Podobno w parlamentach innych krajów demokratycznych takie modlitewne śniadania, w których łączy się modlitwę ze spokojną, przyjazną rozmową na bardzo trudne i ważne tematy nie są niczym niezwykłym. W żaden sposób nie łamią one zasady rozdziału Kościoła od Państwa, skoro – jak tłumaczył organizator spotkania poseł Paweł Kowal, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych – odbywają się nawet we Francji, bardzo broniącej swojej świeckości. Chodzi o to, by przynajmniej na chwilę odejść od charakterystycznej dla politycznych debat agresji i porozmawiać spokojnie, przypominając sobie, że niezależnie od wielu sporów więcej nas łączy niż dzieli.
Reklama
Motyw spotkania był oczywisty: od z górą trzech lat toczy się w Ukrainie krwawa wojna rozpoczęta rosyjską agresją. Polskie społeczeństwo i polskie władze jednoznacznie stanęły po stronie Ukrainy, pomagają jej w walce i codziennym przetrwaniu. Ważną rolę w tym przetrwaniu odgrywają Kościoły i wspólnoty religijne. Wojna to nie tylko zmagania frontowe, naloty, ruiny – to także trudna codzienność, strach o najbliższych, trauma, przeżywanie ciągłych strat. Do przeżycia tego wszystkiego trzeba siły ducha, trzeba zakorzenienia w mocy większej niż człowiek. I tu wielka rola wspólnot religijnych. Wojna posługuje się nienawiścią i szerzy nienawiść. Szerzenie wrogości to podstawowa metoda propagandy rosyjskiej, bardzo intensywnie pracuje ona i w Ukrainie, i w Polsce. Jej cele i działania widać gołym okiem: robi wszystko, żeby skłócić wszystkich ze wszystkimi. Temu nie wolno ulec, odpowiedzią na propagandowe zagrywki musi być budowanie jedności, solidarność.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Spotkanie było polityczne i ekumeniczne. Uczestniczyli w nim polscy posłowie i deputowani do ukraińskiej Rady Najwyższej oraz duchowni rzymskokatoliccy i greckokatoliccy z obu krajów, prawosławni, protestanci, baptyści, był także Wielki Mufti Krymu, a więc pojawił się także wątek międzyreligijny. Części modlitewnej przewodniczyli abp Światosław Szewczuk, zwierzchnik Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego oraz abp Wojciech Polak, Prymas Polski. Nad częścią dyskusyjną czuwał poseł Paweł Kowal. Głównym przesłaniem spotkania była myśl: my, Polacy i Ukraińcy jesteśmy solidarni wobec wspólnego wroga i we wspólnym interesie, my ludzie wierzący w Boga różnych religii, wyznań i obrządków chcemy razem pracować na rzecz przezwyciężenia zła i budowania wspólnego dobra. Ta solidarność wynika ze świata wartości, który nas łączy, a zarazem jest jedyną szansą na zwycięstwo z rosyjskim agresorem.
Abp Światosław Szewczuk przypomniał dwie wielkie postacie nawołujące do pojednania Ukraińców i Polaków: św. Jana Pawła II oraz kardynała Łubomyra Huzara, który 27 czerwca 2001 r. tak mówił na wielkim spotkaniu we Lwowie: „W twojej obecności, Ojcze Święty i w imieniu Ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego, pragnę prosić o przebaczenie (…) tych, których my, synowie i córki tego Kościoła, w jakikolwiek sposób skrzywdziliśmy. Aby nie ciążyła na nas straszliwa przeszłość i nie zatruwała naszego życia, chętnie przebaczamy tym, którzy w jakikolwiek sposób skrzywdzili nas”. Odpowiedź papieża była jednoznaczna: „Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności”. To hasło „przebaczamy i prosimy o przebaczenie” pomogło w budowaniu dobrych relacji polsko-niemieckich, powinno też być podstawą budowania relacji polsko-ukraińskich.
Od tego roku mamy nowe święto – 11 lipca to Narodowy Dzień Pamięci o Polakach – Ofiarach Ludobójstwa dokonanego przez OUN i UPA. To prawda, o pomordowanych trzeba pamiętać. Abp Światosław, a także prawosławny abp Eustracjusz Zoria w imieniu Ogólnoukraińskiej Rady Kościołów i Organizacji Religijnych stwierdzili, że Kościoły w Ukrainie wspierają proces ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Niech nas tylko ręka Boska broni przed tym, by pamiętanie o dramatycznych wydarzeniach sprzed ponad 80 lat stało się powodem niszczenia polsko-ukraińskiej solidarności dzisiaj. Jeśli tej twórczej, kreatywnej i opartej na miłości bliźniego solidarności nie zbudujemy – zginiemy z kretesem. Trzeba ją budować, trzeba o niej mówić i trzeba wcielać ją w życie w najdrobniejszych szczegółach.