Pożegnaliśmy się z Herodionem, ale jeszcze nie opuszczajmy okolic Betlejem. W drodze powrotnej na ostatnim skrzyżowaniu skręćmy w prawo. Oto znajdujemy się na trasie prowadzącej z Jerozolimy do Hebronu. Jest tu spory ruch zarówno o poranku, jak i w godzinach popołudniowych. Codziennie przejeżdżają tędy ludzie udający się do pracy i po jej zakończeniu wracający do swoich domów. Wśród nich, obok Izraelczyków, spotykamy wielu arabskich mieszkańców Betlejem. Oni podejmują pracę poza swym miastem, gdyż często jest to dla nich jedyna możliwość utrzymania rodziny. Poza sznurem samochodów osobowych widać autobusy komunikacji miejskich. Jedne należą do linii izraelskich, drugie – do arabskich. Pierwsze są zielone, drugie białe z niebieskimi pasami. Numery oznaczają pokonywane trasy i docelowe miejsca. Pasażerowie składają się najczęściej z nacji związanej z linią, do której należy autobus. Ten podział przypomina czasy, w których przez terytoria Ziemi Świętej biegły granice między dwoma państwami: Izraelem i Jordanią. Teraz jest to podział na tereny znajdujące się pod administracją Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Dodajmy, że obecnie, z racji toczącego się konfliktu i walk w Ziemi Świętej, na trasie tej prawie nie widać autobusów z pielgrzymami i turystami. Do niedawna był to codzienny i nieodłączny element tej drogi. Miejmy nadzieję, że znów przyjdzie czas, gdy powróci on na drogi Ziemi Świętej.
Reklama
W naszej wyprawie docieramy do ruchliwego skrzyżowania. Skręcający w prawo jadą w stronę współczesnej dzielnicy Jerozolimy noszącej nazwę Gillo. Stanowi ją nowoczesne osiedle mieszkaniowe. Powstało ono po 1973 r. Wcześniej o te tereny toczyły się walki. Jak prawie każdy kawałek tutejszej ziemi, tak i ten ma swą dawną historię. Archeolodzy znaleźli tu bowiem pozostałości starożytnego żydowskiego osiedla. Jego nazwy użyto na określenie nowej, współczesnej dzielnicy Jerozolimy, przez co chciano podkreślić ciągłość historii obu miejsc. Gdybyśmy udali się trasą szybkiego ruchu przebiegającą przez to osiedle, moglibyśmy dotrzeć do położonego na zachód od Jerozolimy Tel Awiwu i wznieść się nad wybrzeżem Morza Śródziemnego. Tam jednak udamy się przy innej okazji. My zostaniemy na trasie prowadzącej w stronę Betlejem i Hebronu. Zanim opuścimy to ruchliwe skrzyżowanie, zwróćmy uwagę na wzniesienie ogrodzone niezbyt wysokim murem. Na jego szczycie znajduje się współczesny budynek. To Instytut Ekumeniczny Tantur. Jego pełna nazwa brzmi bardzo poważnie i intrygująco: Jerozolimski Instytut Zaawansowanych Badań w Tantur.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Korzenie
Z czym wiąże się słowo tantur? Jest to arabskie określenie wzgórza. Faktycznie wspomniana budowla znajduje się na znacznym wzniesieniu, dość blisko, bo ok. 10 km od Jerozolimy. I to wzgórze ma swą historię. Ta część ziemi została podczas pierwszej wyprawy krzyżowej przekazana joannitom. Ich bractwo powstało jeszcze przed wspomnianymi wyprawami. Zajmowało się opieką nad chorymi. Tego ważnego zadania podjęło się również podczas wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej. Tu zajmowało się prowadzeniem szpitali. Z czasem przekształciło się w zakon rycerski. Joannici przyczynili się również do zbudowania na terenach zajętych przez krzyżowców wielu warownych zamków, a wśród nich położonej na terenie współczesnej Syrii warowni-szpitala zwanej Margret. Dziś znamy ich jako Zakon Kawalerów Maltańskich, którego znakiem rozpoznawczym jest charakterystyczny biały krzyż o ośmiu rogach, umieszczany na czerwonym tle. To oni w czasach współczesnych przekazali fragment należącej do nich ziemi na wzgórzu Tantur pod budowę wspomnianego ośrodka. O ich obecności w tym miejscu przypomina dawne hospicjum maltańskie położone na południe od ośrodka Tantur, obecnie przekształcone w hotel.
Reklama
Jako o ciekawostce warto wspomnieć o jeszcze jednym znaczeniu słowa tantur. W języku arabskim określa ono wysoki, stożkowy czepiec panny młodej. Zazwyczaj ofiarowywał go jej w dniu ślubu narzeczony. Ten czepiec był bogato zdobiony perłami i kamieniami szlachetnymi, stąd zazwyczaj nosiły go kobiety szlachetnego rodu. Jako element stroju ludowego używano go jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku na Bliskim Wschodzie. Współcześnie możemy już tylko oglądać go w tutejszych muzeach prezentujących stroje regionalne i ich historię.
Ekumenizm
Skąd instytut zajmujący się badaniami ekumenicznymi w tym miejscu? Korzeni tego pomysłu trzeba szukać w obradach Soboru Watykańskiego II. Początek to rozmowy protestanckich obserwatorów soboru z papieżem Pawłem VI. Kolejny ważny krok to spotkanie, które miało miejsce podczas historycznej pielgrzymki papieża Pawła VI w 1964 r. do Ziemi Świętej, z patriarchą Konstantynopola Atenagorasem I w Jerozolimie. To spotkanie zaowocowało wzajemnym zdjęciem ekskomunik, którymi obie strony obłożyły się w przeszłości. Spotkania i dialog obudziły nadzieję na pojednanie. Wskazały też początek drogi ku niemu: wysłuchać tego, co drugi ma do powiedzenia o sobie. Zacząć ze sobą rozmawiać, by poznać się nawzajem i odejść od narosłych po obu stronach uprzedzeń. Gdzie taka rozmowa jest najpilniej potrzebna, jeśli nie na ziemi, na której zrodziło się chrześcijaństwo, gdzie swe korzenie mają także pozostałe dwie główne religie monoteistyczne: judaizm i islam? Tak zrodziła się myśl, by tu podjąć dialog służący ekumenizmowi – zjednoczeniu chrześcijan oraz dialog międzyreligijny służący pokojowemu współistnieniu wyznawców różnych religii i współdziałaniu na rzecz pojednania między ludźmi.
Znak nadziei
Utworzenia instytutu służącego temu celowi podjął się Uniwersytet Notre Dame, a rozmowy w tej kwestii prowadził z papieżem Pawłem VI jego prezes – ks. Theodore Hesburgh. Za zgodą papieża, wspierany przez licznych teologów, rozpoczął on pracę nad ucieleśnianiem wspomnianej idei już w 1965 r. Następnym krokiem był zakup przez Watykan od Kawalerów Maltańskich 36 akrów ziemi stanowiących wspomniane wzgórze Tantur. W czasie zakupu teren ten znajdował się w granicach Jordanii. Sytuacja zmieniła się radykalnie w 1967 r., kiedy to wybuchła wojna sześciodniowa. W jej wyniku nastąpiła zmiana granic i terytoria Zachodniego Brzegu (obszar położony na zachód od rzeki Jordan) znalazły się w granicach państwa Izrael. Tak też stało się ze wzgórzem Tantur. Nie wpłynęło to na status własności tej ziemi, ale spowodowało przerwę w podjętych pracach nad budową wspomnianego ośrodka. Nie odstąpiono jednak od podjętego zamiaru. Kolejny konflikt był wręcz przynagleniem do powstania miejsca, które będzie służyć sprawie odbudowania pokoju w Ziemi Świętej. Mimo opóźnienia ostatecznie w 1972 r. ukończono wznoszenie budynku. Nowo powstały instytut zaczęto określać od nazwy wzgórza słowem „Tantur”. Stał się on znakiem nadziei i wezwaniem, by zwaśnione strony podjęły ze sobą dialog, wzniosły się ponad podziałami, by słowo „pokój”, wymawiane w ziemskiej ojczyźnie Chrystusa, nie było jedynie pragnieniem, lecz stało się rzeczywistością lub obudziło w ludzkich sercach nadzieję na jego urzeczywistnienie w kolejnych pokoleniach ludzi żyjących zarówno w Ziemi Świętej, jak i na całym świecie.