Reklama

Zasłużeni kapłani

Śp. ks. prał. Bronisław Porzych (1938-2005)

Niedziela toruńska 45/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze dni listopada skłaniają nas do zadumy nad życiem, śmiercią i naszym przemijaniem. W tych dniach wspominamy szczególnie bliskie nam osoby. Do takich osób należał zmarły 10 lat temu proboszcz parafii Matki Bożej Królowej Polski w Toruniu - ks. prał. Bronisław Porzych.
Urodził się 12 września 1938 r. w parafii Osielsk, powiat bydgoski. Do szkoły podstawowej uczęszczał w Osielsku, a następnie do Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy. Jednak po śmierci ojca w 1952 r., ze względu na trudne warunki materialne musiał na dwa lata przerwać dalszą naukę. Podjął wówczas pracę w Zakładach Graficznych w Bydgoszczy, a następnie w laboratorium chemicznym Prezydium WRN w tym mieście. Po wznowieniu nauki w liceum dla pracujących nie został dopuszczony do matury, ponieważ znana była jego decyzja o wstąpieniu do Seminarium Duchownego. I choć w tej sprawie odwoływał się do Kuratorium w Toruniu i do ministerstwa oświaty, zabiegi te zakończyły się niepowodzeniem. Należy pamiętać, że były to trudne lata 50., które odcisnęły się bolesnymi śladami na niejednym polskim życiorysie. Również ks. Porzych, nie widząc szans przyjęcia do Seminarium w Pelplinie, gdzie wymagano świadectwa dojrzałości, za warunkową zgodą Prymasa Polski kard. S. Wyszyńskiego, wstąpił w 1958 r. do Metropolitarnego Seminarium w Warszawie. Nie uzyskawszy jednak matury w liceum korespondencyjnym w roku szkolnym 1958/59, został zmuszony do przerwania studiów seminaryjnych i za radą moderatorów Seminarium zamieszkał w konwikcie Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, gdzie pełnił funkcję sacelana. Ostatecznie udało mu się zdać maturę w I Liceum Korespondencyjnym w Warszawie w 1960 r. i wówczas postanowił zostać alumnem seminarium w swojej macierzystej diecezji w Pelplinie. Po ukończeniu studiów seminaryjnych 2 czerwca 1968 r. przyjął święcenia kapłańskie w katedrze pelplińskiej z rąk biskupa chełmińskiego Kazimierza Józefa Kowalskiego. W opinii moderatorów był człowiekiem ugodowym, wytrwałym, samodzielnym, posiadał zdolności organizacyjne.
Jako neoprezbiter przez 3 lata pracował jako wikariusz w parafii pw. św. Rocha w Osieku, a następnie, również przez 3 lata, jako wikariusz w parafii pw. św. Katarzyny w Golubiu. W 1973 r. został wikariuszem parafii Chrystusa Króla w Toruniu. W tym czasie (w latach 1977-80), kontynuował zaocznie naukę w Studium Teologiczno-Pastoralnym we Włocławku, gdzie w 1980 r. uzyskał tytuł magistra w zakresie homiletyki.
7 stycznia 1982 r. został proboszczem nowo utworzonej parafii Matki Bożej Królowej Polski, powstałej z części parafii Chrystusa Króla i św. Jakuba Apostoła. Początkowo funkcję kościoła parafialnego pełniła tymczasowa kaplica.
Ks. Porzych szybko przystąpił do wznoszenia nowego kościoła. Kamień węgielny został wmurowany w kwietniu 1986 r. Pierwsza Msza św. w nowym kościele została odprawiona 16 grudnia 1993 r. Jan Paweł II docenił zasługi ks. Porzycha przy budowie kościoła oraz zaangażowanie w pracę dla dobra diecezji i 26 czerwca 1987 r. mianował go swoim kapelanem honorowym.
W tym miejscu należy dodać, że ks. Porzych zajmował się w tym czasie nie tylko organizowaniem nowej parafii i budową kościoła, ale od 1982 r. był także duszpasterzem akademickim, a od 1985 r. duszpasterzem ludzi pracy. Po nowym podziale terytorialnym Kościoła w Polsce należał do grona osób, które tworzyły od podstaw Kurię Biskupią w Toruniu. Biskup toruński Andrzej Suski w 1992 r. ustanowił go diecezjalnym ekonomem. Tę funkcję pełnił do końca życia. W tym samym roku został kanonikiem gremialnym Kapituły Katedralnej Toruńskiej, a następnie prałatem. W 1994 r. Biskup Toruński powołał go na członka Komisji ds. Zarządu Majątkiem Seminaryjnym. Był także członkiem Kolegium Konsultorów i Rady Kapłańskiej Diecezji Toruńskiej.
Uwieńczeniem wszystkich prac inwestycyjnych oraz pracy duszpasterskiej ks. Porzycha była konsekracja nowej świątyni, której dokonał bp Suski 28 maja 1995 r.
Ks. Bronisław Porzych zmarł 9 października 1995 r. w szpitalu przy ul. Batorego w Toruniu. Jego grób znajduje się na małym cmentarzu przy kościele parafialnym, którego był budowniczym.
Rozmawiając z osobami znającymi ks. Porzycha, można usłyszeć, że był człowiekiem bardzo życzliwym, otwartym na ludzkie problemy. Szczególnie można było to zaobserwować, gdy jako wikariusz parafii Chrystusa Króla w Toruniu, podczas posługi w szpitalu, pochylał się nad chorymi. Niejednokrotnie słowem, gestem czy uśmiechem potrafił wyrazić zrozumienie dla ludzkiego cierpienia. Pracujący wówczas w szpitalu lekarze i pielęgniarki niezwykle ciepło wspominają ks. Porzycha.
Ks. Bronisław Porzych był także otwarty na problemy kleryków. Wielu z nich wspomina, że często wspierał ich duchowo, ale także materialnie.
Inną cechą ks. Porzycha były wyjątkowe zdolności organizacyjne. Dostrzegli je już moderatorzy w Seminarium Duchownym, a ujawniły się one szczególnie, gdy przyszło mu pogodzić pracę w Kurii diecezjalnej z funkcją budowniczego kościoła oraz częstymi wyjazdami za granicę, zwłaszcza do USA, gdzie wśród rodziny i tamtejszej Polonii zbierał ofiary na budujący się nowy kościół w Toruniu.
Wspominając ks. Porzycha w 10. rocznicę jego śmierci, myślimy o Kapłanie zawsze otwartym na drugiego człowieka, zaangażowanym w budowę nowego kościoła i zatroskanym o sprawy nowo powstałej diecezji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Watykan: niebawem dokument na temat rozeznawania objawień

2024-04-24 09:52

[ TEMATY ]

objawienia

Adobe Stock

Dykasteria Nauki Wiary kończy prace nad nowym dokumentem, który określi jasne zasady dotyczące rozeznawania objawień i innych tego typu nadprzyrodzonych wydarzeń - powiedział to portalowi National Catholic Register jej prefekt, Victor Fernández, zaznaczając, iż zawarte w nim będą „jasne wytyczne i normy dotyczące rozeznawania objawień i innych zjawisk”.

W tym kontekście przypomniano, że kardynał spotkał się z papieżem Franciszkiem na prywatnej audiencji w poniedziałek. Nie ujawnił on żadnych dalszych szczegółów dotyczących dokumentu, ani kiedy dokładnie zostanie on opublikowany.

CZYTAJ DALEJ

Poligon świata i pokój serca

2024-04-25 07:30

[ TEMATY ]

felieton (Łódź)

Adobe Stock

Sporo jeżdżę po Łodzi: odwożę wnuczki ze szkoły do domu albo na zajęcia muzyczne. Dwa, trzy razy w tygodniu. Lubię to, chociaż korki i otwory w jezdniach dają nieźle popalić. Ale trzeba jakoś dzieciom pomóc; i na stare lata mieć z żoną poczucie przydatności. Poza tym: zakupy, praca – tak jak wszyscy. Zatem: jeżdżę, widzę i opisuję.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję