Reklama

Polska

Kard. Dziwisz: ŚDM to propozycja dla świata bez podziałów, w imię szukania dobra i solidarności

Światowe Dni Młodzieży to wielka propozycja dla świata bez podziałów, w imię szukania dobra, solidarności i pokoju – mówi w rozmowie z KAI kard. Stanisław Dziwisz. Metropolita senior wyznał, że ŚDM w Krakowie stały się uwieńczeniem jego posługi pasterskiej. „Wciąż dziękuję za to Panu Bogu”- podkreślił.

[ TEMATY ]

wywiad

kardynał

rozmowa

Mazur/episkopat.pl

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Magdalena Dobrzyniak, KAI: Rozmawiamy w miejscu, które dziś jest mieszkaniem Eminencji, ale wcześniej był tu Instytut Jana Pawła II, a jeszcze niedawno – siedziba Komitetu Organizacyjnego ŚDM. Jakie wspomnienia się budzą?

Kard. Stanisław Dziwisz: Często myślę o tym, że w tym pokoju kiedyś odbywały się spotkania Komitetu, różne konferencje, że ten dom odwiedził kiedyś Jan Paweł II. Ma on dla mnie znaczenie symboliczne, bo moje życie związało się z papieżem, a dzięki niemu - również z wielką sprawą Światowych Dni Młodzieży. Światowe Dni Młodzieży w Krakowie, choć nigdy tego nie planowałem, stały się uwieńczeniem mojej posługi pasterskiej. Wciąż dziękuję Panu Bogu za to, że Opatrzność przygotowała mi tak wielkie wydarzenie, które stało się ogromnym błogosławieństwem dla Kościoła w Krakowie i Polsce. To jak klamra spinająca moje życie, byłem przecież od samego początku u źródeł tej idei. Światowe Dni Młodzieży powstawały na moich oczach: w Rzymie i poza Rzymem. Zawsze wspominam ŚDM we Francji, gdzie myślano, że młodzi nie przyjdą na spotkanie z papieżem. Przyszło ich wielu, bardzo wielu. Ojciec Święty zobaczył, że ta młodzież potrzebuje i szuka pasterza. On stał się dla nich pasterzem. A dla mnie osobiście bardzo ważna była Jasna Góra, bo tam te Dni przybrały inny niż wcześniej charakter: wspólnotowy i modlitewny. Przybyła do nas młodzież ze Wschodu i Zachodu, po raz pierwszy razem. Tam zrozumieliśmy, że młodzież potrzebuje innego doświadczenia ŚDM – bardziej religijnego, bardziej ewangelicznego, skupienia wokół Chrystusa. Mniej rozrywki, którą proponowano wcześniej. Okazało się, że młodzież wie, po co przychodzi. Nie dla rozrywki, ale aby się modlić i przeżyć spotkanie z Chrystusem, nawrócenie i uporządkowanie życia. Aby odnaleźć drogę dla siebie i swoje miejsce w Kościele i społeczeństwie.

- Czy spotkanie młodych w Krakowie spełniło marzenia Księdza Kardynała? Czy tak sobie Eminencja wyobrażał te Dni, gdy zaangażował się w starania, by odbyły się one u nas?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Ja tylko zrozumiałem intencje młodzieży, bo młodych trzeba słuchać. Trzeba poznawać, co myślą, jakie mają dążenia, jakie marzenia. Młodzież, zrozumiałem to w Madrycie, zapragnęła przyjść do ojczyzny Jana Pawła II, by pogłębić znajomość tego człowieka, a także narodu, który zrodził tak wielkiego papieża i przyjaciela młodzieży. Młodzi przyjechali do nas, bo byli zainteresowani krajem, z którego wyszedł papież, który zmienił historię świata i życie Kościoła. Chcieli poznać źródło, z którego zrodziła się piękna propozycja spotkań młodych świata, wielkiego zgromadzenia wokół wartości, wokół Jezusa Chrystusa. Jan Paweł II nie gromadził młodych wokół siebie. On był pasterzem, który prowadził tę młodzież do Chrystusa. I nadal prowadzi, co stało się widoczne w Krakowie. Poprzez Światowe Dni Młodzieży Jan Paweł II wciąż prowadzi młodych do Jezusa. Bardzo wyczuwałem jego obecność w Krakowie. Te Dni stały się dniami wielkiej radości, przeżycia wspólnoty, przeżycia bliskości Jezusa. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że był to czas, który zapoczątkował coś ważnego w życiu Kościoła i społeczeństwa. Te Dni to wielka propozycja dla świata.

- Na czym polega wielkość i unikalność tej propozycji?

- W takim wydarzeniu ważne jest przede wszystkim przygotowanie, od którego zależy ostateczny efekt. W Polsce te przygotowania zjednoczyły ludzi, wiele środowisk, które się różnią, a wtedy skupiły się wokół sprawy ŚDM. Nastroje były różne, były obawy, czy jesteśmy zdolni do przyjęcia tak licznej młodzieży z całego świata i czy to nie skomplikuje życia codziennego mieszkańców. Jednak przeważało pozytywne odniesienie. A trudności odnośnie miejsca, czasu, organizacji – to wszystko stało się drugorzędne. Najważniejsza okazała się współpraca różnych środowisk: i kościelnych, i władz państwowych, i samorządowych, która dała pozytywne efekty. Krakowskiemu Komitetowi, na czele z bp. Damianem Muskusem, jestem ogromnie wdzięczny, bo ci ludzie wzięli na siebie cały ciężar przygotowania, logistykę, pod każdym względem. To, że te Dni tak przebiegły, jest efektem działania Opatrzności i ich wytężonej pracy. Zgromadziliśmy wielu wolontariuszy. Powstały grupy zaangażowanej młodzieży. Z takim bogactwem weszliśmy w przeżywanie Dni. To był ważny fundament tych wielkich spotkań. Widzieliśmy, że młodzież potrzebuje nowego spojrzenia. Młodzi są zmęczeni ideologią bez Boga, pozbawianiem się wartości moralnych. Ta młodzież jest otwarta i szuka. W Światowych Dniach młodzi zobaczyli nową nadzieję na swoje życie osobiste i społeczne.

Reklama

- W historii naszego kraju i Kościoła w Polsce to był chyba pierwszy raz, kiedy młodzi doszli do głosu na tak wielką skalę?

- Niewątpliwie to był czas młodych, ale oni poderwali wszystkich. Przez swoją obecność, sposób przeżywania, wpłynęli mocno na życie całego społeczeństwa. Ludzie stali się sobie bliscy, bardziej przyjaźni. Nawiązały się relacje, które trwają do dziś. Słyszę od wielu księży, że młodzi dali nam o wiele więcej niż my ofiarowaliśmy im. Gospodarze domów, w których nocowali pielgrzymi, narzekali, że tej młodzieży prawie nie było. A oni byli w kościele. Na klęczkach szukali innych, trwałych wartości. Po zakończeniu ŚDM odwoziłem Ojca Świętego na lotnisko. Przyszła burza, straszny deszcz, a mimo to ludzie stali na trasie jego przejazdu. On na nich patrzył, zdumiony trochę. A ja mu mówię: Są, bo kochają papieża. To jest wyraz ich miłości. Z tym obrazem papież Franciszek odjechał. Do tej atmosfery radości, życzliwości i dobroci tęsknimy cały czas.

- Jak tę tęsknotę przekuć w codzienność, by ŚDM w Krakowie nie stały się tylko wspomnieniem?

- To nie jest i nie powinno być wspomnienie. ŚDM z jednej strony przeszły do historii, ale te Dni ciągle trwają. Trzeba podtrzymać i pogłębiać to, co wydarzyło się w nas, gdy byliśmy gospodarzami Światowych Dni Młodzieży, które zgromadziły młodych z całego świata. Wydarzyło się coś, co pokazało wartości, za którymi warto iść. Kiedy byliśmy w Rzymie przy okazji Niedzieli Palmowej i spotykaliśmy się z przedstawicielami wielu krajów z całego świata, mogliśmy się przekonać, z jaką miłością oni mówią o naszym kraju i o doświadczeniach, które stały się ich udziałem. Wspomnienia o dobrych, życzliwych, pięknych i uczynnych ludziach pozostaną w tych młodych sercach na zawsze, podobnie jak atmosfera wolności, którą podkreślali zwłaszcza Francuzi. Oni doceniali przede wszystkim to, że u nas mogą się modlić, śpiewać i cieszyć się Jezusem na ulicach, co w ich ojczyźnie byłoby dziś niemożliwe. Polska młodzież zrozumiała, że przynależymy do kultury światowej, do cywilizacji, na którą mamy wpływ – uczestniczymy w niej, nie tylko biorąc, ale wiele dobrego w nią wnosimy. W całej Polsce i w Krakowie Dni ukazały wielkie możliwości współtworzenia cywilizacji miłości. Młodzież polska, która uczestniczyła w Dniach, to ludzie, którzy mają wizję przyszłości.

- Pokolenie ŚDM. Co według Księdza Kardynała oznacza ten termin?

- Po którychś Światowych Dniach Młodzieży mówiło się: młodzież Jana Pawła II. To określenie było wynikiem zaangażowania się młodzieży niemieckiej w ŚDM i powstało właśnie tam. Dziś jesteśmy o krok dalej. Tworzy się pokolenie Światowych Dni Młodzieży. I to jest propozycja dla świata bez podziałów, w imię szukania dobra, solidarności i pokoju. Zwłaszcza dziś, gdy świat ulega pogorszeniu, podziałom związanym z konfliktami zbrojnymi, terroryzmem, problemem uchodźców. Pokolenie ŚDM to nowe spojrzenie i nowa propozycja. Trzeba ją umocnić i tworzyć inny świat – bardziej zjednoczony, bardziej solidarny, daleki od tego wszystkiego, co dzieli i przeszkadza, co prowadzi do śmierci. Trzeba też uważnie spojrzeć na wolontariat. To jest wielkie odkrycie Światowych Dni Młodzieży. W Polsce są zaangażowane grupy w parafiach i innych środowiskach, ale wolontariat istnieje przecież na całym świecie. Jedność tych wszystkich ludzi dobrej woli, bezinteresownych, może doprowadzić do nowego spojrzenia na świat i budowania nowego – cywilizacji miłości.

- Jak pomagać młodym?

- Przede wszystkim nie przeszkadzać. I dać im możliwości działania. Otworzyć się na nich i wspierać ich. Te siły są, nie wolno ich lekceważyć. Zwłaszcza parafie powinny się zatroszczyć, by grupy, które powstały po ŚDM, pracowały dalej i włączały innych. Niech będą otwarci na to dobro, które sami przeżyli. Niech się nim dzielą, przekazują je dalej i na nim budują przyszłość. Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że Światowe Dni Młodzieży to był zaczyn, który trzeba ochraniać, aby się rozwijał i służył nam i następnym pokoleniom. To jest ogromnie ważne zadanie duszpasterskie dla Kościoła w Polsce. Te Dni ukazały kierunek młodym. Radość przeżywania Ewangelii, wspólna modlitwa, obecność młodzieży z całego świata – to jest program. Nie trzeba szukać innych. To jest ten program, który trzeba utrzymać. Papież obudził w młodych to, co najlepsze. Posłał ich, by budowali lepszy świat. To jest przesłanie, które zachęciło młodzież i dało dużo do myślenia wszystkim.

- Eminencjo, co dziś, rok po spotkaniu młodych, chciałby Ksiądz Kardynał powiedzieć polskiej młodzieży?

- Młodzieży, która przeżywa właśnie rocznicę światowego spotkania w Krakowie, przede wszystkim chcę bardzo serdecznie podziękować, że zrozumieli ważność tych Dni, że się zaangażowali, by ten czas spełnił marzenia i oczekiwania nas wszystkich. Bogu dziękujemy, że tak się stało. Młodym życzę, by nie zapomnieli o tych dniach, by wracali do tych przeżyć, pogłębiali myśli, zdarzenia, doświadczenia i wartości, które się uzewnętrzniły w ciągu tych Dni i nimi żyli. Życzę, by młodzi patrzyli w przyszłość z nadzieją i budowali lepszą przyszłość w narodzie polskim, jedność, życzliwość i wspólne dochodzenie do prawdy, aby to, co najważniejsze, nas nie dzieliło, ale łączyło. Młodzież jest wolna od różnych uwarunkowań. Niech stara się zjednoczyć i ukazać całemu społeczeństwu, że można inaczej żyć i budować piękną przyszłość naszej Ojczyzny. To, co było piękne, trzeba dalej rozwijać na chwałę Bożą i równocześnie dla dobra Kościoła i narodu polskiego.

2017-07-27 10:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

O. Kaproń OFM: Helena Kmieć jest wzorem dla młodych ludzi, chcących „zejść z kanapy”

[ TEMATY ]

wywiad

Helena Kmieć

Tomasz Reczko

Helenka przykładem dla tych młodych, którzy chcą wypełnić zaproszenie papieża Franciszka, wypowiedziane na Campus Misericordiae, aby zejść z kanapy - mówi w rozmowie z KAI o. Kasper Kaproń OFM, pracownik naukowy na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu św. Pawła w Cochabamba, mieście, w którym dokładnie rok temu została zamordowana polska wolontariuszka misyjna, Helena Kmieć.

O. Kasper Kaproń OFM: Tak, tę pamięć pielęgnują przede wszystkim siostry służebniczki dębickie, do których pojechała Helenka. Przez cały rok, każdego 24 dnia miesiąca w jej intencji była odprawiana Msza św. w kościele parafialnym, przy którym pracują siostry i gdzie znajduje się ochronka dla dzieci i szkoła. Nie wiem, jak dziś wygląda dokładny program nabożeństw, ponieważ jestem w Polsce, ale z pewnością siostry organizują uroczystości.

CZYTAJ DALEJ

Sekundy, które zmieniają życie

Dariusz Kowaluk zdobył złoty medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w lekkoatletyce, w sztafecie mieszanej 4 x 400 metrów. Czytelnikom Niedzieli opowiada o swoim życiu, wierze, codziennych treningach, nauce i planach na przyszłość.

Krzysztof Tadej: Jak się żyje po zdobyciu olimpijskiego złota?

Dariusz Kowaluk: Radośnie, interesująco. Jestem rozchwytywany przez dziennikarzy i fotoreporterów – to bardzo miłe. Studiowałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Przygotowywałem się do wykonywania zawodu dziennikarza, a teraz mogę zobaczyć, jak to wygląda z drugiej strony, gdy odpowiadam na różne pytania.

CZYTAJ DALEJ

Biblia nauczycielką miłości bliźniego

2024-04-24 11:24

Ks. Wojciech Kania/Niedziela

Kolejnym przystankiem na trasie peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów była bazylika katedralna w Sandomierzu. Na wspólnej modlitwie zgromadzili się kapłani oraz wierni z rejonu sandomierskiego.

Uroczystego wprowadzenia relikwii do świątyni dokonał ks. Jacek Marchewka. Następnie wierni uczestniczyli w modlitwie różańcowej w intencji rodzin oraz mieli możliwość wysłuchania wykładu ks. dr. Michała Powęski pt. „Biblia w rodzinie Ulmów”. Prelegent podkreślał, że Pismo Święte w życiu Rodziny Ulmów miało bardzo ważne znaczenie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję