Reklama

Godne życie do końca

Hospicja kojarzą nam się z umieraniem, odchodzeniem. Wolimy o nich nie myśleć, bo przygnębiają, przywołują na myśl rzeczy ostateczne, cierpienie i ból. Ale czy tak jest naprawdę, czy to tylko raczej taka utarta obiegowa opinia? Hospicjum to nie tylko oswajanie ze śmiercią, to przede wszystkim życie, godne życie do końca...

Niedziela wrocławska 44/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Hospicja to miejsca, gdzie przywraca się pacjentom i ich rodzinom utraconą godność, poczucie bezpieczeństwa, gdzie zmniejsza się uczucie opuszczenia i lęku przed bólem i brakiem pomocy profesjonalistów. To miejsca, gdzie dba się o najwyższą jakość życia osób nieuleczalnie chorych.
Łacińskie słowo „hospitium” ma kilka znaczeń: „gość”, „gospodarz podejmujący przybyłych”, „gościnność”, a także związek gościnności i przyjaźni między gospodarzem i gościem. Stąd biorą się kolejne znaczenia: „gościnne przyjęcie”, „ugoszczenie”. Słowo hospicjum po raz pierwszy zostało użyte w znaczeniu opieki nad osobami umierającymi dopiero w 1842 r. w Lyonie we Francji przez Jeanne Garnier, fundatorkę hospicjów. Ogólnie istota opieki paliatywnej zawiera się w kilku zasadach, takich jak: szacunek dla życia, akceptacja nieuniknionej śmierci jako naturalnego zakończenia nieuleczalnej choroby, niestosowanie uporczywej terapii w celu przedłużania życia, niestosowanie eutanazji w celu skrócenia życia, poprawa jakości życia chorego i rodziny przez leczenie trudnych objawów choroby, wsparcie psychologiczne, socjalne i duchowe.

Hospicjum Bonifratrów św. Jana Bożego

Hospicjum Bonifratrów jest jedynym we Wrocławiu hospicjum stacjonarnym, sprawującym profesjonalną, całościową opiekę nad pacjentem objętym opieką paliatywną i jego rodziną. Znajduje się w nim 11 łóżek, także pokój socjalny dla rodzin pacjentów, kaplica, otacza go przepiękny ogród. Założyła go Kuria Prowincjonalna Zakonu Bonifratrów, działa od lutego 2000 r. i od tego czasu przyjęło ponad 1000 chorych. Posiada profesjonalny sprzęt pielęgnacyjny i leczniczy, działa w nim zdolny zespół terapeutyczny, pomagają wolontariusze. Pacjenci są tam otoczeni specjalistyczną opieką i troską. Jak mówi dr Dominik Krzyżanowski: - Leczenie i opieka w naszym hospicjum jest bezpłatna, pacjenci bez względu na przekonania, wiarę, status materialny mają zapewnioną całodobową opiekę. Hospicjum Bonifratrów finansowane jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia, Gminę Wrocław oraz sponsorów i indywidualnych darczyńców. Bardzo ważna jest dla nas pomoc właśnie darczyńców, bo fundusze z NFZ i miasta pokrywają tylko część potrzeb. Staramy się także rozbudować hospicjum, zwiększyć liczbę łóżek do 18, stworzyć oddział dziennego pobytu, poradnię medycyny paliatywnej, poradnię psychoonkologiczną. Do zakończenia prac budowlanych brakuje nam około 1 miliona zł, dlatego wszystkich ludzi dobrej woli prosimy o wsparcie.
Wszystko, co robią pracownicy hospicjum i pomagający im wolontariusze, robią dla dobra pacjentów, dla podwyższenia jakości życia ich ostatnich dni. W swoją pracę starają się wkładać jak najwięcej serca, zaangażowania i radości tak potrzebnej osobom przebywającym w hospicjum. - Do pracy w hospicjum, do pomagania terminalnie chorym trzeba mieć, oczywiście, odpowiednie predyspozycje, trzeba mieć również silne zaplecze, bo stykamy się tutaj z sytuacjami granicznymi, bardzo trudnymi. Dobrze mieć wsparcie w pozostałych członkach zespołu i wolontariuszach, w wierze, w osobach bliskich, w swoich pasjach. Potrzeba czegoś, co ładuje nam akumulatory, abyśmy gdy przychodzimy do pacjentów, ofiarowywali im wsparcie, uśmiech, spokój, a nie nasze troski i przygnębienie - wyjaśnia dr Dominik Krzyżanowski.
Jak mówi Andrzej Kornaś, pielęgniarz w Hospicjum Bonifratrów: - Hospicjum to tak naprawdę kwintesencja życia. Ludzie tutaj zastanawiają się nad swoją przeszłością, snują refleksje z całego życia, często robią podsumowania, zastanawiają się nad sensem istnienia. Chcieliby swoim doświadczeniem, swoimi refleksjami podzielić się z drugą osobą. I pracownicy, i wolontariusze bardzo dużo czerpią z ich mądrości, z ich doświadczenia. To taka obustronna wymiana - nie tylko my pomagamy pacjentom, także oni dają nam coś z siebie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Być pacjentem...

Pan Antoni od kilkunastu dni znajduje się w Hospicjum Bonifratrów. Ma teraz 74 lata, przeżył bogate i ciekawe życie, wiele też chorował. Jak sam mówi, nie spodziewał się, że koniec swojego życia spędzi w hospicjum. Ale mówi to z uśmiechem i z takim samym ciepłem i wzruszeniem opowiada o tym miejscu: - Wydaje się, że hospicjum to miejsce przerażające, miejsce osamotnienia, starości człowieka wyrzuconego praktycznie poza nawias społeczeństwa. Ja też kiedyś myślałem, bo to taka obiegowa opinia. Ale teraz jestem szczęśliwy, że się tutaj znalazłem. Gdyby nie to hospicjum, nie wiem, co by się ze mną stało. Mieszkałem samotnie, nie mam bliższej rodziny, moja żona zmarła na nowotwór w wieku 53 lata. Dopiero w hospicjum zrozumiałem, że w miejscu takim jak to, w miejscu zdawałoby się przerażającym, można czuć się szczęśliwym. Dużo w swoim życiu podróżowałem, ale tutaj czuje się jak w zupełnie nowym świecie dla mnie bardzo przyjaznym. Odnalazłem tu jakby swoją nową rodzinę, nie tracąc przyjaźni które miałem. Przez swoją chorobę już wcześniej poznałem wspaniałych młodych ludzi. Żanetka, która tyle czasu z troską i ciepłem się mną opiekowała, ma 33 lata, nadal przyjeżdża do mnie do hospicjum, martwi się o mnie, fizykoterapeuta Łukasz ma lat 31, przyjaźni się ze mną, odwiedza mnie, przysyła SMS-y. Choć się tego wcześniej nie spodziewałem, przyjaciół spotkałem także w hospicjum. Nie sądziłem też, że w hospicjum może być tak właściwie radośnie: czuję opiekę, czuję serdeczność, rozmawiam przyjaźnie, żartuję z pielęgniarkami, pielęgniarzami - to wszystko jest niewymuszone, widać, że ich troska wypływa z serca, widać w nich pasję, miłość do drugiego człowieka. I dlatego czuje się tutaj, jak w rodzinnym domu, czuję się jeszcze ludziom potrzebny - to bezcenny dar. Staram się na swój sposób to im wynagrodzić, uśmiechając się, dziękując, ale to oni poświęcają się dla mnie.

Reklama

Ich cel to pomagać drugiemu człowiekowi

Hospicjum Domowe i Poradnia Medycyny Paliatywnej przy Dolnośląskim Centrum Onkologii działa od 1994 r., obejmuje rocznie swoją opieką ponad 1000 chorych z Wrocławia i okolic. W zespole działa około 40 pracowników: lekarzy, pielęgniarek, psychologów, rehabilitantów, pomaga im grupa 60 wolontariuszy. Przy Hospicjum Domowym jest również Poradnia Leczenia Bólu, Poradnia Leczenia Obrzęku Limfatycznego, Zespół Opieki nad Rodzinami Chorych i Osieroconych.
Pracownicy i wolontariusze hospicjum wyjazdowego opiekują się chorymi w ich domach. Mówią, że są po to, by uczynić ostatni okres życia lepszym, by pomóc pacjentom godnie żyć do samego końca. Nie uważają siebie za osoby wyjątkowe, pomaganie drugiemu człowiekowi traktują jak coś zupełnie naturalnego, wręcz jako swój obowiązek. Podkreślają, że to nie tylko oni dają coś z siebie, wielu rzeczy uczą się od pacjentów: - Od jakiegoś czasu odwiedzam panią Janinę, przychodzę do niej, kiedy jest coś do zrobienia, przynoszę kasety, czytam książki, rozmawiamy. W domu opiekuje się nią mąż, odwiedzają ją dzieci - rodzina jest przy niej blisko. Ale cieszy się także z każdej mojej wizyty, z naszych rozmów, przebywania ze sobą. Widzę jak duży wpływ te spotkania mają na mnie, na moje życie. Nie tylko ja daje coś z siebie, ale także bardzo dużo otrzymuję od pani Janiny: pokazała mi, co jest najważniejsze w życiu, dzięki niej mam czas, żeby się zatrzymać, usiąść, porozmawiać, podzielić się swoimi doświadczeniami. To ona pierwsza opowiedziała mi o swoich wspomnieniach i przeżyciach związanych z pieszą pielgrzymką do Częstochowy. Nigdy wcześniej nie myślałam o takim pomyśle, ale dzięki pani Janinie, jej zapałowi, w tamtym roku po raz pierwszy poszłam na pieszą pielgrzymkę, w tym po raz drugi - zawdzięczam to właśnie pani Janinie - opowiada Nina Kuniszewska, młoda wolontariuszka Hospicjum Domowego.
Pomoc pacjentom nie ogranicza się tylko do sfery fizycznej, do medycyny, potrzebne jest również wsparcie duchowe, psychiczne. Często też między pracownikami hospicjum a chorymi tworzą się silne więzi: - Często się zaprzyjaźniamy z pacjentami. Są osoby, do których bardzo długo przychodzimy. Pół roku, rok, czasem nawet trzy. Przez ten czas poznajemy nie tylko historię ich choroby, ale i rodziny. Stajemy się częścią ich codzienności - tłumaczy dr Anna Orońska, kierownik medyczny Hospicjum Domowego. - Pomagamy także rodzinom, które czasem nie potrafią sobie poradzić z nieuleczalną chorobą bliskiej osoby, z jej odejściem. Tłumaczymy im, co dla chorych członków rodziny jest teraz najważniejsze, wspieramy ich w trudnościach, staramy się pomóc im pogodzić się z nieuniknioną śmiercią bliskiego - opowiada dr Orońska. - Jesteśmy także przy rodzinie, gdy pacjent umiera, by na nowo mogła ułożyć sobie życie.

Reklama

Hospicja czekają na państwa pomoc, na wsparcie.

Potrzeba jest wielu wolontariuszy, którzy często jedynie uśmiechem i dobrym słowem potrafią rozświetlić ostatnie dni nieuleczalnie chorych. Potrzeba także wsparcia finansowego, aby hospicja mogły działać bez przeszkód, rozwijać się, pomagać coraz większej liczbie osób. Dla wszystkich z państwa, którzy chcieliby wesprzeć wrocławskie hospicja, podajemy numery kont:

Reklama

HOSPICJUM BONIFRATRÓW,
numer konta: 89 1020 5226 0000 6102 0019 7665
HOSPICJUM DOMOWE PRZY DOLNOŚLĄSKIM CENTRUM ONKOLOGII,
numer konta: 091050 1575 1000 0022 7789 6755
ZESPÓŁ OPIEKI PALIATYWNEJ DLA DZIECI,
numer konta: 36 1020 5242 0000 2802 0131 1737

Za wszelką pomoc dziękują pacjenci, pracownicy i wolontariusze hospicjów!

Andrzej Kornaś, pielęgniarz Hospicjum Bonifratrów

Dla mnie hospicjum jest troszkę jak powietrze - jak już raz wejdzie się w tę atmosferę, w tę pracę, to chce się tutaj wracać. Przebywanie z pacjentami daje dużo satysfakcji, radości. Niestety, ludzie mają bardzo spaczony pogląd na hospicjum, na prace tutaj. Większość moich znajomych łapie się za głowę: gdzie ty jesteś, co ty robisz, przecież jesteś młodym człowiekiem, a to takie depresyjne miejsce, wokół cierpienie, śmierć. To myślenie bardzo błędne - w hospicjum naprawdę jest wiele radości, wiele śmiechu, pacjenci mają wiele wiedzy, życiowego doświadczenia, pragną się sobą jeszcze podzielić. Zachęcam ludzi, szczególnie młodych, do odwiedzania hospicjów, do zobaczenia, jakie one są naprawdę, do zostania wolontariuszami…

Reklama

Małgorzata Miler, pielęgniarka w Hospicjum Domowym

Przez dwadzieścia kilka lat pracowałam w szpitalu na oddziale reanimacji, praca w hospicjum jest czymś zupełnie innym, tu tak naprawdę odnalazłam sens pracy pielęgniarki, sens bycia z człowiekiem. Nauczyła mnie ona odpowiedzialności, pokory, zrozumiałam, że jest Ktoś, do kogo należy dawanie życia i zabieranie go, że człowiek nie jest wszechmocny. Bardzo dobrze pamiętam swoją pacjentkę, jeszcze z początku pracy w hospicjum, do której przychodziłam po to, aby się z nią modlić. To było dla niej najważniejsze, najistotniejsze. Ta kobieta w wierze utwierdzała mnie, nie ja ją. Kiedy pani Monika umierała i byłam przy niej, powiedziała do mnie, że po tamtej stronie będzie też o mnie pamiętała. Zrozumiałam wtedy jedną rzecz - mam tam mnóstwo przyjaciół, którzy odeszli z ziemi i czuwają teraz nade mną i nad moją pracą. I kiedy mam trudne momenty, kiedy przychodzi jakiś kryzys, to myślę o nich i czuję ich wsparcie.

Dr Anna Orońska, kierownik medyczny Hospicjum Domowego

To, co się ostatnio działo w naszym kraju, ten poziom agresji, kłótni, uświadomił mi w jak innym świecie żyją nasi pacjenci. Mają zupełnie inną hierarchie wartości, inne rzeczy są dla nich ważne, nie ma dla nich znaczenia pęd świata, walka o władzę, o pieniadze. Tylko dzięki ich przykładowi mogłam do wszystkich ostatnich wydarzeń i do pędu dnia codziennego podejść z dystansem, przewartościować hierarchię wartości. Był taki moment, że dałam sie wciagnąć w tę całą machinę współczesnego świata, mediów i polityki. Ale kiedy poszłam do jednego, drugiego pacjenta, który naprawdę się tym nie interesuje, dla którego ważne są zupełnie innego sprawy, stwierdziłam, że to wielki dar, który otrzymujemy od chorych, od hospicjum. Praca tutaj pomogła mi także zrozumieć, że Bóg kocha mnie zupełnie bezinteresownie. Dotarło to do mnie po wizycie u chorego, dla którego nie mogłam już nic zrobić, a który mimo to powitał mnie wielkim uśmiechem i słowami: Jak dobrze, że pani jest! Zrozumiałam, że jeżeli chory kocha mnie tak naprawde za nic, to jak mocno kocha mnie Bóg!

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent: W expose szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw, manipulacji i żenujących stwierdzeń

2024-04-25 11:13

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Radek Pietruszka

W wypowiedzi szefa MSZ znalazło się wiele kłamstw i manipulacji - ocenił w czwartek w Sejmie prezydent Andrzej Duda, komentując informację szefa MSZ Radosława Sikorskiego dotyczącą kierunków polityki zagranicznej. Podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.

Prezydent powiedział, że "nieco ze zdumieniem i dużym rozczarowaniem" przyjął zwłaszcza początek wystąpienia szefa MSZ. Według niego po pierwszych słowach Sikorskiego o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, "nastąpił atak na politykę, która była prowadzona przez ostatni rząd w ciągu poprzednich ośmiu lat".

CZYTAJ DALEJ

Droga nawrócenia św. Augustyna

Benedykt XVI w jednym ze swoich rozważań przytoczył wiernym niezwykłą historię nawrócenia św. Augustyna, którego wspomnienie w Kościele obchodzimy 28 sierpnia.

CZYTAJ DALEJ

Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę

2024-04-25 15:59

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pielgrzymka maturzystów

Karol Porwich/Niedziela

Młodzi po Franciszkowemu „wstali z kanapy”, sprzed ekranów i znaleźli czas dla Boga, a nauczyciele, katecheci, kapłani, mimo wielu obowiązków, przeżywali go z wychowankami. Dobiega końca pielgrzymowanie maturzystów na Jasną Górę w roku szkolnym 2023/2024. Dziś przybyła ostatnia grupa diecezjalna - z arch. katowickiej. W sumie w pielgrzymkach z niemalże wszystkich diecezji w Polsce przybyło ok. 40 tys. uczniów. Statystyka ta nie obejmuje kilkuset pielgrzymek szkolnych. Najliczniej przyjechali maturzyści z diec. płockiej, bo 2,7 tys. osób. „We frekwencyjnej” czołówce znaleźli się też młodzi z arch. lubelskiej, diecezji: rzeszowskiej, sandomierskiej i radomskiej.

- Maturzyści są uśmiechnięci, ale myślę, że i stres też jest, stąd pielgrzymka na Jasna Górę może być czasem wyciszenia, nabrania ufności i nadziei - zauważył ks. Łukasz Wieczorek, diecezjalny duszpasterz młodzieży arch. katowickiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję