Reklama

Wiadomości

Czas na mediacje

Czas jest wyjątkowy. Emocje rozgrzane do czerwoności, napięcie w kraju sięga apogeum. Zimna wojna domowa w pełni. Obawy o to, że przerodzi się w gorącą – niebezpodstawne. I w tej sytuacji, gdy głos zabrali już wszyscy uczestnicy życia publicznego, trudno nie zapytać: gdzie są pasterze Kościoła?

Niedziela Ogólnopolska 3/2024, str. 6-7

[ TEMATY ]

w centrum uwagi

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Od razu dla jasności zaznaczę: nie chodzi o polityczne deklaracje, o ustawianie się po jednej czy drugiej stronie barykady. Nie taka jest rola Kościoła i jego pasterzy. Nie chodzi nawet o kolejne słuszne oświadczenie czy apel, który przejdzie bez echa. Chodzi o działanie. O działanie w ramach, które nie tylko stwarza, ale wymaga misja Kościoła.

Ten tekst pisałam w momencie, gdy spór o dwóch więźniów w Polsce, jeszcze przecież niezakończony, znalazł się w momencie, zdawało się, bez wyjścia. Gdy groził – a może groźba wciąż jest realna? – wznieceniem rozruchów, a nawet bratobójczych walk. Ta groźba, z tych czy innych powodów, wciąż istnieje. W takich sytuacjach w przeszłości Kościół nie pozostawał bierny. Kardynał Stefan Wyszyński w 1981 r. co najmniej dwukrotnie angażował się w rozwiązanie niezwykle poważnych kryzysów. Najpoważniejszy był efektem tzw. wypadków bydgoskich, gdy Solidarność, w związku z brutalnym pobiciem ich działaczy, zapowiadała strajk generalny, a władze PRL groziły wprowadzeniem stanu wyjątkowego. Dzięki mediacji umierającego już prymasa (zmarł 2 miesiące później) między Lechem Wałęsą a Wojciechem Jaruzelskim udało się zażegnać potężny konflikt.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Zastanawiam się: czy w obecnej sytuacji ktokolwiek z pasterzy Kościoła zaproponował taką mediację? Czy podjąłby się jej? A może to się już dzieje? Inną sprawą jest, czy taką mediację obie strony by przyjęły. Z tym się wiąże rzecz podstawowa: czy jest w Polsce dzisiaj osoba, ciesząca się takim szacunkiem i autorytetem ponad wszelkimi podziałami, której obie strony chciałyby przynajmniej wysłuchać?

Minęły czasy kard. Stefana Wyszyńskiego, z którego opinią od lat 70. ubiegłego wieku liczyli się już wszyscy: nie tylko katolicy, ale też niewierzący komuniści, nie tylko rodząca się opozycja, ale też towarzysze PZPR. Minęły czasy Jana Pawła II, który po 1989 r. był punktem odniesienia dla wszystkich uczestników życia publicznego w Polsce, łącznie z wywodzącymi się wprost z PZPR politykami lewicy. To, co w Watykanie powiedział papież o Polsce do Polaków, miało znaczenie nad Wisłą. Dziś, niestety, zdaje się, że tak mocnych osobowości nie ma albo się nie objawiły, gdyż potencjalni kandydaci nie mają takich umocowań statutowych, jak miał choćby jeszcze kard. Józef Glemp, który, owszem, popełniał błędy, ale nie bał się zabierać głosu i brać za to odpowiedzialności.

Reklama

Ktoś może zarzucić, że mediacja to pomysł utopijny. Być może. Ale są jeszcze inne możliwości działania kościelnych pasterzy w obecnej sytuacji, których też nie widać, a które zgodnie z ustaleniami Soboru Watykańskiego II należą do tzw. metapolityki. Chodzi, podkreślę raz jeszcze, nie o opowiadanie się za taką czy inną partią, ale o coś ważniejszego: o nieustanne przypominanie, czym jest dobro wspólne, przypominanie za Janem Pawłem II, który mówił właśnie w polskim Sejmie w 1999 r., że wykonywanie władzy politycznej musi być „ofiarną służbą człowiekowi i społeczeństwu, nie zaś szukaniem własnych czy grupowych korzyści z pominięciem dobra wspólnego całego narodu”. Chodzi o przypominanie, że nigdy nie uda się zbudować trwałego ładu społecznego i silnego społeczeństwa, jeżeli nie będą w nim respektowane podstawowe wartości ewangeliczne, takie jak: prawda, wolność, sprawiedliwość, szacunek dla godności każdego człowieka, solidarność. A także gdy nie będzie brany pod uwagę element miłości społecznej oraz pojednania i przebaczenia, bo jak mówił kard. Wyszyński, więzień stalinowski, nie ma takiej krzywdy, której nie można by przebaczyć. Nienawiść, chęć zemsty najbardziej niszczy tego, kto żąda odwetu. Bez oparcia życia publicznego na wartościach ewangelicznych nigdy żaden rząd, żadna władza nie zazna trwałego spokoju.

Ale jednorazowe oświadczenie w tej sprawie, odnotowane przez kilka mediów, już nie wystarczy. To musi być nieustanne i wyraźne pobudzanie sumień na wszystkich współczesnych areopagach świata. Musi być wołanie o ludzi sumienia. Wszędzie i zawsze. Bo jak mówił słusznie kard. Wyszyński, sama zmiana ustroju społeczno-politycznego nie odmieni człowieka. „Rozumny i sprawiedliwy ustrój dopiero stwarza warunki sprzyjające odmianie człowieka. Ale samej odmiany jeszcze nie dokona. Stary człowiek zniszczy najlepsze nowe prawo, najmądrzejszą konstytucję”.

Reklama

Mam wrażenie, że Kościół hierarchiczny, z nielicznymi wyjątkami, jakby wycofał się z areny publicznej, co być może jest efektem zapowiedzi nowego rządu likwidacji Funduszu Kościelnego, ograniczenia lekcji religii, a także dotowania dzieł kościelnych. Do tego dochodzi zapewne świadomość, że wielu nie tylko polityków, ale rodaków, podzielonych i zacietrzewionych jak nigdy dotąd, nie chce ich w ogóle słuchać. To wszystko prawda. Ale to nie zwalnia z obowiązku mówienia w porę i nie w porę. Milczenie nie zbuduje zaufania i autorytetu.

I na koniec może rzecz najważniejsza. Tradycją naszych dziejów jest to, że w sytuacjach zagrożenia wojnami, kataklizmami, wszelkimi nieszczęściami ludzie wierzący jako wspólnota zwracali się do Boga. Błagali o pomoc naszych świętych orędowników w niebie. Teraz takie modlitwy inicjują świeccy, rozsyłając informacje SMS-ami; czasem w modlitwie wiernych podczas Mszy św. można usłyszeć wołanie w intencji ojczyzny i rządzących. Ale czy to naprawdę wszystko, na co nas stać? Czy tylko tyle chcemy i możemy zrobić dla nas wszystkich w tak niebezpiecznej sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej? Dlaczego do tej pory nikt nie ogłosił, nie zarządził w całej Polsce, we wszystkich diecezjach wspólnych modlitw w intencji ojczyzny i narodu? To nie jest przecież tylko moje odczucie, że potrzeba nam wszystkim jakiejś duchowej mobilizacji. Wołanie o miłosierdzie Boże dla nas wszystkich, bo śmiem twierdzić, że z kraju ogarniętego chaosem i tak głębokimi podziałami żadna iskra nie wyjdzie... Możliwych form i przykładów mamy wiele, współczesnych i z przeszłości, łącznie z dziewięcioletnią Wielką Nowenną, która była ogromnym wysiłkiem Kościoła, ale która przyniosła jeszcze większe owoce. Mamy przecież wielkich orędowników w niebie – św. Jana Pawła II, bł. Stefana Wyszyńskiego, św. Maksymiliana Marię Kolbego, św. Jadwigę Królową, św. Andrzeja Bobolę, że wymienię tylko kilku zaangażowanych w życie narodu. Mamy bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, którego 40. rocznica męczeńskiej śmierci za wolność i prawdę przypada w tym roku. Dlaczego cały Kościół w całej Polsce nie zainicjował na ten rok żadnych wydarzeń? Wydarzeń, które nie tylko przypomniałyby postać ks. Jerzego Popiełuszki, ale przede wszystkim jego społeczne nauczanie, którego nam bardzo potrzeba. Ksiądz Jerzy jest może jednym z nielicznych w polskim panteonie współczesnych świętych, który może łączyć wszystkich Polaków, ponad podziałami, bo był człowiekiem prawdy i pokoju.

Reklama

Możliwości jest wiele. Milczenie jest najgorszym rozwiązaniem.

Ewa K. Czaczkowska - doktor historii, publicystka, wykłada dziennikarstwo na UKSW w Warszawie.

2024-01-16 12:54

Ocena: +3 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Panie! Spraw, by moje życie jaśniało Twoją chwałą!

2024-04-26 11:09

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Człowiek nierzadko boi „odsłonić się” w pełni, pokazać, kim w rzeczywistości jest, co myśli i w co wierzy, co uważa za słuszne, czego chciałby bronić, a co odrzuca. Obawia się, że ewentualna szczerość może mu zaszkodzić, zablokować awans, przerwać lub utrudnić karierę, postawić go w złym świetle itd., dlatego woli „się ukryć”, nie ujawniać do końca swoich myśli, nie powiedzieć o swoich ukrytych pragnieniach, zataić autentyczne cele, prawdziwe intencje. Taka postawa nie płynie z wiary. Nie zachęca innych do jej przyjęcia. Chwała Boga nie jaśnieje.

Ewangelia (J 15, 1-8)

CZYTAJ DALEJ

Trwam w Winnym Krzewie

2024-04-23 12:03

Niedziela Ogólnopolska 17/2024, str. 22

[ TEMATY ]

rozważanie

Adobe Stock

Jakiś czas temu spotkałem mężczyznę, który po wielu latach przeżytych z dala od Boga i Kościoła odnalazł skarb wiary i utracony całkowicie sens życia. Urodził się w dobrej katolickiej rodzinie. Rodzice zadbali o jego religijną formację. Pokazali mu prawdziwe rodzinne życie, jednak już jako nastolatek zaczął się od tego wszystkiego odcinać. Spotkał takie osoby, które przekonały go, że religia to ludzki wymysł, że Boga nie ma, a Kościół i jego ludzie to zwykli hipokryci. Począł się zatracać, zaczął bowiem nadużywać alkoholu, zażywać narkotyki, prowadzić rozwiązłe życie, w niczym nieskrępowanej wolności. Porzucił dom, zrozpaczonych rodziców i związał się z towarzystwem, które wyznawało podobne „wartości”. Tam poznał swoją przyszłą żonę. Zawarli nawet sakrament małżeństwa, bo ktoś ich przekonał, że to fajna „impreza”. Dali życie trzem córkom, których nawet nie ochrzcili. Małżeństwo tego człowieka rozpadło się, a córki totalnie pogubiły się w życiu. Został sam z poczuciem przegranego życia. Postanowił ze sobą skończyć. I wtedy spotkał kogoś, kto przypomniał mu o Bogu, o sakramentach świętych, o Różańcu i zaprowadził do wspólnoty działającej w parafii, która otoczyła go miłością i modlitwą. Dzisiaj odbudowuje swoje życie, porządkuje swoje sprawy. Na jego dłoni widziałem owinięty różaniec, z którym, jak powiedział, nigdy się już nie rozstaje. Na pożegnanie przyznał, że nareszcie czerpie pełnymi garściami z Bożej miłości.

CZYTAJ DALEJ

Prawdziwy cytat "GW"

2024-04-27 17:54

MW

15 kwietnia, a jeszcze wcześniej w wydaniu papierowym “Niedzieli Wrocławskiej” ukazał się artykuł krytykujący pomysły ustaw o liberalizacji aborcji. W artykule została zawarta wypowiedź wrocławskiego lekarza, która po decyzji naszej redakcji, została zacytowana anonimowo.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję