Reklama

Wiara

Miłość z happy endem

Taka miłość nie zdarza się tylko w filmach. Ona dzieje się naprawdę, jeśli pozwolimy, by scenariusz życia pisany był palcem Bożym.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Nie ma miłości bez problemów. Istnieje miłość, która wszystkie problemy przezwycięża. I o tym jest ta historia. A jej bohaterami są Joanna i Remigiusz Szumanowie.

Przyjaźń i kochanie

Poznali się w liceum. Chodzili do jednej klasy, ale zaprzyjaźnili się dopiero w III klasie, kiedy zaczęli sobie pomagać w nauce. Ona udzielała mu lekcji angielskiego, on uczył ją gry na gitarze. Wcześniej Remigiusz był dla Joanny tylko niewidomym kolegą, który ma ogromne podręczniki wydrukowane w brajlu i duże grono koleżanek chętnie niosących mu pomoc. Ale w miarę rozwijającej się przyjaźni pojawiło się między nimi także uczucie. – Joanna była inna niż wszystkie dziewczyny, które znałem. Miała w sobie to coś, co wyrażało się również w jej głosie. Nie było nikogo, z kim mógłbym rozmawiać tak jak z nią – wspomina Remigiusz. – Podobało mi się w nim to, że był dojrzalszy od rówieśników. No, a jak się człowiek zakocha, to wszystko jest proste. Później jednak przyszedł czas decyzji. Podejmowaliśmy ją, można powiedzieć, na przekór światu, bo ten związek nie był dobrze widziany w naszym otoczeniu – opowiada Joanna. A Remigiusz z męską stanowczością dopowiada jeszcze: – Trzeba było wiedzieć, czego się chce. To wymagało radykalnych kroków i walki o naszą miłość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Akordeon dziadka

Reklama

Dziadek Wincenty był muzykantem. Przed wojną grywał na skrzypcach, później kupił akordeon. Pewnego dnia wręczył go rozbrykanemu wnukowi. Chciał choć na chwilę zatrzymać go w miejscu. Podziałało. Maluch siedział jak zahipnotyzowany. – Pamiętam, jak dziadek posadził mnie na drewnianej kaście na węgiel i podał instrument. Słuchanie dźwięków, które można było z niego wydobyć, było fascynujące. Tak odkryłem świat muzyki – wspomina Remigiusz. Potem jako uczeń Szkoły Podstawowej dla Niewidomych w Laskach odkrył gitarę i od tego momentu stała się ona towarzyszką jego życia. Uczył się na niej grać w ognisku muzycznym, później w szkole muzycznej II stopnia, a w wieku 35 lat rozpoczął studia w klasie gitary klasycznej w Akademii Muzycznej we Wrocławiu.

Miłosne skarby w szufladzie

Gdy zakochał się w Joannie, zaczął pisać piosenki. To były piosenki tylko dla niej, więc nikt oprócz adresatki ich nie słyszał. Okres pisania do szuflady trwał kilkanaście lat. Wreszcie namówiony przez kolegę wziął udział w Ogólnopolskim Spotkaniu Młodych Autorów i Kompozytorów Piosenki „Smak” im. Jonasza Kofty w Myśliborzu, gdzie otrzymał trzecią nagrodę. – Po raz pierwszy upubliczniłem swoją twórczość i od razu zostałem nagrodzony. Potem pojechałem na Festiwal Piosenki Nieobojętnej „Włóczęga” do Zielonej Góry. Tam otrzymałem Grand Prix. To był moment zwrotny. Złapałem wiatr w żagle i zamarzyłem, żeby choć kilka piosenek nagrać w studiu. Zadzwoniłem do Roberta Friedricha. On posłuchał moich utworów i zaproponował, żebym nagrał całą płytę. I tak powstały Opowieści frontowe – opowiada muzyk. Te wydarzenia sprawiły, że zaczął koncertować. Najpierw solo, później jako lider rockowej grupy Szumni, a po jakimś czasie w drugim zespole pod nazwą Niewidzialność Remigiusza Szumana. W tym składzie gra także rocka, ale o delikatniejszym, bardziej poetyckim brzmieniu. W zeszłym roku muzycy Niewidzialności zadebiutowali płytą Chwila.

Na przekór światu

Reklama

Joanna i Remigiusz od początku zmagają się z różnymi trudnościami, ale siła, która scala ich związek, jest dużo większa niż ich własne słabości i ludzkie opinie. – Mamy przekonanie, że Pan Bóg prowadzi to małżeństwo, że go chciał – wyznaje Joanna i dodaje: – Nie wyobrażam sobie, żeby nasze małżeństwo przetrwało bez zakorzenienia w Kościele. Remigiusz potwierdza: – Naszym fundamentem jest sakrament małżeństwa nieustannie odnawiany i to, że mamy swoją wspólnotę – to po pierwsze. Po drugie – ważne jest dla nas zaufanie, bo bez niego nie da się nic zbudować. Po trzecie – przebaczanie. I po czwarte – randki małżeńskie. – Tak, trudno mi myśleć o małżeństwie bez przyjaźni, wolności, zaufania i przebaczania – wylicza za mężem Joanna. Wiedzą, co mówią. Ich małżeńska miłość trwa już 30 lat.

Zakręty i przełomy

Remigiusz stracił wzrok, gdy miał zaledwie rok. To była jaskra. Niewidzenie nazywa darem, do którego wciąż dojrzewa. Mówi, że świat bez osób słabszych byłby piekłem. – Wszyscy, którzy potrzebują pomocy, wywołują w nas dobro, ja jako osoba niewidząca stale tego doświadczam. Często nie znam osób, które mi pomagają. Nie wiem, kim są, nie znam ich grzechów, sukcesów. Nie wiem, w co wierzą. Ale to jedno wiem: że w ich sercu budzi się jakiś odruch dobra – mówi z przekonaniem. Nigdy nie był zły na Boga, że nie widzi. W młodości miał jednak okres buntu, kiedyś nawet wypisał się z lekcji religii. Ale szybko poczuł, że sam nie daje rady, i zaczął wracać. Pomogli mu w tym Jan Paweł II i... Robert Friedrich. – Przez słowa papieża Bóg rozmiękczał moje serce. Potem poszedłem na koncert rockowy, podczas którego muzycy składali świadectwa wiary. To było niesamowite usłyszeć, z jaką pasją „Litza”, człowiek cieszący się opinią skandalisty, opowiada o Bogu – wspomina Remigiusz. Ale zanim naprawdę zawołał do Boga, musiało minąć kilka kolejnych lat. Wtedy też zaczął chodzić do kościoła na poranne Msze św. – Kilka starszych pań i ja, kompletny obciach! Najpierw siadałem przy samych drzwiach, potem powoli zacząłem się przesuwać do przodu. A gdy przyszedłem do kościoła w oktawie Bożego Ciała, to jedna z tych pań wzięła mnie za rękę i już wspólnie maszerowaliśmy wokół kościoła – wspomina z uśmiechem.

Super szóstka

Mają czwórkę dzieci: Sarę, Olgę, Dominika i Franciszka. – Kiedy urodziła się Sara, wszyscy cieszyli się razem z nami. Kiedy urodziła się Olga, reakcje otoczenia były dużo bardziej powściągliwe. Wyczuwało się zdziwienie, czy czasami nie przesadzamy. A przy kolejnych dzieciach to już pukano się w czoło. Ale ci, którzy w ten sposób na nas patrzyli, teraz mówią: ale macie piękne dzieci – podkreśla Remigiusz. – Najważniejszym zadaniem jest dla nas przekazanie dzieciom wiary – zapewnia Joanna. – To jest wyposażenie na całe życie. Jak będą mieli wiarę, przetrwają największe tarapaty – wyjaśnia Remigiusz i dopowiada z dumą: – Byłem przy narodzinach wszystkich naszych dzieci. To jest przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Bardzo cementuje małżeństwo. Joanna i Remigiusz są szczęśliwymi dziadkami 3,5-letniego Juliana i półrocznego Wincentego. Gdy chłopcy podrosną, otrzymają od dziadków tę cenną wskazówkę: szczęście zależy od tego, na kim budujesz i w kim pokładasz nadzieję. Tak pisze się scenariusz na życie z happy endem.

2023-12-18 10:58

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Emmanuel, Ewa i Mirek (2)

Niedziela świdnicka 1/2015, str. 1, 4-5

[ TEMATY ]

świadectwo

Archiwum prywatne Ewy i Mirosława Myjaków

Historia tych dwojga przyprowadziła do Pan Boga setki nawróconych serc. Kiedy ludzie słuchali świadectwa ich życia, cudów, jakich dokonał w ich życiu Pan Jezus, pragnęli również nawiązać tak bliskie relacje z Bogiem

Powiedzieliśmy Panu Bogu o naszym bólu, o tym, że nie możemy mieć dzieci. Powiedzieliśmy też Panu Bogu o tym, co usłyszeliśmy przed kilkoma dniami. Że są na świecie ludzie obdarowani przez Boga darami, tzw. charyzmatami; ludzie, którzy modlą się za innych z taką siłą, że ci odzyskują zdrowie, otrzymują łaskę od Boga. Nie znaliśmy takich ludzi i prosiliśmy Pana Boga, by postawił takich ludzi na naszej drodze. Słyszeliśmy, że tacy ludzie są gdzieś w świecie, na zachodzie Europy. Jednak modliliśmy się o to. Ta modlitwa napełniła nas radością. Zaraz po niej do drzwi zadzwonił listonosz, który przyniósł przekaz na odbiór bagaży. Wybiegłem więc na pocztę, ale do otwarcia pozostało jeszcze dziesięć minut. Spacerowałem dla zabicia czasu. Nagle ktoś biegnący chodnikiem na przystanek zawołał i zaprosił mnie i Ewę na rekolekcje, które miały być wieczorem z udziałem jakiegoś specjalnego gościa, człowieka obdarowanego przez Boga charyzmatami, m.in. darem uzdrawiania. „Przyjdźcie koniecznie!” – krzyknął i za chwilę zniknął w autobusie. Zamurowało mnie – wspomina Mirek. – Dziesięć minut wcześniej modliliśmy się o takiego człowieka. Przecież ten człowiek nie znał naszej sprawy! Nie miał pojęcia, co się dzieje w naszym życiu. A tu takie zaproszenie. Odebrałem szybko bagaże i wróciłem podzielić się z Ewą tym wydarzeniem. Powiedziałem, że Pan Bóg odpowiedział na naszą modlitwę. Ewunia zareagowała bardzo ostrożnie, nie bardzo chciała tam pójść.
CZYTAJ DALEJ

W dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się zawołania-prośby

2025-07-24 13:38

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Można się zgodzić, że w dzisiejszej Ewangelii na plan pierwszy wysuwają się następujące zawołania-prośby: „Panie, naucz nas!”, „Przyjacielu, użycz mi!”, „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam”.

Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów». A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie». Dalej mówił do nich: «Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, pożycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci są ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Powiadam wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a zostanie wam otworzone. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu zostanie otworzone. Jeżeli któregoś z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, to o ileż bardziej Ojciec z nieba udzieli Ducha Świętego tym, którzy Go proszą».
CZYTAJ DALEJ

Aborcyjna organizacja Planned Parenthood zamknęła pięć placówek w USA!

2025-07-27 19:50

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe Stock

Planned Parenthood

Planned Parenthood

Organizacja aborcyjna Planned Parenthood zamknęła pięć swoich placówek w Kalifornii z powodu… ucięcia finansowania z pieniędzy publicznych w ramach federalnej ustawy o wydatkach i podatkach, podpisanej niedawno przez prezydenta USA Donalda Trumpa - podała amerykańska stacja informacyjna CBS News.

Chodzi o ważny zapis w podpisanej przez Donalda Trumpa ustawie, zgodnie z której z pieniędzy federalnych w ramach Medicaid, czyli środków publicznych, nie może być finansowana działalność organizacji przeprowadzających aborcje.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję