Funkcjonariuszy SB w sprawie tzw. prowokacji na ul. Chłodnej oskarżył pion śledczy IPN. Akt oskarżenia dotyczył Grzegorza P., Waldemara O. i Pawła N. w sprawie "tworzenia fałszywych dowodów w celu skierowania przeciwko ks. Jerzemu Popiełuszce ścigania o przestępstwo". Oskarżeni to osoby skazane jako sprawcy późniejszego zabójstwa księdza - część z nich zmieniła swe nazwiska z lat 80.
"Sąd przyjmując, iż czyny zarzucone oskarżonym nie stanowią zbrodni przeciw ludzkości w rozumieniu prawa międzynarodowego (…) postępowanie karne przeciwko Grzegorzowi P., Waldemarowi O. i Pawłowi N. umarza" - uznała sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przeciw ewentualnemu umorzeniu sprawy oponowała w środę prokurator IPN Barbara Śledź. Jak mówiła, akty prawa międzynarodowego za zbrodnie przeciw ludzkości uznają także „poważne prześladowania z powodów politycznych oraz religijnych”.
"Czyn zarzucany oskarżonym wyczerpuje te znamiona, albowiem był dokonany przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego, stanowił poważne prześladowanie księdza Jerzego Popiełuszki z powodów politycznych i religijnych oraz był elementem szeroko zakrojonych działań SB skierowanych wobec duchowieństwa i członków opozycji związanych z Kościołem" - argumentowała prokurator IPN.
Reklama
Przeprowadzona w grudniu 1983 r. prowokacja była - jak pisał w analizie dla KAI prof. Jan Żaryn - częścią zmasowanego ataku władz komunistycznych wobec ks. Jerzego Popiełuszki. Polegała na podrzuceniu w mieszkaniu duchownego obciążających go materiałów (amunicji i materiałów wybuchowych oraz opozycyjnych ulotek i wydawnictw). Następnie SB podczas przeszukania mieszkania "odkryli" nielegalne materiały, co stało się podstawą do wszczęcia postępowania karnego wobec ks. Jerzego.
"Z jednej strony zatrzymano księdza Jerzego, brutalne go traktowano w areszcie (rewizja osobista), jednocześnie przeprowadzono rewizję w mieszkaniu przy ulicy Chłodnej (znaleziono podrzucone wcześniej przez SB materiały kompromitujące), z trzeciej strony nastąpił atak prasowy stymulowany przez rzecznika ówczesnego rządu Jerzego Urbana, który był oczywiście atakiem naruszającym godność ks. Jerzego" - napisał prof. Żaryn.
Była to - wyjaśniał historyk - swoista "gama czynności, która także psychicznie miała osłabić ks. Jerzego, ale nadto go wyizolować spośród duchowieństwa, uczynić go samotnym i tym łatwiejszym celem do dalszego rozpracowania".