Reklama

Jestem trendy, nie biorę

Niedziela warszawska 35/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Skłonni jesteśmy w odniesieniu do samych siebie stosować środki, które zostały najpierw wprowadzone w medycynie weterynaryjnej. Tam stosuje się już wyłącznie sztuczne zapłodnienie, a w hodowli podaje preparaty hormonalne.

Z prof. Bogdanem Chazanem, wieloletnim konsultantem ds. ginekologii i położnictwa, rozmawia Anna Biniek

Anna Bieniek: - W jaki sposób powstała lista leków refundowanych, która w ubiegłym roku obciążyła dodatkowo budżet NFZ o 6,1 mld zł?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prof. Bogdan Chazan: - Był to, jak sądzę, wynik analiz dokonanych przez zespoły specjalistów, w tym konsultantów krajowych w poszczególnych dziedzinach medycyny. Na podstawie swojej wiedzy przedstawili listy leków podstawowych ratujących życie i uzupełniających wspomagających leczenie, które są niezbędne dla leczenia najczęściej występujących chorób. Brano pod uwagę częstotliwość występowania choroby, jej możliwe konsekwencje dla zdrowia i życia pacjentów oraz znaczenie społeczne.

- Niedawno, wspomnianą listę Sejm poszerzył o środki antykoncepcyjne stawiając na tym samym poziomie zapobieganie ciąży i chorobę. Ta refundacja, jak wyliczono, dodatkowo pochłonie kwotę ok. 180 mln zł…

Reklama

- To nie jest całkowita suma. Wspomniane posunięcie będzie wspomagać indywidualne decyzje o czasowym wyłączeniu naturalnej płodności i spowoduje zwiększone wydatki na odtworzenie płodności w przyszłości. Podczas senackiej debaty na ten temat pada zatem stwierdzenie - cytuję: „Mamy depresję w urodzeniach, Polacy muszą się rozmnażać”. Może należałoby wspomagać, także finansowo, raczej tych, którzy zgodnie z zegarem biologicznym, zdrowym stylem życia i zdrowym rozsądkiem nie walczą ze swoją płodnością, zamiast przeznaczać pieniądze na zahamowanie płodności. Wygodne życie, kariera uznawane są za wartości nadrzędne. Aby zrealizować te cele, trzeba komuś coś zabrać. Mając na uwadze katastrofę demograficzną, sytuację finansową naszego kraju i stan zdrowia kobiet - są to działania krótkowzroczne i nie przyczynią się do poprawy sytuacji zdrowotnej całej populacji.

- Czy zatem środki antykoncepcyjne mają rację bytu na tego typu liście?

- W pewnych stanach środki antykoncepcyjne mogą być stosowane jako leki, ich podstawowym przeznaczeniem nie jest jednak leczenie chorób.

- Tymczasem w aptekach pojawiają się zupełnie nowe pigułki o podobnym składzie...

- To prawda, ilość środków antykoncepcyjnych się zwiększa. Wykorzystywane są różne manipulacje marketingowe, aby zainteresować nowym środkiem, który na przykład: „nie powoduje tycia” lub jest przeznaczony „specjalnie dla młodych kobiet”. Nazwy są różne, skład jest podobny.

- Niedawno na popularnym forum internetowym dla kobiet rozgorzała dyskusja po informacjach opublikowanych w brytyjskim czasopiśmie medycznym, z których wynika, że dłuższe stosowanie środków antykoncepcyjnych zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania na raka - opierano się na konkretnych analizach. Jak Pan Profesor sądzi, jakie były komentarze internautek?

- Prawdopodobnie część komentarzy była taka: dajcie nam spokój, to nie nasz problem. Choroba to bardzo odległa przyszłość, a my, tu i teraz, chcemy korzystać z życia.

- Niestety, to prawda. Dlaczego w społeczeństwie, pomimo tak jednoznacznych przesłanek, panuje swoista moda na używanie „pigułek”?

Reklama

- Tworzy się kulturowy klimat. Chodzi o życie w sposób lekki, łatwy i przyjemny. Wiele matek decyduje się na rodzenie bez bólu w znieczuleniu zewnątrzoponowym, bez względu na to, czy są na to wskazania, czy nie. Nie zastanawiają się, czy takim działaniem mogą sobie i dziecku zaszkodzić. Chcą urodzić cięciem cesarskim, bez czekania, bez stresu, bez bólu, bez poświęcenia czasu. Argumenty, że to poważna operacja, że dziecku to czasem szkodzi, nie trafiają do przekonania. Podobne przeświadczenie stoi za decyzją o używaniu środków antykoncepcyjnych. Ich użytkowniczki nie zdają sobie sprawy z możliwych następstw długotrwałego zastosowania. Ulegają wrażeniu, że dzięki tabletkom można sobie ułatwić życie - żyć bezstresowo. Tymczasem środki zapewniają komfort na krótką metę, w dłuższej perspektywie powodują trudności w realizacji planów prokreacyjnych, źle wpływają na zdrowie jednostki oraz społeczeństwa jako całości.

- Opiniotwórczy tygodnik bije na larum - w swoim raporcie przewidując katastrofę demograficzną w Polsce za kilkadziesiąt lat - zbliżamy się do pewnej granicy, która nie może zostać przekroczona...

- Katastrofa to coś niespodziewanego, wywołanego przez czynniki zewnętrzne. Kryzys demograficzny zaś powstał w rezultacie naszych indywidualnych decyzji prokreacyjnych.
Dla mnie interesujące jest, w którym momencie dotrze do nas, że zmierzamy do populacyjnej samozagłady. Skłonni jesteśmy w odniesieniu do samych siebie stosować środki, które zostały najpierw wprowadzone w medycynie weterynaryjnej. Tam stosuje się już wyłącznie sztuczne zapłodnienie, a w hodowli podaje preparaty hormonalne. Mam nadzieje, że w pewnym momencie się przebudzimy i uznamy, że człowiek to odrębna jakość.

- Jak rozmawiać ze zwolennikami środków antykoncepcyjnych? Jakich kontrargumentów używać?

Reklama

- Proponuję podkreślać absurdalność niektórych argumentów strony przeciwnej, np: z ostatnich publikacji „naukowych” wynika np. że stosowanie środków antykoncepcyjnych zmniejsza liczbę zgonów matek przy porodach. Tego typu sposób myślenia podtrzymuje postrzeganie ciąży jako jakiegoś nieszczęścia i zagrożenia. Jeżeli się ustrzeżemy przed ciążą, to rzeczywiście ustrzeżemy się przed zgonami matek. Ale to absurd!
Powinniśmy mówić więcej o tym, że organizm kobiety nie jest prostym systemem, w którym można płodność naprzemiennie włączać i wyłączać bez żadnych konsekwencji. Czy można „wyłączyć” mózg człowieka na tydzień, aby sobie odpoczął? Od razu usłyszymy głosy, że absolutnie nie można - mózg po ponownym „włączeniu”, może gorzej pracować. Natomiast nie mamy litości w stosunku do jajników kobiety.
Kolejna rzecz, to odkładanie na przyszłość decyzji o potomstwie. Kobieta, która przez 5, 7 lat używa środków antykoncepcyjnych jest przekonana, iż w każdej chwili w wieku np. 33 lat zajdzie w ciążę. Przenoszenie planów prokreacyjnych na później zwiększa ryzyko ich nie zrealizowania, o tym często nie wiemy i w danym momencie nie chcemy wiedzieć.
Kolejny argument głosi, iż większe zużycie środków antykoncepcyjnych zmniejsza liczbę aborcji. Tymczasem według ostatnich badań w krajach takich jak Dania, Holandia, Stany Zjednoczone, rosnącej sprzedaży środków antykoncepcyjnych towarzyszy zwiększająca się liczba aborcji.

- Dlaczego lekarze tak chętnie zapisują środki antykoncepcyjne?

- Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Może to brak refleksji? Obowiązkiem lekarza jest nie tylko informowanie o objawach ubocznych, ale też o mechanizmie działania środków antykoncepcyjnych. Poza tym wpływ producentów środków antykoncepcyjnych na lekarzy jest duży.

- Może brakuje nam nowoczesnych metod marketingu bezpośredniego dla Metod Naturalnego Planowania Rodziny?

- Bywamy czasem mało wiarygodni - jeśli osoby, które lobbują na rzecz takiego stylu życia są paniami po sześćdziesiątce, czy panami w zaawansowanym wieku, to nic z tego nie będzie. Prowadząc kursy podyplomowe dla lekarzy ginekologów przekonałem się, że nie możemy przekazywać tej wiedzy w sposób moralizatorski. Trzeba stosować aktywne metody, zachęcać do swobodnej dyskusji. Ważna jest również sama forma przekazu, stosowanie nowoczesnych środków audiowizualnych. Brakuje nam młodych, elokwentnych osób: lekarzy i pielęgniarek, którzy potrafiliby w rzeczowej dyskusji przedstawić swoje argumenty i je obronić.
Zwolennicy NMPR są podzieleni. Istnieją różne odmiany Metod Naturalnego Planowania Rodziny. Dobrze jeżeli one się nawzajem uzupełniają i wspierają.
Powinniśmy trafiać do umysłów i serc młodzieży. Młodzi ludzie są tymi sprawami naprawdę zainteresowani. Można połączyć informacje o metodach naturalnych z propagowaniem czystości przedmałżeńskiej przekonując, iż warto zaczekać na prawdziwą miłość.

- Dziękuję za rozmowę.

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na swojej własnej stule

W ciągu 63 dni Powstania Warszawskiego oprócz wielu żołnierzy i ludności cywilnej, wzięli w nim udział również duchowni, którzy stale towarzyszyli walczącym.

Zajmowali się organizowaniem Eucharystii i wspólnych modlitw, udzielali sakramentów, towarzyszyli poległym na ostatniej drodze, a niejednokrotnie oddawali własne życie w walce o wolność Ojczyzny.
CZYTAJ DALEJ

Święta Rita w sercu wiernych z Góry

2025-09-23 22:05

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Wiesław Mąkosa przy figurze św. Rity

Ks. Wiesław Mąkosa przy figurze św. Rity

W parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze coraz mocniej szerzy się kult św. Rity. 22 września minął rok, kiedy zainaugurowano nabożeństwa ku czci świętej z Cascii. Dziś już św. Rita ma swoją kapliczkę w Górze.

Pierwsze nabożeństwo do św. Rity odbyło się 22 września 2024 roku. - Miałem taką potrzebę serca - mówi ks. Wiesław Mąkosa, wikariusz, dodając: - Zaproponowałem księdzu proboszczowi Henrykowi Wachowiakowi, aby takie nabożeństwo odbywało się w naszej parafii. Zgodził się bez zastanowienia. Była to dla mnie wielka radość, zwłaszcza, że wtedy byłem nowym księdzem w parafii, bo zaledwie kilkanaście dni wcześniej tutaj przybyłem. Nabożeństwo cieszy się dużym zainteresowaniem, bo przychodzi około 120 osób, nie tylko z naszej parafii. Na każde nabożeństwo kupuję róże, które wierni zabierają po poświęceniu i po nabożeństwie do domu.
CZYTAJ DALEJ

Toruń: Zmarł ks. prałat Stanisław Kardasz, działacz społeczny i opozycyjny

2025-09-23 18:29

[ TEMATY ]

działacz społeczny

opozycjonista

ks. prałat Stanisław Kardasz

Diecezja toruńska

Zmarł ks. prałat Stanisław Kardacz

Zmarł ks. prałat Stanisław Kardacz

Zmarł ks. prałat Stanisław Kardasz, wieloletni proboszcz parafii pw. Matki Bożej Zwycięskiej i Świętego Jerzego w Toruniu, działacz społeczny i opozycyjny związany z Solidarnością. Miał 88 lat – poinformowała we wtorek kuria diecezji toruńskiej.

Ks. Kardasz urodził się 29 października 1936 r. w Gdyni. W 1960 r. ukończył Wyższe Seminarium Duchowne w Pelplinie, a w 1968 r. – historię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Był m.in. wikariuszem parafii św. Jakuba w Toruniu i parafii św. Krzyża w Grudziądzu, a w latach 1976-2013 proboszczem parafii pw. Matki Bożej Zwycięskiej i Świętego Jerzego w Toruniu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję