozsądek, dlatego zachęcam wszystkich do ruchu na świeżym powietrzu z zachowaniem zasad bezpieczeństwa. Póki co biegajmy po lasach i parkach. Na rywalizację przyjdzie na pewno czas.

Reklama

PAP: Czy resort we współpracy ze związkami sportowymi myśli już o zimie? Wtedy większość zawodników powinna budować formę na sezon olimpijski, a spora grupa sportowców wyjeżdżała w tym czasie trenować do ciepłych krajów. Teraz może to być niemożliwe...

D.D-A.: Oczywiście Ministerstwo Sportu - poza monitorowaniem bieżącej sytuacji - patrzy też w przyszłość. To jednak polskie związki sportowe i szkoleniowcy układają plan przygotowań i to od nich zależy, w jakim miejscu będą trenować ich zawodnicy zimą. Należy jednak pamiętać, że cały świat jest w takiej samej sytuacji. Mogą pojawić się oczywiście problemy z wyjazdem w te miejsca, do których nie będzie lotów. Być może trzeba będzie zrewidować plany ze względu na zmianę sytuacji w innym kraju. Ja oczywiście zrobię wszystko aby zapewnić polskim sportowcom maksimum komfortu w trakcie przygotowań do przyszłorocznych igrzysk w Tokio. Sport pokazał, że potrafi dynamicznie dostosować się do zmieniającej się sytuacji.(PAP)

Reklama

Autor: Marta Pietrewicz, Paweł Puchalski

mar/ pp/ sab/

2020-08-13 08:27

Ocena: 0 -6

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Diecezja sandomierska górą!

Niedziela sandomierska 20/2013, str. 1

[ TEMATY ]

sport

Archiwum organizatorów

Mistrzowska drużyna – Lektorzy starsi z Parafialnego Klubu Sportowego „Jadwiga” z parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Janowie Lubelskim. Niżej: lektorzy z parafii Bernardynów w Opatowie zostali zwycięzcami w kategorii uczniów z gimnazjów

Mistrzowska drużyna – Lektorzy starsi z Parafialnego Klubu Sportowego „Jadwiga” z parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Janowie Lubelskim. Niżej: lektorzy z parafii Bernardynów w Opatowie zostali zwycięzcami w kategorii uczniów z gimnazjów

W tym roku Radom był organizatorem Mistrzostw Polski Służby Liturgicznej Ołtarza w Piłce Halowej. W dniach 1-2 maja spotkało się 105 drużyn, łącznie ponad tysiąc ministrantów z całej Polski. Rozgrywki, organizowane już po raz ósmy, odbywały się w trzech kategoriach wiekowych: ministranci, lektorzy młodsi, lektorzy starsi. Nasza diecezja, po rozgrywkach diecezjalnych, reprezentowana była we wszystkich trzech kategoriach. Ogromnym osiągnięciem było zdobycie Pucharu Polski aż w dwóch kategoriach. Lektorzy starsi z Parafialnego Klubu Sportowego „Jadwiga” z parafii pw. św. Jadwigi Królowej w Janowie Lubelskim wywalczyli tytuł wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Natomiast lektorzy z parafii Bernardynów w Opatowie zostali zwycięzcami w kategorii uczniów z gimnazjów. Warto podkreślić, że jest to drugi tytuł wywalczony przez lektorów z parafii św. Jadwigi, gdyż bronili oni tytułu Mistrzów Polski wywalczonego w roku 2012 na mistrzostwach, które odbywały się w Częstochowie.

CZYTAJ DALEJ

43. rocznica zamachu na Jana Pawła II

2024-05-12 22:59

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Adam Bujak, Arturo Mari/Biały Kruk

43 lata temu, 13 maja 1981 roku, miał miejsce zamach na życie Jana Pawła II. Podczas audiencji generalnej na placu św. Piotra w Rzymie, o godz. 17.19 uzbrojony napastnik Mehmet Ali Agca, oddał w stronę Ojca Świętego strzały.

Wybuchła panika, a papieża, ciężko ranionego w brzuch i w rękę natychmiast przewieziono do kliniki w Gemelli, gdzie rozpoczęła się kilkugodzinna dramatyczna walka o jego życie. Cały świat w ogromnym napięciu śledził napływające doniesienia. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy Jan Paweł II przeżyje. Dziś miejsce zamachu na papieża upamiętnia płytka w bruku po prawej stronie przy kolumnadzie Placu św. Piotra.

CZYTAJ DALEJ

Monte Cassino – rozpoczęły się uroczystości upamiętnienia 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino

2024-05-14 10:27

[ TEMATY ]

Monte Cassino

Włodzimierz Rędzioch

80 lat temu, 17 stycznia 1944 r. rozpoczęła się bitwa o Monte Cassino. W największej batalii frontu włoskiego walczyli żołnierze dziesięciu narodowości. Rankiem, 15 lutego 1944 r. 255 „latających fortec” zrzuciło na Monte Cassino ponad 350 ton bomb burzących, które sprawiły, że klasztoru został zamieniony w ruinę. Po zniszczeniu klasztoru wojska alianckie próbowały zdobyć punkty oporu znajdujące się w mieście Cassino a następnie samo wzgórze Monte Cassino.

W maju zadanie zdobycia ruin klasztoru bronionego przez resztki sił niemieckich przypadło żołnierzom 2. Korpusu Polskiego. „Czwarte natarcie na górę klasztorną – będzie polskim natarciem. Tam, gdzie padli Amerykanie, Anglicy, Nowozelandczycy, Francuzi, Hindusi” - napisał Melchior Wańkowicz w swoim reportażu o bitwie. Atak rozpoczął się w nocy z 11 na 12 maja. Generał Władysław Anders w rozkazie do swoich oddziałów napisał:

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję