Reklama

Żegnam Księdza Zygmunta

Niedziela kielecka 35/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Smutną wiadomość o śmierci ks. Zygmunta Szczepaniaka zastałam po powrocie z dwutygodniowego urlopu. Mogłam tylko odnaleźć jego grób na cmentarzu nowym w Kielcach, zapalić lampkę i pomodlić się, ufając, że wreszcie stary Żołnierz odnalazł swą wieczną wartę i „słodkie ukojenie”, do którego ostatnio tak tęsknił. Postaram się go tutaj odwiedzać. Bo ks. Zygmunt bardzo lubił, żeby go odwiedzać - w ostatnich latach prawie nie opuszczał swego mieszkania przy ul. Wesołej. Lubił, gdy przychodziliśmy z całym swoim bagażem: drobnymi smuteczkami, kłopotami szkolnymi dzieci, tragediami rodzinnymi, sukcesami zawodowymi, tym wszystkim, co bocznym nurtem omijało jego ascetyczne, kapłańskie życie.
Gdy poprawiam zwiędłe wiązanki na grobie ks. Zygmunta, widzę go wśród niesłyszących, jego „głównych” i najbliższych podopiecznych. Dobrze pamiętam opowieść, jak to sam Prymas Tysiąclecia w Częstochowie zaaprobował pomysł młodego wtedy kapłana. Ks. Zygmunt ukończył więc studia surdologiczne. Jak mało kto, przeniknął specyfikę środowiska niesłyszących. Był z nimi, żył dla nich; czuło się, że potrafił spojrzeć na nich bardzo krytycznie, ale zawsze w duchu miłości.
Widzę go, gdy ze skupionym wyrazem twarzy przypatruje się występom dzieci niepełnosprawnych na oświetlonej scenie Wojewódzkiego Domu Kultury; albo jak w Bocheńcu, pod gwiazdami, odprawia dla nich Mszę św. I widzę mojego kolegę z TVN, jak z kamerą drepcze za umykającą mu szczupłą sylwetką Księdza. - Wiesz, fascynuje mnie ten człowiek - mówi z całkiem nietelewizyjną zadumą.
Na grobie ks. Zygmunta, wśród wiązanek i wstęg przeważają biało-czerwone barwy. Był żołnierzem AK, potem oficerem rezerwy WP, podkomendnym i przyjacielem ludzi, którzy na Kielecczyźnie stworzyli historię ruchu oporu. Jak to się dziwnie zbiegło: rocznica Powstania Warszawskiego, powołania Szarych Szeregów, Akcji „Burza”, i ta śmierć. Był wreszcie ks. Zygmunt bratem bohatera, zamordowanego przez gestapo 17-letniego harcerza-konspiratora, druha-legendy, Wojtka Szczepaniaka. Kultywowanie pamięci brata było ważkim celem ostatnich lat życia ks. Zygmunta. Zabiegał o wydawnictwa na jego temat, o to, aby szkoły czy szczepy harcerskie przyjmowały jego imię. „Mnie wkrótce zabraknie, nie chcę, żeby go zapomniano” - mawiał.
Oto szczupłymi, drżącymi palcami ks. Zygmunt unosi zwinięty podwójnie sznur. Gestapowcy związali nim ręce Wojtusia podczas egzekucji, a brat zachował tę pamiątkę - relikwię po ekshumacji zwłok.
Widzę go, ks. Zygmunta, w ulewnym deszczu na Apelu Poległych w Szewcach. Koleżanki z oddziału wręczają mu mokry bukiet wrzosów.
Odwiedzam go w mieszkaniu, miejscu trochę z innej epoki, pełnym książek, pamiątek rodzinnych i z podróży. Przy klęczniku stoi malutki dzwoneczek z Ziemi Świętej. Na biurku stos korespondencji, którą z upodobaniem prowadził do końca swego życia. Kilkaset kart, listów miesięcznie...
„Do spowiedzi dobrze się przygotowujesz, rzetelnie? A często ty do niej przystępujesz?” - pytał, patrząc surowo i troskliwie. - „A wiesz ty, co to jest wspólnota, ile dobra ci ona da? Chrześcijanin prawdziwie Bogiem przejęty poszuka sobie wspólnoty, nie lubi być sam...”.
Na grobie ks. Zygmunta wiją się i splatają wstęgi. Hufiec Kielce, „Ostrowianki”, szkoły podstawowe, parafie i parafianie z różnych miejsc diecezji, dzieci niepełnosprawne, urzędy, instytucje, kombatanci różnych formacji. Na tych wstęgach odkrywam zupełnie mi nieznane karty z życia Kapłana, niespotykanego i jakby niemodnego dzisiaj formatu. Czy dlatego, że nigdy nie rozstawał się z sutanną, nie pobłażał sobie ani innym, niczego nie naginał ku zmieniającej się rzeczywistości? Nawet, jeśli już za nią nie nadążał, nawet, jeśli gubił się w gmatwaninie polityczno-gospodarczych przemian, miał swój drogowskaz: Ewangelię i niezmienne zasady bycia Chrystusowym kapłanem. Może dlatego do jego domu przyjeżdżali penitenci dosłownie z całej Polski, przeważnie dawni uczniowie. Ks. Zygmunt miał zawsze skrupulatnie zapisany kalendarz spowiednika i mimo znacznej wady słuchu stali penitenci pozostali mu wierni. Jak pewna znana pani redaktor z warszawskiego pisma, jak pewien lekarz, który po 50 latach przystąpił do spowiedzi, wożąc ks. Zygmunta samochodem po całych Kielcach. Nie wszyscy znali tę kapłańską stronę życia ks. Szczepaniaka, ale dla wielu dzisiaj przeobraziła się ona w dotkliwą pustkę.
Ks. Zygmunt dawno usunął się z pierwszych szeregów. Miał swoich niepełnosprawnych, kleryków, którzy z seminarium przynosili mu dietetyczne posiłki i prawie do końca korzystali z jego wykładów, prowadzonych w domu. Miał wspomnienia, przyjaciół, wielu już po tamtej stronie. Jeśli nie jego, to kogóż bezpiecznie przeprowadzą ich wdzięczne modlitwy na tamtą stronę, do stóp Królowej Anielskiej?
Ks. Z. Szczepaniak zmarł 26 lipca br., przeżył 78 lat, 53 w kapłaństwie. Uroczystościom pogrzebowym w kieleckiej katedrze 30 lipca br. przewodniczył bp Kazimierz Ryczan.
Śp. ks. Zygmunta z dalekiego Jarosławia wojenne zawieruchy przeniosły do Kielc. Pracował w wielu miejscach diecezji, wszędzie rozsiewając dobre ziarna. Pozostanie w naszych sercach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świadectwo: św. Andrzej Bobola przemienia serca

Wielu pielgrzymów informuje o łaskach, które otrzymali za wstawiennictwem św. Andrzeja Boboli, a ks. Józef Niżnik skrzętnie archiwizuje tę swoistą księgę cudów udzielonych za jego przyczyną.

W Strachocinie, na Bobolówce – wzgórzu nieopodal kościoła, gdzie prawdopodobnie urodził się Andrzej Bobola, jest dziś kaplica. Rokrocznie podczas uroczystości odpustowych w tym miejscu gromadzą się rzesze ludzi, czcicieli św. Andrzeja.

CZYTAJ DALEJ

Małżeństwo z Andrychowa idzie do grobu św. Jakuba. Zaniosą tam też Twoją intencję

2024-05-15 12:09

[ TEMATY ]

Santiago de Compostela

Camino

świadectwa

Archiwum rodzinne

Mają już za sobą dwa tygodnie pieszej wędrówki. Zostało im jeszcze 100 dni, by planowo dotrzeć do sanktuarium w Santiago de Compostela. Dorota i Rafał Janoszowie zamierzają pokonać 2890 km. Wyruszyli z Andrychowa Drogą św. Jakuba, by podziękować za 35 lat małżeństwa. Dziękują także za trójkę swych dzieci, za pozostałych członków rodziny, za przyjaciół i za to, co ich w życiu spotkało. Andrychowskie małżeństwo znane jest z wieloletniego zaangażowania w Ekstremalną Drogę Krzyżową.

Małżonkowie przyznają, że po raz pierwszy znaleźli się na tym jednym z najbardziej znanych szlaków pielgrzymkowych 10 lat temu. „Było to dla nas bardzo głębokie doświadczenie duchowe, powiązane wtedy z wdzięcznością za 25 lat wspólnego życia małżeńskiego. Okazało się, że Camino wpisało się głęboko w nasze serca, a my wpisaliśmy je w serca naszych dzieci i ich przyjaciół. Za nami 6 takich wędrówek trasą północną i portugalską” - opowiadają na swym facebookowym profilu, który nazwali „Camino Wdzięczności”.

CZYTAJ DALEJ

Papież o współpracy z Greckim Kościołem Prawosławnym: jedność będzie harmonią w uprawnionej różnorodności

2024-05-16 13:54

[ TEMATY ]

prawosławie

jedność

papież Franciszek

Ks. Tomasz Podlewski

Dziś Franciszka odwiedził grecki metropolita Agathanghelos, dyrektor prawosławnej Apostolikì Diakonia, wraz z przedstawicielami Ateńskiego Kolegium Teologicznego. Papież wyraził wdzięczność za współpracę wspomnianych instytucji z watykańską Dykasterią ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Jak zaznaczył, „podążając razem, pracując razem i modląc się razem, przygotowujemy się do przyjęcia od Boga daru jedności, który jako owoc Ducha Świętego będzie komunią i harmonią w uprawnionej różnorodności”.

W sposób szczególny Ojciec Święty podkreślił wagę inicjatyw formacyjnych, które zajmują ważne miejsce we współpracy Watykanu z Apostolikì Diakonia. „Rzeczywiście, to właśnie młodzi ludzie podtrzymywani nadzieją opartą na wierze mogą zerwać łańcuchy niechęci, nieporozumień i uprzedzeń, które przez wieki więziły katolików i prawosławnych, uniemożliwiając im wzajemne uznanie się za braci zjednoczonych w różnorodności, zdolnych do dawania świadectwa miłości Chrystusa, zwłaszcza w tym świecie, który jest tak podzielony i skonfliktowany” - zaznaczył papież.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję