Reklama

Szpital Bródnowski i w Zagórzu - spółkami

Klamka zapadła. Sejmik województwa mazowieckiego zdecydował o przekształceniu dwóch szpitali podległych marszałkowi w spółki prawa handlowego. Chodzi o Wojewódzki Szpital Bródnowski oraz Mazowieckie Centrum Neuropsychiatrii i Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Zagórzu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgoda sejmiku na powołanie pierwszych szpitalnych spółek na Mazowszu spowodowała ostre kontrowersje między koalicją rządzącą a opozycją. Radni Mazowieckiego Przymierza Prawicy uznali ten krok za przyzwolenie na podział pacjentów na równych i równiejszych, choć przecież wszyscy - łącznie z emerytami - płacą w Polsce w ramach solidaryzmu społecznego obowiązkową składkę zdrowotną. Jej średnia miesięczna wysokość to 250 zł. Za bezrobotnych, których ciągle przybywa, płaci budżet państwa.
Zdaniem opozycji, przekształcenie w spółki nie jest dobrą wiadomością dla pacjentów, którym przecież Konstytucja RP gwarantuje równy dostęp do świadczeń zdrowotnych. W szpitalu-spółce nie będzie równości. Ci, którzy wyłożą ekstra pieniądze z własnej kieszeni na badanie czy operację, będą mogli ominąć kolejkę.
- Boję się, że teraz pierwszeństwo będą mieli pacjenci bogaci, którzy zapłacą za wizytę. A biedniejsi będą czekać w długiej kolejce - komentował Cyprian Gutkowski z Mazowieckiego Przymierza Prawicy. Lekarze przytakują, że istnieje pewna liczba pacjentów bardziej skłonna leczyć się w renomowanych szpitalach publicznych, niż w prywatnych lecznicach. Zwłaszcza że w prywatnych, z powodu wysokich kosztów utrzymania, nie ma oddziałów intensywnej opieki medycznej, a po operacji chory może czuć się różnie.

Samorządy pod ścianą

Konstrukcja systemu opieki zdrowotnej powinna być przedmiotem konsensusu społecznego - niezależnie od podziałów politycznych - ponieważ zdrowie jest określane przez obywateli jako najwyższa wartość w życiu człowieka. Tymczasem ochrona zdrowia jest u nas nieustannie poddawana grze politycznej, wielu polityków pragnie upiec na toczącym się sporze własną pieczeń. Opinie radnych z koalicji rządzącej przypominają słowa piosenki śpiewanej przez Edith Piaf „Życie na różowo” - lansują tezę, że po powołaniu spółek problemy same się rozwiążą.
A to nieprawda. Opieka zdrowotna jest w Polsce mocno niedofinansowana. Pieniędzy jest w systemie ciągle za mało. - Te placówki nadal się będą zadłużały, bo NFZ nie wystarczy pieniędzy na leczenie wszystkich chętnych - mówi radny Maciej Więckowski z PiS. W opinii opozycji, niedoszacowane również w tym roku kontrakty na świadczenia medyczne spowodują, że przekształcone szpitale dalej będą generowały długi, bo samo przekształcenie nie rozwiąże problemu. Szacunki, że szpitalne spółki będą wykonywały odpłatnie zaledwie 5 proc. świadczeń i taki finansowy zastrzyk rozwiąże ich kłopoty, można włożyć między bajki. Skoro się stwarza możliwość pobierania opłat od pacjentów, szpitale nie chcąc się zadłużać, pójdą na całość, bo jako spółki prawa handlowego muszą przynajmniej się bilansować.
Przewodnicząca Komisji Zdrowia i Kultury Fizycznej sejmiku mazowieckiego Wiesława Krawczyk przyznała, że powodem przekształceń w spółki są ogromne długi placówek szpitalnych, których na dłuższą metę samorząd z własnego budżetu nie udźwignie. Mazowieckie szpitale są zadłużone na 250 mln zł. Dług samego tylko Szpitala Bródnowskiego to 140 mln zł. I tak rozłożenie spłat przewidziano do roku 2013. Zobowiązania spłacać trzeba, bo zagrożeniem dla szpitali są wierzyciele.

Gdzie te priorytety?

- Nie była to łatwa decyzja, ale nie mamy innego wyjścia. Likwidacja ZOZ-ów to najlepszy sposób, żeby szpitale wychodziły na prostą - przekonywał marszałek Adam Strózik. Przewodnicząca Krawczyk podobnie jak marszałek Strózik zapewniają jednak, że szpitalom nie grozi prywatyzacja, bo właścicielem 100 proc. akcji będzie samorząd. Jak długo? Gdy długi szpitali nadal będą rosły, procedury medyczne pozostaną niedoszacowane, a kasa samorządu nie zdoła opłacić wszystkich przypisanych im zadań, akcje szpitala mogą iść pod młotek i być sprzedane - podobnie jak mienie - innym udziałowcom.
O przekształcaniu szpitali w spółki handlowe mówi się, że to pełzająca prywatyzacja. Tego teoretycznego zarzutu nikt nie jest w stanie obalić. Tym bardziej, że drugi rok rządów Platformy Obywatelskiej nie przyniósł podniesienia składki zdrowotnej, a procedury wysokospecjalistyczne finansowane dotąd przez budżet państwa są wypychane do Narodowego Funduszu Zdrowia, co m.in. powoduje, że zapaść finansowa systemu się powiększa. W kolejce do przekształcenia w spółki czekają już: konstancińskie centrum rehabilitacji STOCER, Wojewódzkie Centrum Stomatologii i kilka warszawskich szpitali podległych ratuszowi.
Ochrona zdrowia obywateli powinna być jednym z priorytetów państwa. Potwierdzają to kolejne sondaże badające opinie Polaków. Czy ktoś się z tym liczy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Marek, Ewangelista

[ TEMATY ]

św. Marek

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)

Św. Marek (A. Mirys, Tyczyn, XVIII wiek)
CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

List pasterski z okazji jubileuszu diecezji lubuskiej

2024-04-25 16:00

[ TEMATY ]

jubileusz

Zielona Góra

Gorzów Wielkopolski

List Pasterski

diecezja lubuska

Karolina Krasowska

bp Tadeusz Lityński

bp Tadeusz Lityński

Bp Tadeusz Lityński skierował do diecezjan list pasterski z okazji jubileuszu 900-lecia utworzenia diecezji lubuskiej. Poniżej publikujemy pełną treść słowa Biskupa Diecezjalnego, które w kościołach i kaplicach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej zostanie odczytane w niedzielę 28 kwietnia 2024.

Drodzy Diecezjanie, Bracia i Siostry,

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję