Reklama

Podchodzimy do problemu racjonalnie

O problemie dziecięcego porażenia mózgowego z dr. n.med. Januszem Dobrowolskim, dyrektorem Specjalistycznego Szpitala Kompleksowej Rehabilitacji i Ortopedii Dziecięcej „Górka” w Busku Zdroju, specjalistą ortopedii i traumatologii narządu ruchu, rehabilitacji i organizacji ochrony zdrowia, rozmawia Katarzyna Dobrowolska.

Niedziela kielecka 47/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katarzyna Dobrowolska: - Przy całej złożoności zagadnienia - jak w miarę prosto zdefiniować dziecięce porażenie mózgowe?

Dyrektor Janusz Dobrowolski: - Ja określam to jako zespół zaburzeń związanych z uszkodzeniem centralnego systemu nerwowego. Może on nastąpić przed urodzeniem, w okresie okołoporodowym lub po urodzeniu. Częstość występowania choroby ocenia się na 2-5 promili, co oznacza, że dotyczy ono od dwojga do pięciorga dzieci na każde 1000 urodzonych.

- Proces leczenia małego pacjenta w Szpitalu „Górka” obejmuje chirurgię i rehabilitację. A gdzie leży punkt ciężkości?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Wszystkie nasze działania podporządkowane są wynikowi, czyli temu, aby nasz pacjent uzyskał możliwie jak największą sprawność. Nastawiamy się na rehabilitację. Rehabilitacja - czyli pobudzanie do rozwoju psychoruchowego, zabezpieczanie powstawania przykurczów. Uważamy, że usprawnienie, odzyskanie, poprawienie funkcji narządów ruchu, to nasze zadanie.
Oczywiście, ważną częścią rehabilitacji jest chirurgia ortopedyczna: operacje skrzywień kręgosłupa, wrodzonego zwichnięcia stawów biodrowych, wrodzonych wad stóp, usuwanie przykurczów itp. Nasz szpital wykonuje od kilku lat około 600 zabiegów rocznie. Przy czym zespół chirurgów stara się likwidować podczas jednego zabiegu możliwie jak najwięcej urazów. Nie operujemy jednak dla samego operowania. Bardzo często przyjmujemy dziecko na tydzień i szukamy rozwiązania. Badamy, czy dziecko jest psychicznie gotowe na zabieg. Najpierw musimy zrobić z niego „kumpla”, który będzie z nami współpracował.

- Jak postrzega Pan Dyrektor rolę rodziców w rehabilitacji?

- W wieloletnim leczeniu takim jak dziecięce porażenie mózgowe, nie jest możliwe uzyskanie efektów bez współdziałania rodziców. Stąd w naszym szpitalu zawsze byli rodzice. Namawiamy ich do współpracy z nami. Spotykamy się dziesiątki razy z opowieściami rodziców, którzy mówią o pobycie w ośrodkach, kiedy są wypraszani z sali. Robi się w ten sposób z procesu rehabilitacyjnego rodzaj tabu, niedostępnego dla rodziców. Tymczasem ich świadomość to klucz do postępu. U nas każdy kontakt lekarza z dzieckiem odbywa się przy rodzicach, tak aby mogli potem kontynuować proces rehabilitacji w domu i wspierać wszechstronny rozwój dziecka. Najlepsze wyniki są tam, gdzie pacjent ma racjonalnie myślących rodziców.

Reklama

- Właśnie, ale chyba ciężko w sytuacji cierpienia własnego dziecka o racjonalne chłodne podejście? I trudno się tu dziwić.

- Rodzice zazwyczaj podejmują za dużo wysiłków, ponieważ często im się wydaje, że wszystkiego należy spróbować. Na co dzień obserwujemy ogromne poświęcenie rodzin pacjentów. A jednak czasem brak poprawy stanu zdrowia dziecka nie jest spowodowany brakiem zaangażowania rodziców w proces rehabilitacji, ale raczej jego innym rozumieniem. Kiedy do nas trafiają rodzice z dzieckiem, mówimy na początek: „wy jesteście na razie w obcej «sekcie» i nie możemy się z wami dogadać”. I staramy się nauczyć kierować wysiłkami rodziców, aby ich działania ukierunkowane były na efekty.

- Wielu specjalistów w dziedzinie dziecięcego porażenia mózgowego wzoruje się na konkretnych technikach leczenia, odrzucając jednocześnie inne rozwiązania. „Górka” jednak nie przychyla się w kierunku żadnej z tzw. szkół.

- Z medycyną jest tak jak z malarstwem, to rodzaj sztuki. Każdy malarz maluje inaczej te same szczegóły. My w szpitalu podchodzimy do sprawy racjonalnie. Nie kierujemy się konkretną szkołą rehabilitacyjną, których jest bez liku. Są podręczniki, które hołdują mniej lub bardziej mądrym założeniom teoretycznym, kreowanym przez pewne autorytety. Zebrana wokół nich grupa fizjoterapeutów lekarzy i rodziców dzieci stanowi rodzaj szkoły oraz - nie waham się powiedzieć - „sekty”, bo te różne kierunki wzajemnie się zwalczają.
My przedstawiamy swoją opinię, a następnie nasze argumenty, uzasadniając rodzicom, dlaczego tak będzie lepiej. Nie stosujemy żadnej konkretnej metody. Patrzymy na leczenie z punktu indywidualnych potrzeb dziecka, bo przecież nie ma dzieci takich samych. Sprawdzamy, co dziecku przeszkadza, doskonaląc jego umiejętności i staramy się wdrażać nowe. Jeśli dziecko nie jest w stanie opanować jakiejś czynności to ją pomijamy i uczymy innej. W zespole lekarzy nauczyliśmy się przyjmować również cudzy pogląd. Nie bronimy własnych, jeśli argumentacja innego lekarza jest silniejsza.

- Czego najbardziej potrzebuje dziecko z porażeniem mózgowym oprócz oczywiście odpowiedniej opieki medycznej i psychologicznej?

- Pacjent nie potrzebuje wystraszonych, mądrych rodziców, którzy będą mieli wiedzę na temat choroby swego dziecka, nie będą traktowali tego dziecka jako biedne i nieszczęśliwe. Są tacy rodzice, którzy mają wewnętrzną potrzebę „strasznie się napracować”. Wynika to z błędnego, czasem nakręcanego przez środowisko - ich poczucia winy.
Ważne jest też, aby między ojcem i matką nie było konfliktu na tle procesu leczenia. Bywa, że mama jest nadopiekuńcza, a racjonalizowanie podejścia do jej chorego dziecka odbiera jako zamach na jej własną część. Potrzeba więc rodziców rozważnych, kochających się, którzy będą potrafili podjąć obowiązki razem, rozmawiając ze sobą i akceptując pewne ograniczenia swojego dziecka.
Dzieci z dziecięcym porażeniem mózgowym są kapitalnymi członkami rodziny. Znamy przypadki już dorosłych ludzi, którzy nie mówią - wydają jedynie różne dźwięki, mając atetozę, czyli takie ruchy mimowolne, że prawie z wózka spadają, a świetnie sobie radzą z komputerem. Potrafią za pomocą oczu „kablować”. Ci ludzie nie różnią się od nas. Mają bogate życie psychiczne i czasem niezwykłe zdolności w różnych dziedzinach, których nawet medycyna do końca nie potrafi wyjaśnić.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Przypadki św. Feliksa

Niedziela przemyska 20/2015, str. 8

[ TEMATY ]

sylwetka

Arkadiusz Bednarczyk

Św. Feliks z Cantalice jest szczególnie czczony w kościołach kapucyńskich; ponieważ Feliks bardzo kochał dzieci i wielu z nich pomagał istnieje zwyczaj święcenia w dniu jego święta specjalnego oleju i namaszczania nim dzieci (tu obraz św. Feliksa z koś

Św. Feliks z Cantalice jest szczególnie czczony w kościołach kapucyńskich;
ponieważ Feliks bardzo kochał dzieci i wielu z nich pomagał istnieje
zwyczaj święcenia w dniu jego święta specjalnego oleju i namaszczania
nim dzieci (tu obraz św. Feliksa z koś

Dwadzieścia lat pracował ciężko jako oracz. Do zakonu Kapucynów wstąpił jako dojrzały mężczyzna, dopiero w wieku trzydziestu lat. Kiedy zmarł 18 maja 1587 r. ludzie już wtedy oddawali mu cześć jak świętemu...

Wypadek przy pracy w polu, kiedy to dwa niebezpieczne byki zerwały się z zaprzęgu i powaliły Feliksa na ziemię, a jemu nic się nie stało, spowodował podjęcie przez niego decyzji o wstąpieniu do zakonu Kapucynów.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu każdego a nie wyzerowaniu przekonań

2024-05-17 15:54

[ TEMATY ]

religia

Kard. Grzegorz Ryś

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Grzegorz Ryś

Kard. Grzegorz Ryś

Neutralność religijna polega na wspieraniu każdego a nie wyzerowaniu ludzi z przekonań i poglądów - powiedział w piątek kard. Grzegorz Ryś, odnosząc się do informacji, że Warszawa eliminuje symbole religijne w urzędach.

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski wydał zarządzenie, w którym wprowadził standardy równego traktowania w podległym mu urzędzie. Jak napisała w czwartek "Gazeta Wyborcza", "Warszawa jako pierwsze miasto w Polsce zakazuje krzyży w urzędzie, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach". Sam Trzaskowski oświadczył, że nikt nie zamierza prowadzić w Warszawie walki z jakąkolwiek religią, ale Polska jest państwem świeckim, Warszawa zaś jest tego państwa stolicą.

CZYTAJ DALEJ

Kłamstwo imigracyjne

2024-05-18 16:35

[ TEMATY ]

migranci

imigranci

Adobe.Stock

To przykład swoistej schizofrenii politycznej, gdy rząd na forum Rady Unii Europejskiej głosuje przeciw paktowi imigracyjnemu, a następnie… jego premier obwieszcza, że będziemy beneficjentem regulacji, przeciwko której rząd głosował! Albo więc pan premier robi dobrą minę do złej gry albo nie wiedział ,co głosował.

Teraz słyszymy gremialne pocieszanie się i nas, że nowa polityka imigracyjna UE to nic złego,ba,wręcz przeciwnie. Po pierwsze: wejdzie w życie za dwa lata. Po drugie: dostaniemy z tego tytułu pieniądze, bo dadzą nam za przyjęcie uchodźców z Ukrainy. Po trzecie: opozycja straszy imigrantami.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję