Reklama

Upaść, by móc żyć na nowo

Niedziela świdnicka 14/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czasami trzeba upaść, by móc powstać i znów nieść swój krzyż. Czasami tak jak Chrystus trzeba upaść nie raz, ale trzy, albo i więcej. Ale zawsze można się podnieść - mówi Jurek, 34-letni przedsiębiorca, który od 2 lat uczy się żyć od nowa. Także i dziś możemy znaleźć wokół nas przykłady „ludzkiej” Golgoty - z których - jak przekonują bohaterowie reportażu - warto czerpać siłę.
W śmierci Boga wszyscy na jakiś sposób bierzemy udział, bo wszyscy jesteśmy tą śmiercią naznaczeni, wszyscy jesteśmy przez nią odkupieni. I Chrystus dzisiaj albo żyje wśród nas i w nas, albo jest skazywany, krzyżowany i uśmiercany - przekonuje ks. Stefan Uchacz CM z Instytutu Teologicznego Księży Misjonarzy w Krakowie. - Dzieje się to w tobie, we mnie, w twojej córce, która nagle przestała chodzić do kościoła, w zięciu, który mówi, że całe te kościelne ceregiele to średniowiecze, i w starym mężu, dziadku, ojcu, który uważa, że mogliby mu już wreszcie dać święty spokój z tymi wszystkimi wymaganiami... To dziś Chrystus jest wleczony przed najróżniejsze trybunały, dziś jest wyśmiewany i opluwany. Dziś w tramwaju, w biurze lub w domu i na naszych ulicach odtwarzane są te same ludzkie postawy, o których śpiewamy w „Gorzkich żalach” i które śledzimy na Drodze Krzyżowej.

Odsłona pierwsza

Reklama

Adam skończy w tym roku 25 lat. Szkołę zawalił, na karku ma kuratora, a na koncie wyrok w zawieszeniu za kradzieże i bójki. I pewnie stałby się częstym gościem w więzieniu, gdyby nie podano mu ręki.
- Zupełnie przypadkiem trafiłem na ludzi, którzy wyciągnęli mnie z bagna - mówi. - To było towarzystwo mojej kuzynki, oazowicze. Oni byli z zupełnie innego świata, niż mój. Normalnie na ulicy przecież nie spojrzałbym na nich, chyba żeby opluć albo wyśmiać. Tymczasem poukładało się tak, że stopniowo wciągnął mnie ten ich świat wspólnych spotkań, śpiewania, a w końcu modlitwy. Dziś wiem, że miałem taki okres w swoim życiu, gdy czułem się na tyle słaby, że nie podejmowałem próby powstania z grzechu. Wiedziałem, że upadnę po raz kolejny i nie widziałem sensu poprawy. Im dłużej tkwiłem w grzechu, tym słabiej widziałem granicę pomiędzy dobrem a złem. Teraz się to zmieniło: dla mnie grzech jest poddaniem się woli zła, staram się więc nie grzeszyć. Wciąż jeszcze wstydzę się tego, co robiłem. To dlatego nie chcę pokazywać twarzy na zdjęciu ani podawać nazwiska. Ale imię możesz: Adam, tak jak pierwszy człowiek w Biblii.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Odsłona druga

Reklama

Jurkowi Skotnickiemu świat zawalił się 2 lata temu, gdy odeszła od niego żona. Odeszła do innego bez słowa wyjaśnienia. Dziś jest za granicą razem z synem Jurka, Kubą. A Jurek walczy o to, by móc widywać syna.
- Odejście żony, a potem papiery rozwodowe, które otrzymałem od jej adwokata - to był dla mnie szok. Nie wiedziałem, co i dlaczego się wokół mnie dzieje - opowiada. - Całą rozprawę, najpierw jedną, a potem kolejne, pamiętam jak przez mgłę. Dopiero dużo później dotarło do mnie, że straciłem pół majątku, a syna - jak dobrze pójdzie - zobaczę raz, może dwa razy w roku.
Jak sam przyznaje, do rozpadu małżeństwa pewnie sam też się przyczynił.
- Najpierw liczyła się praca, potem pieniądze, na bycie z rodziną często brakowało czasu - mówi Jurek. - Człowiek tak się jakoś zapętlił, że nie miał czasu na nic więcej prócz pogoni za dobrami materialnymi. I to pewnie się na mnie zemściło.
Po rozwodzie załamał się.
- Co będę ukrywał: piłem. Piłem w samotności, bo z kolegami z pracy nie chciałem. Wkrótce straciłem zatrudnienie: o raz za dużo przyszedłem podchmielony do firmy, zacząłem zawalać zlecenia, potrafiło mnie nie być trzy dni w pracy… W końcu mi podziękowali. Ocknąłem się, gdy na koncie w banku było pusto, a do mieszkania zaczęli dobijać się komornicy z wezwaniami do zapłaty za gaz i prąd. Ale tak naprawdę zdałem sobie sprawę ze swojego upadku wtedy, gdy syn zadzwonił do mnie i poprosił, bym przyjechał do niego na urodziny. Nie pojechałem, bo zapiłem się do nieprzytomności. I dopiero, kiedy po kilku dniach zadzwoniłem do niego, a on płacząc, zapytał mnie, dlaczego u niego nie byłem, coś we mnie pękło. Zdałem sobie sprawę z tego, jak nisko upadłem.
I wtedy Jurek poszedł do spowiedzi.
- Pamiętam, że wykąpałem się, ogoliłem i poprosiłem kolegę, by zawiózł mnie do Wrocławia, bo nie chciałem trafić na nikogo z księży ze Świdnicy. Wstydziłem się, bałem się, że mnie rozpoznają, wytkną palcem - wspomina. - W katedrze wrocławskiej trafiłem na mądrego spowiednika. Ten przytoczył mi jedno zdanie z Ewangelii wg św. Łukasza: „Będzie radość w niebie z jednego grzesznika, który się opamięta”. Zrozumiałe wtedy, że Chrystus mówi do człowieka: - Jesteś zdegradowany, skażony, zdeprawowany i upadły. Pałasz nienawiścią do Boga i bliźnich, których krzywdzisz. Jesteś ruiną, siedliskiem nieczystych duchów, ale ja mogę usunąć te złe duchy. Mogę cię podnieść, uzdrowić i przywrócić w tobie obraz mojego piękna!
To był pierwszy krok.
- Musiałem się nauczyć żyć od nowa - mówi Jerzy Skotnicki. - Szło opornie, ale nie poddaję się. Założyłem własną firmę, ale pracy nie stawiam już na pierwszym miejscu. Dbam o kontakty z synem, zacząłem znów pojawiać się w kościele. Najważniejsze jednak jest to, że staram się być dobrym człowiekiem.

Odsłona trzecia

Podobnych przykładów upadków pod krzyżem znajdziemy wokół siebie więcej. Mirosław Sośnicki - pisarz mieszkający pod Walimiem - swoją historię opisał w książce pt. „Wzgórze Pana Boga”. Sośnicki to dziennikarz, działacz opozycyjny. W stanie wojennym został internowany. W 1989 r. stanął na czele Komitetu Obywatelskiego w regionie wałbrzyskim. Z list Kongresu Liberalno-Demokratycznego został wybrany posłem na Sejm I kadencji.
W 2000 r. przeżył dramat. W niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach zginął jego syn Michał (jeden ze zdolniejszych polskich szachistów). Śmierć syna spowodowała przewartościowanie życia. Sośnicki wycofał się z szeregu prowadzonych do tej pory przedsięwzięć. Po latach przerwy powrócił do pisania, wydając powieść o tym, jak odnajdywał się w życiu po utracie syna.
- Powieść jest wzruszającą i piękną historią miłości ojca do syna, który umiera w tragicznych okolicznościach. Na kanwie tragedii osobistej autora rozgrywa się również jego dylemat, pytanie o rolę Boga w tym nieszczęściu. To wadzenie się z Bogiem ostatecznie doprowadza go ze wzgórza Golgoty na górę Tabor, górę Przemienienia, stamtąd droga prowadzi na górę Karmel, gdzie ostatecznie odnajduje prawdziwy pokój duszy - mówi o. Mirosław Treder OCD. - Przeciętny chrześcijanin, a zwłaszcza mężczyzna, doświadczając w swoim życiu niepowodzenia, tragedii, odrzuca Boga, obwiniając Go niejednokrotnie za taki stan. Przestaje modlić się, rozmawiać z Bogiem, unika Kościoła, choć rzadko przyznaje się do tego, że obraził się na Boga. Mirosław Sośnicki nie poddaje się jednak tego typu frustracji i ostatecznie, co może wydać się paradoksalne, przebacza Bogu i odnajduje sens życia właśnie w Bogu i konkretnej służbie drugiemu człowiekowi.

Odsłona czwarta

Podobnych historii można by przytaczać więcej. Jest p. Róża Domaniewska, która po śmierci męża odnajduje swój sens w życiu, pomagając „braciom mniejszym” - zwierzakom. Jest rodzina państwa Raczyńskich - małżeństwo, które samo nie mogło mieć biologicznych dzieci, więc teraz tworzy prawdziwy dom dla gromadki maluchów z domów dziecka. Ci ludzie starają się czynić dobro. Nie załamała ich tragedia, starają się wyciągać wnioski z popełnionych przez siebie błędów.
Często bywało tak, że rolę katalizatora pełniło spotkanie z Chrystusem. Warto więc pamiętać, że Bóg jest obecny w naszej codzienności, nawet tej prozaicznej.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Dziwisz: Franciszek w Krakowie modlił się nad ranem i sam prał skarpetki

2025-04-24 07:20

[ TEMATY ]

śmierć Franciszka

fot. Marcin Mazur

Podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku Papież Franciszek mieszkał w pałacu biskupim przy ul. Franciszkańskiej 3. Każdego ranka wstawał o świcie, kiedy jeszcze wszyscy spali, chodził po korytarzu i się modlił. Brał swoje ubrania, skarpetki do łazienki i tam je prał – ujawnił kard. Stanisław Dziwisz w rozmowie z Vatican News.

Kardynał Dziwisz przebywa w Rzymie na uroczystościach związanych z pochówkiem zmarłego w Poniedziałek Wielkanocny Papieża Franciszka. W środę uczestniczył w przeniesieniu ciała Franciszka z Domu Świętej Marty do Bazyliki Świętego Piotra, gdzie wierni do piątku będą się modlić przy trumnie Franciszka i oddawać hołd zmarłemu papieżowi.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: Pozbawiony prawa do udziału w konklawe kardynał Becciu chce wziąć w nim udział

2025-04-23 07:27

[ TEMATY ]

kard. G. A. Becciu

śmierć Franciszka

Joanna Adamik/archidiecezja krakowska

Kard. Angelo Becciu pozdrawia uczestników uroczystości dziękczynnych

Kard. Angelo Becciu pozdrawia uczestników uroczystości dziękczynnych

Gdy w Watykanie trwają przygotowania do pogrzebu papieża Franciszka i konklawe, coraz głośniej jest o sprawie kardynała Angelo Becciu, który - choć pozbawiony praw związanych z godnością purpurata i skazany przez watykański trybunał domaga się udziału w wyborze papieża. Kwestia ta wywołuje podziały wśród elektorów.

76-letni, pochodzący z Sardynii niegdyś bardzo wpływowy kardynał Becciu, był w latach 2011-2018 zastępcą sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, a następnie prefektem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.
CZYTAJ DALEJ

Droga Krzyżowa ulicami Oleśnicy w intencji nawrócenia dr Jagielskiej

2025-04-24 21:47

[ TEMATY ]

aborcja

Oleśnica

Fundacja Pro-Prawo do Życia

Kiedy morduje się niewinnych, opór staje się obowiązkiem moralnym. Dlatego 10 maja Fundacja Pro-Prawo do życia organizuje w Oleśnicy publiczną Drogę Krzyżową ulicami miasta i wokół szpitala: w intencji nawrócenia Gizeli Jagielskiej oraz powstrzymania aborcji. Po jej zakończeniu odbędzie się wiec, na którym Fundacja przedstawi plan działania na rzecz zatrzymania aborcjonistów i ochrony dzieci. Zapraszamy do udziału w tym wydarzeniu. Osobom chcącym przyjechać do Oleśnicy Fundacja udzieli wsparcia.

Papież Jan Paweł II mówił, że: "naród, który zabija własne dzieci, jest narodem bez przyszłości" i wzywał wszystkich Polaków do jednoznacznego opowiedzenia się za życiem. W aktualnej sytuacji bierność oznacza przyzwolenie na mordowanie kolejnych dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję