Reklama

Niedziela Małopolska

Wadowice

Pamięć o polskim papieżu trwa

- Przyszłego papieża wyróżniała, spośród innych, głębia umysłu, ale też głębia serca. To drugie było dla mnie szczególnie ważne. Bp Wojtyła był zawsze zaciekawiony naszym losem. On nigdy nie przeszedł obojętne koło mnie czy też innych księży – wspomina ks. infułat Jakub Gil, który od 22 lat mieszka w Wadowicach, gdzie od 1998 r. do 2011 r. był proboszczem parafii pw. Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny. Kapłan został odznaczony przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi na rzecz społeczności lokalnej oraz za kultywowanie pamięci o papieżu Janie Pawle II.

ks. Stanisław Czernik

- Zapamiętałem, że biskup Karol Wojtyła wyróżniał się taką serdecznością, którą zresztą charakteryzował się przez całe życie – wspomina ks. infułat Jakub Gil

- Zapamiętałem, że biskup Karol Wojtyła  wyróżniał się taką serdecznością, którą zresztą charakteryzował się przez całe życie – wspomina ks. infułat Jakub Gil

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Maria Fortuna- Sudor: - Księże Infułacie, pamięta Ksiądz pierwsze spotkanie z Karolem Wojtyłą?

Ks. infułat Jakub Gil: - Pamiętam doskonale. Chodziłem wtedy do X klasy liceum w Rabce. Moim katechetą był ks. Mieczysław Maliński i on miał swego przyjaciela, ks. prof. Karola Wojtyłę, którego zapraszał do głoszenia rekolekcji dla młodzieży licealnej w Rabce. Z głoszonych nauk zapamiętałem nacisk przyszłego papieża na rolę powołania w życiu człowieka. Ksiądz profesor mówił, że zadaniem młodych ludzi jest odkrywać, do czego nas Bóg powołuje, na jaką drogę nas zaprasza. Ks. Karol Wojtyła nauczał, że droga, którą się wybiera, może być odpowiedzią na powołanie. Nie tylko droga do kapłaństwa. I podkreślał, że jeśli się rozpozna, odkryje powołanie i je realizuje, to ono przynosi owoce i daje człowiekowi satysfakcję.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- 23 czerwca 1963 r. bp Karol Wojtyła udzielił Księdzu święceń kapłańskich. Jak zapamiętał Ksiądz tamto wydarzenie?

- Dzień, kiedy przyjmuje się sakrament kapłaństwa, jest dla każdego księdza wyjątkowym. Ja zapamiętałem, że biskup Karol Wojtyła wyróżniał się taką serdecznością, którą zresztą charakteryzował się przez całe życie. Pamiętam, jak ujął moje ręce w swoje i pytał, czy przyrzekam jemu i jego następcom posłuszeństwo. To pytanie, na które oczywiście udzieliłem odpowiedzi twierdzącej, i bliskość, pochylenie się nad neoprezbiterem, zapamiętałem na całe kapłańskie życie. Przyszłego Papieża wyróżniała spośród innych głębia umysłu, ale też głębia serca. To drugie było dla mnie szczególnie ważne. Bp Wojtyła był zawsze zaciekawiony naszym losem. On nigdy nie przeszedł obojętnie koło mnie czy też innych księży.

- Jak to się objawiało?

- Przykładów jest wiele, ale opowiem ten związany z moim pobytem w Zakopanem, gdzie pracowałem od 1970 do 1977 roku . Tam do 1976 r. była jedna parafia. I wtedy kard. Wojtyła zaczął dzielić duże parafie na mniejsze. W ramach tych zmian na początku były tworzone rejony duszpasterskie. I mnie ks. kard. Wojtyła do takiej pracy, do tworzenia przyszłej parafii tatrzańskiej skierował. Oczywiście, ja tam poszedłem, ale nie czułem się dobrze, brakowało mi wspólnoty, jaką tworzyliśmy w parafii św. Rodziny. I proszę sobie wyobrazić, że gdy w 1976 roku zakopiańską parafię wizytował ks. kard. Karol Wojtyła, on zapragnął przyjść do mnie i poświęcił na rozmowę ze mną cały wieczór. Pytał, jak tu jest, jak się czuję, jak widzę to duszpasterstwo. Wyznałem, że czuję się obco, że powinienem pokochać ten rejon, a wciąż jestem związany z poprzednią parafią. Zaskoczyło mnie, że ks. kard. Wojtyła tak uważnie słuchał tego, co mówię, tych uwag. Miałem świadomość, że to są moje osobiste przemyślenia, niekoniecznie ważne, a jednak kard. Wojtyła był tym, co usłyszał, bardzo przejęty. To spotkanie było jesienią, a na wiosnę ówczesny metropolita krakowski przeniósł mnie do Krakowa, na Wzgórza Krzesławickie, gdzie trzeba było tworzyć parafię i budować kościół. Tę umiejętność słuchania, empatię przyszłego papieża zapamiętałem i zawsze ceniłem.

Reklama

- To znaczy, że w 1978 roku, kiedy kardynał Karol Wojtyła został papieżem, Ksiądz był na Wzgórzach Krzesławickich. Jak zapamiętał Ksiądz tamten dzień?

- Byłem wtedy w Nowej Hucie duszpasterzem na nowo tworzącej się parafii. Tego regionu, na którym późnej powstała parafia pw. Miłosierdzia Bozego. Tam jeszcze nie było kościoła, a Msze święte odprawialiśmy w takim baraku, który nazywaliśmy „chatą za wsią”, bo znajdowała się za blokami, w zagajniku. I tam ktoś przybiegł do mnie wieczorem z tą wiadomością, że ten nasz krakowski arcybiskup, który był u nas na pasterce ubiegłego roku, właśnie został papieżem. Pamiętam, że wspólnie płakaliśmy, taka była pierwsza reakcja. Gdy ta osoba poszła do mieszkania, zacząłem dzwonić dzwonami, które wtedy były w ogrodzie, a o 20.00 odprawiłem Mszę św. Przyszło bardzo dużo ludzi. Pamiętam, że w tej szczególnej, historycznej chwili chcieliśmy być razem. Przyszli nawet ci, którzy wcześniej z nowo powstającą parafią aż tak się nie utożsamiali.

Reklama

Myślę, że to kolejny rys pontyfikatu naszego papieża, który tak bardzo nas łączył. Wtedy i przez cały pontyfikat. Żeby przypomnieć 13 maja 1981 roku, gdy był zamach na Ojca Świętego. Wtedy też z tych bloków na Msze św. o 20.00 przyszło tak wiele osób. Widziałem, jak ludzie płaczą, jak się modlą o ocalenie. To był kolejny taki moment, kiedy polski Papież w sposób szczególny łączył ludzi…

- Etap wadowicki w życiu Księdza rozpoczął się w 1998 roku…

- Do pracy w wadowickiej bazylice zostałem skierowany przez kard. Franciszka Macharskiego. Miałem zastąpić ks. infułata Kazimierza Sudera. To był nieprzeciętny kapłan, który ze względu na sędziwy wiek został zwolniony z obowiązków proboszcza. Ksiądz infułat Kazimierz miał bardzo dużo zalet. Był to człowiek ogromnie pobożny. Był bardzo mądrym kapłanem, dobrym spowiednikiem. Dobry, kulturalny, delikatny - ludzie go kochali. Pamiętam, że w pierwszą niedzielę, kiedy zaczynałem posługę w wadowickiej parafii, przyjechał do nas kard. Macharski, który był głównym koncelebransem Eucharystii. Po jednej stronie Stołu Pańskiego zajął miejsce ks. infułat Suder, a po drugiej - ja. Wtedy powiedziałem, że chcę tu, w parafii być w cieniu ks. infułata, na co kard. Macharski powiedział, że on też jest w cieniu papieża, a po chwili się poprawił i stwierdził, że jest w jego blasku i zwracając się do mnie, dodał, że też będę w blasku wcześniejszego proboszcza. Ale tak sobie myślę, że my wszyscy, którzy jesteśmy świadkami pontyfikatu św. Jana Pawła II, doświadczyliśmy jego blasku.

Reklama

- Księże Infułacie ten blask miał szczególnie wadowicki charakter, gdy w 1999 roku Jan Paweł II pielgrzymował do Wadowic, gdzie na rynku witały go tłumy, śpiewając: „ To jest twoje miasto Wadowice…”

- O tak, to były piękne, niezapomniane chwile, ale pamiętam, że wcześniej przeżyłem lęk. W 1997 roku byłem w Zakopanem i patrzyłem, jak tam górale przyjmowali Ojca Świętego. To była wspaniała wizyta, to było dla wszystkich Polaków niesamowite przeżycie. Wtedy była już mowa, że papież będzie chciał odwiedzić Wadowice, aby ukoronować obraz Matki Bożej. I tak sobie wtedy pomyślałem; Boże, spraw, żebyśmy i w Wadowicach przyjęli papieża tak godnie.

- I Pan Bóg wysłuchał tej prośby…

- Pamiętam, jak przygotowanie do tej wizyty połączyło mieszkańców Wadowic, jaka była solidarność pomiędzy ludźmi. To było coś takiego niezwykłego. Ale też dni, chwile poprzedzające wizytę Ojca Świętego były niezwykle stresujące. Myśmy się do tej koronacji tak starannie przygotowali, wszystko już było gotowe, a ja dostaję informację, że Ojciec Święty nie przyjedzie, bo jest chory. Była propozycja, że kilka osób pojedzie do Krakowa i Jan Paweł II w kurii ukoronuje obraz Wadowickiej Pani. Pamiętam, jak się modliłem do Matki Bożej, jak prosiłem, jak mówiłem; „Matko Boża, no zróbże coś…” ( uśmiech).

I stało się, pomimo wielu trudności, Ojciec Święty przyleciał do nas ze Starego Sącza. I tutaj jakby odżył. Widać było, jak młodzież dodała mu sił. Nie po raz pierwszy można było zauważyć, że kontakt z młodzieżą uskrzydlał Ojca Świętego. Byliśmy zachwyceni jego niezwykłą pamięcią, wspomnieniami, w których przywoływał nazwy ulic czy cytaty z teatralnych ról. Na zawsze zapamiętam te chwile, gdy Ojciec Święty taki schorowany, zmęczony wchodzi po pochylni, która łączyła ołtarz polowy z wadowickim kościołem i patrzy na zebranych na wadowickim rynku ludzi, a oni patrzą na niego. To było takie spojrzenie z wielką miłością, która jest cierpliwa, łaskawa, wszystko znosi… Tak, to były niesamowite przeżycia, niezwykłe, niezapomniane chwile… Chciałbym dodać, że Ojciec Święty znalazł w sobie jeszcze tyle siły, żeby przyjść po uroczystościach na plebanię, a przecież mógł powiedzieć, że jest zmęczony, chory i to byłoby przez wszystkich zrozumiałe. A jednak przyszedł, napił się herbaty, zjadł ciastko. Mieliśmy świadomość, że robił to dla nas…

Reklama

- A jak Ojciec Święty zareagował na dedykowaną mu piosenkę?

- To była dla Jana Pawła II taka sentymentalna piosenka. Po tej wizycie papieskiej w Wadowicach grupa kapłanów, wywodzących się z Wadowic, pojechała do Watykanu, aby podziękować Ojcu Świętemu. I myśmy mieli przygotowane do zaśpiewania takie pobożne pieśni, a Ojciec Święty poprosił, abyśmy zaśpiewali piosenkę o Wadowicach. Gdy spełniliśmy to życzenie, to widać było wzruszenie i radość Ojca Świętego.

- Tych wizyt wadowickich delegacji w Watykanie było więcej. Co jeszcze Ksiądz z nich zapamiętał?

- Przeżyłem bardzo głęboko wizytę u Ojca Świętego w święto Piotra i Pawła, 29 czerwca 2001 r. Przypadło mi wtedy w udziale koncelebrowanie Mszy świętej z Ojcem Świętym w kaplicy prywatnej w Watykanie. Wtedy ks. Dziwisz, obecnie kardynał, powiedział mi, że przeczytam Ewangelię. Ojciec Święty był już bardzo schorowany. I pamiętam że gdy czytałem Ewangelię: „…Ty jesteś opoka i na tej opoce zbuduję mój Kościół…”, Ojciec Święty stał i tak się oparł na pastorale. Patrzyłem na Jana Pawła II i sobie pomyślałem, jakaż to opoka, gdy papież jest coraz słabszy… I wtedy pojawiła się równocześnie taka myśl; to jest opoka wiary, to jest moc wiary!

- W pamięci nie tylko Polaków pozostaną chwile, gdy umierał Jan Paweł II, a mieszkańcy Wadowic mu w tym czasie w sposób szczególny towarzyszyli…

Reklama

- Jako proboszcz z Wadowic byłem wtedy, pod koniec marca 2005 roku, po raz kolejny świadkiem modlitwy i serdecznego płaczu wadowiczan. Myśmy tu mieli nabożeństwa, które trwały nieustannie, dzień i noc. Bardzo nam w tym pomogła telewizja, bo oni upowszechniali informację, jak to w Wadowicach ludzie modlą się o cud. I pokazywano tych ludzi, a więc oni jeszcze chętniej przychodzili się modlić. A ponieważ wtedy były ciepłe dni, ciepłe noce, więc modlących się było cały czas wielu. I pamiętam wieczór, 2 kwietnia, jak w kościele powiedziałem o śmierci Jana Pawła II, to kościół zamilkł. I słyszałem szloch wielu modlących się. Oni głośno płakali, jak po kimś szczególnie bliskim, kogo się bardzo kocha. Zapamiętałem też wtedy taką rozmowę z mieszkanką Wadowic, która przyszła do mnie z pytaniem, czy w tej sytuacji, gdy zmarł Ojciec Święty, to nie należałoby odwołać ślubu i wesela, które na ten dzień mieli w jej rodzinie zaplanowane. To też świadczyło o takiej niezwykłej bliskości, jaką wadowiczanie odczuwali z polskim papieżem.

- A czy dzisiaj mieszkańcy Wadowic mają świadomość, kim był Karol Wojtyła?

- Nie omija nas ten wirus obojętności religijnej, zwłaszcza dotyczący młodzieży. Też czujemy, że jest ona zagrożona odchodzeniem od Boga, od wiary. Ale pamięć o polskim papieżu w Wadowicach, w sercach ludzi trwa. Przykładem może być pielgrzymka, którą 16 dnia każdego miesiąca organizujemy na Jasną Górę. To zainicjował w 2000 r. ówczesny wikariusz ks. Krzysztof Główka i my jeździmy do Matki Bożej, aby dziękować za dar Ojca Świętego i aby się modlić o to trwanie przy jego nauczaniu. Często rozmawiam z mieszkańcami Wadowic i zauważam, że ludzi ten temat Ojca Świętego w ich życiu rozpala. Wie pani, to tak jak u Mickiewicza: „Nasz naród jak lawa. Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa. Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi…” I tak to chyba jest. Dlatego czynimy starania, żeby żyć tą bliskością Ojca Świętego, mówimy kazania. Święty Jan Paweł II jest obecny w różnych modlitwach, pielgrzymkach, a bieżącym roku każdy nawiedzający naszą bazylikę może uzyskać odpust zupełny. Uświadamiamy, jaki to wielki dar.

A na ile ta nasza modlitwa, to nasze trwanie przy Ojcu Świętym skutkuje, jakie rezultaty przynosi, to już jest Boża tajemnica.

2020-05-17 13:45

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem?

2024-03-27 08:03

[ TEMATY ]

spowiedź

Magdalena Pijewska

Skąd wzięła się spowiedź w Kościele? Dlaczego trzeba spowiadać się przed kapłanem? Na czym polega dobrze przeżyta spowiedź? Na te i inne pytania odpowiada nowa książka „Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” wydana nakładem Wydawnictwa Serafin.

„Dar przebaczenia. O spowiedzi dla wątpiących” to książka wielu autorów. Bogata jest w teksty doświadczonych duchownych: ks. Przemysława Artemiuka, ks. Mariusza Rosika, o. Kazimierza Fryzła CSSR, br. Adama Gęstwy OFMCap, br. Błażeja Strzechmińskiego OFMCap, br. Luisa Dri OFMCap. Nie zabrakło także spojrzenia osoby świeckiej - swoim doświadczeniem podzieliła się publicystka Magdalena Urbańska. Poniżej przedstawiamy fragment książki:

CZYTAJ DALEJ

Kapłaństwo - dar Jezusa dla Kościoła

Niedziela legnicka 4/2004

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Karol Porwich/Niedziela

Bóg dał światu wielki dar kapłaństwa. On sam wybiera tych, którzy stają się ministrami Jego nieskończonej miłości, którą przekazują wszystkim ludziom. Jezus Chrystus, zanim powrócił do Ojca, ustanowił sakrament kapłaństwa, aby na zawsze zapewnić obecność kapłanów na ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Bp Przybylski: Eucharystia jest do naśladowania

2024-03-28 21:16

[ TEMATY ]

Częstochowa

Wielki Czwartek

archikatedra

bp Andrzej Przybylski

Maciej Orman/Niedziela

– Eucharystia nie jest tylko do konsekracji, pięknego sprawowania obrzędów i adoracji. Eucharystia jest do naśladowania – powiedział biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski podczas Mszy św. Wieczerzy Pańskiej, której w Wielki Czwartek przewodniczył w bazylice archikatedralnej Świętej Rodziny w Częstochowie.

W homilii hierarcha zauważył, że w drugim czytaniu z Pierwszego Listu do Koryntian św. Paweł przywołał dwukrotnie prośbę Jezusa: „Czyńcie to na moją pamiątkę”. Wskazał, że podobne słowa usłyszeliśmy w Ewangelii według św. Jana, gdy po obmyciu uczniom nóg Jezus powiedział do apostołów: „Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”. – To jest niejako ta sama prośba w odniesieniu do dwóch aspektów tej samej wieczerzy Pańskiej – wyjaśnił bp Przybylski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję