Ojciec Święty ma na Watykanie kilka prywatnych kaplic. Jedna z nich to przepięknie odnowiona w ostatnim czasie kaplica Redemptoris Mater. Jej wielobarwne mozaiki zachwycają oko tak bardzo, że na początku aż trudno skupić się na modlitwie. Oczywiście, Papież i inne osoby często tam przebywające nie mają tego problemu, ale nawiedzający ją pielgrzymi muszą długo „przyzwyczajać duszę” do otaczającego piękna i dopiero po jakimś czasie wykorzystują je, by wznieść się tym łatwiej do Stwórcy wszelkiego piękna.
W mozaice na tylnej ścianie kaplicy można dostrzec grupę osób niosących do Chrystusa różne przedmioty. Nie pamiętam już wszystkich dokładnie. Mała dziewczynka niesie piłkę, student niesie książki, ktoś (czy nie jakiś zakonnik?) niesie laptopa. Jeden ze stałych bywalców kaplicy wyjaśnił, że każdy niesie do Chrystusa to, co kocha. Dopiero w świetle tych słów zrozumiałem znaczenie grupy postaci, która na pierwszy rzut oka niczego nie niosła przed tron Boży. To była rodzina i oni nieśli Jezusowi siebie nawzajem. Miałem nieco wątpliwości co do owego studenta niosącego książki. Miłość do książek nie jest znowu wśród studentów tak powszechna. W każdym razie idea teologiczna tkwiąca u podstaw tego przedstawienia jest bardzo prosta, a zarazem interesująca.
Każdy człowiek ma coś, co kocha. Mogą to być rzeczy najróżniejsze. To „coś” to mogą być też osoby. Czasem może nawet nie zdajemy sobie sprawy z faktu, że coś kochamy. Nigdy nie przychodzi nam to na myśl, dopóki nie staniemy na progu utraty tego „czegoś”. Mozaika uzmysławia, że cokolwiek by to nie było, powołaniem chrześcijanina jest przynieść to do Chrystusa, oddać Jemu. Oddanie przedmiotu swej miłości Jezusowi nie oznacza jego utraty, z pewnością jednak oznacza rezygnację z kontroli nad nim. Tak, człowiek ma tendencję do „zakochiwania się” w rzeczach i w ludziach w taki sposób, że bardzo silnie przywiązuje się do nich, przywłaszcza je sobie, a nawet nie daje nikomu innemu dostępu do nich czy choćby cząstki kontroli nad nimi. Oddanie tego wszystkiego Chrystusowi staje się wyzwoleniem z szaleństwa egoistycznej miłości, w które tak często popadamy.
Student z książkami, które niekoniecznie są przedmiotem jego wielkiej miłości, podsunął mi myśl, że to samo odnosi się nie tylko do rzeczy, które kochamy spontanicznie, ale i do tych, które kochamy jakby z obowiązku czy też innymi słowy - które powinniśmy kochać. Także i te chrześcijanin powinien przynieść do Jezusa, oddać Mu je i kochać tak, jakby były Jezusową własnością. Niosący siebie nawzajem członkowie mozaikowej rodziny podpowiadają, że i miłość do drugiego człowieka winna być oddana w ręce Pana, inaczej ryzykują, że będzie zbyt podobna do egoizmu ubranego jedynie w szaty miłości.
A Ty, co kochasz? Co byś niósł, gdybyś miał znaleźć się na tej mozaice w kaplicy Redemptoris Mater? Ale przede wszystkim: oddasz to Jezusowi?
Pomóż w rozwoju naszego portalu