Reklama

Polska

Wielki Odpust Tuchowski - dzień 7.

„Służebnico Ducha Świętego wspieraj nas w darze umiejętności”. Tak brzmiało wezwanie siódmego dnia Wielkiego Odpustu Tuchowskiego.

[ TEMATY ]

odpust

Krzysztof Świderski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ciepły, choć trochę pochmurny poranek pierwsi pielgrzymi, przybywający do Matki Tuchowskiej, udali się na recytowaną Mszę św. pod przewodnictwem neoprezbitera o. Krzysztofa Wąsiewicza CSsR. Po Eucharystii, ok. godz. 6.30, rozpoczęły się Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny.

O godz. 7 przy ołtarzu polowym rozpoczęła się pierwsza Msza św. z kazaniem odpustowym. Głównym celebransem i kaznodzieją był o. Jacek Dembek CSsR. Rozpoczął on homilię od krótkiej historii ze swojego życia. Zauważył on, że czasem to, co na pierwszy rzut oka może nic nie znaczyć, dla kogoś jest znakiem prawdziwej miłości, że czasem, aby dostrzec prawdę, trzeba popatrzeć „oczami serca”. Takie spojrzenie to owoc daru umiejętności. Często patrzymy na innych bardzo powierzchownie, ale żeby naprawdę poznać człowieka, należy spojrzeć głębiej. Dar umiejętności pozwala nam patrzeć nie tylko na wygląd i czyny innych, ale dostrzec, kim naprawdę są. Pozwala zobaczyć w drugiej osobie czyjąś córkę, zmartwioną matkę, spracowanego ojca, w kapłanie – pomimo jego słabości – pozwala dostrzec sługę Boga. Ojciec zwrócił nam też uwagę na wielką godność każdego człowieka, która wnika nie z tego, co posiadamy ani nawet z tego, jacy jesteśmy, ale z samej miłości Boga do nas. Każdy z nas posiada godność dziecka Bożego. Dar umiejętności pomaga nam też wznosić serce do Boga. Dzięki niemu widzimy świat jako dar Boży oraz to, że Stwórca uczynił nas jego gospodarzami. Ojciec napomniał, abyśmy godnie wypełniali swoje zadanie. Musimy z troską i miłością podchodzić do otaczającego nas świata, do przyrody, ale przede wszystkim do ludzi, których na naszej drodze stawia Bóg. To właśnie Matka Boża wzywa nas dziś do tego „spojrzenia dalej”, które jest możliwe dzięki darowi umiejętności. Ona zawsze patrzyła swoim sercem. Widziała troski i problemy innych, dostrzegła, że Jezus chce, by była Matką Jego uczniów, a nawet by była Matką każdego człowieka, także tych, którzy Chrystusa nienawidzą. Na koniec ojciec zwrócił naszą uwagę na czułe spojrzenie Maryi, w którym widzimy zawsze wielką miłość, nadzieję na to, że będzie lepiej, że dla Boga i dla Niej nigdy nie jesteśmy straceni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Siostry Służebniczki Dębickie śpiewem i modlitwą poprowadziły kwadrans o dar powołań kapłańskich i zakonnych o godz. 8.40. Na placu sanktuaryjnym zebrani byli już wierni oczekujący na Mszę św. o godz. 9, w tym pielgrzymka Wspólnot dla Intronizacji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Eucharystii przewodniczył o. Kazimierz Głaz CSsR. Wygłosił on też homilię. Ojciec na początku stwierdził, że to właśnie tutaj przy ołtarzu dzieje się cud, w którym Duch Święty przemienia nasze serca, nasze życia, nasze rodziny. Przytoczył też opowieść, która ukazywała, że największymi skarbami są nie perły czy inne kosztowności, ale nasi najbliżsi, nasza Matka. Właśnie przez naszą Matkę, najpiękniejszą perłę świata, możemy zdobyć Serce Najwyższego Króla – Jezusa Chrystusa. Przestrzegł nas też, byśmy przed oblicze tego Króla i Jego Matki nie przynosili „duchowych ochłapów”, krzywd i urazów. Nie możemy sprawiać cierpienia innym, żyć samolubnie nie zważając na ich potrzeby i problemy, a jednocześnie uważać, że z czystym sercem przychodzimy do Jezusa. Dlatego musimy prosić Ducha Świętego o dar przemiany serc. Ojciec przypomniał nam, że Duch Święty jest naszym Panem i Ożywicielem, On czyni Słowo Boże żywym, skutecznym i wciąż aktualnym, sprawia, że służba innym jest najdoskonalszym wypełnieniem miłości, urzeczywistnia łaskę płynącą z sakramentów, a mimo to często bywa odległy i zapomniany. Musimy często zwracać się do Niego, bo On orzeźwia naszego ducha jak powiew wiatru podczas upalnego dnia. Od chwili chrztu w naszych sercach mieszka Bóg, a nasze ciała są Świątyniami Ducha Świętego. Z tego wynika nasza godność. Nasze ciało nie służy grzechowi i rozpuście, bo jest mieszkaniem Boga. Nie możemy się też wstydzić Boga. Jeśli będziemy obojętni, nie będziemy mogli budować prawdziwej relacji ze Stwórcą. Kaznodzieja przypomniał też o wielkiej wadze ciszy i kontemplacji w naszej modlitwie. Nie usłyszymy głosu Boga we wrzawie jarmarku, ale w ciszy naszego serca. Aby słyszeć głos Jezusa, musimy adorować Go jako Boga i Króla. Ojciec zaznaczył, że nie możemy bać się intronizacji Serca Pana Jezusa i poświęcenia się Jemu. Musimy odnawiać nasze życie przez cześć oddawaną Sercu Pana Jezusa. Piękną formą tej czci jest codzienne poświęcanie się Najświętszemu Sercu Panna Jezusa i praktyka nabożeństwa pierwszych piątków miesiąca. Duchowny powoływał się na mądrość sługi Bożej Rozalii Celakówny i św. Małgorzaty Alacoque. Na koniec ojciec zaznaczył, że kierując się przykazaniami i dążąc do zjednoczenia z Bogiem, możemy pod sztandarem Maryi odnosić zwycięstwa w walce ze złem.

Reklama

Po modlitwach o powołania, poprowadzonych przez Służebniczki Dębickie, rozpoczęliśmy sumę. Głównym celebransem był ks. prałat Andrzej Rams. Zebrani wysłuchali też wygłoszonej przez niego homilii. Na początku stwierdził on, że spotykamy się w tym „Tuchowskim wieczerniku”, aby w szkole Maryi nieustannie przemieniać swoje życie i czynić je godnym uczniów Chrystusa, aby wpatrywać się w Jej oblicze i zawierzyć Jej swoje troski, że kolejny dzień gromadzimy się tutaj, by wzywać pomocy Matki Najświętszej. Kolejny już raz staje przed nami Tuchowska Pani i zaprasza, byśmy powiedzieli Jej o swoim, życiu, o swoich problemach i nałogach, o tym wszystkim, co nosimy w swoim sercu, a Ona nas wysłucha, pocieszy i nauczy, jak umiejętnie współpracować z Bożą łaską i szukać dobrych rozwiązań naszych problemów. Kaznodzieja zaznaczał, że nie możemy mieć lepszego orędownika przed Bogiem jak Maryja, która towarzyszyła Jezusowi przez całe Jego życie. Aby szczerze zawierzyć się Matce, musimy w pokorze serca przyznać się do tego, że jesteśmy słabi, że jesteśmy wielkimi grzesznikami. Ksiądz prałat zalecał nam z ufnością dziecka wołać: „Maryjo Oblubienico Ducha Świętego wspieraj nas w darze umiejętnego odróżniania dobra od zła”. Musimy pod przewodnictwem Maryi dążyć do duchowej wolności od zła i grzechu. Matka Boża nie jest królową ludzi zniewolonych. Ks. prałat Andrzej Rams ostrzegał nas też przed tymi, którzy dziś nawołują do liberalnej wolności stającej się samowolą. Ta samowola prowadzi do grzechu i upadku moralności. W środowisku tego grzechu i samowoli wyrastają niewolnicy narkotyków, pieniądza, władzy i obsesji walki z Bogiem. Tacy ludzie nie znoszą prawdy, niezmiennych zasad, chrześcijańskiej etyki i samego Boga. „Świadomi tych zagrożeń wołamy do Matki Bożej, Królowej Rodzin, Królowej ludzi wolnych, aby broniła nas i naszej ojczyzny przed demoralizacją i zepsuciem” – nawoływał na koniec homilii kaznodzieja. „Naucz nas, że losy naszej umiłowanej Rzeczypospolitej leżą w rękach Boga i Niepokalanej Maryi. Matko nasza najlepsza, prowadź nas po wzburzonych falach współczesnej historii i codziennego życia do Syna Twojego”.

Reklama

Po południu, świadomi swoich słabości, pomodliliśmy się wspólnie Koronką do Bożego Miłosierdzia. Wkrótce potem, w Godzinie Miłosierdzia, rozpoczęła się Msza Święta, której przewodniczył ks. Krzysztof Majerczak – zastępca dyrektora Caritas Diecezji Tarnowskiej. Przed obliczem Matki Bożej, Uzdrowienia Chorych zebrali się chorzy i niepełnosprawni, przedstawiciele służby zdrowia oraz pracowników Caritas i DPS. Homilię wygłosił o. Kazimierz Piotrowski CSsR. Na początku przypomniał on, że zbieramy się tu przychodząc do naszej Mamy. Tam gdzie jest Matka, zawsze powraca się z radością i satysfakcją. Następnie ojciec przypomniał zebranym, że w trudnych momentach życia z wyrzutem pytamy Boga „dlaczego?”. Należy zadawać to pytanie i nie możemy pozostawać bez odpowiedzi. Cierpienie jest tajemnicą, ale gdy patrzymy na krzyż, wiemy, że Bóg mógł odkupić człowieka jednym zdaniem, bez wysiłku, ale tego nie zrobił. Kiedy patrzymy na krzyż, wiemy, że cierpienie ma dla Boga sens. Kaznodzieja wzywał nas, byśmy pamiętali, że niezależnie jak nam się wiedzie, zawsze jesteśmy w dobrych rękach – w rękach Boga. Ojciec Kazimierz Piotrowski, zauważył też, że dzisiaj w świecie coraz częściej spotykamy się z postawą egoizmu. Przytoczył też wyniki ankiety, w której pytano osoby proszące o eutanazję, czy zgodziłyby się na nią, gdyby miały przy sobie jedną, naprawdę życzliwą im osobę. 80% odpowiedziało, że nie. Ojciec przytaczał też historie, w których egoizm ścierał się z ludzką nadzieją i życzliwością. Kaznodzieja przywołał również obraz ratowania osoby umierającej. Ojciec przypomniał pracownikom służby zdrowia, że do pracy powinni iść jako osoby wierzące i pełne troski nie tylko o zdrowie pacjentów, lecz także – na miarę możliwości – o ich zbawienie. W homilii usłyszeliśmy też o wielkiej wartości każdego człowieka i ogromnej wadze, jaką ma modlitwa za zmarłych. Na koniec ojciec wzywał, abyśmy pamiętali o swojej godności i nigdy nie sycili się tym, co może poniżyć naszego ducha. Eucharystia zakończyła się adoracją Najświętszego Sakramentu. Po Mszy Świętej ojciec proboszcz zachęcał do zakupienia losu loterii na rzecz osób niepełnosprawnych, organizowanej przez Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Osób Niepełnosprawnych „Nadzieja”.

Reklama

O godzinie 16:30 na dróżki różańcowe wyruszyli pielgrzymi, pragnący modlitwą różańcową oddać cześć Maryi. Rozważania Męki Pańskiej w nabożeństwie drogi krzyżowej rozpoczęły się na placu sanktuaryjnym o godzinie 17:15. Następnie zebrani na placu sanktuaryjnym odmówili wieczorną modlitwę Kościoła – nieszpory. Po nabożeństwie liturgii godzin o godzinie 18:30 rozpoczęliśmy Mszę Świętą. Głównym celebransem i kaznodzieją był o. Jan Rzepiela CSsR. Ojciec zaczął homilię przywołując słowa Jana Pawła II: „W domu Matki zawsze czujemy się wolni”. Następnie kaznodzieja wytłumaczył na podstawie Katechizmu, czym jest dar umiejętności – jest to zdolność do poznania i zrozumienia Boga i ludzi. Jest to też zdolność do odpowiedniego ustalenia hierarchii wartości. Najpierw jest Pan Bóg, potem wszystko inne – jego dary. Matka Boża była napełniona Duchem Świętym. Ona – odwiedzając Elżbietę – przyniosła Ducha jej i Janowi. Maryja uczy nas, że najważniejszym celem w życiu jest radość ducha – radość w Bogu. Każde inne szczęście jest ulotne i kruche. Prawdziwe szczęście jest możliwe tylko z Bogiem. Dlatego Matka Najświętsza – śpiewając swój hymn – wielbi Boga, wielbi Boże Miłosierdzie. To Ono jest naszą nadzieją. Pan Bóg ma wszystkich ludzi w swojej opiece, ale szczególną troską otacza pokornych. Diabeł, który był pięknym aniołem, zgrzeszył właśnie przeciw pokorze, zgrzeszył pychą. Maryja, najpokorniejsza z niewiast, pokazuje nam, jak dążyć do doskonałej pokory. Ona uczy nas, jak wybierać to, co dobre, a odrzucać to, co złe. Ojciec Jan Rzepiela zwrócił naszą uwagę, że dar umiejętności to także dar zdolności do modlitwy. Pouczył nas, że gdy nie potrafimy się skoncentrować na modlitwie i zaczynamy wciąż od nowa , możemy ofiarować Bogu to, czego ona dotyczy. Duch Święty czasem podsuwa nam osoby i sprawy, za które powinniśmy się modlić. Duch Boży wspomaga nas też w przezwyciężaniu trosk. Wspiera kaznodziejów w głoszeniu Słowa, pomaga uczniom w nauce, oświeca umysł proszących o pomoc przed egzaminem, ale przede wszystkim pomaga w tych egzaminach, które niesie ze sobą życie, abyśmy mogli podejmować dobre decyzje, abyśmy nie dali się zwieść złu. „Musimy Mu tylko zaufać, On nigdy nikogo nie zawiódł i nie zawiedzie także nas, bo jest źródłem wszelkiej mądrości i umiejętności” – zakończył ojciec. Na zakończenie Mszy Świętej zebrani wierni ruszyli za Chrystusem w procesji eucharystycznej wokół bazyliki.

Reklama

Dzień zakończyliśmy oczywiście Wieczorem Maryjnym. Dzisiaj redemptoryści, wraz z młodzieżą, która przybyła uwielbiać Boga i oddać cześć Matce Najświętszej, przygotowali czuwanie nocne. Program czuwania zawierał liturgię słowa, adorację Najświętszego Sakramentu przy akompaniamencie śpiewu uwielbienia, a zakończył się Mszą Świętą o godzinie 22:00.

Zapraszamy do pielgrzymki przed oblicze Tuchowskiej Pani w dwóch ostatnich dniach odpustu, jakie nas jeszcze czekają!

2018-07-07 12:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Uczyńcie, co wam mówi Syn

Niedziela toruńska 33/2019, str. 1, 4

[ TEMATY ]

odpust

Aleksandra Wojdyło

Matka Boża z Lisewa od wieków obdarza łaskami swoich czcicieli

Matka Boża z Lisewa od wieków obdarza łaskami swoich czcicieli

Pod matczynym płaszczem Maryi – opiekunki, orędowniczki i pocieszycielki – zgromadziły się wspólnoty Żywego Różańca naszej diecezji w Lisewie

Doroczny odpust ku czci Matki Bożej Śnieżnej w Lisewie od wielu lat łączy się z diecezjalną pielgrzymką wspólnoty Żywego Różańca. Do tego sanktuarium 3 sierpnia wszystkich czcicieli Matki Bożej oraz rozmiłowanych w modlitwie różańcowej zaprosili proboszcz parafii i kustosz sanktuarium ks. kan. Henryk Łoziński oraz diecezjalny moderator Żywego Różańca ks. kan. Adam Ceynowa.

CZYTAJ DALEJ

Matka przyszła do swoich dzieci

– Mamy w parafii piękne rodziny. One są naszą radością – powiedział Niedzieli ks. Witold Bil, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Kurowie.

Parafia, 21 kwietnia przeżyła Nawiedzenie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję