Podobnie było 2 marca br., kiedy to biskup senior diecezji świdnickiej wraz z ojcami sercanami białymi, gospodarzami polanickiego sanktuarium, stanął do wspólnej modlitwy. W wygłoszonej okolicznościowej homilii przypomniał o miłosierdziu Boga, który nie zatrzymuje nas siłą, gdy odchodzimy, ale cierpliwie czeka na nasz powrót.
Obraz Boga
Komentując Ewangelię dnia o miłosiernym ojcu, bp Dec wskazał, że ukazany w tej przypowieści Bóg jako ojciec szanujący wolność człowieka i jako ojciec ogromnego, niepojętego miłosierdzia, jawi się nam jako ktoś, kto szanuje prawo i wolę swego młodszego syna. Gdy ten zażądał części majątku, która mu się należała, ojciec nie protestował, nie dyskutował, nie przekonywał, mimo że przewidywał, że syn ten majątek zmarnuje. Spełniając prośbę syna, podzielił majątek między obu braci. Nie chciał młodszego syna trzymać przy sobie. – Popatrzmy, jaki jest nasz Bóg. Na tyle nam już w życiu pozwolił. Gdy odchodziliśmy od Jego przykazań, gdy działaliśmy wbrew naszemu sumieniu, nie zatrzymywał nas siłą. Pozwolił zejść na drogę zła. Uszanował naszą wolność – podkreślił bp Dec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kaznodzieja stwierdził, że szczególnym przymiotem Ojca w tej przypowieści jest rys miłosierdzia ukazany w chwili powrotu syna marnotrawnego. Ojciec, gdy zobaczył wracającego, zniszczonego życiem syna „wzruszył się głęboko, wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go”. – Dlaczego zapominamy, w jakiego Boga wierzymy? On przede wszystkim cierpliwie na nas czeka, czeka na nasz powrót, czeka na nasze opamiętanie, czeka, aż sami dojdziemy do wniosku, że poza zagrodą ojcowską człowiek traci swoją godność i doświadcza złudnego szczęścia. Mówmy ludziom, wśród których żyjemy, że Bóg cierpliwie czeka na nasz powrót. Przy nim jest nasze właściwe miejsce, a każdy dzień spędzony poza Bogiem to stracony czas – przekonywał.
Obraz człowieka
Hierarcha wskazał, że marnotrawny syn jest obrazem każdego z nas. – To my ulegamy raz po raz różnym pokusom. To my odchodzimy z zagrody ojcowskiej i wtedy można się przekonać, jak bezsensowne jest życie poza Bogiem. Przeżycia syna marnotrawnego wskazują na konsekwencję grzechu. Potwierdzają prawidłowość, że grzech zawsze niszczy człowieka, który go popełnia – przypomniał, dodając, że dziś wmawia się ludziom, że nie mają grzechu, że poczucie grzechu jest neurozą, bo po co się stresować, zastanawiać nad własnymi błędami. – Nie ulegajmy takiej pokusie. Nie bójmy się nazywać synami marnotrawnymi i przyznawać się do naszych odejść z zagrody ojcowskiej – apelował, przypominając, że tylko Maryja nie odeszła, nie popełniła bowiem żadnego grzechu. Dlatego tak bardzo ją kochamy. – Żyjmy w prawdzie. Nie dajmy się manipulować. Umiejmy się przyznawać do grzechu, jak to uczynił syn marnotrawny – zachęcał.
– Całą historię zawartą w tej przypowieści możemy zatytułować „Z salonów do chlewa i z chlewa na salony”. Nie szukaj szczęścia daleko, nie wiadomo gdzie. Ono jest tak blisko, ono jest w Bogu, który jest miłością – podsumował bp Dec.