Reklama

„Lecę, bo może się jeszcze na coś przydam”

Niedziela toruńska 41/2007

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Patrzę Jezus na brzegu
wydawał się łatwy
taki do serca na co dzień
Mówił: - Przejdź
czekam
tylko nie licz na cuda
do mnie się idzie przez ogień

Joanna Kruczyńska: - Kiedy w Księdza życiu pojawiły się myśli o wybraniu drogi kapłańskiej?

Ks. prał. Andrzej Klemp: - W pamiętniku mojego ojca czytam, że rodzice wybrali mi imię Andrzej, a ja jako dziecko mówiłem na siebie anioł. I dlatego życzyli mi, bym w postaci anielskiej stanął przed obliczem Stwórcy. To drążyło myślenie. Z drugiej strony, mój ojciec był klerykiem u pallotynów, więc myślałem, że może spełnię jego marzenia. Opowiadano mi, że kiedy miałem dwa lata, w trakcie powrotu z wakacji w Rumi, w Pelplinie wsiadła do pociągu grupa księży. Mój tato poprosił ich, by udzielili błogosławieństwa prymicyjnego jego dzieciom. Wtedy pobłogosławił mnie ks. Witold Kiedrowski. Od tej pory mówiono: „Księdzem zostałeś z łaski Bożej, bo cię Kiedrowski pobłogosławił”. Żyje on do dziś! Ma 96 lat. W tym roku odprawiałem z nim Mszę św. w Łobdowie. Drugi znak, który zapowiadał moje powołanie był taki: Siostra mojego ojca miała ona w swoim mieszkaniu przy obecnej ulicy Antczaka figurkę św. Teresy od Dzieciątka Jezus. A ja, czteroletnie dziecko, wołałem: „Dajcie mi tę figurkę!”, a później nie pozwalałem jej sobie odebrać. Ileż to w życiu jest takich dziwnych momentów, które to nie wiadomo, czy z łaską Bożą nie przyszły...

Reklama

- Zatem wszystko zaczęło się już w dzieciństwie i dość mocno uwarunkowane było postawą rodziców?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Najpierw myślałem o Zakonie Redemptorystów, ale po maturze wybrałem seminarium w Pelplinie. Przyjacielem mojego taty, który zginął w Katyniu, był ks. Bernard Czapliński, który po powrocie z Dachau został proboszczem parafii św. Jana w Toruniu. I on powiedział: „Tyś nasz”. Kiedy w 1951 r zgłosiłem się do seminarium, to ks. Czapliński, który trzy lata wcześniej został biskupem, wziął mnie pod opiekę. 28 kwietnia 1957 r. przyjąłem święcenia kapłańskie. We wrześniu zostałem skierowany do parafii w Redzie.

O jakże już nie znoszę wszystkich świętych kazań,
Mądrych, dobrych, podniosłych, pobożnych i słabych

- Jakie były dalsze losy Księdza posługi duszpasterskiej? Czy miał Ksiądz swoich duchowych przewodników, może świętych, którzy byli wzorem w posłudze kapłańskiej?

Reklama

- Jednym z nich był św. Andrzej, bo z greckiego to znaczy dzielny. Nie wiem, czy to mi się udawało… Na tej mojej pierwszej placówce jeździłem na lekcje religii ok. 20 km za Redę na motorku. Po dwóch latach bp Czapliński przeniósł mnie do Nowego Miasta Lubawskiego. Pracowali tam ze mną: ks. Jerzy Sobota i ks. Kazimierz Wróblewski. Ksiądz Jerzy obecnie jest w Grudziądzu już na emeryturze, a ks. Kazimierz już nie żyje. W Nowym Mieście byłem 7 lat. Później za namową proboszcza parafii Najświętszej Marii Panny z Torunia, ks. Jagły (myśmy nazywali go „Jaguarem”!) zgodziłem się zostać proboszczem w Kaszczorku. Z mojego terenu nie zszedłem nawet po ostatniej zmianie, która przeniosła mnie na probostwo na Rubinkowo III w Toruniu. Kościół pw. św. Maksymiliana Kolbego zbudowałem tam, gdzie była niegdyś parafia kaszczorska. Z biegiem czasu powstała dookoła mnie rodzina różnych parafii, gdy z tzw. mojego władztwa odeszły Złotoria, Kaszczorek, Rubinkowo II, parafia Ojców Paulinów, parafia pw. bł. Marii Karłowskiej i parafia MB Nieustającej Pomocy na Bielawach. Jestem zadowolony z tego, że coś się dzieje. W Kaszczorku trzeba było odbudować kościół, gdy się spalił, w Grabowcu - dachy pozmieniać, ostatnio zacząłem malować kościół na zewnątrz itd. Dlatego mam wrażenie, że jeszcze lecę, bo może się jeszcze na coś przydam. Może mi się jeszcze uda do moich 75. urodzin [ks. Andrzej Klemp ur. się 28 września 1933 r. - przyp. redakcji] coś zrobić dla Pana Boga...

- Czy, według Księdza, kapłaństwo kiedyś było inne niż jest teraz?

- Na pewno kapłaństwo jest zawsze to samo. Zmieniają się tylko sytuacje, do których trzeba się dostosowywać. Np. na Rubinkowie jednego roku do I Komunii św.przyjmowałem 1200 dzieci i udzielałem 600 chrztów. Teraz przyjęć jest zaledwie 60, 80, a chrztów jeszcze mniej. Pielgrzymkę pieszą na Jasną Górę przejęli ojcowie paulini, ale za to ode mnie jadą niepełnosprawni na wózkach inwalidzkich dzięki wikariuszowi, który tego pilnuje jak oka w głowie. Najważniejsza jest wytrwałość. Staram się pamiętać o jednym: Jeżeli coś sobie wyznaczyłeś, to ciągle idź w tym kierunku. Pracować trzeba!

Jaka to radość
Pomagać
Dźwigać
Biec do chorego z wywieszonym językiem

- Czy mógłby Ksiądz opowiedzieć o początkach Caritas w naszej diecezji?

Reklama

- U mnie Caritas zaczął się od bp. Przykuckiego, który w pewnym momencie powiedział, że ja buduję kościół, a dary przychodzą, więc u mnie będzie się je rozdzielać. W 1992 r. zostałem dyrektorem Caritas nowo utworzonej diecezji toruńskiej. Na początku zorganizowaliśmy kolonie dla tysiąca dzieci. Wyznaczyłem czterech księży odpowiedzialnych za te kwestie w poszczególnych częściach diecezji. W ten sposób powstały cztery dwutygodniowe turnusy w Nowej Wsi Szlacheckiej. Interesowało mnie też, jak te problemy rozwiązują inni, jeździłem więc w tym celu za granicę i zastanawiałem się, jak na polskim gruncie zasadzić tamte pomysły. W 1995 r. powstała Stacja Opieki Caritas, którą powierzyłem siostrom karmelitankom. Jedna z nich, Zofia Kaszuba, która 18 lat była na misjach w Afryce, podjęła się kierowania Stacją i czyni to do dziś.

nadziwić się nie mogę
swej duszy tajemnicą

- Ks. Jan Twardowski pisze, że dusza kapłana jest tajemnicą. Czy ma Ksiądz wrażenie, że działy się w życiu Księdza i w duszy takie rzeczy, których Ksiądz nie rozumiał i które właściwie można nazwać tajemnicą? Czy po 50 latach kapłaństwa odczytał Ksiądz choć rąbek owej tajemnicy?

- Zawsze powtarzam, że sprawy wewnętrzne człowieka należy nieustannie pielęgnować i dlatego trzeba się odpowiednio ułożyć do spraw Bożych. Czasem ci to się udaje, a czasem dostaniesz po nosie, bo w swoim życiu idziesz nie w tę stronę. Każdy dzień przynosi nowe przeżycia, nowe radości i zarazem wewnętrzne pouczenie, że nie przewidzimy myśli Bożych. Nieraz trzeba też troszeczkę pohandlować się z Bogiem, tak jak Abraham. Jednak pamiętam, że jestem tylko pracownikiem winnicy Pańskiej, gdzie muszę nieustannie spełniać wolę Bożą. Podoba mi się „fiat” wypowiedziane przez Maryję i dlatego ciągle powtarzam: „Niech się stanie”. Sprawa konsekwencji w życiu duchowym jest bardzo ważna.

(Cytaty pochodzą z wierszy ks. Jana Twardowskiego.)

2007-12-31 00:00

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Papież wspomina kardynała Dri: hojny pasterz, wzór miłosierdzia

W telegramie kondolencyjnym podpisanym przez kardynała sekretarza stanu Pietro Parolina, Leon XIV przypomina świadectwo życia i wiary argentyńskiego kapucyna o. Luisa Pascuala Dri, z którym papież Franciszek był głęboko związany, a który zmarł 30 czerwca w wieku 98 lat.

„Hojny pasterz”, który był „tak bardzo ceniony przez papieża Franciszka” i który „przez lata poświęcał swoje życie służbie Bogu i Kościołowi jako spowiednik i kierownik duchowy”. Tak papież Leon XIV wspomina postać i posługę kardynała Luisa Pascuala Driego, argentyńskiego brata kapucyna, który zmarł 30 czerwca w Buenos Aires w wieku 98 lat.
CZYTAJ DALEJ

W kosmosie odkrył Boga

2025-07-02 09:30

[ TEMATY ]

kosmos

Monika Stojowska

W kosmos poleciał z miniaturowym wydaniem „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Unikat po kilku latach przekazał Janowi Pawłowi II. Książeczka podarowana Ojcu Świętemu przez Mirosława Hermaszewskiego, pierwszego Polaka w kosmosie, znajduje się w zbiorach Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie.

Na pierwszej stronie książeczki widnieje pieczątka z datą lotu: 27 czerwca 1978 roku oraz treścią: Pierwszy Polak w kosmosie. Interkosmos. PRL – ZSRR. Salut 6. Poczta kosmiczna. Mirosław Hermaszewski odręcznie opatrzył ją również napisem: „Pamiątka z lotu kosmicznego 27. 06 – 5.07 1978 r.".
CZYTAJ DALEJ

Ten obraz Matki Bożej ma 500 lat. Tysiące pielgrzymów przybędą na Wielki Odpust

2025-07-02 14:08

[ TEMATY ]

Tuchów

diecezja tarnowska

Wielki Odpust

święto Najświętszej Maryi Panny Tuchowskiej

500 lat

br. Grzegorz Pruś CSsR oraz p. Krzysztof Jasiński

Tysiące pielgrzymów przybędą w tych dniach do Tuchowa, gdzie rozpoczął się Wielki Odpust ku czci Matki Bożej. Dziś 2 lipca w liturgii przypada święto Najświętszej Maryi Panny Tuchowskiej. Obraz Matki Bożej ma ok. 500 lat.

Kult maryjny jest żywy, a ludzie od wieków wypraszają tutaj wiele łask. Tak jest do dziś - mówi redemptorysta o. Grzegorz Gut, proboszcz i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Tuchowskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję