Czekali na przybycie Matki Bożej w kopii Jej cudownego jasnogórskiego wizerunku, która od ponad roku pielgrzymuje po naszej archidiecezji.
Hałas dochodzący z wylotówki z miasta mieszał się z dziecięcymi głosami. Najmłodsi parafianie, wyraźnie przejęci obecnością tłumu i bp. Antoniego Długosza, z dużym animuszem odmawiali Różaniec i recytowali Zdrowaś Maryjo. Pojawienie się samochodu-kaplicy, w asyście wozu strażackiego, motocyklistów z maryjnymi flagami, poruszyło wszystkich. W tłumie pojawił się szept: „Maryja już tu jest”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W przeddzień uroczystości miałem okazję do rozmowy z parafianami, zarówno tymi młodymi, jak i nieco starszymi. Ciekawiło mnie, czym dla nich jest nawiedzenie Matki Bożej. Kim w ogóle jest dla nich Maryja? I drążąc temat głębiej: dlaczego warto być wierzącym człowiekiem? Ich odpowiedzi, w moim przekonaniu, mogą stać się argumentem w dyskusji z tymi, którzy do znudzenia powtarzają, że ludzie chodzą do kościoła jedynie z przyzwyczajenia i dla podtrzymania tradycji.
Reklama
Przeczy temu rozmowa np. z witającym w parafii kopię obrazu panem Wojtkiem. – Czym jest dla Pana to wydarzenie? – pytam. – Jeśli człowiek podchodzi do wiary poważnie, czyli jest pobożny, to jest to istotne wydarzenie. Pobożności nie wolno mylić z dewocją, a wydaje mi się, że bardzo dużo ludzi myli te dwie sprawy – dlatego wstydzą się mówić o tym, jak wierzą. A trzeba o tym mówić. Mamy z żoną takie cudowne świadectwo siły wiary. Mieliśmy już dwójkę dzieci i chcieliśmy trzecie, ale się nie udawało. Dużo modliliśmy się wspólnie. Kiedyś zabrałem żonę na Ekstremalną Drogę Krzyżową. I pamiętam, jak powiedziała mi, jaką ma intencję... że prosi nie o trzecie dziecko, ale o bliźniaki. Na dodatek ma być dwóch chłopaków! Miesiąc później okazało się, że jest w ciąży. Bliźniaczej! Urodziło się nam dwóch pięknych, zdrowych chłopców. Takich wydarzeń mam na swojej drodze nawrócenia sporo. Buduję nimi siebie, jako mężczyznę, który stara się razem z żoną trzymać rodzinę blisko Boga, stawiać Go na pierwszym miejscu, a zaraz potem relacje małżeńskie i te z dziećmi – dzieli się p. Wojtek.
– A jak wytłumaczyć dzieciom, co to jest nawiedzenie i po co ono jest? – dopytuję. – Myślę, że bardzo ważny w przekazie wiary jest przykład. To, jak dzieci widzą rodziców. Dzieciom trzeba bardzo dużo tłumaczyć, bardzo dużo z nimi rozmawiać na ten temat, ale przede wszystkim pokazywać swoim przykładem, że dla nas wiara jest ważna – podkreśla.
– Dlaczego dzisiaj warto wierzyć w Boga? – zadaję kolejne pytanie. – Powiem to na swoim przykładzie: od kiedy zwróciłem się ku Panu Bogu, wszystko się zmieniło na lepsze. Zbudowanie świadomości wiary w Boga daje przekonanie, że życie bez Boga nie ma sensu, jest puste i do niczego nie prowadzi – przyznaje p. Wojtek.
Z kolei pan Bartek, mąż i ojciec dwójki dzieci, uważa, że nawiedzenie jest okazją do osobistego spotkania z Najświętszą Maryją Panną. – Bo choć mieszkamy blisko klasztoru jasnogórskiego, to taka sytuacja, że Maryja przychodzi do nas, a nie my do Niej, chyba nie zdarzyła się jeszcze nigdy. Dlatego to jest takie piękne...
Reklama
Państwo Teresa i Kazimierz Miśtalowie, dziadkowie aż trzynaściorga wnucząt, uważają, że wiara czyni człowieka spełnionym i szczęśliwym. – Jesteśmy przyjaciółmi Jasnej Góry, podobnie jak moi rodzice, którzy przyjaźnili się z ojcami paulinami – wspomina p. Teresa. – Mamusia była osobą bardzo wierzącą. Prowadziła np. dwa kółka różańcowe. Pamiętam, jak zbierało się nas na modlitwie trzydzieści osób; modliliśmy się razem, ja także jako dziecko. I to zostaje w sercu, w duszy człowieka; jest się szczęśliwym, jak jest się blisko Boga. I tę prawdę staraliśmy się przekazać swoim dzieciom.
A skoro o dzieciach mowa, udaje mi się też porozmawiać z przedstawicielami młodego pokolenia, które ponoć omija kościół z daleka.
Kinga, uczennica SP nr 24, na pytanie, dlaczego warto być wierzącym człowiekiem, odpowiada: – Bo wiara daje nadzieję. Jeśli ją tracimy, ale jesteśmy blisko Pana Boga, to On zawsze taką nadzieję da. Wojtek, lat 14, mówi zdecydowanym tonem: – Warto być wierzącym, ponieważ jak jesteś wierzący, to będziesz miał życie po śmierci... A Olaf dodaje: – Wierzącym człowiekiem, według mnie, warto być, dlatego że Bóg daje nam miłość. I dzięki tej miłości możemy dużo zdziałać. Jeżeli mamy np. zły dzień, wystarczy zwrócić się do Boga z prośbą o pomoc.
– A kim jest dla was Matka Boża? – dopytuję. – Gdy mam jakiś problem, jakąś prośbę, zawsze się do Niej zwracam – mówi bez zastanowienia Kinga. – No, nie jest tak, że Ona od razu mi pomoże... Wiadomo, potrzeba cierpliwości, ale zawsze w końcu pomaga. Olaf: – Matka Boża jest dla mnie taką Osobą, która mnie wysłucha, pomoże mi w moich problemach, doradzi mi. Piotrek ma przemyślaną tę sprawę: – Maryja to jest dla mnie taka Matka, która zawsze mnie wysłucha i pomoże mi nawet w najcięższym problemie na świecie.
Reklama
W parafii jest też spora grupa ministrantów, pytam więc chłopaków, kim dla nich jest Maryja. Norbert, lat 17, przyznaje szybko: – Kimś wyjątkowym. Zawsze mogę do Niej przyjść, powiedzieć, co mi leży na sercu, opowiedzieć szczerze o sobie. I wiem, że mnie wysłucha. Bartek, uczeń IV klasy TZN-u: – Dla mnie Maryja jest duchową Opiekunką; Kimś, komu mogę zaufać, Kimś, komu łatwiej się wyżalić niż tak bezpośrednio Panu Bogu.
Do peregrynacji parafianie przygotowywali się podczas wieczornych Mszy św., które celebrował ks. Jarosław Grabowski, redaktor naczelny Tygodnika Katolickiego Niedziela. Wyjaśniał on, jak i w czym możemy naśladować Matkę Bożą. Mówił, że Maryja uczy nas, iż wiara to nie tylko zaufanie Bogu czy prosta prośba: Jezu, Ty się tym zajmij. Wiara to postawa, sposób myślenia i życia, to także zaangażowanie w sprawy Kościoła.
Biskup Antoni Długosz, najwyraźniej zmęczony po zakończonym właśnie maratonie koncertów od Olkusza po Zakopane z okazji 20. rocznicy śmierci św. Jana Pawła II, z przejęciem tłumaczył, jak ważna jest rola Matki w naszym życiu. Zaśpiewał m.in. znaną piosenkę Wojciecha Młynarskiego Nie ma jak u mamy, by przypomnieć, że Pan Jezus chciał, aby Maryja była i naszą Matką. Przy okazji zaapelował o bronienie życia od poczęcia do naturalnej śmierci, o stawanie w obronie katechezy w szkole.
Podsumowując nawiedzenie, ks. Stanisław Bukalski, proboszcz parafii Opatrzności Bożej, przyznał, że jest przekonany, iż ta peregrynacja to najważniejsze od wielu lat wydarzenie we wspólnocie. Jakie w związku z tym ma oczekiwania? – Będę prosił Matkę Bożą o pewne przełamanie duszpasterskie – o powołania kapłańskie i zakonne. O większy szacunek dla tego, co święte, co Boskie, co Maryjne. No i żeby nasza Częstochowa rzeczywiście stała się bardziej Maryjna, bardziej Boża...