Włochy: 500-lecie śmierci Rafaela, w cieniu koronawirusa
W cieniu koronawirusa odbył się jubileusz 500-lecia jednego z trzech najwybitniejszych przedstawicieli włoskiego renesansu, Rafaela Sanzio. Rocznica, która miała być jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku nad Tybrem, przeszła niemal zupełnie bez echa, a zaplanowane wydarzenia zostały odwołane.
Jak mówił w rozmowie z Radiem Watykańskim prof. Rodolfo Papa, malarstwo Rafaela to szczyt rozwoju chrześcijańskiej sztuki zachodniej, "swoista inkulturacja Ewangelii na polu kultury, której oddziaływanie wykracza daleko poza sam renesans. Dzięki Rafaelowi chrześcijaństwo zachodnie zyskało swój własny styl, który stanie się punktem odniesienia dla takich geniuszy jak Michał Anioł czy Caravaggio".
Przypadająca 6 maja 500-letnia rocznica jego śmierci miała być ważnym wydarzeniem na kulturalnej mapie Włoch i Europy, jednak przygotowania do obchodów zostały zniweczone przez pandemię koronawirusa.
Podziel się cytatem
Najważniejszym wydarzeniem obchodów miała być wystawa, zainaugurowana tuż przed wybuchem pandemii w rzymskim Muzeum na Kwirynale, w gmachu dawnych stajni papieskich, którym miejsce to zawdzięcza swą nazwę (Scuderie del Quirinale). Ekspozycja, przygotowana we współpracy m.in. z Muzeami Watykańskimi, Galerią degli Uffizi, Galerią Borghese i Parkiem Archeologicznym Koloseum, miała pozostać otwarta do 2 kwietnia. Jej dyrekcja zdecydowała się na otwarcie jej w formie wirtualnej, która pozwala, przynajmniej częściowo zapoznać się z historią życia i twórczości geniusza renesansu, opowiedzianej a rebours, począwszy od jego śmierci. Dostępna jest ona na stronie kwirynalskiego muzeum pod adresem: Zobacz
Jak mówi kurator wystawy w kwirynalskim muzeum Marzia Faietti, wystawa online ma za zadanie towarzyszyć widzom w czasie przymusowego zamknięcia w domach. "Sztuka Rafaela jest w rzeczywistości bliższa współczesnemu światu, niż można by sądzić. to 500-lecie przypada w samym środku kryzysu, który wstrząsnął całym światem. Rafael jest artystą pokoju i dialogu: są to bardzo istotne wartości w historycznym momencie, w którym solidarność jest niezbędną potrzebą".
Podziel się cytatem
Z kolei dyrektor Muzeów Watykańskich Barbara Jatta przypomina na łamach włoskiej edycji "L'Osservatore Romano" o związkach włoskiego geniusza ze Stolicą Apostolską.
"Pałace i Muzea Watykańskie cieszą się przywilejem posiadania najpiękniejszych i najbardziej znaczących cykli malarskich Rafaela. Komnaty Juliusza II de la Rovere, które przyjęły nazwę Komnat Rafaela, ze względu na wartość fresków, a później także freski w Pałacu, związane z kard. Bernardem Dovizi da Bibbiena, a następnie słynne loggie, które przez wiekiem były celem i mitem wielkich turystów, a które Rafael i jego uczniowie malowali z wykorzystaniem szczególnej techniki wykonywania fresków i stiuków, "na modę starożytną", przedstawiając 52 sceny biblijne" - wylicza Jatta. Dodaje, że kluczowym momentem dla twórczości Rafaela było powierzenie mu przez papieża funkcji architekta watykańskiej Fabryki św. Piotra, odpowiedzialnej za wystrój Bazyliki Watykańskiej. To właśnie tam Rafael ugruntował swój styl, który stał się jego znakiem rozpoznawczym. Jatta dodaje też, że to właśnie kunsztowi tego artysty, jako konserwatora, Muzea Watykańskie zawdzięczają swoją wielowiekową tradycję restauracji dzieł sztuki i pieczy nad eksponatami z minionych wieków.
Reklama
Rafael Santi (zwany też Sanzio) urodził sie w 1483 r. we włoskim Urbino. Na początku sztuki malarskiej uczył się od ojca, Giovanniego Santi, nadwornego malarza książąt Montefeltro. Rafael stracił matkę w wieku ośmiu lat, a trzy lata później także ojca. Dzięki interwencji wuja Simone Ciarla, młody malarz mógł kontynuować naukę.
W Perugii, gdzie wyjechał prawdopodobnie w 1494 r., kształcił się m.in. u Pietra Perugina. W 1500 r. wstąpił do cechu malarskiego w Urbino. Wraz z mistrzem Perugino pracował przy dekoracji kościoła św. Franciszka w Perugii. Później wraz z Pinturicchim tworzył dekoracje w sieneńskiej bibliotece. Wkrótce, wykorzystawszy wszystkie możliwości nauki, wyjechał do stolicy malarstwa włoskiego, Florencji, by studiować dzieła największych ówczesnych artystów: Leonarda da Vinci i Michała Anioła. Z tego okresu pochodzi m.in. jego słynna "Madonna ze szczygłem".
W 1508 r. zaproszony przez Bramantego wyjechał do Rzymu, gdzie pracował na zlecenie kolejnych papieży: Juliusza II i Leona X. Zajmował się m.in. zdobienie Pałacu Apostolskiego, a po śmierci Bramantego kierował budową Bazyliki Watykańskiej.
Rafael zmarł w Wielki Piątek, 6 kwietnia 1520 r. w Rzymie w wieku 37 lat z powodu febry. Wieść o jego śmierci rozprzestrzeniła się z niewiarygodną na ówczesne czasy prędkością w całej Europie. Jego odejście przerwało m.in. ambitny projekt rekonstrukcji graficznej starożytnego Rzymu, zlecony przez papieża. "Niebieski malarz" został pochowany zgodnie ze swą ostatnią wolną w Panteonie, symbolu ciągłości pomiędzy różnymi tradycjami kultu i kultury. Na jego grobie wyryto słowa: „Tu spoczywa Rafael. Bałem się tego, co niezgłębione, pokonałem zwyczajne, wielkim równy, tylko śmiertelne zmarło ze mną”.
Film „Dekalog” Krzysztofa Kieślowskiego powstał ćwierć wieku temu. Dziś, w obliczu zredukowanych do zera standardów telewizyjnych, lśni jak perła z przeszłości i nie pozwala o sobie zapomnieć. W drugim odcinku tego genialnego cyklu obserwujemy niezwykłe otwarcie filmu: dwoje ludzi pchających wózek to zapowiedź losów filmowej pary: Doroty i Andrzeja Gellerów (Krystyna Janda i Olgierd Łukaszewicz), zmagających się ze swoim silnie obciążonym życiem. Błoto, koleiny, ciężar i trudna do utrzymania równowaga dwukołowego pojazdu oraz fakt, że dwoje go pchających musi albo sobie ufać i ze sobą współpracować, albo wprost przeciwnie – pozostawić cały ciężar w rękach partnera, czynią z inicjalnej sceny filmu zapowiedź całej problematyki dzieła i pozwalają nam spojrzeć na życie ekranowej pary niczym na wycinek nowotworowej tkanki pod laboratoryjnym mikroskopem. Dorota rozważa zabicie własnego, nienarodzonego dziecka. Będąc w ciąży, pali papierosy, ubiera się w czerń wyrażającą jej wewnętrzny stan. Decyduje się wyzwać na pojedynek starego profesora, człowieka obdarzonego męskim i zawodowym autorytetem, lekarza, powstańca warszawskiego obciążonego osobistą tragedią, odgrywającego w szpitalu rolę pana życia i śmierci. Dorota zażąda od profesora jasnej deklaracji co do szans na przeżycie jej chorego onkologicznie męża, gdyż uzależnia od tego przeprowadzenie – lub nie – aborcji.
Profesor jest świadomy, że relacja z Dorotą to konfrontacja dwóch różnych systemów wartości, światopoglądów i sposobów działania. Ulega jednak temu wszetecznemu urokowi, który młoda kobieta roztacza wokół siebie, i podejmuje się pomóc jej w podjęciu decyzji o uratowaniu lub zabiciu dziecka. Znamienna jest jednak scena, w której profesor, przygotowując się do rozmowy z Dorotą, odwraca w kierunku ściany zdjęcia swoich zabitych podczas wojny dzieci i ubóstwianej żony, prawdopodobnie świadom, że rozmowa ta zaprowadzi go w kierunku grzechu: złamania zasady niewypowiadania się co do przyszłości pacjentów, których losy zawsze są tajemnicą. Profesor nie chce, by czyste oczy jego dzieci i żony patrzyły na niego, łamiącego swoje zasady, czy też nie chce, by zobaczyły Dorotę – uosobienie tego, co niemoralne. Przypomina to trochę odwracanie świętych obrazów w kierunku ściany, by oczy świętych nie widziały grzechu. „On umiera” – mówi profesor. „Niech pan przysięgnie” – prosi Dorota. „Przysięgam”. Słowa profesora można by uznać w znaczeniu dosłownym za próbę uratowania zagrożonego życia dziecka, kryje się jednak za nimi kolejny, ważniejszy sens: czy profesor miał prawo przysiąc cokolwiek odnośnie do przyszłości? Tym bardziej że – jak zobaczymy w finale filmu – przysięga jego okazała się jałowa. Drugie przykazanie zostało złamane, gdy profesor odpowiedział „obiecuję” na pytanie o przeżycie Andrzeja – nie tylko dlatego, że uśmiercił w ten sposób męża w nadziejach i planach żony, ale także dlatego, że nadał tym jednym słowem prawo do istnienia nienarodzonemu dziecku, „pozwolił mu żyć”, jakby miał prawo decydować, kto żyć będzie, a kto nie.
Także choroba Andrzeja może być rozumiana metaforycznie, jako wyraz buntu i niepogodzenia się mężczyzny z najbardziej przerażającą stratą w swoim życiu. Mężczyzna, którego nie pokonały góry, dał się złamać brakiem wyłącznej miłości kobiety, a zaistniała w ten sposób sytuacja egzystencjalna jest niczym rak na zdrowym – choć złamanym – organizmie. Takie rozumienie sytuacji Andrzeja tłumaczy także jego nagłe wyzdrowienie, które następuje po tym, jak Dorota wyznaje mu miłość. Przywraca w ten sposób pierwotną harmonię między nimi oraz harmonię ich świata. Pokonanie nowotworu – choć według lekarskich statystyk nie było na nie szansy – dokonuje się w sposób niejako naturalny, skoro odzyskana została pierwotna jedność duchowa: ciało rozbite wewnętrznie także jednoczy się – czy raczej jedna – samo z sobą.
Kamera, która panoramuje pionowo po piętrach bloku na Ursynowie, przechodzi w kolejnym ujęciu w panoramę poziomą od twarzy Andrzeja do niezwykłej sceny zmagania się pszczoły o życie – wbrew wszelkim szansom. W ten sposób pionowa linia panoramowania przecina się z linią poziomą i tworzy niewidoczny – lecz wyraźnie opisany ruchem kamery – krzyż. Taka interpretacja sposobu filmowania nabiera znaczenia, gdy przyjrzymy się owemu zmaganiu – a może nawet misterium – woli życia ze śmiercią, zaobserwowanemu przez Kieślowskiego, przez jego bohatera i w trzeciej kolejności przez nas. To jedna z najbardziej poruszających scen filmu: w szklance ze słodkim, lepkim, truskawkowym kompotem znajduje się owad, który – wydawałoby się bezskutecznie – walczy o życie. Nic nie zapowiada, że mógłby uwolnić się ze śmiertelnej pułapki, kiedy jednak wydamy już na niego wyrok – naśladując w tym przedwczesnym, pochopnym osądzie filmowego ordynatora – pszczoła heroicznym wysiłkiem wydobywa się z cieczy i wychodzi na brzeg szklanki...
Nigdy i nikomu nie wolno decydować o życiu lub śmierci drugiego człowieka. Krzysztof Kieślowski w ćwierć wieku od powstania telewizyjnego „Dekalogu” przypomina nam o tym – na progu 2015 r. – z niespotykaną siłą.
Państwowa Komisja Wyborcza przyjęła w poniedziałek po południu sprawozdanie z wyborów prezydenckich. Wcześniej m.in. do konkluzji wprowadzono poprawki zgłoszone przez Ryszarda Balickiego. Teraz sprawozdanie trafi do Sądu Najwyższego, który rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP.
Sprawozdanie poparło 6 członków PKW, przeciw był jeden, a 2 wstrzymało się od głosu. Wcześniej jednak Komisja przyjęła poprawki Balickiego, w tym jedną dotyczącą konkluzji całego dokumentu. Poprawkę poparło pięciu członków PKW, przeciw było czterech.
Modlitwa nie jest czasem pustym. Nie jest nic-nie-robieniem. Jest zawsze pełna życia, ale też pełna pytań. Rodzą się one w duszy i umyśle tego, kto się modli, oraz w duszach i sercach tych, którzy stoją „obok” i przyglądają się, kiedy inni się modlą.
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał». Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Wtedy surowo im przykazał i napominał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; zostanie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie». Potem mówił do wszystkich: «Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa».
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.