Reklama

Zbrosza walcząca

Do Zbroszy Dużej znów na chwilę wróci historia. Wrześniowe uroczystości upamiętnią powstanie chłopskiego komitetu i wieloletnią walkę mieszkańców wsi o kościół

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rolę powołanego przed trzydziestu laty na plebanii u ks. Czesława Sadłowskiego Komitetu Samoobrony Chłopskiej Ziemi Grójeckiej trudno przecenić. Właśnie wtedy, w końcu lat 70., budziła się świadomość społeczna. Wcześniej były protesty w Radomiu i Ursusie w 1976 r., powstanie KOR, Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a zaraz potem wybór Karola Wojtyły na papieża, milowy krok na drodze do Sierpnia ’80.
Jednak w centrum uwagi wieś znalazła się już kilka lat wcześniej, za sprawą wygranej walki o budowę kościoła. To dzięki tym dwóm wydarzeniom mała Zbrosza Duża - leżąca w pobliżu Grójca, daleko od szosy Warszawa-Radom - znalazła się w podręcznikach historii PRL.
Gdy w 1977 r. pojawiła się ustawa o emeryturach rolniczych, okazało się, że składki emerytalne, które mieli płacić chłopi, są niewspółmierne duże do cen skupu. - Ludzie słusznie się buntowali, uważali, że to niesprawiedliwe - wspomina ks. Sadłowski. - Przychodzili i mówili: pomagaliśmy wybudować kościół, niech teraz ksiądz nam pomoże. I mieli rację - ocenia dziś. Właśnie w tej atmosferze w Zbroszy, przy wydatnej pomocy księdza, powstał Komitet Samoobrony.

Jak na odpust

Walka o kościół w Zbroszy zaczęła się na dobre po przyjeździe tu na stałe w 1968 r. ks. Czesława Sadłowskiego, wikariusza z parafii w Jasieńcu. Trzydziestoletni ksiądz od razu przystąpił do starań o budowę. Poprzednia próba, w 1957 r. zakończyła się porażką i rabunkiem. Zgody nie wydano, a zgromadzony materiał został zarekwirowany przez władzę.
Skoro władze nie dawały zgody, ksiądz zaczął organizować lekcje religii i odprawiać Msze św. po domach. To było konieczne, bo dotarcie do kościoła w Jasieńcu było wyprawą: 10 kilometrów, a nie było ani dróg, ani samochodów.
Wiosną 1969 r. mieszkańcy urządzili kaplicę w oborze. Kaplicę poświęcił Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. Nie obyło się jednak bez perypetii. Za pierwszym razem Prymasa milicja do Zbroszy nie wpuściła. Druga próba się udała. - Cieszę się, że w Zbroszy Dużej narodzenie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie zaczyna się właśnie w stajni. To bardzo po chrześcijańsku, bardzo po katolicku, bardzo po Bożemu - mówił Ksiądz Prymas.
Kaplica przetrwała kilka tygodni, do czasu, gdy wieś najechała milicja. - Radiowozy, blokady i chmara mundurowych. Milicja otoczyła kaplicę, a obok modlili się ludzie - opowiada uczestniczka wydarzeń. - Zabrano Najświętszy Sakrament. W oborze urządzono magazyn sprzętu rolniczego.
Ksiądz znów musiał przenieść się do domów, a za odprawianie Mszy św. był szykanowany. Dla władz były to „nielegalne zgromadzenia”. Często musiał wymykać się milicji, ostrzegany przez mieszkańców, przez okna i płoty, czasem w przebraniu. - Prawnik kiedyś powiedział mi: niech ksiądz działa - opowiada kapłan. - Działałem. Odprawiałem nabożeństwa, wyświetlałem filmy religijne. Ludzie zjeżdżali się z okolicy tłumnie, jak na odpust.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Najbardziej twórczy czas

Na początku 1970 r. wymierzono mu za wyświetlanie filmów (zarzut: prowadzenie działalności rozrywkowej bez zezwolenia) trzy miesiące aresztu. Rozprawie apelacyjnej przed sądem w Grójcu towarzyszyła demonstracja mieszkańców Zbroszy.
- Ludzie krzyczeli na sędziów: za wiarę go sądzicie! Sędziowie pouciekali, więc poszliśmy na miasto, wyrwaliśmy z płotu dwie sztachety, uwiązaliśmy w krzyż i z pieśnią „My chcemy Boga” poszliśmy pod urzędy - opowiada uczestniczka tych wydarzeń.
Prowizoryczne kaplice stawiano jeszcze w Zbroszy dwukrotnie. Gdy w 1972 r. wpadła milicja, żeby kaplicę zniszczyć, poturbowano kilkanaście osób, a tabernakulum podrzucono w kościele parafialnym. - Takiej zniewagi Chrystusa eucharystycznego w Polsce jeszcze nie było - wołał Prymas Wyszyński później w kazaniu.
- To chyba był najciekawszy, najpiękniejszy i najbardziej twórczy okres w moim życiu duszpasterskim. Byłem blisko z ludźmi, nie było tylu spraw organizacyjnych, którymi musiałem się zajmować - mówi dzisiaj ks. Sadłowski. - Inna rzecz, że często Msze św. odbywały się pod gołym niebem, w czasie wichur, deszczów, śniegu. Ludzie w końcu powiedzieli: będziemy jeździć, pisać, nękać urzędy, komitety i redakcje. Zaczęli jeździć.
Wsią zainteresowały się zachodnie media. Przyjeżdżali dziennikarze, o Zbroszy stało się głośno. Tak głośno, że wkrótce władze dały zgodę na budowę. Kościół stanął w 1974 r., a poświęcił go, jak poprzednio kaplicę, Prymas Wyszyński. Jego samochód nie mógł dojechać tym razem z powodu tłumu wiernych.

Reklama

Mieli serdecznie dość

Wydarzenia w Ursusie i Radomiu w 1976 r. wstrząsnęły także mieszkańcami Zbroszy. Niektórzy tam pracowali, widzieli, jak bito i więziono ich kolegów. Ksiądz, piętnując z ambony represje władz, trafiał w ludzkie nastroje. Tym łatwiej było w Zbroszy okazać solidarność i zebrać pieniądze na pomoc represjonowanym, co było odważne, bo i za to groziły represje.
Wiosną 1977 r. list w obronie więzionych robotników i pomagających im działaczom opozycji podpisało 350 osób. „Uważamy, że postępowanie wobec wszystkich uwięzionych jest niesłuszne, gdyż sami byliśmy ofiarami podobnych represji w PRL, za chęć pobudowania nowego kościoła” - napisali.
Zresztą, już w czasie walki o kościół, we wsi zebrała się dość zintegrowana grupa osób. - Byli to ciekawi, zdeterminowani ludzie. To oni potem tworzyli trzon Komitetu Samoobrony - ocenia dziś ks. Sadłowski. Bezpośrednią przyczyną jego powołania stała się niekorzystna ustawa o emeryturach rolniczych.
- Ale ludzie w ogóle mieli dość pustych półek, braku węgla, maszyn, nawozów. Nie można było nic kupić, panowało złodziejstwo i korupcja - przypomina ks. Sadłowski. Tym chętniej tworzyli chłopskie komitety. W Zbroszy rezolucję powołującą go podpisało 190 osób z okolicy. Zażądali zmiany ustawy emerytalnej i poprawy zaopatrzenia wsi w żywność i środki produkcji. I odmówili płacenia składek emerytalnych.
Nieco wcześniej podobny komitet powstał w Milejowie na Lubelszczyźnie, następne niedługo potem powstały w Lisowie w Radomskiem i Łowisku na Rzeszowskiem. Ale ten ze Zbroszy miał silne oparcie: w Kościele i w ks. Sadłowskim osobiście. I to do Zbroszy, gdzie udało się im raz wygrać z komuną, ludzie przyjeżdżali i pytali, co mają robić.

Reklama

Iskry na ściernisku

Powstanie chłopskiego komitetu bardziej oburzało władzę niż walka o kościół - oceniają dziś uczestnicy tamtych wydarzeń. Naruszało to monopol władzy na tworzenie organizacji społecznych. - Zaraz po powołaniu komitetu rejon jego działania zaczął wyglądać jak oblężony obóz. Przez ponad miesiąc na drogach dojazdowych stały posterunki milicji i SB - twierdzi Józef Baran, autor opracowania o komitecie.
Władza odpuściła, gdy protetujący zagrozili wstrzymaniem dostaw mleka. Odnotowano też starania władz: rozpoczęto budowę drogi, otwarto nowy sklep. - Zapełniano w okolicy półki sklepowe, tworzono sztuczne bogactwo, żeby poróżnić i odciągnąć ludzi od Kościoła - ocenia po latach ks. Sadłowski. Ale nie udało się.
Komitet wydawał komunikaty, które potem nagłaśniali zachodni dziennikarze, a potem wracały one do Polski dzięki rozgłośniom radiowym. - Ta działalność to były iskry rzucane na ściernisko - ocenia dziś ksiądz. Sami nic by nie zrobili: współpracowali z KOR, ROPCiO. Z ich pomocą zorganizowali Uniwersytet Ludowy.
- Odbyło się 70-80 wykładów dotyczących problemów nieporuszanych w szkołach. Ale nie było to łatwe, musieliśmy uciekać się do forteli, żeby wykładowcy mogli przedrzeć się przez kordon milicji - wspomina ksiądz. Wkrótce we wsi zaczęły się ukazywać pisma - biuletyny tworzącego się niezależnego ruchu chłopskiego. Drukowano je na powielaczu ks. Sadłowskiego, pochodzącego z przemytu z Czech. Przemycili go jeszcze w 1974 r. studenci.
Komitet, ale także sam powielacz ks. Sadłowskiego, odegrały ważną rolę przed Sierpniem ’80. W lutym 1980 r. ksiądz został zaskoczony przez milicję przy powielaniu opozycyjnych pism. Zdążył ukryć powielacz w kościele, ale ręce miał umazane farbą drukarską. Po przetrzymywaniu na posterunku w Grójcu, zwolniono go.

Z widokiem na kościół

Komitet działał do powołania rolniczej „Solidarności” jesienią 1980 r. W Zbroszy żywo zareagowano na strajki na Wybrzeżu. Wydano specjalne oświadczenie, ale zorganizowano także zbiórkę na zakup żywności dla strajkujących. Potem, we wrześniu, na spotkaniu założycielskim „Solidarności” rolników, wzięło udział kilka osób z komitetu ze Zbroszy. Trzy z nich weszły do komitetu założycielskiego związku zawodowego.
13 grudnia 1981 r. ks. Sadłowski odczytał w kościele ostatnie oświadczenie komitetu ze Zbroszy. Potępiano wprowadzenie stanu wojennego i zapowiadano, że „jak dotąd, nadal pozostaniemy solidarni”. I rzeczywiście ks. Sadłowski i jego współpracownicy nie zaprzestali działalności niezależnej. Zapraszał na prelekcje osoby związane z opozycją. A jako proboszcz parafii, dał się poznać - jak ocenia „Opozycja w PRL. Słownik Biograficzny” - jako autor niekonwencjonalnych pomysłów duszpasterskich.
Jak dziś ocenia swoją działalność z końca lat 70. ks. Sadłowski? - Tak trzeba było robić. Zbrosza była małym kamyczkiem wyciągniętym z kruszejącego muru komunizmu - podkreśla.
W końcu roku ksiądz Czesław - pierwszy i na razie jedyny proboszcz w Zbroszy Dużej - kończy 70 lat i przejdzie na emeryturę. Najpewniej pozostanie tu, w budynku obok plebanii, w mieszkaniu z widokiem na kościół, który kiedyś mieszkańcy sami sobie w Zbroszy wywalczyli.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zatrzymajmy się dziś i mocno przyjmijmy krzyż naszego życia

2024-04-15 13:31

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Karol Porwich/Niedziela

Rozważania do Ewangelii J 15, 18-21.

Sobota, 4 maja. Wspomnienie św. Floriana, męczennika

CZYTAJ DALEJ

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Prezydent: dziękuję strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej

2024-05-04 15:06

[ TEMATY ]

prezydent

Karol Porwich/Niedziela

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda

Prezydent Andrzej Duda podziękował w sobotę strażakom za służbę ludziom i Rzeczypospolitej. Podczas centralnych obchodów Dnia Strażaka przypomniał, że tylko w 2023 r. strażacy podjęli pół miliona interwencji, podczas których udzielali wszechstronnej pomocy.

Prezydent wraz z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą wzięli w sobotę udział w Centralnych Obchodach Dnia Strażaka, które odbyły się na Placu Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie. W uroczystości uczestniczyli również m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia oraz szef MSWiA Marcin Kierwiński.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję