Reklama

Polska

Karolina Staszak: plakat Marszu Niepodległości nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim przekazem

Promujący tegoroczny Marsz Niepodległości plakat, z pięścią ściskającą różaniec, nie ma nic wspólnego z chrześcijańskim przekazem - pisze w przesłanym KAI komentarzu Karolina Staszak, redaktor naczelna magazynu o sztuce “Arteon”, analizując m.in. cechy dojrzałej duchowości, które na podstawie adhortacji „Ewangelii gaudium” sformułował abp Grzegorz Ryś.

[ TEMATY ]

marsz

różaniec

youtube.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Publikujemy komentarz red. Karoliny Staszak:

Próbując ocenić plakat promujący tegoroczny Marsz Niepodległości, warto zestawić go z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej w tęczowej aureoli autorstwa Elżbiety Podleśnej, który kilka miesięcy temu wywołał tyle kontrowersji wśród katolików. Obie grafiki łączy niestosowność wynikająca z połączenia elementów do siebie nieprzystających ze względu na wartości, do jakich się odnoszą (tak jak robiła to grafika Podleśnej, łącząca symbol ruchu/ideologii LGBT z ikoną), jednak motyw pięści konotuje przemoc (czego nie robi tęcza), dlatego wydźwięk plakatu Marszu dodatkowo powiela nieprawdę na temat wspólnoty Kościoła – jasno sugeruje, że ma ona coś wspólnego z nienawistną ideologią.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zarówno motyw (gest zaciśniętej pięści), jak i stylistyka (gruba kreska budująca masywne, ciężkie przedramię) nawiązuje do niechlubnych wzorów. Z jednej strony są to grafiki promujące radykalne ruchy niestroniące od przemocy, jak ruch antyfaszyzmu inspirowanego komunizmem, autonomizmu łączącego anarchizm z marksizmem czy neofaszyzmu głoszącego „white power”. Owszem, podobny wizerunek pięści pojawia się także w mniej brutalnych kontekstach, ale właśnie na tym polegają kompetencje kulturowe, że tworząc wizualny komunikat, mamy na względzie przede wszystkim skojarzenia, które są problematyczne. Nawet szlachetne przesłanie (np. wezwanie do modlitwy) uczynią kontrowersyjnym. Organizatorzy marszu zwołali konferencję, na której usiłowali zneutralizować dostrzeżony przez odbiorców przemocowy charakter plakatu, wskazując m.in. na zdjęcie modlącego się Jana Pawła II, trzymającego różaniec w zaciśniętej dłoni, co – o ile nie jest kpiną – może świadczyć o tym, że naprawdę nie są biegli w ikonosferze popularnej oraz nie potrafią przeprowadzić rzetelnej analizy porównawczej przekazu wizualnego. Nie można nie zauważyć, że na przypomnianym zdjęciu papież, trzymając różaniec w zaciśniętej dłoni, nie wznosi jej, lecz podpiera nią głowę pochyloną nad Pismem Świętym, gdyż właśnie kontempluje fragmenty odnoszące do tajemnic różańca. Czy plakat także uwzględnia ten najważniejszy, kontemplacyjny aspekt modlitwy? Oczywiście, że nie.

Reklama

Z drugiej strony – idąc tropem zarówno ikonografii, jak i stylistki – mamy socrealizm z jego najbardziej reprezentatywnym dziełem zatytułowanym „Robotnik i kołchoźnica” Wiery Muchiny, wyrażający triumf i ekspansję. W tym przypadku układ pięści jest nieco inny, gdyż wymuszony został rodzajem dzierżonych przez bohaterów przedmiotów – sierpa i młota – atrybutów ludzi pracy, które stały się symbolem rządów proletariatu, a dla wspólnot doświadczonych ideologią komunistyczną są także symbolem krwawego terroru. Jak na ironię, „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę” to jeden z ulubionych okrzyków obnoszących się ze swoim katolicyzmem środowisk narodowych, które także z różańca zrobiły teraz rodzaj broni – kastet. Plakat, poprzez sugestywne intertekstualne związki, konotuje nie tylko przemoc, ale także myślenie w kategoriach ideologicznej walki, która nie ma nic wspólnego z Ewangelią kontemplowaną podczas modlitwy różańcowej.

Znaczące jest delikatne „rozbujanie” krzyża, znajdującego się przy dolnej granicy przedstawienia, jakby na marginesie. Zarówno krzyż, jak i medalik z Matką Boską zostały potraktowane szkicowo, w odróżnieniu od pięści wyrysowanej mocną kreską, dlatego to nie one przyciągają uwagę, lecz właśnie gest. W ten sposób plakat demonstruje siłę, moc, ale nie jest to owa moc „doskonalona w słabości”, o której pisał św. Paweł. W kontraście do pięści, naszkicowane krzyż i medalik jawią się tutaj jako zaledwie preteksty, a nie pełne treści znaki, które organizują chrześcijański światopogląd. Trzeba jednak przyznać, że wizualność tego plakatu dobrze oddaje klimat masowego marszu, na którym wznoszone bywają nienawistne okrzyki na zmianę z hasłem „Bóg, honor, ojczyzna”. Plakat więc jest o tyle cenny, że uświadamia realne zagrożenie dla katolików w Polsce – próbę instrumentalizacji Kościoła, a nawet zawłaszczenia w sferze publicznej religii (nie tylko wizerunku, jak w wypadku „tęczowej” Madonny) przez radykalne środowisko polityczne. Dlatego uważam, że uprawomocnione jest mówienie tutaj o przemocy symbolicznej – plakat ten dotyka chrześcijan oraz może sugerować zagrożenie dla ludzi znajdujących się poza Kościołem.

Reklama

Piszę ten komentarz pomiędzy Dwudziestą Dziewiątą Niedzielą okresu zwykłego (wg kalendarza liturgicznego) a Trzydziestą Niedzielą, czyli pomiędzy czytaniem z Księgi Wyjścia o rozmodlonym Mojżeszu wznoszącym ręce w górę, by Jozue mógł wygrać wojnę z Amalekitami, a czytaniem z Mądrości Syracha, gdzie padają słowa: „Modlitwa pokornego przeniknie obłoki”. Mojżesz z rozpostartymi rękoma, a więc przybierający pozę oranta (modlącego się), choć występuje w starotestamentalnym, militarnym kontekście, jest prefiguracją ukrzyżowanego Chrystusa, który „poniósł grzechy wielu i oręduje za przestępcami” (Izajasza 53, 17). Dodatkowo aklamacja z Trzydziestej Niedzieli brzmi: „W Chrystusie Bóg pojednał świat z sobą, nam zaś przekazał słowo jednania”.

Nieco zmodyfikowanym gestem oranta posłużyła się Aleksandra Pulińska w swojej najnowszej realizacji – rzeźbie zatytułowanej „Spragniony”, która stanęła w sierpniu na Bulwarach Wiślanych. Jest to wykonana z drewna czarna postać ludzka, której wyciągnięte w górę dłonie zachodzą złotem, co oddaje dążenie utrudzonego człowieka do wyjścia poza siebie, transcendowania ku Bogu, który nasyca i w końcu udzieli utrudzonym i pokornym swojej chwały. Zestawienie tej rzeźby z plakatem tegorocznego Marszu Niepodległości pokazuje przepaść pomiędzy szczerą wypowiedzią na temat potrzeby modlitwy i jej odmieniającego, przede wszystkim oranta, działania a niegodnym wykorzystaniem różańca jako kastetu.

Reklama

W świetle słowa Bożego, ręce wznoszone w modlitewnych celach nigdy nie będą zaciskały się w triumfalne pięści, bo nie będą wyrażały siły i buty, lecz bezsilność i pokorę. A także pragnienie obcowania z Bogiem. Podczas liturgii dwa razy zaciskamy prawą dłoń i uderzamy nią w pierś – podczas tzw. spowiedzi powszechnej, kiedy wypowiadamy słowa: „Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina”, oraz na chwilę przed przystąpieniem do Komunii Świętej, kiedy wyznajemy: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja”. Jak widać, nie o samą pięść chodzi, ale o to, jak się ona zjawia i co robi, bo może przecież wyrażać świadomość grzechu, skruchę, pragnienie przyjęcia Boga i zdanie się na Jego wszechmoc. Jednak o tym nie mówi gest ukazany na plakacie Marszu. Obawiam się, że nie jest to wyłącznie kwestia braku kompetencji kulturowych, ale w grę wchodzi coś, co można by nazwać brakiem wrażliwości, a w kontekście wiary bardziej precyzyjnie – brakiem dojrzałości duchowej. Pisząc w sierpniu ubiegłego roku artykuł o twórcach chrześcijańskich ("Modlitwa obrazem", "Arteon" 8/2018), przytoczyłam jako nadające się do rozróżnienia sztuki chrześcijańskiej od innych propozycji artystycznych cztery cechy dojrzałej duchowości, które na podstawie adhortacji „Ewangelii gaudium” sformułował abp Grzegorz Ryś. Są to: chrystocentryzm, eklezjalność, biblijność/sakramenatlność oraz misyjność. Zasadnie będzie odnieść te kategorie do plakatu, by podsumować, dlaczego nie ma on nic wspólnego z chrześcijańskim przekazem. Przemocowy charakter plakatu nie wskazuje na to, by jego twórcy stawiali w centrum naukę Chrystusa, ale swoją siłę. Plakat jest antyeklezjalny, ponieważ uderzono nim w wiernych, dla których jasne jest, że życie Ewangelią nie tak powinno się manifestować, a których – jak skądinąd wiadomo – narodowcy uważają za odchodzących od tradycji (wraz z papieżem) modernistów. Agresywny przekaz nie ma nic wspólnego ze znajomością Pisma Świętego i życia sakramentami, a "misyjny" potencjał plakatu to raczej pomysł nawracania poprzez zastraszanie. Z tego braku dojrzałości duchowej wynika także brak zrozumienia dla tego, czym jest modlitwa różańcowa. A jest to przecież kontemplacyjna modlitwa pokoju.

Reklama

***

Karolina Staszak - historyk sztuki i krytyk sztuki, absolwentka Instytutu historii Sztuki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie w latach 2011-2014 była uczestnikiem studiów doktoranckich. Redaktor naczelna miesięcznika o sztuce „ARteon”, w którym publikuje artykuły popularyzujące sztukę oraz teksty krytyczno-artystyczne, poruszając m.in. problem braku kryteriów wartościowania dzieł sztuki oraz braku granic etycznych w sztuce współczesnej.

Dłuższy artykuł poświęcony tej kwestii ukaże się w najnowszym numerze "Arteonu".

2019-10-29 18:22

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Propozycja dla każdego

Nieraz słyszymy: – Różaniec? Pomyślę o tym na emeryturze! Tak uważa wiele osób, które kochają Pana Boga i chcą się modlić, ale jakoś nie mają przekonania do odmawiania „zdrowasiek”. Są przekonane, że na modlitwę różańcową trzeba poświęcić dużo czasu albo że jest ona trudna i nudna. Wielka szkoda. Różaniec to wspaniała modlitwa, dzięki której można się bardzo zbliżyć do Jezusa i Matki Bożej, uzyskać wiele łask i zmienić swoje życie. I jest dobry dla wszystkich – także tych, którzy z powodu obowiązków rodzinnych i zawodowych nie mogą poświęcać wiele czasu na modlitwę. Na różańcu można się modlić nie tylko na klęczkach w kościele. Wprawdzie nie należy z takiej szansy zbyt łatwo rezygnować (może w drodze do pracy mamy kościół, do którego możemy wejść na chwilę adoracji i cząstkę Różańca?), ale modlić się można również w autobusie, pchając wózek ze śpiącym dzieckiem czy pilnując dwulatka w piaskownicy. Poszczególne części Różańca – radosna, światła, bolesna i chwalebna – tworzą logiczne całości, składające się z pięciu tajemnic, i najlepiej odmówić codziennie jedną część. Zajmuje to, łącznie z krótkimi medytacjami nad każdą tajemnicą, ok. pół godziny. Jeśli trudno nam tyle wygospodarować, możemy odmówić po jednej albo po dwie dziesiątki w różnych porach dnia. Do modlitwy można używać nie tylko różańca w formie sznura paciorków. Może w miejscu publicznym łatwiej nam będzie korzystać z różańca-pierścionka albo bransoletki? Taką „biżuterię” można nosić na ręce albo w torebce. Wychodząc z domu, sprawdzamy, czy mamy wszystko, co potrzebne: portfel, klucze, telefon i różaniec. Modlitwa różańcowa podczas różnych zajęć wymaga trochę wysiłku i nie może zastąpić innych rodzajów modlitwy, ale kiedy wśród zgiełku i pośpiechu skupiamy się przez chwilę na wydarzeniach z życia Pana Jezusa i Matki Bożej i rozmawiamy z Nimi, uczymy się zapraszać Pana Boga do swojej codzienności. Warto wiedzieć, że za odmówienie Różańca z rodziną można uzyskać pod zwykłymi warunkami odpust zupełny dla siebie lub dla zmarłych. Jeśli nie zawsze udaje nam się uklęknąć wieczorem do tej modlitwy razem ze wszystkimi członkami rodziny, możemy np. pomodlić się z dzieckiem w samochodzie w drodze do szkoły.

CZYTAJ DALEJ

Konkurs biblijny dla szkół podstawowych [Zaproszenie]

2024-04-19 17:46

Karol Porwich/Niedziela

Szkoła Podstawowa nr 158 im Jana Kilińskiego w Warszawie zaprasza do udziału w VII Międzyszkolnym Konkursie Biblijnym pod tytułem „Z Biblią na co dzień”. Konkurs ma zasięg ogólnopolski i dotyczy treści związanych z czterema Ewangeliami. W ubiegłym roku wzięło w nim udział ok 150 uczestników z 27 szkół.

Tegoroczna edycja Konkursu obejmuje przypowieści Pana Jezusa zawarte w Ewangelii św. Mateusza i nosi tytuł: “Opowiesz mi historię życia Pana Jezusa?”. Zadaniem konkursowym jest przedstawienie w formie plastycznej jeden z cudów Pana Jezusa, zaś multimedialnej i literackiej wybranego przez ucznia klas 4-8 szkoły podstawowej rozdziału Ewangelii św. Mateusza - wskazują organizatorzy.

CZYTAJ DALEJ

Bp Andrzej Przybylski: Jezus jest Pasterzem, nie najemnikiem!

2024-04-19 22:12

[ TEMATY ]

rozważania

bp Andrzej Przybylski

Archiwum bp Andrzeja Przybylskiego

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

21 Kwietnia 2024 r., czwarta niedziela wielkanocna, rok B

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję