Ci, którzy utyskiwali w tym roku na brak dobrych rockowych płyt, powinni sięgnąć po długo – aż 16 lat – oczekiwany nowy studyjny album The Cure. Kapela, na czele z Robertem Smithem, obdarzonym charakterystycznym głosem i umiejętnością pisania interesujących piosenek, pokazała, że wiekowe zespoły nie muszą istnieć tylko po to, żeby odcinać kupony od dawnej świetności; że nawet po ponad 40 latach od powstania mogą mieć coś ciekawego do zaprezentowania – nawet wtedy, gdy powracają do starego brzmienia. The Cure początkowo uznawano za kapelę postpunkową, jednak z czasem zespół wykształcił swój własny, indywidualny styl, a muzykę grupy uważano za trudną do zdefiniowania, z okolic rocka alternatywnego, rocka gotyckiego i synthpopu. Część utworów z nowego albumu jest już znanych fanom z trasy koncertowej sprzed 2 lat, bo zespół działa koncertowo nadzwyczaj aktywnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu