Reklama

Wiara

Ludzkie historie

Bóg nie odbiera wolności

O powrocie do Boga i żywej z Nim relacji opowiada Adrian Nadolski, finalista Big Brothera.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy poczułeś, że Bóg naprawdę Cię woła, że nie jesteś Mu obojętny?

Momentem przełomowym było bolesne, ale zbawcze uświadomienie sobie, że od wielu lat żyłem w grzechu ciężkim, szczególnie w sferze czystości. Już od 13. roku życia zmagałem się z uzależnieniem od masturbacji. Kiedy smartfony weszły do użytku, wciągnęła mnie pornografia – oglądałem ją bardzo często. Nie żyłem w małżeństwie, a wchodziłem w kolejne związki i współżyłem seksualnie – prowadziłem życie według własnych zasad, nie pytając Boga o zdanie. Byłem dzieckiem świata – nie dzieckiem Boga. W mojej głowie dominowały nowoczesne, liberalne poglądy – bardzo otwarte, tolerancyjne, bez granic. I to mnie przerosło.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Nie mogłem dłużej udawać. Nie da się jednocześnie mówić, że się kocha Boga, i żyć wbrew Jego przykazaniom. Hipokryzja boli. I w moim sercu doszło do konfrontacji. Albo On, albo ja. Musiałem coś zmienić. W 2019 r. trafiłem na Mszę z modlitwą o uzdrowienie duszy i ciała w Rychwałdzie. Po trzech godzinach uwielbienia podszedłem do modlitwy wstawienniczej prowadzonej przez byłego egzorcystę, znanego franciszkanina – o. Bogdana Kocańdę. Zapytał: „W czym mogę ci pomóc?”. Odpowiedziałem: „Proszę o uwolnienie z permanentnej masturbacji”. Spojrzał na mnie i powiedział jedno zdanie, które przewróciło mój świat: „A w czym problem dla tego, który wierzy?”. To była chwila decyzji. Moja odpowiedź: „żaden problem dla tego, który wierzy” – nie była tylko słowem. Była zgodą, zaufaniem, oddaniem. I właśnie w tej chwili Bóg mnie uzdrowił. Z nałogu. Z nieczystości. Z życia bez światła. To była kombinacja trzech rzeczy: uzdrowienie, świadoma decyzja i głęboka świadomość mojej nędzy. Tam się zaczął nowy rozdział.

Co byś powiedział komuś, kto tak jak Ty był „w centrum uwagi”, a jednak w sercu czuł pustkę?

Powiedziałbym: przestań patrzeć na siebie oczami świata – zacznij na siebie patrzeć oczami Boga. Świat daje ci rolę do odegrania. Bóg daje ci tożsamość dziecka. Odpowiedź może wydawać się prosta, ale wymaga czasu, odwagi i ciszy. Trzeba stanąć w perspektywie Ducha Bożego. Zacząć żyć nie w opinii innych, ale w autorytecie Boga. To jedyna rada, jaką może dać człowiek, który sam przestał żyć iluzją i zakochał się w prawdzie.

Każdy z nas nosi w sobie Boskie DNA. Jesteśmy powołani do zwycięstwa. Do pełni. Do życia z sensem. A nasze serce nigdy nie będzie naprawdę pełne, jeśli będziemy żyć tylko dla siebie. Dopiero gdy zaczniemy się karmić słowem Bożym, Eucharystią, obecnością Boga, zaczynamy naprawdę żyć. Nie wegetować, ale żyć. Jego Słowo to mój kompas. Jego Prawo to mój kręgosłup. Wszystko inne to tylko dekoracja.

Jak wyglądała Twoja droga do spotkania z Jezusem? Co pomogło Ci wyjść z przestrzeni „wielkiego brata” do relacji z Wielkim Bogiem?

Moja droga do Jezusa zaczęła się od uzdrowienia z grzechów nieczystości. Grzech to mur, który oddziela nas od Boga. To nie Bóg się od nas odwraca – to grzech buduje dystans. Kiedy ten mur runął, pojawiła się przestrzeń na prawdziwe spotkanie.

Reklama

Zacząłem szukać. Trafiłem na katolicki Kurs Alpha. Przez 11 tygodni moje życie nabierało głębi. Już po szóstym spotkaniu powiedziałem: „Jezu, weź moje życie. Zarządzaj nim”. Oddałem Mu pełną zgodę. I zaczęła się przygoda.

Kiedy student prawa uczy się zawodu, ma kodeks. Musi go znać i przestrzegać. A katolik? Ma Pismo Święte. To nasz kod życia. Nasze źródło. Nie dajmy sobie wmówić, że to opcjonalne. Bo wiara nie jest dodatkiem do życia. Ona jest jego sednem.

Twoje świadectwo porusza wielu. Co, według Ciebie, najbardziej trafia dziś do młodych, kiedy mówisz im o Bogu?

Autentyczność. Prawda. Nie cierpię pudrowania i lukrowania grzechów. Grzech należy wyznać, a nie pakować go w marketingowe opowieści. Pokazuję swoim życiem, że jestem podobny do każdego. Mam słabości – i będę je miał do końca życia. Ale mam też zwycięstwa. I to właśnie staram się przekazać – nie teorię, nie wzniosłe frazy, ale konkret.

Pokazuję ludziom, że zawsze wstaję. Że zawsze można wyjść z pewnych problemów i ciemnych przestrzeni. Na każdy problem przyjdzie właściwy moment, ale trzeba wytrwale powstawać. Jezus nie męczy się wybaczaniem. A ja nie męczę się wracaniem do Niego.

Pokazuję, że kocham mój krzyż. Że to nie jest ciężar, który mnie przygniata, ale klucz – klucz do bram raju. Bo każdy porzucony krzyż będzie leżał w poprzek naszej drogi. Nie da się go ominąć. Można go tylko podnieść. Dlatego zawsze należy powstawać.

Reklama

Najważniejsze jest, żeby być autentycznym. I uczciwie mówić o swojej relacji z Bogiem. Tego nie da się udawać. To jest wyryte w naszym postępowaniu, w naszym życiu. Nie tylko w słowach, ale przede wszystkim w czynach.

Ludzie mówią, że dzięki mojemu świadectwu po raz pierwszy od lat poszli do kościoła. W zeszłym roku zaprosiłem na Kurs Alpha nowo poznanego sąsiada. Był niewierzący, nieochrzczony. W trakcie kursu uwierzył w Boga. Dziś podjął decyzję, że chce przyjąć chrzest. I to pokazuje, że warto. Że Bóg działa, kiedy jesteś sobą i nie udajesz.

Ja nigdy się nie poddaję w swojej ewangelizacji. I pozostaję w niej zawsze sobą.

Nawrócenie to nie jednorazowy moment, ale codzienna decyzja. Jak trwasz w wierze na co dzień – co pomaga Ci nie zagubić tego, co najważniejsze?

Moim kołem ratunkowym jest wspólnota. Należę do charyzmatycznej wspólnoty Talitha Kum w Rychwałdzie. To tam od sześciu lat się formuję i duchowo wzrastam. Wspólnota jest siłą. Ale największą siłą jest Eucharystia. To źródło życia. To miejsce, gdzie nie ma gry pozorów. Tam jestem sobą przed Bogiem. Kocham też wieczory uwielbienia – to wtedy czuję się wolny w modlitwie. Nie jestem skostniałym katolikiem, który ślepo idzie przez wiarę. Moja relacja z Jezusem jest żywa. Jest jak dialog, jak codzienny spacer z Przyjacielem.

Reklama

Uważam, że współczesny świat odarł nas ze spontaniczności wobec Boga. Nosimy w sobie utracony raj i nie potrafimy odnaleźć się w żywej relacji z Panem. Tymczasem On oczekuje relacji, nie tylko wypowiadania gotowych formułek. Dla mnie modlitwa to spotkanie face to face. Prawdziwe. Intymne. Bez masek. Można chodzić do kościoła całe życie i nigdy nie spotkać Boga.

Dla mnie najważniejsze są: wolność serca, pragnienie obecności Boga i autentyczność. Każdy z nas jest inny, piękny, indywidualny. Bóg nas zna lepiej niż my sami. Dlatego w relacji z Nim trzeba być sobą.

Stawiam więc na cztery filary: Eucharystię, autentyczność w uwielbieniu, słowo Boże i wspólnotę. Dzięki nim nie gubię tego, co najważniejsze.

A jakie trzy rzeczy poradziłbyś osobie, która czuje, że Bóg ją woła, ale boi się stracić „normalne życie”?

Po pierwsze – nie wierz w kłamstwo, że Bóg coś ci zabierze. Bóg nie odbiera ci wolności, On ją przywraca. Odbiera tylko to, co cię niszczy: grzech, lęk, samotność, iluzje. W zamian daje życie prawdziwe – niełatwe, ale pełne. Pełne Jego obecności.

Po drugie – bądź szczery. Powiedz Bogu: „Boję się. Nie wiem, jak się to wszystko potoczy. Ale chcę spróbować”. Bóg nie potrzebuje bohaterów. On potrzebuje serca, które chce być blisko. Nie musisz wiedzieć wszystkiego na starcie. Wiara nie polega na tym, że wszystko rozumiesz, ale na tym, że ufasz. A zaufanie nie wymaga mapy, tylko decyzji, żeby zrobić pierwszy krok.

Po trzecie – znajdź wspólnotę. Nawrócenie nie jest solową wędrówką. Potrzebujesz ludzi, którzy cię podniosą, kiedy upadniesz. Którzy będą się za ciebie modlić. Którzy będą szli razem z tobą. Jezus powołał Dwunastu, nie jednego, bo wie, że to w relacji, we wspólnocie, jesteśmy silni.

I pamiętaj: to nie jest koniec przygody. To jest jej prawdziwy początek. Życie z Bogiem to najpiękniejszy, najbardziej wymagający i najbardziej sensowny scenariusz, jaki możesz wybrać. I choć nieraz boli – zawsze prowadzi do prawdy, do wolności, do nieba.

2025-04-29 08:01

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ewangelia za kratami

Mają po naście lat i siedzą za pobicie, rozboje, kradzieże. Ciężko im zrozumieć, co znaczy nadstawić drugi policzek ani co znaczy nie sięgać po cudze. Do takich osób przez 3 lata chodził z Ewangelią Bogdan Krzak, członek wspólnoty „Miasto na Górze” działającej przy parafii św. Maksymiliana w Bielsku-Białej

Młodzieżowy Ośrodek Socjoterapii nie jest przyjemnym miejscem. Kraty w oknach jednoznacznie określają jego charakter. Wiele też mówią o osobach, które znalazły się pod jego dachem. Kim jest dla nich Bóg? Ci co byli obojętni, nie chcieli o Nim słyszeć, ci co w Niego nie wierzyli, przychodzili, aby głośno to wyrazić, a ci, dla których coś znaczył – aby się umocnić w wierze – tłumaczy Bogdan Krzak, który wespół z grupką przyjaciół tydzień w tydzień odwiedzał pensjonariuszy MOS-u.
CZYTAJ DALEJ

Naśladowca Apostoła Narodów

Niedziela Ogólnopolska 27/2022, str. 18

[ TEMATY ]

patron

Wikipedia

Św. Antoni Maria Zaccaria, prezbiter i zakonnik

Św. Antoni Maria Zaccaria, prezbiter i zakonnik

Kierował się Pawłowym „szaleństwem krzyża”. Jego zawołaniem było: „Biegnijmy jak szaleni nie tylko ku Bogu, ale i ku bliźniemu”.

Antoni bardzo wcześnie stracił ojca. W Padwie odbył studia medyczne, które uwieńczył doktoratem. Studiował tam także filozofię. Po powrocie do rodzinnej Cremony zajął się katechizacją ubogiej młodzieży przy kościele św. Witalisa. Podjął też studia teologiczne, interesował się biblistyką, patrologią i zgłębiał pisma doktorów Kościoła, szczególnie św. Tomasza z Akwinu. W 1528 r. (lub w styczniu 1529 r.) przyjął święcenia kapłańskie. W 1531 r. udał się do Mediolanu i dołączył do oratorium „Wiecznej Mądrości”. Pod jego kierunkiem oratorium przerodziło się w trzy rodziny zakonne poświęcone św. Pawłowi Apostołowi. Są to: Synowie św. Pawła, zatwierdzeni przez Rzym pn. Kleryków Regularnych św. Pawła Ściętego, zakon żeński Aniołów św. Pawła Nawróconego i Zakon ludzi świeckich – Mężów Pobożnych św. Pawła. Największą sławą okrył Antoniego zakon męski, który od kościoła św. Barnaby, przy którym się zawiązał, wziął popularną nazwę barnabitów.
CZYTAJ DALEJ

Wzrosła liczba ofiar śmiertelnych powodzi w Teksasie

2025-07-05 20:58

[ TEMATY ]

USA

powódź

ofiary śmiertelne

Teksas

PAP/EPA

27 osób zginęło podczas powodzi w Teksasie

27 osób zginęło podczas powodzi w Teksasie

Liczba śmiertelnych ofiar powodzi, która w piątek nawiedziła Teksas, wzrosła do 27 - powiadomiły w sobotę lokalne władze. Wśród ofiar jest co najmniej dziewięcioro dzieci. Prezydent USA Donald Trump podkreślił, że w raz z żoną Melanią modli się za wszystkie rodziny dotknięte tragedią.

Trump powiadomił, że w związku z tragiczną w skutkach powodzią na miejsce wkrótce uda się minister bezpieczeństwa krajowego Kristi Noem.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję