Rekolekcje w drodze
Reklama
- Wyrażam nadzieję, że pielgrzymkowa wspólnota modlitwy zjednoczy nas w poczuciu wielkiej wdzięczności za wszystkie łaski, które otrzymujemy od Boga. Modlę się, aby hasło tegorocznej pielgrzymki zespoliło wszystkich, którym nadzieja jest potrzebna jak chleb powszedni” - mówił abp Józef Życiński, zapraszając do udziału w pieszej pielgrzymce na Jasną Górę. Na to wezwanie odpowiedziało ok. 3 tys. osób, które pragnęły przyjąć religijno-pokutny charakter wędrówki i zobowiązać się do przestrzegania pielgrzymkowych zasad. Zadeklarowali aktywny udział we wspólnej modlitwie i codziennej Mszy św., zdyscyplinowanie, cierpliwe znoszenie trudów, abstynencję od alkoholu i tytoniu, noszenie legitymacji pielgrzyma i skromnego stroju oraz nieopuszczanie grupy bez pozwolenia. Na wędrówkę miało im wystarczyć to, co zapakowali do plecaka. - Nie wiem, czy mam to, co mi się przyda, ale wziąłem to, co było zasugerowane przez organizatorów: dokumenty tożsamości, różaniec, modlitewnik, wypróbowane buty, kilka par skarpet, płaszcz przeciwdeszczowy, czapkę, chlebak, śpiwór, karimatę, apteczkę - wymienia Marek, który idzie po raz pierwszy.
Lubelscy pielgrzymi nieśli ze sobą dwie główne intencje: dziękczynną - w 15. rocznicę Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie oraz błagalną - o dobre przygotowanie archidiecezji do obchodów 20. rocznicy pobytu Jana Pawła II w Lublinie. Poza tym, każdy niósł intencje osobiste oraz swoich najbliższych. O duchowy rozwój pątników zadbali ojcowie duchowni pielgrzymki: ks. Józef Dziduch, ks. Jan Romański i ks. Wojciech Pęcherzewski oraz ok. 50 kapłanów - przewodników i duszpasterzy. Wśród nich pielgrzymował o. Ludwik Wiśniewski OP, założyciel lubelskiej pielgrzymki, który wrócił na szlak po 25 latach.
W tym roku lepszemu zrozumieniu hasła pielgrzymki służyły konferencje, które nagrał ks. Mirosław Ładniak w czasie rozmów z osobami na co dzień doświadczającymi mocy nadziei, m.in.: Janiną Ochojską, s. Małgorzatą Chmielewską, s. Anną Barchan, bp. Edwardem Dajczakiem, o. Filipem Buczyńskim. Każdy dzień miał patrona - „świadka nadziei” (Benedykt XVI, Jan Paweł II, kard. Stefan Wyszyński, św. Edyta Stein, bł. Matka Teresa z Kalkuty, św. Faustyna Kowalska, św. brat Albert Chmielowski, bł. Karol de Foucauld). Natomiast, aby na pielgrzymce panował spokój i by każdy miał „gdzie głowę skłonić”, czuwali szef służby porządkowej ks. Włodzimierz Bielak oraz szef służb kwatermistrzowskich ks. Wojciech Stasiewicz.
Sierpniowe wędrowanie
- Przy zapisach mówiono nam, żebyśmy nie brali ze sobą żadnych cennych rzeczy, ale ja mam takie - mówi z uśmiechem Piotr, wskazując na zawieszoną na szyi legitymację pielgrzyma z numerem i przypięty do niej znaczek pielgrzymkowy. - Idę na pielgrzymkę już kolejny raz i nie wyobrażam sobie sierpnia bez niej, bo dzięki pielgrzymce wzrastam w wierze - dodaje. Wiele osób wędruje po raz pierwszy. Motywacje do udzialu w pielgrzymce są różne. Kasia idzie na pielgrzymkę dzięki osobie, która poprzez wprowadzony w tym roku Fundusz Solidarnościowy „Idę z tobą” umożliwiła jej wędrowanie. Pragnie zawierzyć Bogu rodzinę, przyjaciół, znajomych i ofiarodawcę oraz podziękować za zakończone w tym roku studia. Mariola i Agnieszka „chciały zobaczyć, jak to jest na pielgrzymce”, zaś Marysia pielgrzymkę traktuje jako swój obowiązek, gdyż uważa, że każdy powinien choć raz znaleźć się na pątniczym szlaku. Natomiast młode małżeństwo, Ewa i Paweł, choć decyzję o pielgrzymce podjęli już rok temu, dopiero teraz mogli wyruszyć. Niosą do Matki wszystkie swoje sprawy i chcą podziękować za to, co już się dokonało. Witold, którego prowadzi potrzeba rekolekcji, przebudowy siebie i pracy nad sobą, przyznaje, że „pielgrzymka jest zaraźliwa”, a o. Piotr Twardecki SJ, przewodnik akademickiej „9”, zapytany o motywację udziału w pielgrzymce mówi: „Ludzie idą na pielgrzymkę, bo tam odnawiają swoje siły duchowe, które są bardzo potrzebne do przeżywania zaganianego dzisiejszego świata”. Ojciec Przewodnik przyznaje, że zawsze go zastanawiała „ta mistyczna zmiana w ludziach, która się pojawia, kiedy ludzie mówią do siebie per bracie, siostro. To jest coś, co w naszej rzeczywistości jest spotykane tylko na pielgrzymkach” - zaznacza.
Od 1995 r. na szlaku pielgrzymim można spotkać Annę Marię. Uśmiechniętą kobietę do udziału w pielgrzymce zachęca wspólna modlitwa, śpiew oraz fakt, że wędrowanie mobilizuje ludzi do jedności i udzielania sobie pomocy. - Pielgrzymka to duży wysiłek, ale zostawiam zmęczenie i czuję, że znów jestem młoda, zdrowa, silna… Tego się nie da opowiedzieć, to trzeba przeżyć - podkreśla. Śpiew, który urzeka pątniczkę, w tym roku zyskał nowy kształt dzięki koordynowanym przez ks. Tomasza Lisieckiego, ks. Huberta Wysmulskiego i ks. Łukasza Bulskiego warsztatom muzycznym dla grupowych scholi.
Znak nadziei
Wiele osób przyszło na plac katedralny, aby pożegnać pątników. Maria, która już kolejny raz odprowadzała pielgrzymów, modliła się, „żeby im się szczęśliwie szło i by ten trud, który ponoszą, owocował błogosławieństwem Bożym”. Natomiast Józef, który wsparty na kuli machał kolejnym grupom odchodzącym z placu, przyznał, że był na pielgrzymce kilkanaście razy, a teraz, kiedy nie może już pielgrzymować, przychodzi przed katedrę co rok i prosząc pątników, by zabrali go na szlak w modlitwie, ofiaruje im swoją. - Pielgrzymki się nie zapomina - wyznaje ze łzami w oczach.
Do gotowych już do drogi pielgrzymów słowa pokrzepienia skierował bp Mieczysław Cisło: „Świat głodny Boga potrzebuje znaku Jego istnienia, działania, miłości, którą mamy pokazywać swoim życiem. Idąc przez ulice miast i wiosek, jesteście tym znakiem nadziei dla tych, których może czasami uwiera ciężar nowych ateistycznych ideologii - mówił Ksiądz Biskup. - Skończył się czas chrześcijan letnich, niezdecydowanych, idących na kompromisy ze złem, zastraszonych i bojących się przyznać publicznie do swojej wiary. Dzisiaj przyszedł czas na ludzi gorących, prawych, uczciwych, wiernych Bogu, ofiarnych i okazujących miłość bliźniego. Wy należycie do tej kategorii gwałtowników Królestwa Bożego, którzy potrafią podjąć się trudu pielgrzymiego i iść jako znak przez polską ziemię z transparentem wiary” - podkreślał bp Cisło.
Po błogosławieństwie i modlitwie o dobrą drogę i wszelkie potrzebne łaski, pielgrzymi wyruszyli na szlak. Jako pierwsi wyszli żołnierze Wojska Polskiego, którzy od kilku lat współtworzą pielgrzymkę lubelską. Po nich wyruszyły pozostałe grupy. Wśród pielgrzymów nie zabrakło osób na wózkach inwalidzkich oraz rodziców i opiekunów z małymi dziećmi.
Ich obecność to dowód tego, że nawet niepełnosprawność fizyczna, czy niedogodności związane z opieką nad dziećmi na trasie, nie musi być przeszkodą w pielgrzymowaniu. Do granic Lublina pielgrzymów odprowadził bp Artur Miziński oraz wiele osób, które choć przez kilka kilometrów chciały towarzyszyć im na szlaku. Pierwsze z ponad 320 km pątnicy przeszli ulicami Lublina. Życzliwość i gościnność parafii św. Urszuli Ledóchowskiej, gdzie był pierwszy postój, umocniły pątników w przekonaniu, że podjęcie trudu pielgrzymowania to dobra decyzja. Kiedy pielgrzymi minęli już granice miasta, na trasie towarzyszyło im Archidiecezjalne Radio Er. Dzięki codziennym relacjom z trasy ci, którzy pozostali w domach, mogli duchowo towarzyszyć swoim bliskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu