Reklama

Kościół

Kard. Koch: kryzys koronawirusa powinien nas zmobilizować do obrony każdego życia ludzkiego

O znaczeniu doświadczenia globalnego kryzysu zdrowotnego spowodowanego pandemią koronawirusa dla naszego zaangażowania w obronę każdego ludzkiego istnienia napisał w artykule opublikowanym na łamach niemieckojęzycznej agencji CNA przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kard. Kurt Koch. Nosi on tytuł „Godziny prawdy na fundamencie ateizmu” (Stunden der Wahrheit auf dem Felsgrund des Atheismus). Szwajcarski purpurat kurialny jest przekonany, że w czasach kryzysu uwidaczniają się priorytety w naszym życiu ludzkim i w życiu wiary.

[ TEMATY ]

koronawirus

Włodzimierz Redzioch

Kard. Kurt Koch

Kard. Kurt Koch

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Oto artykuł kard. Kocha w tłumaczeniu na język polski:

Pandemia koronawirusa wywołała szok, który może przypominać katastrofę wielkiego trzęsienia ziemi w Lizbonie w 1755 r., które radykalnie podważyło wiele pewników. W kategoriach religijnych pojawiły się wątpliwości, odnośnie dobroci Boga, a przede wszystkim, co do jego wszechmocy. Straszne cierpienia i śmierć tak wielu ludzi stały się o wiele większym pytaniem o istnienie Boga, niż wszystkie oświeceniowe teorie filozoficzne i traktaty epistemologiczne. „Możesz zaprzeczyć złu, ale nie bólowi i cierpieniu” - napisał Georg Büchner w 1835 r .: „To jest fundament ateizmu". To nowe credo jest nie do pomyślenia bez Lizbony i jej konsekwencji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Z drugiej strony, dziś przeciętna reakcja społeczeństwa na koronawirusa jest bardzo różna od reakcji na Lizbonę w XVIII wieku. Ogólnie rzecz biorąc, istnieje duża niechęć do interpretowania kryzysu koronawirusa w perspektywie religijnej, a pewien brak słów dotyczący kwestii wiary jest zauważalny nawet w Kościołach. Najczęściej słychać przesłanie, że kryzys koronawieusa nie jest w żadnym przypadku Bożą karą. Fakt, że to ponure słowo jest odrzucane przez karzącego Boga, jest już właściwy, ponieważ kryzys koronawirusa, podobnie jak wiele katastrof minionych i obecnych uderza najbardziej w ludzi ubogich i już cierpiących; obecnie ma to miejsce znowu w Afryce, a zwłaszcza w Amazonii. Idea, że Bóg, który jako „Pater pauperum" ma szczególne upodobanie do ubogich, miałby wymyślić wirusa, żeby ukarać ludzkość, a zwłaszcza ubogich, jest rzeczywiście nie do zaakceptowania.

Wraz z odrzuceniem mrocznego przesłania o Bożej karze, nie da się odsunąć kwestii religijnej. Pozostają przynajmniej pytania, w jaki sposób miłujący Bóg może pozwolić na taką plagę jak koronawirus i jak się do niej odnosi oraz jakie przesłanie dla nas, ludzi, jest z nią związane.

Pod tym względem stwierdzam ogólnie, że aby podkreślić dobrą nowinę o miłującym Bogu i zbawieniu, niejako w obliczu cierpienia spowodowanego koronawirusem, jesteśmy natychmiast gotowi pójść na kompromis wobec wszechmocy Boga lub w ogóle odmówić odniesienia do Boga w związku z koronawirusem i odważyć się na religijną interpretację kryzysu. Kto chce jednak hermetycznie oddzielić Boga od groźnych zjawisk w przyrodzie i powodowanych przez nie cierpień ludzi, temu grozi niebezpieczny dualizm w tym sensie, że wszystko, co pozytywne, przypisuje się zasadzie dobra, czyli Bogu, zaś wobec tego, co negatywne przyjmuje się zasadę zła od Złego. Oczywiście, dziś nikt nie myśli o demiurgu, jak we wcześniejszych dualizmach, wręcz przeciwnie, raczej postrzega się cierpienie jako spowodowane przez naturę i obecne w samej naturze, ale z którym Bóg nie jest i nie może być wiązany.

Reklama

Dlatego przypuszczenie to sugeruje mi, że za tymi nawykami myślowymi kryje się ponownie to założenie, które staje się coraz bardziej akceptowane we współczesnej teologii i które mówi, że Bóg jest zdolny tylko do działania w głębi ducha człowieka, że nie jest związany ze wszystkimi rzeczami fizycznymi i materialnymi ani nie jest w stanie się nimi zajmować. Ta mentalność, która pozwala Bogu działać jednie w duchu, ale nie uznaje człowieka za byt materialny i fizyczny, była powodem, że papież Benedykt XVI wezwał do nowego podejścia do duchowości, trafnie oceniając tę tendencję jako „subtelny nowy gnostycyzm”, który zasadniczo odbiera Bogu i jego władzy materię, a który jest dziś propagowany pomimo wszelkiej pochwały tego, co materialne i fizyczne. Działanie Boga sprowadza się do wewnętrznej subiektywności ludzkiej, nie ma dla niego miejsca w świecie materii, ponieważ świat obiektywny podlega zupełnie innym prawom.

Nie jest jednak jasne, jak przy takich wstępnych decyzjach światopoglądowych można jeszcze mówić w ogóle o cudach, a tym bardziej w sposób wiarygodny o największym cudzie zmartwychwstania Jezusa Chrystusa po swej śmierci. Mając na uwadze Zmartwychwstanie Pańskie, wtedy też konsekwentnie oczekuje się jedynie boskiego wpływu na ducha i nie można już głosić, że Chrystus żyje, a jedynie mówić o tym że "sprawa Jezusa trwa”. A co z obietnicą życia wiecznego, jako udziału człowieka w zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, gdyby Bóg musiał przestrzegać jedynie praw natury? Czyż nie jest to paradoksalne, gdy takie poglądy wyrażane są w imię wiary, która wyznaje Boga jako Stwórcę nieba i ziemi, wcielenie Jego Syna oraz odkupienie a nawet doskonałość ciała?

Reklama

O fakcie, że taki gnostycyzm nadal dzisiaj istnieje, świadczy na przykład zarzut teologa oskarżającego papieża Franciszka o udzielenie eucharystycznego błogosławieństwa Urbi et Orbi na placu św. Piotra nazywając go nieoświeconym światopoglądem, ponieważ kryzys koronawirusa przezwycięża się postępem medycyny, a nie prośbą do Boga. Nawet jeśli to proste stwierdzenie teologa może na pierwszy rzut oka wydawać się wiarygodne, okazuje się bardziej fundamentalistyczne, podobnie jak zachowanie tych, którzy zasadniczo odmawiają przestrzegania wszelkich zasad higieny i środków medycznych i oczekują przezwyciężenia kryzysu koronawirusa jedynie przez samą modlitwę. Dla katolika, który kieruje się podstawowym przekonaniem swojej wiary, że łaska zakłada i doskonali naturę („Gratia supponit naturam et perficit eam”), oczywiste jest, że modlitwa nie zastępuje koniecznego poszukiwania skutecznej szczepionki. Jest dla niego też oczywiste, że wszelkie higieniczne i zdrowotne środki ostrożności nie zastępują modlitwy.

Jest to szczególnie prawdziwe, gdy modlitewna prośba opiera się na podstawowym przekonaniu, które Papież Franciszek wyraził w swojej pięknej modlitwie do Maryi, którą napisał specjalnie na maj: „wiesz czego potrzebujemy i jesteśmy pewni, że sprawisz aby tak jak Kanie Galilejskiej, mogła powrócić radość i święto po tej chwili próby". Ponieważ na weselu w Kanie Galilejskiej Maryja nie prosi o nic konkretnego; nie prosi Jezusa, aby wytworzył wino i w ten sposób dokonał cudu. Maryja widzi swoje zadanie jedynie w powierzeniu trosk ludzi obecnych na weselu Jezusowi, a następnie pozostawiając jego decyzji, co zechce następnie uczynić. W tej zasadniczej postawie Maryjnej jest oczywiste, że wierzący chrześcijanie stoją przed Bogiem w obliczu poważnych trudności, jakie przyniósł koronawirus, przyjmują Jego błogosławieństwo, zwłaszcza błogosławieństwo eucharystyczne, i mają nadzieję oraz wielkie zaufanie do Bożej wszechmocy.

Reklama

Trzeba powiedzieć „tak”, dla wszechmocy Boga i to nie bez powodu. Fakt, że dziś nawet w sferze życia chrześcijańskiego istnieje skłonność do ograniczania wszechmocy Boga, aby ocalić Jego miłość, wynika prawdopodobnie z tego, że ludzie mają skłonność do wychodzenia od świeckiej myśli o wszechmocy i dlatego nie patrzą na myśl o wszechmocy, którą daje nam objawienie chrześcijańskie. Albowiem moc, która jest nam ukazana w Jezusie Chrystusie, jest miłością Boga, która sięga aż do cierpienia za nas. Bóg, który jest miłością, jest mocą, jest mocą miłości, której możemy się powierzyć, nawet i przede wszystkim w poważnej potrzebie kryzysu koronawirusa. Miłość nie jest antytezą wszechmocy Boga, ale jej konkretnym sposobem działania, ponieważ nie trzyma się z dala od ludzkiego cierpienia i jęków stworzenia, ale pozwala się jej dotknąć.

Wiara chrześcijańska we wszechmoc Boga głosi nam, że Jezus Chrystus jest Dobrym Pasterzem, który sam stał się barankiem i stanął po stronie uciśnionych jagniąt, aby z nimi cierpieć i ich odkupić. W tej bezbronnej miłości pokonał śmierć i dał nam ludziom nowe życie, a zwłaszcza życie wieczne. Ponieważ Bóg jest miłością życia zwracamy się do Niego z naszymi prośbami, tak jak Maryja w Kanie, w czasie ciężkiego kryzysu koronawirusa, wiedząc, że dzięki naszym modlitwom uczyni dla nas to, co najlepsze.

Reklama

W samym środku kryzysu koronawirusa możemy na nowo doświadczyć piękna i trwałości wiary chrześcijańskiej i to jest prawdziwa pociecha, którą daje nam wiara w tym trudnym czasie.

Z tym znakiem musimy wrócić do idei kary. Ponieważ w Piśmie Świętym często mówi się o karze Bożej, oczywiście w tym sensie, że Bóg pozwala ludziom stawić czoła konsekwencjom ich własnych wykroczeń i że ludzie w tym względzie karzą się, jeśli nie postępują zgodnie z zaleceniami Boga, i dlatego są wezwani do nawrócenia. W tym sensie należy również z religijnego punktu widzenia zapytać, co Bóg chce nam powiedzieć poprzez dzisiejszy kryzys i czego musimy się od niego nauczyć. W każdym razie czasy kryzysu są zawsze godzinami prawdy, które ujawniają priorytety w naszym życiu ludzkim i życiu wiary.

W ten sposób na pierwszy plan wysuwa się lekcja, którą powinniśmy wziąć sobie do serca. W związku z rosnącą liczbą zakażeń i licznymi ofiarami śmiertelnymi spowodowanymi przez koronawirusa, różne rządy pod naszymi szerokościami geograficznymi uciekły się do nadzwyczajnego ustawodawstwa, wprowadziły surowe środki i poważnie ograniczyły wolnościowe prawa ludzi, do czasu ich zawieszenia. Bez przesady można powiedzieć, że od zakończenia reżimów totalitarnych w ubiegłym stuleciu podstawowe prawa i wolności ludzi nigdy nie były tak poważnie naruszone, jak w przypadku obecnego kryzysu koronawirusa.

Ograniczenia te zostały uzasadnione tym, że państwo jest odpowiedzialne za ochronę życia, zdrowia i integralności fizycznej obywateli, a zatem w związku z tym swobody muszą ustąpić przed prawem do życia. Odzwierciedla to wysoki poziom odpowiedzialności, który rządy przyjęły w czasie kryzysu koronawirusa.

Reklama

Rządy oczywiście podjęły decyzje, które są sprzeczne z wieloma innymi decyzjami i aktami prawnymi, które zostały wprowadzone w życie przed kryzysem koronawirusa. Ogólną tendencją jest to, że prawo człowieka do życia w imię wolności jest coraz częściej kwestionowane. Interwencje medyczno-techniczne w prenatalną fazę życia człowieka, takie jak selekcja w diagnostyce przedimplantacyjnej, są coraz bardziej uzasadniane swobodą badań. Zagadnienie aborcji jest powszechnie postrzegane przez ogół społeczeństwa jako kwestia wolności kobiet, a ta mentalność wpływa na ustawodawstwo. Na tej samej niebezpiecznej linii znajduje się wyrok niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego z 26 lutego 2020 r., w którym „zakaz promowania samobójstw w celach biznesowych” został oceniony jako naruszenie niemieckiej konstytucji, i który uchylił ten zakaz i zdecydował, że człowiek ma prawo do decydowania o własnej śmierci. Katolicki teolog i bioetyk Ralph Weimann słusznie uznał tę decyzję najwyższego niemieckiego sądu za „całkowite pęknięcie tamy”, a tym samym 26 lutego 2020 r. za „ciemny dzień niemieckiego orzecznictwa sądowego”. Czy nie należy pomyśleć, że autonomia człowieka w odniesieniu do jego własnej śmierci, która została uznana tą decyzją sądu, podjęta tuż przed wybuchem kryzysu koronawirusa, została wkrótce potem masowo podważona przez kryzys koronawirusa, który zabija tak wielu ludzi?

Te kilka przykładów potwierdza istniejącą w naszych społeczeństwach tendencję do coraz większego kwestionowania życia ludzkiego w imię wolności, zwłaszcza jeśli chodzi o życie nienarodzonych, niepełnosprawnych, słabych, starych i umierających. Czyż rządy, które w czasie kryzysu koronawirusa przywiązywały tak dużą wagę do życia ludzi i w tym celu masowo ingerowały w prawa do wolności, nie powinny teraz na nowo przemyśleć swojego poprzedniego stanowiska i zrewidować swoich priorytetów w zakresie wolności?

I czy ci biskupi, którzy dobrowolnie przyjęli surowe państwowe ograniczenia wolności, w tym przede wszystkim podstawowe prawo do wolności religii, zakazując publicznych celebracji samej Eucharystii, powinni być pierwszymi, którzy dają pierwszeństwo życiu ludzkiemu, także w innych kwestiach życia społecznego i współistnienia oraz zdecydowanie promować „kulturę życia”, do której wzywał Papież Jan Paweł II i co było tak bliskie jego sercu? Również pod tym względem czasy kryzysu są godzinami prawdy.

2020-06-02 10:16

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szumowski: będzie więcej czerwonych stref, jeśli będą lekceważone zasady sanitarne

Im bardziej ludzie będą lekceważyć zasady sanitarne, tym bardziej te strefy czerwone rozleją się na mapie, aż w końcu na cały kraj i będziemy mieli istotne obostrzenia w całej Polsce - powiedział w poniedziałek minister zdrowia Łukasz Szumowski.

Szumowski powiedział w programie pierwszym Polskiego Radia, że w ostatnim czasie zwiększyła się w Polsce transmisja pozioma. "To zarażanie się człowieka od człowieka zwiększyło się, jeszcze nie w sposób dramatyczny, ale jednak" - wskazał. Jego zdaniem, wpływ na to ma "pewna beztroska - zmniejszone dystansowanie się, brak maseczek oraz wesela, imprezy rodzinne i kluby, które nie powinny działać, a działają".

CZYTAJ DALEJ

Bp Milewski: przemiana serca uzdrawia ciało

2024-04-16 19:09

[ TEMATY ]

bp Mirosław Milewski

nowaewangelizacja.com.pl

- Przemianie ludzkiego serca często towarzyszy uzdrowienie fizyczne. Pokarmem, który może najlepiej nasycić naszą duszę, jest sam Jezus Chrystus, który zmartwychwstał i który jest obecny w Eucharystii - powiedział bp Mirosław Milewski w parafii Wieczfnia Kościelna, w diecezji płockiej. W dniu wizytacji pasterskiej udzielił młodzieży sakramentu bierzmowania.

Bp Mirosław Milewski podkreślił w homilii, że w Wieczfni Kościelnej ludzie od wieków chcieli żyć pobożnie, czyli po - Bożemu. Wiedzieli, że przykazania Boże są potrzebne i ważne, „że to nie jakiś wymysł plebana, ale fundament, na którym trzeba budować swoje życie”.

CZYTAJ DALEJ

Dobre życzenia

2024-04-17 14:36

[ TEMATY ]

Caritas

Zielona Góra

Caritas Diecezji Zielonogórsko‑Gorzowskiej

Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom

Międzynarodowy Klub Seniora

materiały organizatora

W drugiej części spotkania uczestnicy mieli okazję do wyrażenia swoich życzeń i nadziei

W drugiej części spotkania uczestnicy mieli okazję do wyrażenia swoich życzeń i nadziei

16 kwietnia w Zielonej Górze odbyło się kolejne spotkanie Międzynarodowego Klubu Seniora „Radość wieku”.

Tym razem członkowie klubu mieli zajęcia z psychologiem. Spotkanie, które odbyło się w siedzibie Centrum Pomocy Migrantom i Uchodźcom Caritas, podzielone zostało na dwie części. Na początek na stole pojawiła się gra „Kim jestem?”. Była to okazja nie tylko do dobrej zabawy, bo zaproponowana gra rozwija również umiejętność współpracy w grupie oraz zachęca do wysiłku intelektualnego. Następnie uczestnicy wzięli udział w aktywizacji, w czasie której wyrażali swoje życzenia i nadzieje, a także życzyli sobie wzajemnie dobra, spokoju i radości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję