Reklama

Mówią duszpasterze Polaków w USA

Niedziela w Ameryce 22/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W amerykańskiej diecezji Newark od 24 do 29 kwietnia br. odbywała się doroczna konwencja stowarzyszenia polonijnych kapłanów w USA. Każdego roku kapłani zrzeszeni w ramach PAPA (Polish-American Priest Association - Polsko-Amerykańskie Stowarzyszenie Księży) spotykają się w innym mieście Stanów Zjednoczonych, aby omawiać najważniejsze tematy swojej pracy duszpasterskiej. Tegoroczna, 5-dniowa konwencja, zorganizowana przez ks. Mirosława Króla, poświęcona była tematowi zachowania dziedzictwa Jana Pawła II oraz aktualnym wyzwaniom stojącym przed polonijnym duszpasterstwem. Pozdrowienia dla uczestników spotkania przekazał Prymas Polski kard. Józef Glemp.
Pierwsza polonijna parafia powstała w USA 150 lat temu. Przez półtora wieku założono w sumie 800 parafii polonijnych. Dziś szacuje się, że liczba polonijnych duszpasterzy pracujących wśród rodaków oraz tych, którzy mają polskie korzenie, przekracza w Stanach Zjednoczonych 3 tysiące. W 1990 roku ówczesny ksiądz prałat John Yanta, potomek jednej z najsłynniejszych rodzin polonijnych w USA - Moczygębów z miejscowości Panna Maryja w Teksasie, założył Stowarzyszenie PAPA. Dziś jako biskup z wielką troską i podziwem patrzy na polskich duszpasterzy zrzeszonych w tej organizacji.

Bp John YANTA
ordynariusz diecezji Amarillo, Teksas

- Wierzę, że polscy księża czynią wiele dobrego dla polskiej emigracji. Pracowałem w Teksasie, biorąc udział w wielu przedsięwzięciach, i doszedłem do przekonania, że PAPA jest wspaniałą organizacją. Jestem pod jej ogromnym wrażeniem, a także popieram gorąco księży, którzy tam pracują. Kultura Polski jest bardzo katolicka, chrześcijańska i możemy się naprawdę wiele nauczyć od naszych polskich pracowitych księży. Gratuluję kapłanom z Polski tak wielkich osiągnięć w dziedzinie pogłębiania wiary katolickiej. Cieszę się, że od 1990 roku spotykam się z księżmi z Polski już corocznie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

* * *

Skupiska polonijne w Chicago i w Nowym Jorku są największe w Stanach Zjednoczonych, dlatego istnieje tak wielka potrzeba, aby ogarnąć opieką duszpasterską naszych rodaków w tych rejonach. Tamtejsi biskupi często apelują o pomoc do polskich kapłanów i biskupów.

Reklama

Bp Thomas PAPROCKI
sufragan w Chicago

- Mamy wielkie szczęście, że tutaj, w USA, w Chicago, skąd pochodzę, pracują z nami księża z Polski. Ich obecność i oddanie są dla nas bardzo pomocne z dwóch powodów: pierwszy to taki, że mamy wiele parafii, gdzie są wierni z Polski, i potrzebujemy księży mówiących po polsku. A drugi powód to w ogóle wielka potrzeba kapłanów do pracy duszpasterskiej wśród innych narodowości w USA.

Bp Arthur SERRATELLI
ordynariusz diecezji Paterson

- Nasza diecezja położona jest blisko Nowego Jorku, a na jej terenie żyje ok. 500 tys. Polaków. Jesteśmy dumni, że mamy także 11 polskich księży. Ale wciąż potrzebujemy więcej. Jedną z wielu zalet polskiej społeczności jest to, że ma w sobie wiele życia, pozytywnej energii, a przede wszystkim jest bardzo tradycyjna i rodzinna. Lubię jeździć do polskich parafii, bo jest w nich tyle życia. Często spowiadam Polaków, nawet przez cztery godziny, i uważam, że są to ludzie tworzący prawdziwy skarb naszej katolickiej tradycji.

* * *

Gościem tegorocznej konwencji w Newarku był długoletni opiekun polskiej emigracji - abp Szczepan Wesoły. Podkreślił on, że takie spotkania duszpasterzy, jak tegoroczne w Newarku, spełniają bardzo ważną rolę, ponieważ dają kapłanom, którzy są rozrzuceni po całych Stanach Zjednoczonych, możliwość spotkania i wymiany doświadczeń ze swojej pracy duszpasterskiej.
Uczestnicy konwencji podkreślali aspekt swojej pracy w bardzo zsekularyzowanym świecie, gdzie trudno jest utrzymać ducha katolickiego. Zauważono duży napływ z Polski młodzieży wykształconej, która zna już język angielski. Jest to inna emigracja niż ta na początku XX wieku czy nawet solidarnościowa. Są też inne oczekiwania. Postulowano potrzebę powoływania innych form duszpasterstwa, często w małych grupach przy parafiach.
Dawna Polonia była bardziej przywiązana do Kościoła. Dla nich Kościół był centrum. Kiedy przyjeżdżali do USA, często zaczynali od tworzenia parafii, gdzie można wspólnie się modlić, spotykać, uczyć dzieci. Powstawały więc szkoły podstawowe, średnie… Dzisiaj ludzie przyjeżdżający z innych krajów mają inne zapatrywania. Parafia jest często tylko centrum spotkań liturgicznych. Nie ma ona już takiego oddziaływania jak kiedyś. Dlatego poszukuje się też innych form duszpasterstwa.

Reklama

Ks. kan. Piotr Żendzian
z parafii w Brooklynie

Wychodząc naprzeciw potrzebom młodego pokolenia, tak charakteryzuje swoją parafię:
- W naszej parafii mamy polską szkołę sobotnią, w której ponad 500 dzieci uczy się języka polskiego. Są to dzieci od „zerówki” aż do końca szkoły średniej. Wielu bardzo to sobie ceni. Podtrzymujemy też wszystkie polskie tradycje. Dzieci mogą śpiewać w naszym chórze „Te Deum”, gdzie uczą się między innymi naszych polskich pieśni i hymnów.
Gdy moi dziadkowie przyjechali do Ameryki ponad sto lat temu, też musieli pracować i szukali chleba. Musieli wyjechać z Polski w trudnych latach. Teraz jest podobna sytuacja. Nasi dziadkowie byli jednak trochę inaczej wychowani. Dziś, niestety, wielu widzi, jak młodzież i dzieci w Stanach Zjednoczonych są zaniedbywane pod względem wychowawczym. Rodzice na pewno kochają swoje dzieci, ale często mają po dwa, trzy miejsca pracy, pracują nawet po 15 godzin dziennie i z dziećmi widują się niezbyt często. Parafia zatem musi dziś dać oparcie dzieciom. Dlatego organizujemy wiele spotkań dla młodych, aby pomóc rodzicom, którzy muszą ciężko pracować. Parafia staje się często codziennym miejscem spotkań młodych.

* * *

Polonia w USA z wielką nadzieją patrzy na polskie Seminarium w Orchard Lake, gdzie od ponad 120 lat kształcą się seminarzyści do posługi duszpasterskiej w USA. Obecnie jest ich 43, a potrzeby są ogromne.

Reklama

Ks. Krzysztof Baut
z Seminarium Duchownego w Orchard Lake

W trosce o liczne i święte powołania kapłańskie do pracy w USA stwierdza:
- W niektórych parafiach w Polsce jest kilku księży, a, niestety, w amerykańskich parafiach jest tylko jeden ksiądz, który musi sam dbać o duszpasterstwo niekiedy nawet w kilku parafiach. W Polsce księża pomagają sobie, a tu ksiądz - z racji odległości - jest zdany tylko na własne siły. Dlatego podkreślamy samodzielność księdza, odpowiedzialność i odwagę. Kieruję wielki apel do Kościoła w Polsce, który jest naprawdę bogaty w powołania, aby pozwolił, by młodzi kapłani czy seminarzyści przybywali do Stanów Zjednoczonych i pomagali nam prowadzić duszpasterstwo nie tylko dla Polaków. To jest właśnie piękno misyjne Kościoła, że możemy się otworzyć i pomagać każdemu człowiekowi, który przychodzi do naszych parafii. Bardzo istotna jest tu znajomość języka angielskiego. W większości nowych parafii, które powstają, mieszkają ludzie z różnych stron świata, mówiący różnymi językami.

* * *

Głównym punktem konwencji stowarzyszenia polonijnych kapłanów w USA była Msza św. odprawiana w bazylice katedralnej w Newarku o rychłą beatyfikację sługi Bożego Jana Pawła II, z bardzo licznym udziałem polskich księży pracujących w USA, której przewodniczył abp Szczepan Wesoły. Na zakończenie konwencji specjalną nagrodę im. o. Leopolda Moczygęby otrzymał z rąk biskupa Johna Yanty nestor polskich duszpasterzy w Stanach Zjednoczonych - ksiądz infułat Józef Mariańczyk.

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Wojciech

Niedziela Ogólnopolska 17/2019, str. 30

[ TEMATY ]

św. Wojciech

T.D.

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

Św. Wojciech, patron w ołtarzu bocznym

29 kwietnia 2019 r. – uroczystość św. Wojciecha, biskupa i męczennika, głównego patrona Polski

W tym tygodniu oddajemy cześć św. Wojciechowi (956-997), biskupowi i męczennikowi. Pochodził z książęcego rodu Sławnikowiców, panującego w Czechach. Od 16. roku życia przebywał na dworze metropolity magdeburskiego Adalberta. Przez 10 lat (972-981) kształcił się w tamtejszej szkole katedralnej. Po śmierci arcybiskupa powrócił do Pragi, by przyjąć święcenia kapłańskie. W 983 r. objął biskupstwo w Pradze. Pod koniec X wieku był misjonarzem na Węgrzech i w Polsce. Swoim przepowiadaniem Ewangelii przyczynił się do wzrostu wiary w narodzie polskim. Na początku 997 r. w towarzystwie swego brata Radzima Gaudentego udał się Wisłą do Gdańska, skąd drogą morską skierował się do Prus, w okolice Elbląga. Tu właśnie, na prośbę Bolesława Chrobrego, prowadził misję chrystianizacyjną. 23 kwietnia 997 r. poniósł śmierć męczeńską. Jego kult szybko ogarnął Polskę, a także Węgry, Czechy oraz inne kraje Europy.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

W siedzibie MEN przedstawiono szokujący ranking szkół przyjaznych osobom LGBTQ+

2024-04-24 13:58

[ TEMATY ]

LGBT

PAP/Rafał Guz

„Bednarska" - I społeczne liceum ogólnokształcące im. Maharadży Jam Saheba Digvijay Sinhji w Warszawie zostało najwyżej ocenione w najnowszym rankingu szkół przyjaznych osobom LGBTQ+. Ranking przedstawiła Fundacja "GrowSpace" w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Ranking w gmachu MEN został zaprezentowany po raz pierwszy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję