Jest to psalm, który w tym roku śpiewany był liturgicznie w kościołach na całym świecie w niedzielę 21 października. Inicjatorzy i uczestnicy akcji, o której piszę, postanowili wzmocnić obecność tekstu w przestrzeni medialnej. W tym celu przez kilka dni, czytali go i nagrywali do Internetu. Dlaczego takie nagłe zainteresowanie Biblią u części ludzi mediów, artystów i polityków? Czy fakt, że akcja nagłaśniania słów psalmu miała miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie czasowym dnia wyborów miał znaczenie?
Niewątpliwie Psalm 33 niesie ze sobą głębokie przesłanie duchowe i społeczne. Bóg jawi się w nim, jako Władca świata, który panuje nie tylko nad poszczególnymi jednostkami, ale również nad społecznościami, narodami i całą ludzką zbiorowością. Całkowicie kontroluje historię, dzięki czemu konkretny człowiek – każdy z nas – może czuć się bezpiecznie pod Jego wierną i miłosierną opieką. Bóg kieruje losami świata w długoterminowej (wiecznej!) perspektywie, dzięki czemu Jego plany, myśli i decyzje dalece wykraczają poza ludzką krótkowzroczność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Tekst uczy pokory i pokazuje jak wielki dystans dzieli nas ludzi, żyjących w gąszczu swoich spraw i partykularnych interesów od Wiekuistego, który opowiada się za rzeczywistym obiektywnym dobrem osoby, rodziny, narodu i ludzkiej społeczności. Czy głęboka wartość teologiczna tekstu zdecydowała o sięgnięciu poń w przededniu wyborów? Czy chodziło o edukację społeczną opartą na Biblii? Obawiam się, że nie. Wszystko wskazuje na to, że odpowiedź na zadawane przeze mnie powyżej pytanie jest tak samo banalnie prosta jak zasmucająca. Otóż Psalm 33 w wersecie piątym zawiera słowa: „On (Bóg) miłuje prawo i sprawiedliwość”. Uczestnicy akcji nie kryli, że na tym zdaniu skupiają uwagę odbiorcy. W niektórych przekazach internetowych używano nawet dużych liter.
Jakie negatywne skutki może wywołać taka nieodpowiedzialna akcja? Na szczycie listy znajdują się szkody duchowe. Sugerowanie, że Pan Bóg popiera konkretną partię polityczną, bo przecież jej nazwa zawarta jest w Biblii, stanowi pogwałcenie prawdy wiary, którą jest wspomniana wyżej transcendentna natura Boga, Jego obiektywizm i sprawiedliwość. Pan Bóg wspiera i zbawia konkretnych LUDZI a nie ugrupowania polityczne! Nie jest i nie będzie nigdy uczestnikiem żadnej gry, którą toczy człowiek. Bóg nie jest instrumentem do zaspakajania niczyich ambicji. On sam planuje, wybiera czas i miejsce, prowadzi i rządzi. Jest Suwerenem!
Zaraz za szkodą duchową wskazałbym na straty społeczne, które mają miejsce, gdy człowiek miesza Boga do swoich partykularnych interesów. Instrumentalizacja religii do celów politycznych może skończyć się pogłębieniem podziałów i nienawiści również w społeczeństwie posiadającym tak bogate tradycje tolerancji wyznaniowej jak Polska. Chodzi też o szkody intelektualne polegające na upowszechnianiu myślenia magicznego i traktowania w tym duchu natchnionych słów Biblii. Jestem przekonany, że powinniśmy unikać zgorszenia i podziałów w polskim społeczeństwie – zwłaszcza na tle religijnym, gdyż wiara powinna przede wszystkim łączyć, a nie dzielić.