Reklama

Po co Światowe Dni Młodzieży?

Chciałbym zaprosić was, Drodzy Przyjaciele, do wspólnego rozważenia pytania o cel i potrzebę Światowych Dni Młodzieży. Skąd wziął się ten pomysł, kto go realizuje i dlaczego spotkania te cieszą się tak dużym zainteresowaniem młodych ludzi? Dziś spróbujmy odpowiedzieć na ostatnie z postawionych przeze mnie pytań.

Niedziela w Chicago 4/2005

Słynne spotknie w Częstochowie w 1991 r.

Słynne spotknie w Częstochowie w 1991 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

W dzisiejszych czasach mamy do czynienia ze starciem dwóch przeciwnych sobie światów. Jeden z nich, zgodnie z Bożym założeniem, jest światem duchowym, drugi zaś światem materialnym, gdzie liczą się tylko pieniądz i zysk. Gdzie człowiek nie ma większej wartości niż każda rzecz, którą można sprzedać i kupić. Toteż wielu zastanawia się nad sukcesem młodzieżowych spotkań z Ojcem Świętym, na które przecież przybywają nie tylko katolicy, ale także inni chrześcijanie, a nawet niewierzący. W odpowiedzi na pytanie o fenomen tych spotkań pomogą dziś nam moi przyjaciele, którzy przeżyli spotkania z Papieżem. Chciałbym zachęcić was do głębokiej analizy tych głosów, gdyż każdy z nich, mówiąc o tej samej rzeczywistości, ukazuje ją z innego punktu widzenia, innego doświadczenia obecności Boga i drugiego człowieka.
Dlaczego byłam już na czterech spotkaniach z Ojcem Świętym? Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to miłość do Boga, którego w tych dniach w całkiem inny, radosny sposób mogę chwalić z tysiącami młodych ludzi, którzy tak jak ja potrzebują Bożej siły i wsparcia. Drugi powód to fascynacja Ojcem Świętym. Ten święty człowiek traktuje nas jak przyjaciół, mówi nie do tłumu, lecz do każdego z nas o miłości Boga. Papież ufa nam, w nas pokłada nadzieję, nas kocha, przecież nie możemy go zawieść. Trzecim powodem jest chęć spotkania nowych ludzi, którzy tak jak ja starają się żyć ideałem Ewangelii. Dzięki spotkaniom, w których brałam udział, mam przyjaciół we Francji, Rzymie, Asyżu, Barcelonie, Kolonii. Ciągle utrzymujemy kontakty, odwiedzamy się, wspólnie podróżujemy, uczymy się siebie nawzajem, uczymy się swoich kultur, ale i naszej wspólnej wiary, bez której takich spotkań nigdy by nie było. Właśnie dlatego jadę do Kolonii. Chcę się modlić z milionem młodych ludzi, chcę słuchać Papieża i mam nadzieję poznać nowych przyjaciół z Kolonii, a może tym razem także Ciebie, z Chicago. Zatem do zobaczenia w Kolonii!

Aneta z Krakowa

To było niesamowite przeżycie - pobyt z tyloma młodymi ludźmi w Roku Świętym w Rzymie! Do dziś pamiętam, jak strażacy polewali nas podczas drogi na miejsce spotkania z Ojcem Świętym tysiącami litrów zimnej wody, która pomogła nam przeżyć tamten wielki upał. A później pamiętam radość modlitwy z Papieżem, dogasające w nocy miliony świec i smutek, który towarzyszył mojemu powrotowi do normalności po tych wspaniałych dniach. Oczywiście, że będę w Kolonii, pojedziemy tam razem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kamila z Lublina

Do dziś mam przed oczami spotkanie w Paryżu. Ludzie nie mogli się nadziwić, jak Papież to robi, że aż tyle tysięcy ludzi chce się z nim modlić w kraju, gdzie modli się niewielu. To było niezwykłe doświadczenie. Do dziś mam wielu przyjaciół z Francji, kilku z nich właśnie podczas tych dni się nawróciło. Nie da się tego opisać, to trzeba po prostu przeżyć, a najbliższa szansa będzie właśnie w Kolonii.

Michał z Kazimierza nad Wisłą

Reklama

Jeśli ktoś chce przeżyć wspaniałą życiową przygodę, nie może nie być w Kolonii. Z niepewnością jechałam na spotkanie do Rzymu. Ale to, czego tam doświadczyłam, odmieniło moją codzienność. Nauczyłam się bardziej wierzyć, bardziej kochać i bardziej słuchać Boga. Do dziś pamiętam smak słodkich winogron, które dostawaliśmy każdego dnia podczas naszego pobytu w jednej z włoskich diecezji. Spotkałam tam wielu wspaniałych ludzi, do dziś wysyłam im kartki na święta. Nawet zaczęłam uczyć się włoskiego, by przy okazji następnej wizyty móc rozmawiać z moimi przyjaciółmi płynnie. Cóż, do zobaczenia w Kolonii!

Anka z Opola

To było wspaniałe przeżycie młodości. Nikt nie wstydził się tam swojej wiary, każdy się nią szczycił i starał się dzielić ją z innymi ludźmi. Wiara zjednoczyła nas w Częstochowie nie tylko wokół Jana Pawła II, ale wokół Najświętszej Matki i Jezusa Chrystusa, którego oblicze uczył nas odkrywać Ojciec Święty. To był szczególny czas także mojego osobistego wzrostu w wierze, to właśnie tam postanowiłem zostać księdzem. Mam nadzieję, że wielu z was uda się do Kolonii i postanowi odmienić swoje życie.

Ksiądz Piotr

Ufam, że powyższe wspomnienia, przemyślenia i zachęty pozwolą wam zrozumieć, jak ważnym i cennym przeżyciem jest uczestnictwo w Światowych Dniach Młodzieży. Celowo zacząłem nasze rozważania na temat tych ważnych dni z perspektywy uczestników, by następnie napisać o trudach organizacji takich wyjazdów, przybliżyć sylwetki kilku osób, które zajmują się od lat organizowaniem Światowych Dni Młodzieży, a w końcu przybliżyć wam cel i intencje, jakie towarzyszyły Ojcu Świętemu, który zapoczątkował te spotkania. Mam nadzieję, że pomoże nam to jeszcze wyraźniej zobaczyć, w jaki sposób marzenia Papieża dotyczące spotkań młodzieży świata dzięki pracy i poświęceniu wielu stały się rzeczywistością. Oczywiście, jak zawsze ponawiam naszą prośbę o przesyłanie wspomnień z Waszego udziału w poprzednich spotkaniach młodzieży, a także pytań dotyczących spotkania w sierpniu br. w Kolonii.
Swoje wspomnienia i pytania możecie przesyłać pod adresem: „Niedziela w Chicago”, 8307 N. Harlem Ave. Niles, Il 60714 z dopiskiem „Kolonia” lub bezpośrednio na moją skrzynkę elektroniczną: przemekwojcik@yahoo.com.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Premier: Polska nie będzie implementowała Paktu migracyjnego

2025-02-04 14:44

[ TEMATY ]

imigranci

Donald Tusk

PAP/Leszek Szymański

Donald Tusk

Donald Tusk

Polska nie będzie implementowała żadnego Paktu migracyjnego, ani żadnego zapisu tego typu projektów, które miałyby doprowadzić do przymusowego przyjmowania przez Polskę migrantów zidentyfikowanych w innych krajach europejskich - powiedział we wtorek premier Donald Tusk.

Podkreślił, że jest to decyzja definitywna. "I nie ma co robić z tego polityki" - dodał.
CZYTAJ DALEJ

Święta na trudne czasy

Niedziela legnicka 5/2005

Archiwum parafii

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Św. Maria de Mattias, obraz w kościele pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Częstochowie-Kiedrzynie

Jako dziecko sprawiała rodzicom (zwłaszcza mamie) kłopoty, bo miała żywy temperament, wciąż skakała i biegała, gdzieś się spieszyła. Jako nastolatka była nieco płaczliwa i trochę rozchwiana emocjonalnie. Jako kobietę dojrzałą cechowała ją impulsywność i pewna nietolerancja wobec innego niż jej sposobu myślenia i działania. A jednak właśnie ją Pan Bóg chciał widzieć jako Założycielkę Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa. Stała się Świętą na niespokojne, trudne czasy, w jakich żyjemy.

Maria de Mattias urodziła się 4 lutego 1805 r. we włoskiej miejscowości Vallecorsa w rodzinie mieszczańskiej. Będąc młodą dziewczyną, zastanawiała się, co ma do zrobienia w życiu, jakie jest jej miejsce na ziemi. Często płakała, wzdychała, męczył ją niepokój. Z domu rodzinnego wyniosła umiłowanie modlitwy i Pisma Świętego, czytała książki o duchowości chrześcijańskiej, żywoty świętych. To wszystko otwierało ją na działanie Ducha Świętego. „Pewnego dnia - napisze potem - poczułam lekkość, jakby unosiły mnie jakieś ramiona”. Poczuła, że jej serce całkowicie zmieniło się i zostało napełnione odwagą, słyszała głos swojego Pana, zrozumiała, że jest kochana. Kiedy doświadczyła Bożej miłości, musiała rozeznać, jak na nią odpowiedzieć. Inspirowana przez św. Kaspra del Bufalo założyła w Acuto 4 marca 1834 r. Zgromadzenie Adoratorek Przenajdroższej Krwi. Zmarła w Rzymie 20 sierpnia 1866 r. Jej doczesne szczątki odbierają cześć w rzymskim kościele Przenajdroższej Krwi, który jest połączony z domem generalnym Zgromadzenia. 18 maja 2003 r. Jan Paweł II ogłosił ją świętą.
CZYTAJ DALEJ

Do stworzenia wizerunku człowieka z Całunu Turyńskiego potrzebna byłaby energia trzęsienia ziemi?

2025-02-04 20:30

[ TEMATY ]

całun turyński

Wikipedia (domena publiczna)

"Do stworzenia wizerunku człowieka z Całunu Turyńskiego potrzebna byłaby energia dużego trzęsienia ziemi?". Oto ono. 33 rok naszej ery. Epicentrum pod Jerozolimą, największy wstrząs w dniu ukrzyżowania, wstrząsy wtórne w dniu zmartwychwstania.

Czy w momencie śmierci Jezusa Chrystusa rzeczywiście doszło do trzęsienia ziemi? W Ewangelii według św. Mateusza czytamy: „A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, od góry aż do dołu, ziemia się zatrzęsła, a skały się rozpadły” (Mt 27,51). Teraz, po dwóch tysiącleciach, naukowcy wreszcie zaczynają łączyć biblijne opisy z fizycznymi dowodami. Badania geologiczne w rejonie Morza Martwego i Jerozolimy rzucają nowe światło na wydarzenia opisywane w Piśmie Świętym.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję