Reklama

Słowo Pasterza

Zapałka i świeca

Niedziela dolnośląska 15/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Wielkie tłumy szły za Jezusem” (por. Łk 12, 1). Wielkie tłumy to hasło, które nas entuzjazmuje. W jaki sposób? Wielkie tłumy szły z Jezusem, więc Jezus powinien powiedzieć: „Popatrzcie, jak jest nas dużo. Gdyby każdy do dzisiaj wieczorem zewangelizował jedną osobę, to jutro będzie nas dwa razy więcej. A gdyby do następnego dnia każdy z tych nowych przyprowadził jeszcze kogoś, to będzie nas cztery razy więcej”. To schemat myślowy, z którym zwykle podchodziliśmy do hasła: „wielkie tłumy”. Pan Jezus reaguje inaczej: „Będą was ciągnąć do synagog, urzędów i władz”, „Wielu będzie chciało wejść, a nie będą mogli. Wejdźcie przez ciasną bramę”, „kto nie nosi swego krzyża a idzie za mną, ten nie może być moim uczniem”. Kilka razy Pan Jezus reaguje na hasło „wielkie tłumy” inaczej niż my.
Są tutaj dwie bardzo ważne nauki. Jedna nauka dla tych, którzy odejdą, słysząc o „ciasnej bramie”. Słysząc, że „będą was ciągnąć do synagog i urzędów”; kiedy usłyszą, że „kto nie nosi swego krzyża, ten nie może być moim uczniem”. A druga nauka dla tych, którzy zostaną. Najpierw przyjrzymy się, jaką naukę ma Pan Jezus dla tych, którzy odejdą. To jest ważne, bo ten fragment Ewangelii może sprawić wrażenie, że Panu Jezusowi to jest obojętne: „A idźcie sobie. Nie chcecie, to nie”. Przypatrzmy się, co to znaczy, kiedy Pan Jezus mówi: „Który król, mając stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga, a jeśli nie, wyprawia poselstwo i prosi o warunki pokoju”.
Co to może znaczyć? W Izraelu to skojarzenie było oczywiste. W Izraelu każdy na pamięć znał historie, które działy się przed wiekami. Choćby taką: „wtargnął do kraju Pul, król asyryjski, a król izraelski, Menachem dał tysiąc talentów srebra, by zapewnić sobie jego pomoc i umocnić władzę królewską w swoim własnym ręku” (por. 2 Krl 15,19). Co zrobił król izraelski? Właśnie to, o czym mówi Pan Jezus: wyprawił poselstwo, gdy król asyryjski był jeszcze daleko i prosił o warunki pokoju. A co się stało dalej? Za czasów kolejnego króla izraelskiego, wtargnął król asyryjski i zajął Gilead, Galileję i cały kraj Neftalego, a pojmanych przesiedlił do Asyrii (por. 2 Krl 15,29).
Pan Jezus nie jest obojętny wobec tych, którzy odejdą.
Jego orędzie jest jasne: „Bardzo mi zależy na tym, żebyście dołączyli do Mnie; idę za każdą zagubioną owcą bez wyjątku: ale nie wystarczy dołączyć do tłumu. To po prostu nie o to chodzi, aby było dwa razy więcej, cztery razy więcej, szesnaście razy więcej, i w ten sposób za trzydzieści lat będzie nas sześć miliardów. Nie o to chodzi”.
Oczywiście, że im więcej, tym lepiej. Tylko więcej kogo? Nie tych, którzy po prostu dołączyli do tłumu, a odejdą, jak usłyszą „ciasna brama”, „niesienie krzyża”, „będą was ciągnąć tu i tam”. Pan Jezus otwarcie mówi, że będzie trudno, ale uwaga: kto nie pójdzie za Nim, temu będzie jeszcze trudniej. Unikając trudu teraz, pójdzie do niewoli, tak jak królowie izraelscy. Wysłali poselstwo i prosili o warunki pokoju, a skończyło się właśnie tak: „pojmanych przesiedlił do Asyrii”. Kto nie chce ponosić trudu teraz, temu będzie jeszcze trudniej, bo pójdzie do niewoli. To przekazał Pan Jezus tłumom, które szły za Nim. To jest orędzie dla tych, którzy od Niego odejdą.
Ale skoro my nie wyszliśmy z kościoła po słowach Ewangelii: „kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Jezusem, ten nie może być Jego uczniem”, to znaczy, że dla nas ważne jest też drugie orędzie.
Często bywa tak na początku przygody z Panem Jezusem, albo na początku jakiegoś nowego etapu wiary - może po rekolekcjach, a może po jakimś innym wydarzeniu - że człowiek mówi sobie: „w moim sercu płonie ogień, mam różowe okulary, świat stał się piękny”. Jest rozpalony, rozentuzjazmowany, tak jak zapalona zapałka. Ale z zapałką dzieje się rzecz niepokojąca - płomień, który na początku był większy, potem maleje. I coś zupełnie niepokojącego się z nim w końcu dzieje: wydaje się, że jest jeszcze mniejszy i lada podmuch może go zgasić. I gaśnie.
Człowiek mówi wtedy: „Byłem zapalony. Byłem rozentuzjazmowany. A teraz jestem zgaszony, wypalony”. Co się stało? Niektórzy mają taki naturalny charakter, że się szybko zapalają i szybko gasną. Chrześcijanin - zapałka! Teraz uwaga - to niekoniecznie jest źle. Są potrzebni ludzie, którzy się szybko zapalają. Oni są cenni. To są często ludzie o naturalnym, spontanicznym, wybuchowym charakterze. Są bardzo cenni i bardzo potrzebni. Tylko, że to nie wystarcza. Potrzeba czegoś więcej.
Czego? Wytrwałości, w drobnych rzeczach, równego rytmu w codziennej wędrówce. I wtedy już nie jestem chrześcijaninem - zapałką, tylko chrześcijaninem - świecą. Człowiek - świeca tak właśnie wygląda: jak świeca zapalona na początku Mszy św. Płonie bez przerwy. Nie jest podobna do zapałki: trwa.
Ale uwaga - bywa że wiara takiego człowieka ma fundament w tym, co jest zasadniczo przyjemne. Ma fundament w przyjemnych formach wiary. Na przykład: jest przyjemnie na rekolekcjach spotkać się w swoim gronie, zobaczyć ludzi, których nie widzieliśmy od dawna, porozmawiać. To jest po prostu przyjemne. W tym nie ma nic złego, jest to dobre: tylko dodatkowo jest to przyjemne. Jest bardzo przyjemnie śpiewać miłe pieśni. Każdy lubi słuchać muzyki. To bardzo dobrze, ale to też jest zasadniczo przyjemne. I bywa, że chrześcijanin - świeca tu ma właśnie fundament. On dlatego angażuje się w życie Ewangelią, ponieważ spotkał takie miejsce, gdzie jest przyjemnie. Nie mówimy, że jest coś złego w tej przyjemności, tylko że to może stać się motywem: właśnie dlatego tu jestem. Jest tak miesiąc, drugi, trzeci; rok, drugi, trzeci; jest tak do czasu. Do czasu kiedy - jak mówi Pan Jezus - zerwą się wichry i uderzą w ten dom. Czasami nie potrzeba nawet wichru. Czasem wystarczą podmuchy, drobne zefirki. Obgadali mnie - i już wszystko się chwieje. Ksiądz proboszcz okazał się chciwy - i co się stało? Nie podziękowali mi! - I wszystko we mnie zgasło. Człowiek - świeca. Co się stało? Podpórka przyjemności znikła. Czy ta podpórka może trwać całe życie?
Potrzeba nam czegoś więcej: źródła zapału i gorliwości. Musimy być jak żarzący się węgiel. Nie widać w nim specjalnie wybuchowego płomienia. Prawdę mówiąc, w ogóle niespecjalnie coś widać, ale zobaczmy, co będzie, kiedy przyjdą podmuchy przeciwności. Obgadali mnie! Co się stało z żarzącym się węglem? Pali się jeszcze mocniej. Ksiądz proboszcz okazał się chciwy! Co się dzieje? Jeszcze bardziej się rozpala. Nie podziękowali mi! Co się dzieje? Jeszcze mocniej płonie.
Im więcej przeciwności, tym więcej się żarzy. Potrzeba nam czegoś właśnie takiego. Potrzeba nam takiego żaru i ognia Ducha Świętego.

Oprac. Agnieszka Bugała

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Anioł z Auschwitz

Niedziela Ogólnopolska 12/2023, str. 28-29

[ TEMATY ]

Wielcy polskiego Kościoła

Archiwum Archidiecezjalne w Łodzi

Stanisława Leszczyńska

Stanisława Leszczyńska

Są postacie, które nigdy nie nazwałyby samych siebie bohaterami, a jednak o ich czynach z podziwem opowiadają kolejne pokolenia. Taka właśnie była Stanisława Leszczyńska – „Mateczka”, położna z Auschwitz.

Przyszła bohaterka urodziła się 8 maja 1896 r. w Łodzi, w niezamożnej rodzinie Zambrzyckich. Jej bliscy borykali się z tak dużymi trudnościami finansowymi, że w 1908 r. całą rodziną wyjechali w poszukiwaniu lepszego życia do Rio de Janeiro. Po 2 latach jednak powrócili do kraju i Stanisława podjęła przerwaną edukację.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Katoliccy duszpasterze obcokrajowców: w ostatnich miesiącach wzrosła w Polsce liczba uczestników Mszy św.

2024-05-09 09:15

[ TEMATY ]

obcokrajowcy

Karol Porwich/Niedziela

Migracja jest jednym z najpoważniejszych wyzwań duszpasterskich Kościoła katolickiego w Polsce - oceniano podczas spotkaniu duszpasterzy obcokrajowców, które obradowało w siedzibie KEP w Warszawie. Zwrócono uwagę, że w ciągu ostatnich miesięcy wzrosła liczby uczestników Mszy św. i innych inicjatyw.

W spotkaniu duszpasterzy obcokrajowców, które odbyło się w Warszawie wzięło udział 30 przedstawicieli reprezentujących 28 różnych ośrodków i rektoratów dla migrantów rozsianych po całej Polsce. Obradom przewodniczył bp. Krzysztofa Zadarki - poinformowało biuro prasowe Episkopatu.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję