Reklama

Elektryzujące bingo

Przy warszawskich automatach do gier najczęściej kręcą się bardzo młodzi ludzie

Niedziela warszawska 9/2010

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Godziny 7-18: pobudka, dojazdy, praca. 18-2: kolacja, dojazdy, gra. 2-7: sen” - tak swój dzień opisała jedna z uzależnionych na forum anonimowych hazardzistów. Annie, wieloletniej hazardzistce, a dziś terapeutce uzależnień, przypomina to dawny rozkład także jej dnia. - Zaczęło się niewinnie, od pójścia ze znajomymi do salonu bingo, który właśnie otworzyli w Warszawie - mówi. Za oknem szarość, a w środku elektryzujący okrzyk zwycięzcy: Bingo! Potem były automaty, kasyna itd. Jak przyznaje, kobiety to rzadkość w salonach gier, ogromna liczba graczy to mężczyźni. Tym bardziej wstydziła się.
- Zmieniałam salony, wędrowałam. Gdy jednego dnia byłam w Alejach Jerozolimskich, a drugiego na Marszałkowskiej, to potem szłam na Ochotę - wspomina. Dobrze zarabiała, dlatego przegrane nie były problemem, choć doszła do wysokich stawek. Problemem był wstyd i nienawiść do siebie. W momentach największego obrzydzenia, szukała pomocy i… grała dalej.
Specjaliści wskazują kilka etapów uzależnienia. Pierwszy jest etap zwycięstw. Gra się tylko czasem, fantazjuje o wielkich wygranych. Wygrane powodują pobudzenie, wiarę w to, że zawsze będzie się wygrywać. Potem jest faza strat. Stawia się i przegrywa coraz więcej i coraz bardziej chce się wygrać. Gra się kosztem wszystkiego innego, zaczyna tracić najbliższych, popadać w długi. Bo koniecznie chce się odegrać.
- To dla hazardzisty podstawowa rzecz. Marzy się o tym, nawet ma się na ten temat sny - przyznaje Andrzej, terapeuta, który też był hazardzistą przez wiele lat. Odegranie się jest niemożliwe. Pewny jest natomiast etap desperacji, a potem utraty nadziei. Wszystko zmierza ku myślom samobójczym, ucieczce w alkohol, narkotyki, albo… ku próbie wyleczenia.

Nie ma bezpiecznych gier

Ci, którzy grają w totka, konkursy audiotele czy tanie loterie, nie mają pewności, że na tym poprzestaną. Mogą stracić kontrolę nad emocjami: dreszczyk ryzyka, który należy do istoty hazardu, może wziąć górę.
- Hazard przyjmuje różne formy, a wciąga tych, którzy szukają czegoś więcej niż sama gra - podkreśla Jacek Racięcki, warszawski terapeuta, autor audycji radiowych na ten temat. Nawet programy lojalnościowe - gdy kupujemy tylko po to, by dostać bonus - mają znamiona hazardu. - Jeśli nie kierujemy się wyborem, lecz dajemy się zwabić na obietnicę nagrody - już można mówić o hazardzie.
Totolotek, zakłady piłkarskie itp. są hazardem w czystej postaci - uważa Racięcki. - Wiedza nie ma tu nic wspólnego z wygraną, polega jedynie na typowaniu numerów i łudzeniu się, że jakimś cudem właśnie te, skreślone przeze mnie, zostaną trafione - mówi.
Dlatego nie ma bezpiecznych gier, tak jak bezpiecznego alkoholu czy narkotyków. Przed pierwszą grą, choćby o niewielkie pieniądze, warto się dobrze zastanowić. Stawka jest większa niż można byłoby sobie wyobrażać. Gdy ktoś nie ma odporności albo ma ją obniżoną, łatwo da się wciągnąć.
Z badań socjologów z KUL-u wynika, że niemal trzy czwarte osób eksperymentujących z grami hazardowymi zostanie wciągniętych w nałóg. Choć terapia daje dobre efekty, niełatwo z niego wyjść. Hazardziści, podobnie jak alkoholicy i narkomani, świetnie potrafią sobie wytłumaczyć, zracjonalizować to, co robią. Także to, że na leczenie będzie jeszcze czas. Ale nie mają czasu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Błędne koło

Kiedyś do Anny przysiadła się kobieta-hazardzistka. - Potem wyszła za mną, spytała, czy mogę ją podwieźć - opowiada. - Mówiła: hazard to straszna, diabelska rzecz. A ja do niej, że mnie to nie dotyczy. A ona, że na Zgierskiej są spotkania, może chciałabym iść - pytała Annę. Po walce ze sobą, poszła, była teraz Anonimową Hazardzistką.
Spotykają się w dużych miastach, najczęściej przy parafiach. Jak wygląda mityng? Sala w Warszawie, wokół stołu siedzi kilka osób. Jeden z hazardzistów opowiada o sobie. Wpadł w sidła jako kilkunastolatek. Zagrał na jednorękim bandycie raz, potem drugi itd. Było w tym trochę zabawy, a trochę zawodów z maszyną. - Przegrywałem, ale czasami miewałem szczęście: udawało mi się nawet odegrać. To jeszcze bardziej wciągało. Zacząłem przegrywać więcej i coraz bardziej czekałem na wygraną - mówi.
Gra stała się treścią życia, co wyglądało tak, że po pracy (którą traktował przede wszystkim źródło pieniędzy do gry), myślał już tylko żeby grać. Z czasem nie wystarczały mu już zarabiane pieniądze. Zaczął zadłużać się i marzyć, że w końcu się odegra. Nie odegrał się.
Liczba uzależnionych od hazardu rośnie w Polsce w tempie rozwoju całej branży hazardowej - twierdzą terapeuci. Bo choć nie wiadomo dokładnie, ilu było i jest uzależnionych (oficjalnych statystyk brak, a ogólne szacunki mówią nawet o 100 tys. osób), gołym okiem widać, że jest to coraz większy problem społeczny. Tym bardziej dramatyczny, że dotyka szczególnie młodych ludzi. Bo choć i na ten temat brak danych, nie tylko przy warszawskich automatach do gier najczęściej kręcą się bardzo młodzi ludzie. Według szacunków, w całej Polsce leczy się kilka tysięcy hazardzistów - w samej Warszawie jest ich ok. 2 tys. - a chorych-uzależnionych jest wielokrotnie więcej. Młodzi ludzie nie są częstymi klientami terapeutów. Do decyzji o leczeniu muszą dojrzeć.

Reklama

Przymus przegrywania

W wypadku Andrzeja kluczowe - jak sądzi po latach - były zburzenia emocjonalne. - Hazard to choroba emocji - mówi. Wyrastał w pozornie zwyczajnej rodzinie. Miał despotycznego ojca, z którym nie było dyskusji, ma być tak i tak. Gra była ucieczką do kolorowego świata i zdawała się być środkiem na całe zło. Do tego doszedł młodzieńczy bunt.
Grając czuł się pewnie. A jak zdarzała się wygrana, to już była euforia. - Ile razy miałem problemy z emocjami, grałem. Rozładowywałem emocje zbierające się w pracy czy domu. Topiąc w ten sposób lęki, topiłem swoje życie - mówi.
Grał kilkanaście lat. Pieniądze, ich brak nie był hamulcem. Grał do cna. Żeby móc dalej grać, musiałem ożywić się, żeby mieć środki na nowa grę - opowiada. Pieniądze parzą hazardzistę. Są do gry, czasem do spłacenia długów zaciągniętych na grę. Im dłużej hazardzista nie gra, tym bardziej chce grać. I im dłużej gra, tym bardziej chce grać.
Przy okazji traci wszystko. Jak tylko dostaje jakieś pieniądze, natychmiast je przegrywa. - Cyfry nie mają znaczenia. Czy 100 tys. czy 100 zł. Granie zamienia się w przymus przegrywania - mówi.
Z czasem Andrzejowi nie udało już ukrywać przed rodziną nałogu: były przecież długi, których nie był w stanie spłacić sam. - Żona zmusiła mnie do leczenia. Jednak po 2-3 miesiącach, gdy uznałem, że mnie to nie dotyczy, że jest OK - to był fałszywy ruch - znów wróciłem do gry - mówi.

Reklama

Pomoc z nieba

Od pięciu lat Andrzej nie gra. Przestał, gdy uznał wreszcie, że jest bezsilny wobec gry. Miał myśli samobójcze, bo czuł, że przestał być człowiekiem i stał się automatem, takim, na jakim grał, tylko, że jeszcze bardziej bezsilnym. Zaczął szukać pomocy i otrzymał ją - jak sądzi - z nieba. Odbył terapię 12 kroków, co nie zawsze, ale często jest wybawieniem dla hazardzistów, i wziął udział w terapii zamkniętej.
„Kim jesteśmy? Wspólnotą kobiet i mężczyzn, którzy dzielą się doświadczeniem, siłą i nadzieją, że mogą rozwiązać swój wspólny problem i pomóc innym zdrowieć z problemu hazardu. Jedynym wymogiem uczestnictwa w grupie jest chęć zaprzestania hazardu” - napisali na swojej stronie internetowej Anonimowi Hazardziści.
Najważniejszy jest pierwszy krok - przyznanie się do porażki, do nałogu „Staliśmy się bezsilni wobec hazardu, przestaliśmy kierować własnym życiem” - przyznają. Ważny jest też drugi krok, w którym odwołują się do Boga. „Uwierzyliśmy, że Siła większa od nas samych może przywrócić nam normalny sposób myślenia i życia”. W kroku trzecim odwołują się do Niego bezpośrednio: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życia opiece tej Siły, jakkolwiek ją pojmujemy”.

Życie od nowa

Po miesiącach chodzenia na mityngi AH Anna zdecydowała się na terapię indywidualną, potem pojechała na leczenie zamknięte do ośrodka terapii uzależnień. To było kilka tygodni przyspieszonego dojrzewania. Poznawała siebie i mechanizm nałogu. To był przełom. Co nie znaczy, że było łatwo.
Nigdy nie jest łatwo. Pierwsze miesiące abstynencji to klasyczne objawy odstawienia, jak u trzeźwiejącego narkomana albo alkoholika. Bóle głowy, rozbiegane myśli. Cierpienie i marzenie, żeby zagrać jeszcze raz... Dopiero potem zrozumienie, że hazard to choroba, że od nowa trzeba nauczyć się żyć. I rozładowywać napięcie inaczej niż przy grze.
Z czasem Anna zaczęła pomagać innym hazardzistom. Skończyła specjalistyczne studia i kursy, prowadzi terapię, a także skrzynkę wsparcia dla uzależnionych na jednej ze stron w internecie. Zajmuje jej to mnóstwo czasu, ale czuje się potrzebna i - wreszcie - czuje, że normalnie żyje.
Pomaga także Andrzej, przygotowuje publikacje na temat uzależnienia, prowadzi terapię w jednym z centrów pomocy. - Dziś jestem w stabilnej abstynencji, nie ciągnie mnie już do gry - deklaruje. - Ale muszę się pilnować, jak w każdym nałogu. Jestem zaleczony, ale wiem też, że wyleczony, zdrowy, nie będę już nigdy.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Legenda św. Jerzego

Niedziela Ogólnopolska 16/2004

[ TEMATY ]

święty

św. Jerzy

I, Pplecke/pl.wikipedia.org

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Święty Jerzy walczący ze smokiem. Rzeźba zdobiąca Dwór Bractwa św. Jerzego w Gdańsku

Św. Jerzy - choć historyczność jego istnienia była niedawnymi czasy kwestionowana - jest ważną postacią w historii wiary, w historii w ogóle, a przede wszystkim w legendzie.

Św. Jerzy, oficer rzymski, umęczony był za cesarza Dioklecjana w 303 r. Zwany św. Jerzym z Liddy, pochodził z Kapadocji. Umęczony został na kole w palestyńskiej Diospolis. Wiele informacji o nim podaje Martyrologium Romanum. Jest jednym z czternastu świętych wspomożycieli. W Polsce imię to znane było w średniowieczu. Św. Jerzy został patronem diecezji wileńskiej i pińskiej. Był także patronem Litwy, a przede wszystkim Anglii, gdzie jego kult szczególnie odcisnął się na historii. Św. Jerzy należy do bardzo popularnych świętych w prawosławiu, jest wyobrażany na bardzo wielu ikonach.

CZYTAJ DALEJ

Cenzura czy mowa nienawiści?

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 34-35

[ TEMATY ]

gender

Adobe Stock

Ostra krytyka środowisk homoseksualnych oraz jednoznaczne twierdzenie, że są tylko dwie płcie, już niedługo może się stać przestępstwem zagrożonym karą 3 lat więzienia. Takie zmiany w Kodeksie karnym przygotował resort sprawiedliwości.

Opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji projekt zmian Kodeksu karnego ma zapewnić „pełniejszą realizację konstytucyjnego zakazu dyskryminacji ze względu na jakąkolwiek przyczynę, a także realizację międzynarodowych zaleceń w zakresie standardu ochrony przed mową nienawiści i przestępstwami z nienawiści”. „Mowa nienawiści” to specjalnie zaprojektowany termin prawniczy, który jest narzędziem służącym do zakazu krytyki m.in. ze względu na „orientację seksualną” lub „tożsamość płciową”. W ekstremalnych przypadkach za mówienie i pisanie, że aktywny homoseksualizm jest grzechem, albo za podkreślanie, iż istnieją tylko dwie płcie, może grozić nawet do 3 lat więzienia. – Oczywiście, nie stanie się to od razu, bo nie wiadomo, jak zachowają się polskie sądy, ale praktyka wymiaru sprawiedliwości w innych państwach wskazuje, że najpierw jest seria procesów, a później coraz większe ograniczanie wolności słowa – mówi mec. Rafał Dorosiński, który z ramienia Ordo Iuris monitoruje proponowane zmiany w Kodeksie karnym ws. „mowy nienawiści”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję