Reklama

Wiadomości

Dr Pyz o Tomku Mackiewiczu: pokazał, jak powstać z upadku i żyć pełnią życia

Pokonał uzależnienie od heroiny i ukończył terapię w Monarze. Wyruszył autostopem z Polski do Indii, by pomagać trędowatym. Nawrócił się wśród hinduskich dzieci w czasie Wielkiego Jubileuszu Roku 2000. W 65. Światowy Dzień Walki z Trądem Tomka Mackiewicza wspomina dla KAI misjonarka i lekarka dr Helena Pyz, która w 2000 r. przyjęła przyszłego himalaistę jako wolontariusza w ośrodku dla trędowatych Jeevodaya w Indiach.

[ TEMATY ]

sylwetka

Tomasz Mackiewicz

www.facebook.com/czapkins

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

„Mówił do mnie: Ciociu”   „To był nasz jedyny kontakt, ale dość długi, bo Tomek spędził u nas ponad 6 miesięcy.  Wiedziałam, że ta wyprawa do Indii jest dla niego próbą sił, rehabilitacją samego siebie, wzrastaniem w tym, co dobre” - tak pobyt polskiego himalaisty Tomka Mackiewicza w ośrodku Jeevodaya wspomina w rozmowie z KAI dr Helena Pyz. Polak przyjechał do Indii w 2000 r. po zwycięstwie nad nałogiem narkotykowym, z którym zmagał się przez lata. Dwutygodniową podróż, której budżet wyniósł zaledwie ok. 100 dolarów (plus koszty wiz tranzytowych), w dużej części odbył autostopem. „Kiedy dostał się do Indii do Amritsaru, kupił sobie rower. Wyposażył go odpowiednio przywiózł do nas i przez cały czas pobytu, korzystał z niego. Nie miał czasu na zwiedzanie, ale kiedy jechał po zakupy, czy inne sprawunki – to zawsze na tym rowerze” - opowiada misjonarka.   Jak wspomina, Tomek-wolontariusz organizował popołudniowe zajęcia i zabawy dla dzieci. Pomagał też w bieżących pracach na terenie ośrodka, który stał się dla niego miejscem wyciszenia i odpoczynku. „To nie był czas komórek i internetu. Aby zatelefonować zagranicę trzeba było jechać 30 km do miasta. Tomek po prostu z nami był, nabierał sił. W tamtym czasie mówił do mnie: Ciociu” - wspomina misjonarka.   Na podróż życia, która miała być „wyrównaniem” lat spędzonych w nałogu narkotykowym, Mackiewicz przeznaczył rok. Mając jedynie półroczną wizę do Indii, postanowił spędzić kolejne miesiące w sąsiednim kraju – Bangladeszu. „Wybrał kraj najtańszy i ponieważ nie miał pieniędzy na hotele, wymyślił, że będzie spał w hamaku. Sam go sobie uszył, wyposażył, ocieplił i pojechał” - wspomina dr Pyz. Ostatecznie noclegów „pod chmurką” zabroniła mu banglijska policja, a Mackiewicz po krótkim pobycie w lokalnym areszcie powrócił najpierw do Indii, a potem, drogą lądową, do Polski.  

Reklama

Autostopem do nawrócenia   Jak wspomina dr Pyz, pobyt w ośrodku Jeevodaya był dla przyszłego himalaisty także czasem duchowej przemiany i zbliżenia do Boga.   „Tomek przyjechał do nas w Roku Jubileuszowym 2000. Od początku pobytu codziennie był z nami na Mszy św. i wieczornej modlitwie, tak, jak pozostali wolontariusze. A kiedy odbywały się u nas uroczystości zamykające Jubileusz i okazało się, że wszyscy katolicy z naszego ośrodka idą do spowiedzi, Tomek przybiegł do mnie i powiedział, że też chciałby się wyspowiadać, tyle, że bardzo słabo zna język angielski. Opowiedziałam mu wówczas własną historię o tym, jak uczestnicząc w rekolekcjach w Anglii, kiedy też nie znałam języka, musiałam się wyspowiadać u anglojęzycznego księdza. Tamten kapłan powiedział mi: spowiadasz się Panu Bogu, to nic, że nie znasz języka wyspowiadasz się po polsku, a ja cię rozgrzeszę po angielsku” - wspomina polska misjonarka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Cieszy się, że od tego momentu do końca pobytu w Jeevodaya, Mackiewicz korzystał z sakramentów. „To nie jedyny wolontariusz, który przeżył tu zbliżenie do Pana Boga, choć Tomek był jednym z pierwszych. Często powtarzam,że nie tylko moi trędowaci zyskują na spotkaniach z wolontariuszami. Pobyt tutaj, to był taki dobry okres w życiu Tomka” - wspomina dr Pyz. Przed laty nie spodziewała się, że wolontariusz, który przyjechał do niej z używanym rowerem, rozpocznie w przyszłości podbój Korony Ziemi.  

Od heroiny do heroizmu?   „Kiedy człowiek odbija się od dna, to chce osiągać szczyty. Tomek pokazał, że można wiele przezwyciężyć w sobie samym. Że nie musi nas obciążać zło, które było naszym udziałem. Że można podnieść się po upadku, a potem żyć pełnią życia. I te pasje Tomka są wyrazem tego, że chciał żyć pełnią życia” - mówi dr Pyz. Nie chce oceniać jego decyzji o jego ostatniej wyprawie na Nanga Parbat, jednak żałuje, że ambicje himalaisty wzięły górę nad wcześniejszymi postanowieniami.   „Wiem, że w 2016 r. pożegnał się z Nangą i bardzo mi przykro, że nie sam przed sobą nie dotrzymał tego słowa. O tym, że znów się tam wybiera dowiedziałam się, gdy znów zaczął zbierać fundusze. Podejrzewam, że była to sprawa ambicji. Ostatnim razem zrezygnował tuż pod szczytem ze względu na zmieniającą się pogodę. To była trudna decyzja. Wracając, minął się z himalaistą Simone Moro, który rozpoczął atak szczytowy, choć Tomek ostrzegał go, że warunki są trudne. Moro zdobył wówczas szczyt, jako pierwszy w sezonie zimowym, choć Tomek sugerował, że w tak krótkim czasie było to niewykonalne. Przykro mi, że zaryzykował raz jeszcze, ale nie chcę oceniać go źle. Trzeba się modlić, żeby ostatnie chwile życia spędził blisko Boga” - komentuje lekarka.

Reklama

Pomoc trędowatym wciąż potrzebna!

Wspomnienia polskiej misjonarki o Tomku Mackiewiczu, uznanym za zmarłego na zboczu Nanga Parbat, zbiegają się z obchodami 65. Światowego Dnia Walki z Trądem. Już od 30 lat ofiarom tej choroby dr Helena Pyz pomaga w hinduskim ośrodku Jeevodaya.

„Chorych dzieci jest znacznie mniej, niż kilka lat temu. Było ich ok. 400 dziś jest niespełna 250. Ale do naszego ośrodka przyjmujemy nie tylko trędowatych, ale też ludzi biednych z okolicy, których wciąż przybywa. Z nieodpłatnej przychodni korzysta rocznie ok. 20 tys. osób” - podsumowuje lekarka, przypominając, że pracownicy Jeevodaya posługują także w innych koloniach dla trędowatych. Podkreśla, że przypadki współczesnych zachorowań są dramatyczne. „Bardzo często są to młodzi ludzie z bardzo zaawansowaną chorobą lub nawet powikłaniami” - mówi.

Wbrew przekonaniu, że liczba chorych na trąd maleje z roku na rok, dr Pyz zauważa, że wobec rosnącej populacji Hindusów, maleje procent osób chorych, jednak liczba zachorowań nie zmniejsza się i od kilku lat oscyluje wokół 200 tys. wykrytych nowych zachorowań rocznie. „Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia nie przysyła nam już leków za darmo, ponieważ, na podstaw wyliczeń procentowych, ocenia, że trąd w Indiach został wyeliminowany” - alarmuje lekarka. Podkreśla, że zaawansowany stan choroby zgłaszających się osób pokazuje, że wiedza o trądzie wciąż jest w społeczeństwie niewystarczająca.

Reklama

Polska misjonarka mówi również o pozytywnych aspektach swojej pracy: kolejnych rocznikach wychowanków szkoły przy ośrodku Jeevodaya i rosnącej integracji społecznej wyleczonych z trądu oraz ich rodzin. „Przekleństwo trądu przestaje być przekleństwem. Przełamuje się myślenie, że trędowaty musi być odizolowany i jest groźny dla otoczenia” - zaznacza i wyjaśnia, że obalenie tych stereotypów sprawia, że osoby cierpiące na trąd odważniej przyznają się do choroby i rozpoczynają leczenie.   ***

Pochodząca z Warszawy dr Helena Pyz jest świecką misjonarką, członkinią Instytutu Prymasa Wyszyńskiego i jedyną lekarką w ośrodku rehabilitacji trędowatych Jeevodaya w Indiach. Jako lekarz specjalizowała się w zakresie chorób wewnętrznych. Od 1989 r. posługuje jako lekarz i skarbnik w Indiach, zarówno w ośrodku  Jeevodaya, jak i przychodniach wyjazdowych. Dr Helena Pyz została odznaczona m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, orderem „Ecce Homo”, odznaczeniem „Gloria medicine” nadawanym przez Polskie Towarzystwo Lekarskie. Na wniosek dzieci otrzymała też Order Uśmiechu. Została też uhonorowana nagrodą „Pontifici – Budowniczemu Mostów” oraz nagrodą MSZ „Pro Dignitate Humana”.

2018-01-28 14:12

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Revol o ostatnich chwilach z Mackiewiczem

[ TEMATY ]

himalaiści

Góry

Tomasz Mackiewicz

Elisabeth Revol /Facebook

Elisabeth Revol

Elisabeth Revol

„Niezwykła przygoda, która zamieniła się w dramat” - tak określiła wydarzenia na Nanga Parbat Elisabeth Revol.

Uratowana przez polskich himalaistów Francuzka, która wróciła już do kraju i przebywa w klinice w Sallanches, opowiedziała agencji AFP przebieg zdarzeń.

CZYTAJ DALEJ

8 lat temu zmarł ks. Jan Kaczkowski

2024-03-27 22:11

[ TEMATY ]

Ks. Jan Kaczkowski

Piotr Drzewiecki

Ks. dr Jan Kaczkowski

 Ks. dr Jan Kaczkowski

28 marca 2016 r. w wieku 38 lat zmarł ks. Jan Kaczkowski, charyzmatyczny duszpasterz, twórca Hospicjum św. o. Pio w Pucku, autor i współautor popularnych książek. Chorował na glejaka - nowotwór ośrodka układu nerwowego. Sam będąc chory, pokazywał, jak przeżywać chorobę i cierpienie - uczył pogody, humory i dystansu.

Ks. Jan Kaczkowski urodził się 19 lipca 1977 r. w Gdyni. Był bioetykiem, organizatorem i dyrektorem Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. W ciągu dwóch lat wykryto u niego dwa nowotwory – najpierw nerki, którego udało się zaleczyć, a później glejaka mózgu czwartego stopnia. Po operacjach poddawany kolejnym chemioterapiom, nadal pracował na rzecz hospicjum i służy jego pacjentom. W BoskiejTV prowadził swój vlog „Smak Życia”.

Podziel się cytatem

CZYTAJ DALEJ

USA/ Prezydent Ukrainy Zełenski: nie mamy już prawie artylerii

2024-03-28 20:25

[ TEMATY ]

#pomocdlaUkrainy

rosyjska agresja na Ukrainę

PAP/PRESIDENTIAL PRESS SERVICE HANDOUT

Prezydent Ukrainy na froncie

Prezydent Ukrainy na froncie

Rosja na 100 proc. wykorzystuje przerwę we wsparciu USA dla Ukrainy; nie mamy już prawie w ogóle artylerii - powiedział w wyemitowanym w czwartek wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Ostrzegł, że bez amerykańskiego wsparcia Ukraina przegra, a wojna bardzo szybko może "przyjść do Europy".

Zełenski rozmawiał z reporterem CBS pośród ruin osiedla w niezidentyfikowanym mieście na wschodzie Ukrainy. Pytany o sytuację na froncie ocenił, że Ukrainie udało się ustabilizować sytuację i jest ona lepsza niż dwa-trzy miesiące temu, kiedy siły ukraińskie zmagały się z dużym deficytem amunicji artyleryjskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję