„Zabij, proszę, szybko wszystkich Ukraińców i wróć do domu” – tak miała napisać małoletnia siostra do Walerija Babajewa, rosyjskiego wojaka najeżdżającego Ukrainę. Pochwalił się tą „zabawną” prośbą w rozmowie telefonicznej. „Bierz, co się da. Koszulki zawsze się przydadzą” – instruowała innego agresora żona. Rosyjscy żołnierze wykonali tysiące telefonów do rodzin. Rozmowy przechwyciły ukraińskie służby w 2022 r. – pierwszym roku wojny. Stały się podstawą wstrząsającego ukraińsko-kanadyjsko-francuskiego dokumentu. Rosjanie chwalą się zwycięstwami, trofeami, mówią o zabijaniu i torturowaniu, także cywilów, rabowaniu, ale też dzielą się swoimi obawami i lękiem przed śmiercią. „Co za różnica – pierwszy czy drugi. Jedziemy tam na śmierć” – mówi żołnierz napominany przez matkę, by nie „wyrywał się pierwszy”. Nie ma tu głosów wpływowych polityków i dowódców, są dialogi mężów i żon, synów i matek. Uderzają odczłowieczenie wroga oraz podatność i stopień przyswojenia sowiecko-rosyjskiej propagandy Kremla. Ukraińcy są, według nich, zdrajcami, banderowcami, nazistami. Ograniczone horyzonty są dobrym paliwem dla reżimu Putina.
Przechwycone rozmowy zestawione są z sugestywnymi obrazami zniszczonych wsi, miasteczek i miast, zburzonych budynków i mostów, spalonych pojazdów. W rosyjskim betonie są tylko pojedyncze wyrwy, które nie rozszczelniają systemu – np. rosyjski żołnierz przekonuje, by nie wierzyć telewizyjnym przekazom, a żona innego sugeruje, że Moskwa, decydując się na atak na Ukrainę, podjęła fatalną decyzję.
Pomóż w rozwoju naszego portalu