Po długiej i monotonnej podróży z Chiwy dotarłem do celu, o czym informował mnie cyryliczny napis „Witamy w Mujnaku”. Znak ozdobiony symbolami ryb, mew i fal wskazywał na obecność jeziora i portu. Niestety, po Jeziorze Aralskim, zwanym morzem ze względu na swoje rozmiary, nie było śladu. Z ogromnego balkonu w centrum miasta roztacza się imponujący pustynny widok. To, co było dnem jeziora, ciągnie się aż poza horyzont. W zasięgu wzroku leży zaś współczesna atrakcja miasta – cmentarzysko zakotwiczonych w piasku zardzewiałych kutrów rybackich, wokół których snuje się stado szukających cienia wielbłądów. Z trudnością odrywam wzrok od złowrogiego krajobrazu, a kiedy wybieram się, aby to wszystko zobaczyć z bliska, widzę tylko połacie muszli i wysuszonych roślin morskich.
Wszystko zaczęło się w latach 50. ubiegłego wieku, kiedy to w Moskwie podjęto decyzję o nawodnieniu pustyni Kara-kum i przeobrażeniu jej w uprawne pola. Zaczęto budowę Kanału Karakumskiego, do którego skierowano wody rzek Syr-daria i Amu-daria stanowiących główne źródło zasilające Aral. W ministerstwie zasobów wodnych wyliczono, że w 1990 r. irygowane tereny osiągną powierzchnię 10 mln ha, a 10 lat później – dwa razy więcej. Ogromnym wysiłkiem zbudowano kanał o długości 1,4 tys. km. Błędy w budowie sprawiły jednak, że blisko połowa wody z niego wyciekała, co doprowadziło do wzrostu zasolenia, nie mówiąc już o tym, że skierowanie części wód dwóch rzek do kanału rozpoczęło systematyczne i nieubłagane wysuszanie tego bezodpływowego słonego zbiornika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu