Reklama

Męska troska o życie

Dzień świętości życia, który będziemy przeżywać w najbliższym tygodniu, ma skłonić nas do refleksji nad świętością życia człowieka. Często przy tej okazji podnosi się w dyskusji publicznej takie kwestie jak aborcja i eutanazja. Są jednak mniej skrajne, a równie ważne zagadnienia. Ochrona życia, to także codzienna opieka na milionami ludzi, którzy sami nie mogą się sobą zająć. Są to np. dzieci, staruszkowie, niepełnosprawni. Jak chronimy ich życie? Na to pytanie staramy się odpowiedzieć publikując kolejną sondę „Niedzieli Małopolskiej”. Do wzięcia w niej udziału zaprosiliśmy mężczyzn. Z dwóch powodów. Po pierwsze - mężczyźni rzadziej chcą się wypowiadać w podobnych sprawach i ciągle odczuwa się zachwianie proporcji w zaangażowaniu religijnym i społecznym pomiędzy kobietami a mężczyznami. Po drugie - to mężczyzn oskarża się najczęściej o niesprawiedliwość i ucisk w świecie. Jest to więc znakomita okazja, aby dać nam, mężczyznom, możliwość pokazania, że choć nie mamy wrodzonej empatii, to potrafimy jednak wykazywać się głęboką miłością bliźniego.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Darek 29 lat, informatyk:

Rzadko patrzę na obowiązek pomocy słabszemu bliźniemu przez pryzmat tego, iż jestem mężczyzną. Jeśli jednak miałbym rozróżniać takową pomoc na taką, która wina być udzielana właśnie przez mężczyzn, to wyznacznikiem byłyby te sytuacje, które wymagają stanowczości w podjęciu decyzji. Także te, w których konieczne jest spojrzenie na problem bliźniego bez większych emocji. Mężczyzna potrzebny jest również wtedy, kiedy trzeba użyć siły fizycznej, czy to w codziennych obowiązkach czy to zdarzeniach ekstremalnych.
Z drugiej strony, patrząc z perspektywy czasu na własne dzieciństwo i młodość uważam, co może wydawać się trywialne, ale dzisiaj często zapomniane, że są takie aspekty wychowania dzieci, w których mężczyzna sprawdza się zdecydowanie lepiej niż kobieta. Chodzi zarówno o wychowanie własnych dzieci, jak i sytuacje gdy mamy wpływ na dzieci nam powierzone czasowo (np. nauczuciel). Nikt tak jak ojciec nie potrafi wprowadzić syna w zabawy, gry czy zadane obowiązki. Nic tak nie działa kojąco na problemy dziecka jak pewne, stanowcze, a zarazem łagodne spojrzenie ojca, który ma wolę i czas wysłuchać, co mu się ma do powiedzenia.

Mirosław 36 lat, handlowiec:

Szczerze mówiąc myśl o opiece nad starszą osobą wprawia mnie w zakłopotanie. Z jednej strony jest to dorosła osoba, a z drugiej należy ją często traktować jak dziecko. Postawiony jednak wobec takiego problemu opiekowałbym się starszą osobą. Nigdy nie oddałbym mamy lub babci do domu starców. Przecież także i mnie rodzice nie oddali po urodzeniu do przytułku lecz troszczyli się o mnie. Opiekowanie się drugim człowiekiem to wyraz męskości. Jest to postawa rycerska.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Piotrek 23 lata, student:

Przez większą część życie mieszkałem z rodzicami 200 km od miejsca zamieszkania babci. Tak się złożyło, że wybrałem studia w mieście babci. Powstała znakomita symbioza - miałem gdzie mieszkać, a babcia, cierpiąca na poważną chorobę, miała we mnie stałego opiekuna. Początkowo żal mi było, że nie mogłem wracać zbyt późno ze spotkań z przyjaciółmi, bo babci się to nie podobało. Jednak nie buntowałem się więdząc, że jest chora. Aż babcia sama kiedyś zauważyła, że pewnie dlatego jest mi smutno, bo nie mogę spotykać się wieczorami w towarzystwie i wyraziła na to zgodę. To był przełom. Babcia dojrzała moje problemy. Po tej sprawie ja także zacząłem lepiej wsłuchiwać się w jej problemy i nasza więź zacieśniła się. Gdy po kilku miesiącach pojechałem do domu, mama powiedziała, że zmężniałem. I że dzięki temu na pewno znajdę dobrą żonę. Myślę, że tą przemianę spowodowało opiekowanie się starszą osobą.

Antoni 67 lat, rolnik:

Z woli Bożej w wieku 40 lat zostałem wdowcem. Musiałem zaopiekować się już nie tylko gospodarstwem, lecz także niepełnosprawnym synem i schorowaną matką. Początkowo było trudno. Załamałem się. Koledzy zamiast pomocy zaoferowali mi jedynie alkohol, od którego się uzależniłem. Robiłem awantury i przepijałem zarówno własne zarobki, jak i rentę syna po matce. Kiedy przyszedł czas spowiedzi, ksiądz w konfesjonale potrząsnął mną. Powiedział mi, że jeżeli nie zmienię swojego życia, to trafię do piekła i co więcej, będę miał na sumieniu dwoje ludzi. Zapytałem co mam robić. Ksiądz powiedział, że mam naśladować Jezusa i św. Józefa. Jak naśladowałem św. Józefa? Przez bycie cichym i odpowiedzialnym. Przestałem więc się awanturować i pić. Porzuciłem złe towarzystwo, a zająłem się porządną pracą w gospodarstwie. Naśladowanie Jezusa zaś wyglądało tak, że ciągle nadstawiałem drugi policzek. Najczęściej w sytuacjach, gdy matka, która na starość straciła zmysły, robiła mi nieustannie wymówki. Gryzłem się w język i pozwalałem jej nagadać mi, nawet gdy nie miała racji. Jeździłem z nią do lekarzy, kupowałem lekarstwa. Robiłem remonty, aby było jej wygodnie. Kiedy umierała, powiedziała, że mnie kocha. Płakałem wtedy bardziej niż po stracie żony.
Syn zaś, którego musiałem myć i nosić na rękach, mimo iż miał 18 lat, poprosił mnie kiedyś, żebym odmówił z nim Różaniec. Bałem się tego, ja - chłop i różaniec. Dzięki spełnieniu tej prośby nauczyłem się pobożności. Kiedy matka i syn zmarli zostałem sam z różańcem w ręku. Od razu wiedziałem co będę robić do końca życia! Zostałem wolontariuszem wśród niepełnosprawnych. Dzięki temu wszystkiemu, co mnie w życiu spotkało wiem, że bycie prawdziwym mężczyzną, to oddawać swoje życie, by dbać o życie innych.

Zebrał Marcin Konik-Korn

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Galbas do księży: Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą

2024-04-20 08:50

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Śpiący i półsenni nikogo nie obudzą, a nieprzekonani nikogo nie przekonają! ‒ pisze do księży abp Adrian Galbas. Metropolita katowicki wystosował List do Księży z okazji Światowego Dnia Modlitwy o Powołania. Ten przypada w najbliższą niedzielę (21 kwietnia).

W liście hierarcha zwraca uwagę na orędzie papieża Franciszka. Przypomniał, że „bycie pielgrzymami nadziei i budowniczymi pokoju oznacza budowanie swojego życia na skale zmartwychwstania Chrystusa”, a naszym ostatecznym celem jest „spotkanie z Chrystusem i radość życia w braterstwie ze sobą na wieczność.” ‒ To ostateczne powołanie musimy antycypować każdego dnia: relacja miłości z Bogiem i z naszymi braćmi oraz siostrami zaczyna się już teraz, aby urzeczywistnić marzenie Boga, marzenie o jedności, pokoju i braterstwie ‒ wskazuje. Zachęca, za Ojcem Świętym, by nikt nie czuł się wykluczony z tego powołania!

CZYTAJ DALEJ

Św. Agnieszko z Montepulciano! Czy Ty rzeczywiście jesteś taka doskonała?

Niedziela Ogólnopolska 16/2006, str. 20

wikipedia.org

Proszę o inny zestaw pytań! OK, żartowałam! Odpowiem na to pytanie, choć przyznaję, że się go nie spodziewałam. Wiesz... Gdyby tak patrzeć na mnie tylko przez pryzmat znaczenia mojego imienia, to z pewnością odpowiedziałabym twierdząco. Wszak imię to wywodzi się z greckiego przymiotnika hagné, który znaczy „czysta”, „nieskalana”, „doskonała”, „święta”.

Obiektywnie patrząc na siebie, muszę powiedzieć, że naprawdę jestem kobietą wrażliwą i odpowiedzialną. Jestem gotowa poświęcić życie ideałom. Mam w sobie spore pokłady odwagi, która daje mi poczucie pewnej niezależności w działaniu. Nie narzucam jednak swojej woli innym. Sądzę, że pomimo tego, iż całe stulecia dzielą mnie od dzisiejszych czasów, to jednak mogę być przykładem do naśladowania.
Żyłam na przełomie XIII i XIV wieku we Włoszech. Pochodzę z rodziny arystokratycznej, gdzie właśnie owa doskonałość we wszystkim była stawiana na pierwszym miejscu. Zostałam oddana na wychowanie do klasztoru Sióstr Dominikanek. Miałam wtedy 9 lat. Nie było mi łatwo pogodzić się z taką decyzją moich rodziców, choć było to rzeczą normalną w tamtych czasach. Później jednak doszłam do wniosku, że było to opatrznościowe posunięcie z ich strony. Postanowiłam bowiem zostać zakonnicą. Przykro mi tylko z tego powodu, że niestety, moi rodzice tego nie pochwalali.
Następnie moje życie potoczyło się bardzo szybko. Założyłam nowy dom zakonny. Inne zakonnice wybrały mnie w wieku 15 lat na swoją przełożoną. Starałam się więc być dla nich mądrą, pobożną i zarazem wyrozumiałą „szefową”. Pan Bóg błogosławił mi różnymi łaskami, poczynając od daru proroctwa, aż do tego, że byłam w stanie żywić się jedynie chlebem i wodą, sypiać na ziemi i zamiast poduszki używać kamienia. Wiele dziewcząt dzięki mnie wstąpiło do zakonu. Po mojej śmierci ikonografia zaczęła przedstawiać mnie najczęściej z lilią w prawej ręce. W lewej z reguły trzymam założony przez siebie klasztor.
Wracając do postawionego mi pytania, myślę, że perfekcjonizm wyniesiony z domu i niejako pogłębiony przez zakonny tryb życia można przemienić w wielki dar dla innych. Oczywiście, jest to możliwe tylko wtedy, gdy współpracujemy w pełni z Bożą łaską i nieustannie pielęgnujemy w sobie zdrowy dystans do samego siebie.
Pięknie pozdrawiam i do zobaczenia w Domu Ojca!
Z wyrazami szacunku -

CZYTAJ DALEJ

Papież przyjął premiera Belize

2024-04-20 14:43

[ TEMATY ]

Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął 20 kwietnia w Watykańskim Pałacu Apostolskim premiera Belize - Johna Briceño, który następnie spotkał się z sekretarzem w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej ds. stosunków z państwami i organizacjami międzynarodowymi abp. Paulem Richardem Gallagherem.

Komunikat watykańskiego biura Prasowego po rozmowach w Sekretariacie Stanu stwierdza, iż były one serdeczne i w ich toku "wyrażono zadowolenie z dobrych stosunków miedzy Belize a Stolicą Apostolską". Poruszono zwłaszcza zaangażowanie Kościoła katolickiego w dziedzinie oświatowej i w zakresie troski o migrantów. Rozmawiano również o niektórych bieżących zagadnieniach społeczno-politycznych w tym kraju, podkreslając wkład, jaki Kościół katolicki i wartości chrześcijańskie, obecne w społeczeństwie Belize, mogą wnieść do dobra wspólnego ludności.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję