Udając się z wizytą duszpasterską do swoich parafian, zatrzymałem się u pewnej rodziny, aby dłużej porozmawiać. Przedmiotem naszej dysputy był problem modlitwy, który wyraźnie jest dzisiaj bagatelizowany.
Nagle mały Piotruś zwrócił się do mnie tymi słowami:
- Proszę Księdza, chciałbym już być tak duży jak mój tatuś.
- A dlaczego chciałbyś tak szybko stać się dorosłym?
- Bo nie musiałbym się już modlić!
W tym momencie pomyślałem: Jak może ojciec oczekiwać szacunku od swojego syna, skoro sam lekceważy Ojca Niebieskiego?! Przecież taki styl życia nie zapewni mu poszanowania, a tym bardziej zrozumienia.
Nauczenie dziecka prawdziwej modlitwy, gorliwego odmawiania pacierza stanowi wyzwanie dla rodziców. Jednak jest to wyzwanie umacniające autorytet. Chodzi o to, aby w małej dziecięcej główce pozostało
nie tylko wyobrażenie sztuki sprzątania i uczenia się, ale nade wszystko konieczność uszanowania Boga, który jest celem ludzkiego życia.
Jeżeli dziecko nauczy się szacunku do Boga przez modlitwę, wówczas wszystko inne będzie w jego życiu na właściwym miejscu. Wtedy proces wychowawczy będzie o wiele łatwiejszy, gdyż punktem odniesienia
stanie się miłość do dobrego Boga. Aby tak się stało, rodzice powinni mieć czas na modlitwę. Trudno przyjąć usprawiedliwienia, że go nam brakuje. Tak się składa, że każdy z nas znajduje czas na te wartości
i dla tych ludzi, na których mu najbardziej zależy. Jeżeli mi na czymś lub na kimś zależy, to nawet przy wytężonym dniu pracy, znajdę czas. Jeżeli mi na kimś zbyt nie zależy, to nawet długi weekend nie
wystarczy, aby spotkać się z bliźnim. Wszystko bowiem jest kwestią motywacji. Podobnie jest w relacji do Boga. Dlatego każdy rodzic zobowiązany jest do odpowiedzi na pytanie: Jaką wartością jest dla mnie
Jezus?
Dopóki Bóg będzie jedynie dodatkiem do życia, dopóty rodzic nie będzie w stanie nauczyć dziecka rozmowy z Bogiem. Nienauczone dziecko nie dostrzeże potrzeby i istoty życia w modlitwie. Trzeba podkreślić,
że najlepszym wykładem o modlitwie jest osobisty przykład życia modlitwą. Ojciec Duval tak pisze o swoim ojcu: „On, który zawsze był zmęczony pracami polowymi i przy transporcie drewna, on, który
nie ukazywał po powrocie z pracy swego zmęczenia, po kolacji padał na kolana, z łokciami opartymi na siedzeniu krzesła, z czołem w dłoniach. A ja myślałem sobie: »Mój ojciec, który jest tak silny,
który kieruje domem, który nie lęka się stawić czoła merowi miasta, bogaczom i spryciarzom, oto robi się taki mały wobec Boga«. Rzeczywiście, Bóg musi być bardzo wielki, skoro mój ojciec przed Nim
klęka, i bardzo bliski, skoro rozmawia z Nim w swoim roboczym ubraniu”.
Taka postawa rodziców mówi sama za siebie, elektryzuje i pociąga dzieci. Gdy dorosną, nie będą im obce żadne przeszkody, gdyż mocą będzie dla nich sam Bóg. Nawet upadek w życiu i zaprzestanie modlitwy
w okresie samodzielności nie zniweczy wysiłku rodziców. Wcześniej czy później na nowo odkryją jej smak.
Pomóż w rozwoju naszego portalu