Reklama

Historia

Coraz więcej Polaków upamiętnia dzieje przodków

Coraz więcej Polaków szuka swoich korzeni, upamiętnia dzieje swoich przodków. Szukają w archiwach i księgach parafialnych, na podstawie dostępnych dokumentów rodzinnych odtwarzają ich przeszłość. – Nie jest to wyraźny trend, ale na podstawie moich obserwacji wynika, że istotnie takie poszukiwania są dość częste, z pewnością obserwujemy też duże zainteresowanie historią – mówi KAI socjolog kultury prof. Andrzej Tyszka.

[ TEMATY ]

historia

Przodkowie

©Gabriele Rohde/fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na pytanie czemu to robią, zainteresowani odpowiadają: żeby ocalić pamięć o przodkach, wzmocnić tożsamość, odkryć korzenie.

Wraz z pięciorgiem rodzeństwa prof. Tyszka dwa lata temu wydał w kilkunastu egzemplarzach życiorys swojego ojca, Wacława Tyszki, powstańca warszawskiego, który walczył na górnym Czerniakowie w zgrupowaniu pod dowództwem płk. Zygmunta Netzera ps. Kryska. Niestety zginął osierociwszy sześcioro dzieci, które w 74. rocznicę śmierci wydały publikację, poświęconą ojcu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

„Jest taki dom” to niewielka publikacja, wydana przez Edwarda Dreszera, właściciela drukarni, b. Prezesa Polskiej Izby Druku. Jest to opowieść i dziadkach po linii matki, Władysława i Aleksandry Cichoszów, którzy mieszkali w skromnym ceglanym domu w Gorzkowie niedaleko Krasnego Stawu. Byli nauczycielami, w czasie odrodzenia Polski byli członkami POW, krzewili oświatę, byli animatorami życia kulturalnego w powiecie krasnostawskim, inicjowali powstawanie kolejnych szkół, funkcjonujących do dziś.

Reklama

W czasie okupacji wstąpili do AK i organizowali pomoc dla jej członków. Przypłacili to prześladowaniami przez władzę ludową, w książce jest wstrząsający opis rewizji agentów UB, którzy w poszukiwaniu jednego z członków podziemia rewidują dom, a żeby ich praca była bardziej efektywna, przystawiają lufę do głowy niemowlęcia, starszej siostry Edwarda Dreszera. Wprawdzie ubek dostaje za to w głowę polanem, ale członkowie rodziny zostają pobici, a dziadek trafia do więzienia.

- Żeby takie historie zebrać, rodzina musi mieć jakieś materiały – mówi prof. Tyszka. Zdjęcia, opowieści, przekazy rodzinne, listy, dowody osobiste, dyplomy rozmaitych uczelni, akta kupna i sprzedaży, zaproszenia na śluby i uroczystości, wizytówki. Z takich fragmentów można się wiele dowiedzieć i poskładać w całość, a liczne fakty można sprawdzić w księgach parafialnych. - Ale nieraz niespodziewanie wypływają pamiętniki i wspomnienia, o których potomkowie autorów nie mieli pojęcia. Wtedy odkrywają nieznany świat dziadków i pradziadków, fascynująca przygoda – mówi prof. Tyszka.

Socjolog zwraca uwagę, że przeważnie odtwarza się zwyczajne losy Polaków, nie tylko tych, którzy walczyli i ginęli, nie tylko historie bohaterskie. – Wciąż upominam się o historie cywilne, o życie rodzinne, gospodarcze, o dzień powszedni zwykłych ludzi – rzemieślników, rolników, inteligencji miejskiej – aptekarzy, nauczycieli, lekarzy. - Mamy tendencje do skupiania się na walkach i nadzwyczajnych wydarzeniach, tymczasem codzienność jest równie fascynująca – podkreśla prof. Tyszka. Dodaje, że w o wiele łatwiejszej sytuacji są osoby pochodzenia szlacheckiego, którzy mogą czerpać informacje z herbarzy i sporządzonych drzew genealogicznych. Wielkie magnackie rody specjalnie zatrudniały genealogów, którzy sporządzali drobiazgowe wykresy, związane z pochodzeniem i pokrewieństwami przodków.

Reklama

Prof. Anna Doboszyńska, pulmonolog z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, pochodząca ze szlachty wileńskiej, ma opracowane genealogie po mieczu – ojcu prof. Leonie Doboszyńskim. Chce ona wydać książkę, upamiętniającą rodziców Janinę i Leona. Wiąże się to z interesującymi dziejami rodu, osiadłego od ponad trzystu lat na Litwie, ale także babki, Barbary Kokoczaszwili, którą pradziad pani profesor Ireneusz poślubił w dalekiej Gruzji pod koniec I wojny światowej. W archiwach rodzinnych przechowywane są dwa drzewa genealogiczne – Kokoczaszwilich i Doboszyńskich. Historia Leona jest, używając słów prof. Tyszki, zwyczajna i związana z walką – jako żołnierz AK brał on udział w akcji „Burza” w Wilnie, a po wyparciu z rodzinnych stron w PRL stał się niekwestionowanym autorytetem łąkarstwa, był autorem licznych prac badawczych, promował doktorów, brał udział w konferencjach naukowych.

Na pytanie, czemu obecnie można zaobserwować ożywienie w prywatnych badaniach dziejów rodziny, prof. Tyszka odpowiada, że wiele przeżyć Polaków było traumatycznych. – W czasach PRL rodzice często nie opowiadali o swoich przeżyciach wojennych czy zaangażowaniu w konspirację także w obawie, że dzieci coś powiedzą w szkole i będą kłopoty. A do zbierania takich materiałów, wydawania ich w niskonakładowych publikacjach, potrzebny jest pewien komfort.

Można też odnotować ożywienie zainteresowań historią. Książki historyczne cieszą się sporym zainteresowaniem, targi książek o tej tematyce także. – Wiele osób na własny użytek nakłada opowieści i przekazy rodzinne na wydarzenia, znane z podręczników historii. I nieraz otrzymują zaskakujące efekty, pogłębiają swoją wiedzę, czasem odkrywają, jak bardzo bieg historii zależy od zachowań zwykłych, zapomnianych przez dziejopisów ludzi – mówi prof. Tyszka.

2020-08-09 18:51

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przerwana lekcja historii

Niedziela Ogólnopolska 38/2012, str. 2

[ TEMATY ]

historia

KATARZYNA CEGIELSKA

Profesor kochał młodzież i chętnie z nią przebywał, i to z wzajemnością

Profesor kochał młodzież i chętnie z nią przebywał, i to z wzajemnością
Prof. Józef Szaniawski był wybitnym historykiem. Jako nauczyciel akademicki, dziennikarz, publicysta działał z przekonaniem, że prawdziwa historia jest mistrzynią prawdziwej polityki. Był wykładowcą w wielu uczelniach, m.in. na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie i w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Ten wielki pasjonat historii zmarł tragicznie 4 września 2012 r. - spadł w przepaść w Tatrach. Miał 68 lat. Prowadzona przez niego lekcja historii, której z zapartym tchem słuchali Polacy, została nagle przerwana. Urodził się w 1944 r. we Lwowie. W latach 1970-85 był dziennikarzem PAP-u, a jednocześnie od 1973 r. konspiracyjnie współpracował z Radiem Wolna Europa jako stały korespondent w Warszawie. Przekazywał w świat informacje o zniewoleniu politycznym Polski przez Moskwę, o zbrodniach stanu wojennego, ukazywał prawdziwe oblicze systemu komunistycznego, demaskował zbrodnie komunizmu. W 1985 r. na ślad jego działalności na rzecz ujawniania prawdy wpadli funkcjonariusze SB, a sąd wojskowy stanu wojennego skazał go na 10 lat więzienia jako „agenta” USA. Do 22 grudnia 1989 r. przetrzymywany był w najcięższych więzieniach PRL-u, m.in. w Warszawie na Rakowieckiej i w Barczewie, w dawnym zamku krzyżackim Wartenburg, pilnie strzeżonym, z którego - jak sam mówił - nigdy nikt nie uciekł. Tam, za grubymi murami, w zamknięciu, czytał „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza. Warto wiedzieć, że po latach przyczynił się do wydania narodowej unikatowej edycji „Krzyżaków”, ilustrowanej fragmentami „Bitwy pod Grunwaldem” Jana Matejki. W czasie czteroletniego pobytu w Barczewie Józef Szaniawski pół roku spędził w podziemnym karcerze bez okna. Przebywał też w jednej celi ze zbrodniarzem płk. Adamem Pietruszką, skazanym za udział w zabójstwie ks. Jerzego Popiełuszki. W 1990 r. Józef Szaniawski został uniewinniony, ale nastąpiło to dopiero dzięki oddolnej akcji, zorganizowanej przez rodzinę, dziennikarzy, twórców kultury, działaczy podziemia. W 1990 r. został zrehabilitowany przez Sąd Najwyższy i uznany za „ostatniego więźnia politycznego PRL-u”. Prof. Szaniawski sprzeciwiał się wpływom sowieckim w Polsce, jednocześnie działając na rzecz integracji Polski z NATO. Był pełnomocnikiem i przyjacielem płk. Ryszarda Kuklińskiego, dzięki któremu nie doszło do wybuchu trzeciej wojny światowej. Wspólnie doprowadzili do powstania Pomnika Katyńskiego w Warszawie. Walczył o dobre imię płk. Kuklińskiego, ostatecznie przyczyniając się do jego rehabilitacji w świetle prawa. To prof. Szaniawski osobiście przywiózł z USA do Polski urnę z prochami płk. Kuklińskiego i założył w Warszawie poświęconą mu Izbę Pamięci. Był kustoszem i przewodnikiem tego szczególnego muzeum poświęconego Pułkownikowi. Publikował w prasie polskiej, m.in. w „Niedzieli”, oraz w prasie polonijnej. Pisał artykuły naukowe i prasowe, eseje polityczne, scenariusze filmów dokumentalnych oraz książki. Oto niektóre tytuły: „Reduta - Polska między historią a geopolityką, „Samotna misja - pułkownik Kukliński i zimna wojna”, „Pułkownik Kukliński. Misja Polski”, „Pułkownik Kukliński - tajna misja”, „Marszałek Piłsudski i Polacy”, „Victoria Polska. Marszałek Piłsudski w obronie Europy”, „Bitwa Warszawska 1920 w obronie Polski i Europy”, „Nowy Jork - symbole miasta”, „Grunwald - pole chwały”, „Imperium zła. Rosja przeciw Polsce i Europie”. Prof. Józef Szaniawski był wielkim patriotą, niestrudzonym badaczem historii ojczystej oraz dziejów Europy i świata. Jego studia i badania dokumentów niejednokrotnie doprowadzały do wniosku, że dzieje Polski to historia zmarnowanych szans. Niezmordowanie odkrywał te karty historii Rzeczypospolitej, które świadczyły o jej potędze. Na wielkiej historii polskich zwycięstw i klęsk wychowywał młodzież, jako przyszłą patriotyczną polską elitę, i wytrwale budował lepszą przyszłość Ojczyzny. Na jego przykładzie widać, że są ludzie, których nie da się zastąpić. Miejscem wiecznego spoczynku śp. prof. Józefa Szaniawskiego jest cmentarz Powązkowski w Warszawie.
CZYTAJ DALEJ

Prezydent: z Michniowem miała zniknąć nie tylko wieś, lecz także prawda o jej męczeństwie

2025-07-12 15:12

[ TEMATY ]

Dzień Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej

Andrzej Duda

pl.wikipedia.org

Niemieccy policjanci w płonącym Michniowie. 12 lipca 1943

Niemieccy policjanci w płonącym Michniowie. 12 lipca 1943

Prezydent Andrzej Duda w liście do uczestników obchodów 82. rocznicy pacyfikacji Michniowa podkreślił, że w zamyśle niemieckiego okupanta miała zniknąć nie tylko wieś, lecz także prawda o jej męczeństwie. Dodał, że pamięć o ofiarach zbrodni to ważny element tożsamości całego narodu.

Jak wskazał prezydent w liście, Michniów chlubił się wielopokoleniową tradycją udziału w walkach o niepodległą Polskę. „Wielu mieszkańców służyło w Wojsku Polskim podczas wojny obronnej 1939 roku. Wieś pomagała też oddziałowi partyzanckiemu Armii Krajowej pod dowództwem porucznika Jana Piwnika ps. Ponury” - napisał.
CZYTAJ DALEJ

Poradnik katolika na wakacjach, czyli jak przeżyć urlop „po Bożemu”

2025-07-12 20:28

[ TEMATY ]

wakacje

Karol Porwich/Niedziela

Lepiej uczestniczyć we Mszy św. w języku, którego się nie rozumie, czy połączyć się ze swoją parafią poprzez transmisję? Co jeśli tam, gdzie spędza się urlop, nie ma możliwości udziału w Eucharystii i czy poza Polską obowiązuje wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych? Na te i inne pytania poszukujemy odpowiedzi z ks. dr. Stanisławem Szczepańcem.

Wakacje to czas, gdy wielu udaje się na zasłużony wypoczynek. Destynacje urlopowe – zarówno te bliższe, jak i dalsze – z różnych przyczyn mogą stanowić wyzwanie z perspektywy praktykowania wiary w warunkach innych niż te codzienne. – Czas urlopu jest ważny i potrzebny. Wielu myśli o nim przez wiele miesięcy. Planuje, wybiera, realizuje. Człowiek wierzący w tych działaniach pamięta o Bogu – podkreśla ks. dr Stanisław Szczepaniec. Wraz z przewodniczącym Archidiecezjalnej Komisji ds. Liturgii i Duszpasterstwa Liturgicznego, a jednocześnie konsultorem Komisji Konferencji Episkopatu Polski ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, poruszamy kwestie, o których warto pamiętać, planując wakacyjne wyjazdy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję