Reklama

Felietony

Olimpiada

Z coraz większym utrapieniem brnę przez to chore widowisko, w którym coraz mniej jest czystego sportu, a coraz więcej terroru politycznych wymysłów i dewiacji.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jako dawny lekkoatleta i niedoszły bokser od dzieciństwa z utęsknieniem wyczekiwałem chwil, gdy nadejdą igrzyska olimpijskie. Osobiście nie miałem zbyt wielu sportowych talentów, z wielkim podziwem śledziłem zatem zmagania światowych herosów. Do dziś pamiętam niesamowite emocje, które towarzyszyły mi w czasie konkursów lekkoatletycznych – wspaniały bieg Bronisława Malinowskiego na 3 km z przeszkodami, lot nad poprzeczką Władysława Kozakiewicza, ba – pamiętam czarno-białe obrazy biegów Ireny Szewińskiej, pływackie wyczyny Artura Wojdata, piękne zachowanie Artura Partyki... Miałem to szczęście, że moją sportową wrażliwość budowały komentarze dżentelmena w każdym calu Bohdana Tomaszewskiego, świetne opowieści Włodka Szaranowicza.

W oczekiwaniu na igrzyska olimpijskie w Paryżu nawet do głowy mi nie przyszło, że – jako widz – będę się czuł, jakbym śledził zmagania zdominowanych przez Hitlera igrzysk w Berlinie. Polityka wcisnęła się już w wiele dziedzin naszego życia i szkaradnie je skarykaturowała. Polityka włazi nam do łóżka (ta najbardziej obsceniczna), wciska się na nasz stół i do talerza, niszczy kulturę, szpeci sztukę. Polityka obrzydza uczelnie i niszczy szkoły. Każda dziedzina, która zostaje zakażona wirusem polityki, więdnie i się rozłazi, bo ten pozostawia swoje najbardziej maszkaronowe obrazy. Nie przypuszczałem jednak, że obrzydliwe wapory polityki i poprawności wcisną się nawet do sportu. Oczywiście, od dawna politycy lubią grzać się w cieniu popularności gwiazdorów piłki kopanej, ba – niektórzy niezbyt rozgarnięci piłkarze zostają nawet, na szczęście chwilowo, posłami czy senatorami. Ale ignorowałem to i pocieszałem się tym, że do pięknych dyscyplin sportu politycy się nie wcisną, zbyt to bowiem elitarne i wymagające sporego wysiłku. Igrzyska w Paryżu – jak na razie – pokazują mi, jak bardzo się myliłem. Widzę, jak wielu moich znajomych ma coraz bardziej zdumione spojrzenia i skwaszone miny. Polityka, i to w najbardziej podłym wydaniu, zdominowała te bałaganiarskie i oparte na improwizacji igrzyska. Ceremonia otwarcia – przygotowana przez 41-letniego homoseksualistę – mogła przyprawić o mdłości, i to nie tylko z powodu nudy i przewidywalności użytych w niej „postępowych” symboli, ale także ze względu na przewidywalność narracji i wykorzystanych w niej antychrześcijańskich prowokacji. Oczywiście, organizatorzy postanowili obrazić katolików, ci przecież nie tylko nie przeprowadzą zamachów, ale też nawet nie wyjdą na ulice. Tak się utarło, że z katolików można po prostu bezkarnie kpić. Do tego celu użyto wyjątkowo nieestetycznych transwestytów i grubasów, którzy ze sportem nigdy nie mogli mieć nawet najmniejszej styczności. Gdyby poważono się na prowokacje wobec symboli judaistycznych czy islamskich, igrzyska natychmiast zostałyby przerwane przez gwałtowną reakcję wyznawców tych religii. W przypadku wyznawców Mahometa pewnie spadłyby głowy i rozpoczęłaby się ogólnofrancuska rewolta.

W czasie ceremonii otwarcia dostało się także Przemkowi Babiarzowi, który słusznie w swoim komentarzu zwrócił uwagę, że utwór Imagine Johna Lennona propaguje komunizm, czego zresztą za życia nie krył sam autor. Francuskie igrzyska straciły więc swoje polityczne dziewictwo i zostały zaprzęgnięte do parszywego rydwanu politycznej poprawności i progresywizmu w najbardziej prymitywnym wydaniu. Dalej jest już tylko coraz bardziej niesmacznie. Oto na ringu facet udający kobietę obija prawdziwe kobiety w walkach bokserskich. Inny mężczyzna przebrany za niewiastę eliminuje z rywalizacji naszą zdolną zawodniczkę judo. Z lękiem czekam na konkurencje lekkoatletyczne, bo podczas tych zawodów może się okazać, że bulwersująca jeszcze niedawno wszystkich biegaczka Caster Semenya (o wyraźnie hermafrodytycznych cechach) to była jedynie inwokacja do występów w poszczególnych konkurencjach kobiet z zarostem, z którymi prawdziwe białogłowy nie mają szans. To już nie są wymysły ani ekstrawagancja, to wyraźne wpieranie nam, że dewiacje i nienormalność stają się normą nawet w sporcie. Z coraz większym utrapieniem brnę przez to chore widowisko, w którym coraz mniej jest czystego sportu, a coraz więcej terroru politycznych wymysłów i dewiacji. Zabrać kibicom smak prawdziwego sportu – to potrafią tylko ludzie, którzy nienawidzą świata i chcą odebrać radość jego przeżywania wszystkim normalnym. Smak sportu jednak powróci, i to mimo wysiłków rozmaitych politruków. Nie zepsuli sportu Hitler i Stalin z Honeckerem na spółkę, nie uda się to także ich współczesnym, tęczowym wcieleniom.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2024-08-06 13:38

Ocena: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Woń internetowych „ZSMP-owców”

„Wielcy” po wyborczych klęskach wracają do swoich rozmiarów i usiłują znaleźć drogę do tych nielicznych, którzy pozostali niezależni.

Jestem zwolennikiem działania, a nie marudzenia i mędrkowania po kątach. Wiem – to postawa tak przeciwna wszelkim „specjalistom” z Twittera czy bezrozumnym klakierom każdej władzy, że aż wydaje się oburzająca. Jak bowiem ktoś śmie wymyślić akcję, skutecznie ją przeprowadzić i sprawić, że będzie miała konkretne, dobre konsekwencje?! Kto takiemu Gadowskiemu pozwolił mieć własne zdanie i, co najbardziej oburzające, skutecznie je wygłaszać, docierać do setek tysięcy ludzi, gdy my – władza – zablokowaliśmy mu wszelkie możliwości pojawiania się gdziekolwiek? (Mam, chyba jako jedyny, zakaz wstępu zarówno do TVP, jak i do Polskiego Radia). Jednocześnie należałem do nielicznej grupy osób publicznych, które w czasach rządu PO były po prostu bezpardonowo zwalczane i uciszane. Wtedy dzisiejsi herosi władzy służyli zupełnie innym panom.
CZYTAJ DALEJ

Rok łaski i nadziei – uroczyste zakończenie Roku Jubileuszowego w katedrze świdnickiej

2025-12-28 20:08

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Marek Mendyk

Święta Rodzina

rok jubileuszowy

Świdnica ‑ Katedra

Hubert Gościmski

Uroczysta Msza św. kończąca Rok Jubileuszowy w diecezji świdnickiej – Eucharystii przewodniczył bp Marek Mendyk w koncelebrze z bp. Adamem Bałabuchem, bp. Ignacym Decem oraz kapłanami diecezji świdnickiej

Uroczysta Msza św. kończąca Rok Jubileuszowy w diecezji świdnickiej – Eucharystii przewodniczył bp Marek Mendyk w koncelebrze z bp. Adamem Bałabuchem, bp. Ignacym Decem oraz kapłanami diecezji świdnickiej

Za łaską Pana Boga przeżyliśmy rok jubileuszowy, czas szczególnej bliskości Boga, który dał nam nadzieję i pokój – podkreślił bp Marek Mendyk podczas uroczystej Mszy św. w katedrze świdnickiej 28 grudnia, kończącej Rok Jubileuszowy w diecezji. Wspólna modlitwa, sprawowana w święto Świętej Rodziny, stała się nie tylko dziękczynieniem za otrzymane łaski, ale także wezwaniem do dalszego budowania Kościoła jako wspólnoty opartej na miłości, jedności i wzajemnej odpowiedzialności.

W liturgii uczestniczyli licznie zgromadzeni wierni z różnych zakątków diecezji, przedstawiciele wspólnot, parafii jubileuszowych oraz rodziny, które pragnęły wspólnie dziękować Bogu za czas szczególnej łaski.
CZYTAJ DALEJ

Bóg lubi przychodzić do tych, którzy nie są już szybcy, ale są wierni

2025-12-29 08:26

[ TEMATY ]

Ks. Krzysztof Młotek

Glossa Marginalia

Karol Porwich/Niedziela

Jan pisze jak ojciec duchowy, który zna różne etapy dojrzewania. Trzykrotnie powtarza „piszę do was”, a potem jeszcze raz „napisałem do was”. Brzmi to jak rytm liturgii. Powtórzenie ma zakorzenić pewność, zanim padnie ostrzeżenie. Najpierw jest dar, potem wymaganie. Jan mówi do „dzieci”, „ojców” i „młodzieńców”. To mogą być grupy wieku, ale równie dobrze etapy życia wiary. „Dzieci” cieszą się przebaczeniem i znają Imię. „Ojcowie” znają Tego, „który jest od początku”, czyli trwają w kontemplacji, nie w nowinkach. „Młodzieńcy” są mocni, bo słowo Boże w nich trwa, i dlatego zwyciężają Złego. Słowo „trwać” (menō) jest tu kluczem. Zwycięstwo nie jest jednorazowym wyczynem. Jest owocem zamieszkania Słowa w sercu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję