Reklama

Wiara

Trzy święte dni

Spór o wyższość świąt Narodzenia Pańskiego nad Wielkanocą w przestrzeni medialnej trwa w najlepsze. Dzieci zawsze wolą Boże Narodzenie, bo często jest śnieg, są prezenty i trochę więcej dni wolnych od nauki w szkole. Niektórzy dorośli mówią natomiast, że przecież nie byłoby Zmartwychwstania, gdyby Pan Jezus wcześniej nie narodził się w grocie betlejemskiej. Jak rozumieć i właściwie przeżyć te święte dni Kościoła?

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 6-9

[ TEMATY ]

Triduum Paschalne

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Katharsis to termin wzięty z języka greckiego, w którym oznacza oczyszczenie. Jest on obecny w psychologii, w której wskazuje na uwolnienie człowieka od cierpienia i odreagowanie stłumionych emocji czy skrępowanych myśli. Katharsis jednak w literaturze pojawiło się już znacznie wcześniej. Do teatru greckiego wprowadził je Arystoteles. Zarówno aktorzy, jak i widzowie biorący udział w dramacie po jego zakończeniu doznawali oczyszczenia, gdyż wcześniej w przedstawieniu byli świadkami aktu ofiary i punktu kulminacyjnego.

Podobne doświadczenia – z tą różnicą, że te bazują na rzeczywistości i prawdzie historycznej – dokonują się w chrześcijaństwie. Ich podłożem są męka, śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, które osiągają swój punkt kulminacyjny w dorocznych celebracjach Triduum Paschalnego. Bo nie żyjemy jakimś mitem czy wyobrażeniem o Bogu, ale dotykamy prawdy, która stanowi źródło i szczyt naszej wiary i przeżywanej religijności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przygotowanie do Triduum Paschalnego

Aby dobrze przeżyć Triduum Paschalne, trzeba się do tego czasu odpowiednio przygotować. Kiedyś anonimowy autor w swoim dziele o Mszy św. napisał, że tak naprawdę rozpoczyna się ona nie od procesji na wejście i znaku krzyża, ale znacznie wcześniej... Rozpoczyna się już w domu, gdy szykujemy się, aby pójść do kościoła. Być może dbamy wtedy o zachowanie pewnych rytuałów: prasujemy koszulę, spodnie, sukienkę, bierzemy do ręki Pismo Święte, aby zerknąć na czytania biblijne, które będą odczytane w trakcie Eucharystii. Gdy więc mowa o niedzielnej Mszy św., to przygotowanie do niej zaczyna się zapewne w sobotni wieczór, który w zasadzie staje się początkiem liturgii. Podobnie dzieje się w przypadku Triduum Paschalnego: przygotowaniem do niego jest cały Wielki Post. Dlatego ciągle kładziemy nacisk, aby tych 40 dni danych przez Boga nie przespać duchowo.

Swoistą protestantyzacją Wielkiego Postu w naszym wydaniu jest skupianie się w tym okresie liturgicznym jedynie na męce Pana Jezusa. W wielu parafiach w tym czasie ograniczamy naszą religijną aktywność do nabożeństw Drogi Krzyżowej i Gorzkich żali, w repertuarze śpiewów liturgicznych natomiast dominują pieśni pasyjne. Tymczasem w praktyce Wielki Post ma dwa etapy. Do soboty czwartego tygodnia Wielkiego Postu ma on charakter pokutny. I to jest dobry czas, aby pracować nad sobą, podejmować dzieła pokutne, nawracać się przez wyzbywanie się nieuporządkowanych przywiązań. Dopiero od piątej niedzieli Wielkiego Postu wchodzimy w etap pasyjny, kiedy to skupiamy się na męce Pana Jezusa i wynagradzamy Bogu za Jego nieskończoną dobroć wobec rodzaju ludzkiego. Po tak przeżytym Wielkim Poście możemy z należytą starannością wejść w tzw. post paschalny, którego dopełnieniem będą obrzędy wielkanocne. Te ostatnie określenia odnoszą się do dni podprowadzających nas do radości płynącej ze Zmartwychwstania Pańskiego. Bo choć jesteśmy jeszcze formalnie przed okresem wielkanocnym, to jednak świętujemy już tajemnice, które wymykają się właściwym dla Wielkiego Postu praktykom pokutnym. Dlatego Triduum Paschalne pod każdym względem traktujemy jako dni szczególne.

Reklama

Współczesny katolik może mieć problem z właściwym liczeniem przeżywanych dni świętych. Bo przecież triduum powinno wskazywać na 3 dni, tymczasem jest tutaj mowa o wydarzeniach, które zaczynają się już w czwartek, a kończą dopiero po Nieszporach w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego. Wynika to jednak z nieco innego sposobu mierzenia czasu. Nasza liturgia ukształtowała się w tradycji judaistycznej, a w niej od nocnej straży dnia poprzedniego rozpoczynano świętowanie dnia następnego. Dlatego religijni Żydzi zaczynają przeżywać szabat w poprzedzający go wieczór. Z kolei chrześcijanie od początku praktykowali wigilie świąt i uroczystości. Nawet Eucharystia w pierwszych wiekach chrześcijaństwa – z uwagi na ograniczenia i konieczność podejmowania pracy w niedzielę – była sprawowana w noc poprzedzającą pierwszy dzień tygodnia albo następującą po niej.

Reklama

Wielki Czwartek – misterium Eucharystii

Wielki Czwartek jest dniem Eucharystii dla całego Kościoła, dlatego też nie chcemy, aby zawłaszczyły ją jedynie określone grupy wiernych. Stąd też w dokumentach Kościoła istnieją wyraźne wskazania, aby nie organizować w tym dniu uroczystości Pierwszej Komunii św. Chcemy natomiast w Wielki Czwartek uchwycić wszystkie wymiary Eucharystii – jako ofiary, obecności i uczty. Jest ona aktualizacją ofiary Chrystusa, czyli nie tylko symbolem jakichś wydarzeń, ale też za każdym razem naszym uczestnictwem w ich centrum. Dlatego każdą Mszę św. sprawujemy z Nim i na Jego pamiątkę (por. Łk 22, 19). Eucharystia jest znakiem obecności samego Chrystusa, dlatego też cztery razy w liturgii słyszymy zawołanie: „Pan z wami”. Bo jeśli gromadzimy się w imię Boga, to On faktycznie jest obecny pośród nas (por. Mt 18, 20). W końcu Eucharystia to także uczta, podczas której Chrystus daje nam siebie samego jako szczególny pokarm w pielgrzymowaniu do nieba. Bo kto spożywa Jego ciało, będzie żył na wieki (por. J 6, 51).

Po reformie obrzędów Wielkiego Tygodnia z 1955 r. do Mszy Wieczerzy Pańskiej sprawowanej w parafiach w godzinach wieczornych włączono po homilii obrzęd umycia nóg zwany mandatum. Nawiązuje on do takiego samego gestu Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy. To, oczywiście, praktyczny wyraz realizacji przykazania miłości, do czego wzywa nas Chrystus: „Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi” (J 13, 14). Dobrze byłoby, aby wezwanie Pana Jezusa nie pozostało tylko postulatem, ale by przerodziło się w codzienną praktykę wszystkich ochrzczonych – służyć sobie z miłością i oddaniem.

Dopełnieniem wieczornej liturgii Wielkiego Czwartku jest procesja do kaplicy adoracji. Zdarza się jeszcze, że gdzieniegdzie na określenie miejsca, w którym składa się Komunię św., używa się terminu „ciemnica”. Warto zwrócić uwagę, że ciemnica to synonim ciemnego więzienia, do którego wtrącono Pana Jezusa. Osoby, które używają tego określenia, chcą podkreślić samotność i opuszczenie Tego, który do końca nas umiłował (por. J 13, 1). Ciemnica jednak nie jest zbyt trafnym określeniem, bo nie samotność Chrystusa jest treścią Wielkiego Czwartku, ale Jego obecność pośród ludu Bożego w Eucharystii. Ponadto On sam jest światłem, dlatego ani w Jego bliskości, ani w Nim nie ma żadnej ciemności (por. 1 J 1, 5).

Reklama

Wielki Piątek – misterium śmierci

Wielki Piątek jest formalnie dniem postu dla osób pełnoletnich, które nie rozpoczęły jeszcze 60. roku życia. Pozostali natomiast – a więc młodsi i starsi – są wezwani do zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. To ograniczenie podejmujemy wyłącznie z uwagi na fakt, że „zabrali nam pana młodego”, jak to obrazowo przedstawia Ewangelia (por. Mt 9, 15). Każdy post i dzieła pokutne podejmujemy przede wszystkim z miłości do Jezusa Chrystusa. Wyrazem tej szczególnej postawy Boga jest misterium śmierci. Dlatego Wielki Piątek przeżywamy nieco inaczej niż pozostałe dni w roku. Staje się to widoczne nie tylko po tym, że milkną dzwony, również nasze zachowania wydają się inne. Mimo że jest to dla wielu ludzi dzień pracy, to staramy się być bardziej wyciszeni, refleksyjni, znaleźć więcej czasu na modlitwę i wynagrodzenie Chrystusowi za to, że złożył siebie samego w ofierze, aby raz na zawsze pojednać nas z Bogiem Ojcem (por. Hbr 10, 10).

W tym dniu w kościołach nie sprawuje się Mszy św. Uczestniczymy w wydarzeniu, które moglibyśmy nazwać liturgią uprzednio poświęconych darów. W Komunii św. otrzymamy bowiem Chleb, który został konsekrowany w Wielki Czwartek. Nie oznacza to jednak, że liturgia Wielkiego Piątku jest uboga. Szczególnym znakiem, którego trudno nie zauważyć, jest gest prostracji – leżenia krzyżem. Podejmują go na początku liturgii Męki Pańskiej kapłan i towarzyszący mu diakon. Taka postawa w liturgii nawiązuje do uniżenia się Boga – kenozy Jezusa Chrystusa, który nie tylko stał się człowiekiem i zrezygnował z chwały Bożej, ale ponadto na drzewie krzyża wyniszczył siebie tak bardzo, aby ukazać ogrom miłości Boga (por. Flp 2, 7-8).

Reklama

Odpowiedzią ze strony człowieka na śmierć Chrystusa na krzyżu jest nasz udział w wielkopiątkowej adoracji krzyża. Nie powinien jej towarzyszyć pośpiech. Nie należy spłycać tego momentu w liturgii. Może on być bowiem dobrą okazją do złączenia własnego cierpienia z męką Jezusa Chrystusa. A już na pewno – dla podkreślenia znaczenia tego obrzędu – nie należy do adoracji używać więcej niż jednego krzyża. Bo w Wielki Piątek chodzi nie o to, aby było szybciej, ale by było godnie.

Wielka Sobota – misterium kontemplacji

W Wielką Sobotę Kościół trwa na adoracji Chrystusa w grobie Pańskim. Powstrzymujemy się zupełnie od sprawowania Mszy św. Jest to dzień uwielbienia Chrystusa, który – jak podkreślają katolicy wschodni – zstąpił do otchłani. Ołtarze w kościołach są nadal obnażone, gdyż symbolizują uniżonego Chrystusa. Na modlitwie rozważamy śmierć Pana Jezusa, ale jednocześnie mamy przekonanie, że nie będzie ona miała tutaj ostatniego słowa. Z tego tytułu Wielka Sobota może być przedłużeniem wielkopiątkowego postu i pokuty. Wprawdzie w tym dniu nie odwiedza się chorych z Komunią św., ale można udać się z Wiatykiem do umierających, aby ten swoisty sakrament dojrzałości chrześcijańskiej był dla nich wyposażeniem na drogę do nieba.

Jednocześnie w ramach przygotowania do świąt nowej Paschy przychodzimy do kościoła, aby błogosławić pokarmy na stół wielkanocny. Przynosimy chleb, który jest pamiątką tego chleba, którym Pan Jezus nakarmił tłumy ludzi słuchających Go na pustkowiu. Błogosławimy mięso i wędliny na pamiątkę baranka paschalnego i świątecznych potraw, które sam Chrystus spożył z Apostołami podczas Ostatniej Wieczerzy. W końcu przynosimy jajka, które są znakiem nowego życia. Będziemy się nimi dzielić, obwieszczając sobie radość z tego, że przez zmartwychwstanie Chrystus dał nam nowe życie.

Reklama

Wielka Niedziela – misterium Zmartwychwstania

Po zmroku w Wielką Sobotę Kościół rozpoczyna świętowanie zmartwychwstania Chrystusa. Sprawujemy wówczas Wigilię Paschalną, która – według św. Augustyna – jest matką wszystkich świętych wigilii. Ten wybitny Ojciec Kościoła napisał, że w Wielką Noc nie ma miejsca na sen. Spać nie mogli ci, którzy ukrzyżowali Chrystusa, gdyż bali się konsekwencji pustego grobu. Podobnie tej nocy spać nie mogą ci, którzy płoną blaskiem pobożności. Autor stawia więc pytanie retoryczne: „Jakże gorliwie powinien czuwać pośród takiej chwały Chrystusa chrześcijanin, skoro poganin wstydzi się iść spać?” (por. św. Augustyn, Mowa 219).

Wigilia Paschalna realizuje się przez cztery etapy liturgii: światła, słowa, chrzcielnej oraz eucharystycznej. Dlatego wymownym znakiem jest sprawowanie jej w nocy, aby pełnego wyrazu nabrały słowa z wyśpiewanego po błogosławieństwie ognia i paschału orędzia wielkanocnego: „O, zaiste błogosławiona noc, jedyna, która była godna poznać czas i godzinę zmartwychwstania Chrystusa”. Rozbudowana w noc paschalną Liturgia Słowa przybliża wiernym istotne wydarzenia z historii zbawienia. Spośród czytań ze Starego Testamentu, obok relacji o stworzeniu świata, nie brakuje opowiadania o ofierze Abrahama i ingerencji Boga w przejście Izraelitów przez Morze Czerwone. Ostatnie dwa czytania – z Nowego Testamentu – wskazują na nowe życie, które przyniósł nam zmartwychwstały Pan. W ramach liturgii chrzcielnej nie tylko dokonuje się uroczyste błogosławieństwo wody, ale także można udzielić sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego katechumenom, którzy w taki sposób narodzą się dla Kościoła jako umiłowane dzieci Boże. Po odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych wierni zgromadzeni na liturgii sprawują ofiarę eucharystyczną, podczas której zmartwychwstały Chrystus przyjdzie do nich w Komunii św.

Reklama

W polskich warunkach ważnym dopełnieniem nocnej modlitwy, czy to na zakończenie Wigilii Paschalnej, czy, według uznania, wcześnie rano, jest uroczysta procesja rezurekcyjna, która niekiedy sięga nawet nawiedzenia cmentarza, aby wszystkim odkupionym przez Chrystusa oznajmić radość i nadzieję płynącą z Jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią. Na zakończenie zaś obrzędów Triduum Paschalnego w niedzielne popołudnie w niektórych parafiach istnieje zwyczaj organizowania Nieszporów chrzcielnych. Podczas śpiewu psalmów wierni podążają w procesji do chrzcielnicy. Tam przyjmują pokropienie wodą na pamiątkę chrztu, co oznacza, że wszyscy przez chrzest zanurzeni w śmierć Chrystusa z Nim też zmartwychwstaną do nowego życia (por. Rz 6, 3-4).

„Oto są bowiem święta paschalne”, a ich punktem kulminacyjnym, przynoszącym nam Chrystusowe katharsis, jest owa błogosławiona noc, „w której się łączy niebo z ziemią, sprawy Boskie ze sprawami ludzkimi”. „Weselcie się już, zastępy aniołów w niebie! Weselcie się, słudzy Boga. Niechaj zabrzmią dzwony głoszące zbawienie, gdy Król tak wielki odnosi zwycięstwo”.

autor jest kapłanem archidiecezji wrocławskiej, liturgistą i kanonistą, wykładowcą UKSW, członkiem redakcji czasopisma „Liturgia Sacra”.

2024-03-19 13:47

Ocena: +23 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Triduum Paschalne i Wielkanoc także w mediach społecznościowych

[ TEMATY ]

Triduum Paschalne

Wielkanoc

Artur Stelmasiak

Czas Triduum Paschalnego i Wielkanocy to dobra okazja, by dzielić się przeżywaniem tych ważnych dla chrześcijan dni, za pomocą relacji z liturgii w mediach społecznościowych, a tym samym dawać świadectwo wiary - podkreśla rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik.

W nadchodzących dniach wpisy np. na Twitterze i Facebooku można zamieszczać z hasztagami: #Triduum i #Wielkanoc.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty w Czerwieńsku

2024-04-29 09:23

[ TEMATY ]

Ruch Światło‑Życie

Parafia Czerwieńsk

Jubileuszowy Dzień Wspólnoty

Waldemar Napora

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła

Ruch Światło-Życie w ramach jubileuszu 50-lecia istnienia w diecezji zaprosił byłych oazowiczów na spotkanie w ramach Jubileuszowego Dnia Wspólnoty.

Jedno z kilku takich zaplanowanych spotkań odbyło się 27 kwietnia w parafii pw. św. Wojciecha w Czerwieńsku. Rozpoczęło się Mszą św. w kościele parafialnym pod przewodnictwem ks. Jana Pawlaka, wieloletniego uczestnika i moderatora Ruchu. Udział w spotkaniu wzięli ks. Dariusz Korolik, obecny moderator Ruchu Światło-Życie w naszej diecezji, kapłani związani z Oazą w różnym czasie, animatorzy oraz pary Domowego Kościoła. Przybyły także rodziny zainteresowane formacją w grupach oazowych.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję