Reklama

Dzielił się samym sobą...

Niedziela łódzka 12/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mimo że 8 stycznia minął już rok od śmierci ks. Andrzeja Świątczaka, bliskim i przyjaciołom Księdza Prałata nadal trudno pogodzić się z jego odejściem. Wszystkim brakuje jego mądrych rad, uśmiechu, życzliwości. W Klubie Inteligencji Katolickiej odbyło się spotkanie wspomnieniowe poświęcone zmarłemu ks. Andrzejowi, na które przybyli jego znajomi, przyjaciele, rodzina, aby podzielić się tym, co dobrego uczynił w ich życiu.
Ks. Waldemar Kulbat doskonale pamięta czasy wspólnych studiów w seminarium:
- Już wtedy był przez wszystkich lubiany - mówi ks. Kulbat. - Był „oczkiem w głowie” ks. Stachowiaka, wybitnego biblisty. Cenili go także inni wykładowcy. Później, kiedy pracował już w parafii, lgnęła do niego młodzież. Posiadał wielką cierpliwość do każdego człowieka - podziwiałem go za to. Był przy tym bardzo dyskretny i nie wywyższał się. Pomimo wielu tytułów i godności, pozostawał skromny i rozmawiał z każdym, kto tego potrzebował.
- Był moim wykładowcą, profesorem - mówi ks. Jan Wolski, obecny kapelan KIK-u - ale nie czuło się jakiegoś dystansu między nami. Wszyscy go uwielbialiśmy, umiał przekazywać prawdy o Bogu w sposób bardzo ludzki, zrozumiały. Zawsze najbardziej czekaliśmy na wykładach na opowieści o jego własnych życiowych doświadczeniach, wspomnieniach z podróży. Wielkość tego Wykładowcy polegała na tym, że wprowadzał nas w prawdziwe życie, uczył jak być człowiekiem. Po zakończeniu seminarium spotkałem go na pielgrzymce do Częstochowy, prowadził oczywiście najliczniejszą grupę. Potrafił chwycić za serce, bo pięknie śpiewał i grał na gitarze. Dzielił się Słowem Bożym, ale także dzielił się samym sobą, co jest niezmiernie trudne. On posiadł tę umiejętność, stąd te trwałe przyjaźnie. Nigdy nie widziałem go zdenerwowanego; nawet, jeśli komuś zwracał uwagę, to czynił to z miłością, żeby ujawnić komuś prawdę dla jego dobra.
Osoby, które znały ks. Andrzeja, przyznają, że jego prawdziwym powołaniem było duszpasterstwo. To było najbliższe jego sercu. Od początku istnienia KIK-u był jego kapelanem, a także duszpasterzem niewidomych:
- Księdza Andrzeja pamiętam jeszcze z czasów, kiedy byłam studentką, a on alumnem w seminarium - mówi prof. Barbara Bogołębska z Uniwersytetu Łódzkiego. - Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, radosny. Później spotkaliśmy się w KIK-u, gdzie wnosił wiele twórczych pomysłów, rozwiązań, podsycał nasze zapały do różnych inicjatyw. Był uczestnikiem klubowych wycieczek. Działaliśmy razem w Ośrodku Badawczym Myśli Chrześcijańskiej, egzaminowaliśmy też kandydatów do Punktu Konsultacyjnego Uniwersytetu Warszawskiego im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Wnosił wiele radości wszędzie tam, gdzie się pojawiał, wydawało się, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych.
Anna Kubisztal przyznaje, że najtrudniej jest mówić o kimś, kto był bliski:
- Ksiądz Andrzej znał jeszcze moich rodziców - mówi p. Anna - mieszkaliśmy obok siebie. Traktowaliśmy go jak kogoś z rodziny. Nie było bariery, że to ksiądz, naukowiec. Często wpadał do nas bardzo późno wieczorem, mógł wtedy wreszcie odpocząć po całym trudnym dniu. Był autentycznie zainteresowany naszym życiem, przeżywał nasze sprawy, myślał o nas, radził.
Gdy w sprawach formalnych, nawet dotyczących KIK-u, napotykałam mur, do niego mogłam zawsze odważnie pójść i po prostu porozmawiać. Wyczuwało się autentyczne zainteresowanie drugim człowiekiem. Jeśli nie mógł przyjść na naszą Mszę św., to zawsze przysłał kogoś w zastępstwie, czuł się za nas odpowiedzialny.
Podobne odczucia ma Emilia Święcicka z Duszpasterstwa Niewidomych:
- Ksiądz Andrzej był dla nas zawsze życzliwy i ciepły, z każdym witał się osobiście, interesował się naszymi problemami, wygłaszał piękne kazania. Kiedyś po rekolekcjach przyszedł do mojego chorego męża; było już późno, na pewno był zmęczony, ale nie okazał tego. Nigdy nie odrzucił żadnej prośby i czynił to z autentyczną radością. Miał dużo miłości dla wszystkich. Odprawił pogrzeb mojego męża. Miałam szczęście przyjaźnić się z tak wspaniałym człowiekiem.
Księdza Andrzeja na pewno brakuje również wiernym z parafii Podwyższenia Krzyża Świętego, gdzie codziennie rano sprawował Mszę św.
Jedna z parafianek wspomina: - Ksiądz Andrzej przychodził przez 2 lata do starszej osoby z Eucharystią. Był z nią do końca. Z powodu nadmiaru zajęć, musiał rezygnować z wielu planów, ale - do niej cały czas przychodził, to nadzwyczajne.
Nie tylko łódzcy parafianie będą pamiętać o Księdzu Prałacie. W Zgierzu, rodzinnym mieście ks. Andrzeja, odbyła się Msza św. koncelebrowana pod przewodnictwem abp. Władysława Ziółka. Podczas Eucharystii została odsłonięta tablica pamiątkowa, ufundowana przez parafian pamiętających pełną serdeczności i oddania posługę ks. Andrzeja. Tablica będzie szczególną pamiątką dla tych, dla których ks. Andrzej, wykładowca i teolog, był po prostu wujkiem lub serdecznym przyjacielem:
- Nie potrafię mówić o ks. Andrzeju w czasie przeszłym - mówi Krystyna Sadowska z Duszpasterstwa Ludzi Morza - bo wielokrotnie nadal proszę go o radę. Pamiętam go zawsze uśmiechniętego, kiedy był młody i odwiedzał moich rodziców. Rozmawiał, grał na gitarze, pięknie śpiewał i żartował. Nawet wtedy, gdy mieszkaliśmy w Gdyni, przyjeżdżał do nas. Spacerował z nami brzegiem morza, bo lubił wsłuchiwać się w szum fal. Niezapomniane były też chwile spędzone w czasie moich studiów w Akademii Teologii Katolickiej; w trakcie pielgrzymek do sanktuariów Włoch i Francji. Pytał o wszystko, co dotyczyło mojego męża, mnie i naszych trzech córek. Był zawsze na bieżąco, żaden fakt nie umknął jego uwadze. Uczestniczył we wszystkich ważnych wydarzeniach rodzinnych, bo był dla nas księdzem, powiernikiem, bliską osobą i najlepszym przyjacielem, jakiego można mieć. Najodpowiedniej oddają tę relację słowa z Pisma Świętego: „Wierny bowiem przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł”. Człowiek o wielkim sercu, pełen życzliwości i ciepła, otwarty dla każdego. Taki właśnie był ks. Andrzej. Bardzo nam go brakuje każdego dnia. Pozostał w naszych sercach i pamiętamy o nim w codziennej modlitwie.
- Mimo, że miał ogromnie dużo zajęć i obowiązków, zawsze znajdował dla nas czas - mówi Krzysztof Świątczak, bratanek. - Miałem wrażenie, że doba jest dla niego z krótka, a jednak zawsze pamiętał o naszych wszystkich rodzinnych uroczystościach. W słowach pożegnania ks. Gawroński w przepiękny sposób podsumował ziemską pielgrzymkę mojego Wujka: „Przeszedł przez życie, dobrze czyniąc”. Moim zdaniem należy wręcz powiedzieć, iż raczej przebiegł przez życie, czyniąc dobro. Szybko nawiązywał bezpośredni i serdeczny kontakt z innymi. Zawsze powtarzał mi, że bez względu na to, co się robi i jakie zadania się wykonuje, trzeba pozostawać sobą, aby być wiarygodnym człowiekiem. Był doskonałym słuchaczem, dzięki czemu wiedział, jak pomóc drugiemu. Wielu moich kolegów dzięki niemu odnalazło swoje powołanie i poszło do seminarium.
Ksiądz Andrzej żyje w naszej pamięci jako bardzo skromny, pełen radości i ciepła człowiek. Wszędzie, gdzie się pojawił, miał serdecznych przyjaciół. Matka Teresa, którą kiedyś spotkał, powiedziała: „Ten daje najwięcej, kto daje z radością”. On tak czynił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowenna do Ducha Świętego

[ TEMATY ]

nowenna

Pio Si/Fotolia.com

Jak co roku w oczekiwaniu na Niedzielę Zesłania Ducha Świętego Kościół katolicki będzie odprawiał nowennę do Ducha Świętego i tym samym trwał we wspólnej modlitwie, podobnie jak apostołowie, którzy modlili się jednomyślnie po wniebowstąpieniu Pana Jezusa czekając w Jerozolimie na zapowiedziane przez Niego zesłanie Ducha Świętego.

Ponieważ nowenna do Ducha Świętego przypada w maju i czerwcu, dlatego łączy się ją z nabożeństwami majowymi czy też czerwcowymi w następujący sposób:

CZYTAJ DALEJ

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

2024-05-10 13:22

[ TEMATY ]

Raymond Nader

Karol Porwich/Niedziela

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

Raymond Nader pokazuje ślad, który zostawił mu na ręce św. Szarbel

W Duszpasterstwie Akademickim Emaus w Częstochowie miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Raymond Nader, który przeżył niezwykłe doświadczenie mistyczne w pustelni, w której ostatnie lata spędził św. Szarbel, podzielił się swoim świadectwem.

Raymond Nader jest chrześcijaninem maronitą, ojcem trójki dzieci, który doświadczył widzeń św. Szarbela. Na początku spotkania Raymond Nader podzielił się historią swojego życia. – Przed rozpoczęciem studiów byłem żołnierzem, walczyłem na wojnie. Zdecydowałem o rozpoczęciu studiów, by tam zrozumieć istotę istnienia świata. Uzyskałem dyplom z inżynierii elektromechanicznej. Po studiach wyjechałem z Libanu do Wielkiej Brytanii, by tam specjalizować się w fizyce jądrowej – tak zaczął swoją opowieść Libańczyk.

CZYTAJ DALEJ

Wstrząs w KWK Mysłowice-Wesoła; nie żyje dwóch górników

2024-05-14 10:59

[ TEMATY ]

górnicy

PAP/Kasia Zaremba

Nie żyje dwóch górników, którzy zostali poszkodowani we wstrząsie w KWK Mysłowice-Wesoła. Wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej Rajmund Horst przekazał, że lekarz potwierdził zgon dwóch mężczyzn, których ciała przetransportowano na powierzchnię.

"Prowadzona akcja ratownicza zmierzała do dotarcia do czterech pracowników, z którymi nie mieliśmy kontaktu. Udało się dotrzeć i wytransportować trzech pracowników. Niestety w przypadku dwóch lekarz stwierdził zgon" – powiedział Horst.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję