Reklama

Niedziela w Warszawie

Mazurek zamiast fajerwerków

Ostatni dzień 1943 r. był jak poprzednie okupacyjne sylwestry. Nie było mowy o szampańskiej zabawie. Jak świętować, gdy obok masowo ginęli ludzie?

Niedziela warszawska 53/2023, str. V

[ TEMATY ]

Warszawa

Muzeum Powstania Warszawskiego*

Romana Stobiecka, ps. Danusia, Roma

Romana Stobiecka, ps. Danusia, Roma

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W ostatnich dniach grudnia 1943 r. ginęło ich szczególnie dużo. Niemcy wrócili do zawieszonego na czas Bożego Narodzenia terroru. 27 grudnia w pobliżu Pawiaka stracono ponad 40 osób. 30 grudnia – w ruinach getta prawie 50 Żydów. 31 grudnia rano – na ul. Towarowej co najmniej 45 mężczyzn, a w okolicach Pawiaka – nieustaloną liczbę nowo aresztowanych.

Okupanci zrobili sporo, by nawet sylwestra obrzydzić Polakom. Obowiązywała godzina policyjna, zaciemnienie miasta, zabronione były zabawy taneczne w lokalach prywatnych i publicznych, odpalanie fajerwerków itd.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Świątecznego celebrowania sylwestra nie było. Robiono spotkania w bliskim i zamkniętym gronie, ale siłą rzeczy hucznie nie było – mówi dr Katarzyna Utracka z Muzeum Powstania Warszawskiego.

Niemcy dmuchali na zimne. Rok wcześniej, w sylwestra, żołnierze AK przeprowadzili Akcję „Nowy Rok”. Udało się zniszczyć tor w tunelu linii średnicowej. Wybuch wykoleił wagony pociągu towarowego Wehrmachtu i spowodował wielogodzinną przerwę w ruchu.

Atmosfera była napięta. Uliczne egzekucje starszym i słabszym psychicznie odbierały nadzieję na doczekanie wolności – wspominała koniec 1943 r. Hanna Wustinger, która w powstaniu była sanitariuszką. – Dla poprawienia nastroju urządziliśmy sylwestra. Tańczyło się przy płytach, ale niewiele z tego wychodziło. O północy zamiast fajerwerków rozległy się dźwięki „Mazurka Dąbrowskiego”.

W nieistniejącej już kamienicy przy ul. Twardej kilkunastu komunistów w noc sylwestrową zakładało Krajową Radę Narodową. Jej kierownictwo tworzyli: Bolesław Bierut, Edward Osóbka, Kazimierz Mijal, Michał Żymierski.

– To była farsa. Władysławowi Gomułce wydawało się, że ma zezwolenie na zorganizowanie ośrodka władzy. Ale to nie pasowało do planów Sowietów, którzy chcieli przywieźć ze sobą nowe władze. Woleli PKWN – mówi dr Piotr Gontarczyk z IPN.

Reklama

Tak czy inaczej zakrapiany sylwester na Twardej wszedł do komunistycznej legendy.

Strzelec Bohdan Zawolski, ps. Kruk zapamiętał doskonale ostatniego sylwestra przed powstaniem.

– Część kolegów i koleżanek bawiła się, a nas dwóch, na zmianę, stało przed bramą i patrzyło, czy nie idzie patrol niemiecki – wspominał. – Bo gdyby usłyszeli muzykę, to nie wiadomo, jakby się to skończyło.

Romanę Stobiecką, ps. Danusia, Roma, przygotowywała się jako sanitariuszka do powstania. Sylwestra na Grochowie zapamiętała tak, jak opisuje Roman Bratny w powieści „Kolumbowie rocznik 20”. Na serialu zrobionym na jej podstawie widać, że szampańskiej zabawy nie ma. Jest sporo nadziei.

– Wszyscy byliśmy w AK, o północy życzyliśmy sobie obyśmy przeżyli wojnę i doczekali wolności – wspominała „Danusia”. – Było nas dziesięciu, czwórka nie doczekało końca wojny. Po sylwestrze poszliśmy w Nowy Rok od razu do kościoła i... całą Mszę św. przespaliśmy.

Janina Kowalska „Mirka”, łączniczka AK II Rejonu Celków k. Wołomina, została zaproszona na pierwszego sylwestra! Tańczyła do upadłego...

Towarzystwo, które bawiło się na tym sylwestrze, zorganizowanym w leśniczówce: łączniczki, sanitariuszki, podchorążowie, konspiratorzy, siedem miesięcy później spotkało się w powstaniu.

O tym, że byli tam absolwenci kursu podchorążych, którzy tego dnia zdali końcowe egzaminy, „Mirka”, dowiedziała się... w 2013 r. – Nie wiedziałam o tym, mimo że egzaminował ich m.in. mój ojciec – wspominała. – Jak konspiracja to konspiracja.

Korzystałem m.in. z materiałów Muzeum Powstania Warszawskiego

* Zdjęcia z serii portretów Powstańców Warszawskich w ramach projektu „1944/70/2014” realizowanego przez grupę WWPHOTO dla uczczenia 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

2023-12-22 09:26

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Japonia w Warszawie

Matsuri – Piknik z Kulturą Japońską wraca po 3 latach przerwy do Służewskiego Domu Kultury. Wydarzenie współorganizowane wraz z Ambasadą Japonii w Polsce odbędzie się 17 czerwca i przybliży różne oblicza Kraju Kwitnącej Wiśni.

Ta jedyna w swoim rodzaju impreza kulturoznawczo-rozrywkowa doczekała się przez lata rzeszy fanów w różnym wieku. Kilkakrotnie zmieniała lokalizację i choć ta przy ul. J.S. Bacha 15 początkowo ze względu na budowę obiektu nie wzbudziła entuzjazmu stałych bywalców, z czasem zaczęła być ciepło kojarzona z warszawskim Matsuri. A ono konsekwentnie poszerzało swój zakres i listę zaproszonych gości.

CZYTAJ DALEJ

Św. Florian - patron strażaków

Św. Florianie, miej ten dom w obronie, niechaj płomieniem od ognia nie chłonie! - modlili się niegdyś mieszkańcy Krakowa, których św. Florian jest patronem. W 1700. rocznicę Jego męczeńskiej śmierci, właśnie z Krakowa katedra diecezji warszawsko-praskiej otrzyma relikwie swojego Patrona. Kim był ten Święty, którego za patrona obrali także strażacy, a od którego imienia zapożyczyło swą nazwę ponad 40 miejscowości w Polsce?

Zachowane do dziś źródła zgodnie podają, że był on chrześcijaninem żyjącym podczas prześladowań w czasach cesarza Dioklecjana. Ten wysoki urzędnik rzymski, a według większości źródeł oficer wojsk cesarskich, był dowódcą w naddunajskiej prowincji Norikum. Kiedy rozpoczęło się prześladowanie chrześcijan, udał się do swoich braci w wierze, aby ich pokrzepić i wspomóc. Kiedy dowiedział się o tym Akwilinus, wierny urzędnik Dioklecjana, nakazał aresztowanie Floriana. Nakazano mu wtedy, aby zapalił kadzidło przed bóstwem pogańskim. Kiedy odmówił, groźbami i obietnicami próbowano zmienić jego decyzję. Florian nie zaparł się wiary. Wówczas ubiczowano go, szarpano jego ciało żelaznymi hakami, a następnie umieszczono mu kamień u szyi i zatopiono w rzece Enns. Za jego przykładem śmierć miało ponieść 40 innych chrześcijan.
Ciało męczennika Floriana odnalazła pobożna Waleria i ze czcią pochowała. Według tradycji miał się on jej ukazać we śnie i wskazać gdzie, strzeżone przez orła, spoczywały jego zwłoki. Z czasem w miejscu pochówku powstała kaplica, potem kościół i klasztor najpierw benedyktynów, a potem kanoników laterańskich. Sama zaś miejscowość - położona na terenie dzisiejszej górnej Austrii - otrzymała nazwę St. Florian i stała się jednym z ważniejszych ośrodków życia religijnego. Z czasem relikwie zabrano do Rzymu, by za jego pośrednictwem wyjednać Wiecznemu Miastu pokój w czasach ciągłych napadów Greków.
Do Polski relikwie św. Floriana sprowadził w 1184 książę Kazimierz Sprawiedliwy, syn Bolesława Krzywoustego. Najwybitniejszy polski historyk ks. Jan Długosz, zanotował: „Papież Lucjusz III chcąc się przychylić do ciągłych próśb monarchy polskiego Kazimierza, postanawia dać rzeczonemu księciu i katedrze krakowskiej ciało niezwykłego męczennika św. Floriana. Na większą cześć zarówno świętego, jak i Polaków, posłał kości świętego ciała księciu polskiemu Kazimierzowi i katedrze krakowskiej przez biskupa Modeny Idziego. Ten, przybywszy ze świętymi szczątkami do Krakowa dwudziestego siódmego października, został przyjęty z wielkimi honorami, wśród oznak powszechnej radości i wesela przez księcia Kazimierza, biskupa krakowskiego Gedko, wszystkie bez wyjątku stany i klasztory, które wyszły naprzeciw niego siedem mil. Wszyscy cieszyli się, że Polakom, za zmiłowaniem Bożym, przybył nowy orędownik i opiekun i że katedra krakowska nabrała nowego blasku przez złożenie w niej ciała sławnego męczennika. Tam też złożono wniesione w tłumnej procesji ludu rzeczone ciało, a przez ten zaszczytny depozyt rozeszła się daleko i szeroko jego chwała. Na cześć św. Męczennika biskup krakowski Gedko zbudował poza murami Krakowa, z wielkim nakładem kosztów, kościół kunsztownej roboty, który dzięki łaskawości Bożej przetrwał dotąd. Biskupa zaś Modeny Idziego, obdarowanego hojnie przez księcia Kazimierza i biskupa krakowskiego Gedko, odprawiono do Rzymu. Od tego czasu zaczęli Polacy, zarówno rycerze, jak i mieszczanie i wieśniacy, na cześć i pamiątkę św. Floriana nadawać na chrzcie to imię”.
W delegacji odbierającej relikwie znajdował się bł. Wincenty Kadłubek, późniejszy biskup krakowski, a następnie mnich cysterski.
Relikwie trafiły do katedry na Wawelu; cześć z nich zachowano dla wspomnianego kościoła „poza murami Krakowa”, czyli dla wzniesionej w 1185 r. świątyni na Kleparzu, obecnej bazyliki mniejszej, w której w l. 1949-1951 jako wikariusz służył posługą kapłańską obecny Ojciec Święty.
W 1436 r. św. Florian został ogłoszony przez kard. Zbigniewa Oleśnickiego współpatronem Królestwa Polskiego (obok świętych Wojciecha, Stanisława i Wacława) oraz patronem katedry i diecezji krakowskiej (wraz ze św. Stanisławem). W XVI w. wprowadzono w Krakowie 4 maja, w dniu wspomnienia św. Floriana, doroczną procesję z kolegiaty na Kleparzu do katedry wawelskiej. Natomiast w poniedziałki każdego tygodnia, na Wawelu wystawiano relikwie Świętego. Jego kult wzmógł się po 1528 r., kiedy to wielki pożar strawił Kleparz. Ocalał wtedy jedynie kościół św. Floriana. To właśnie odtąd zaczęto czcić św. Floriana jako patrona od pożogi ognia i opiekuna strażaków. Z biegiem lat zaczęli go czcić nie tylko strażacy, ale wszyscy mający kontakt z ogniem: hutnicy, metalowcy, kominiarze, piekarze. Za swojego patrona obrali go nie tylko mieszkańcy Krakowa, ale także Chorzowa (od 1993 r.).
Ojciec Święty z okazji 800-lecia bliskiej mu parafii na Kleparzu pisał: „Święty Florian stał się dla nas wymownym znakiem (...) szczególnej więzi Kościoła i narodu polskiego z Namiestnikiem Chrystusa i stolicą chrześcijaństwa. (...) Ten, który poniósł męczeństwo, gdy spieszył ze swoim świadectwem wiary, pomocą i pociechą prześladowanym chrześcijanom w Lauriacum, stał się zwycięzcą i obrońcą w wielorakich niebezpieczeństwach, jakie zagrażają materialnemu i duchowemu dobru człowieka. Trzeba także podkreślić, że święty Florian jest od wieków czczony w Polsce i poza nią jako patron strażaków, a więc tych, którzy wierni przykazaniu miłości i chrześcijańskiej tradycji, niosą pomoc bliźniemu w obliczu zagrożenia klęskami żywiołowymi”.

CZYTAJ DALEJ

W Rokitnie uczczono NMP Królową Polski

2024-05-03 23:30

[ TEMATY ]

3 Maja

Zielona Góra

Rokitno

bp Bronakowski

Angelika Zamrzycka

Rokitno

Rokitno

W Uroczystość NMP Królowej Polski w Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie bp Tadeusz Bronakowski przewodniczył Mszy św. i modlitwie w intencji Ojczyzny oraz o trzeźwość rodzin.

Tego dnia odbyło się zakończenie pielgrzymki o trzeźwość w rodzinach, która zmierzała w ostatnich dniach ze Szczecina do Rokitna. Eucharystii, która odbyła się w bazylice rokitniańskiej, przewodniczył bp Tadeusz Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej, który jest przewodniczącym Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. W koncelebrze był też biskup pomocniczy naszej diecezji – bp Adrian Put. Tradycyjnie na zakończenie uroczystości na wzgórzu rokitniańskim wystrzelono salwy armatnie ku czci Matki Bożej Królowej Polski.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję