Alexander von Humboldt nie bez powodu jest uważany za ojca współczesnej geografii i ekologii. Na przełomie XVIII i XIX wieku dostrzegł, że wszystko na świecie jest ze sobą powiązane, czego inni nie zauważali, a co musiało zrewolucjonizować wiele dziedzin nauki. Nie bez powodu jego imieniem nazwano miasta, rzeki, góry, prąd oceaniczny, a nawet morze. Ciągnęło go do podróży po świecie (zapuścił się w lasy deszczowe, badał Orinoko i Amazonkę, wspiął się na najwyższe wulkany świata, góry Uralu i Ałtaju, dotarł do Dżungarii, nie omijając... kopalni w Wieliczce i Bochni), co wtedy było rzadkością. Andrea Wulf zabiera nas w arcyciekawą podróż jego śladami, by pokazać, że idee Humboldta są wciąż żywe.
Ciągnęło do świata także Geralda Durrella, ale miał łatwiej, bo nie dość, że żył w XX wieku, to jeszcze przyszedł na świat w rodzinie nieprzywiązanej do stałego miejsca zamieszkania. Złapcie mi gerezę to opowieść z czasów, gdy autor kierował zoo na wyspie Jersey (dziś Durrell Wildlife). Opowiada – jak zwykle z humorem znanym choćby z Trylogii z Korfu – m.in. o wyprawach po zwierzęta, którym grozi wyginięcie (w tym po gerezę, małpę koczkodanowatą), i o zwykłym życiu w zoo.
Pomóż w rozwoju naszego portalu