Reklama

Aspekty

Jako jedyny Polak obiegł Irlandię

– Moja przeszłość ugruntowała mnie w tym, że mogę być tym, kim jestem dzisiaj – mówi Tomek Manikowski. Dziś jest spełnionym i szczęśliwym człowiekiem, który pomaga innym dogonić marzenia. Oto jego historia.

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 50/2023, str. IV

[ TEMATY ]

diecezja zielonogórsko‑gorzowska

Karolina Krasowska

Tomek Manikowski (drugi od prawej) z podopiecznymi Fundacji Tomka Manikowskiego „Dogonić Marzenia”

Tomek Manikowski (drugi od prawej) z podopiecznymi Fundacji Tomka Manikowskiego „Dogonić Marzenia”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Ludzkie życie pisze różne scenariusze. Przez długi czas tkwił w uzależnieniu od alkoholu. W okresie abstynencji otworzył nawet bar piwny, który upadł i zostawił go z długami. Jak mówi, zawiódł rodzinę, dzieci, rodziców i wszystkich dookoła. Przez dwa tygodnie chodził bez snu, a gdy alkohol przestał działać, postanowił skończyć ze swoim życiem. Kilka razy chodził na most, a głos z tyłu głowy, pełen wulgaryzmów, podpowiadał: „skocz!”. Nie zrobił tego, bo ostatni głos, który usłyszał, był zupełnie inny. Powiedział: „Poczekaj do jutra, wszystko będzie dobrze”. Wrócił do domu, wszystkie dolegliwości minęły. Dziś wie, że to było działanie Ducha Świętego. – Zadzwoniłem do przyjaciółki, poprosiłem, by załatwiła mi terapię w Ciborzu. Od tego momentu faktycznie wszystko zaczęło się układać. Obsesja picia minęła tak, jakby jej nigdy nie było. Wiedziałem, że wrócę stamtąd nie tyle trzeźwy, co zupełnie zdrowy. I tak też się stało. Na terapii zostawiłem wszystkie swoje uzależnienia. Od tamtych wydarzeń minęło 21 lat. Wtedy też zacząłem rozpoznawać w moim życiu działanie Ducha Świętego – opowiada Tomek Manikowski, założyciel gorzowskiej Fundacji Tomka Manikowskiego „Dogonić Marzenia”. Dodaje, że wychował się w rodzinie katolickiej, gdzie wiara miała dość duże znaczenie, ale miał o niej negatywne wyobrażenia. Dziś nie obwinia za to ani księży, ani najbliższych. – Po prostu „nie odrobiłem lekcji”, wolałem żyć po swojemu, dlatego później musiałem wiele przepracować w swoim życiu – przyznaje.

Kim jestem?

Reklama

W 2005 r. opuścił ojczyznę i na 10 lat wyjechał do Irlandii. Udało mu się wynająć mieszkanie, i zaczął urządzać sobie życie. Cały czas, jak mówi, szukał swojej drogi, co było największą przygodą jego życia. – Cały czas dochodziłem do tego, kim jestem naprawdę – bez masek, bez udawania, bez ślepego naśladowania innych. Zdrowiejąc, zobaczyłem, że wokół mnie jest coraz więcej ludzi, którzy chcą zdrowieć tak, jak ja. Zacząłem to wykorzystywać. Jako jedyny Polak obiegłem Irlandię dookoła. Zrobiłem to dla Fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko”. Jakiś czas później powtórzyłem to, ale już sztafetowo, z przyjaciółmi. W tym czasie założyłem grupę „Dogonić Marzenia – Catch the Dreams”. W 2011 r. zorganizowałem pierwszy Bieg Trzeźwości – najpierw z Deszczna do Ciborza, a potem z Gorzowa, na pamiątkę mojego biegu, który odbyłem sam na dystansie 100 km w pierwszą rocznicę mojego trzeźwienia. Dziś w biegu bierze udział kilkaset osób. W przyszłym roku odbędzie się jego dwunasta edycja – opowiada Manikowski. W 2015 r. powrócił do Gorzowa Wlkp., gdzie podjął funkcję instruktora terapii ds. uzależnień w Gorzowskim Centrum Pomocy Rodzinie. – W 2017 r. założyliśmy pierwsze mieszkanie chronione. Dziś zmieniło się nazewnictwo i takie miejsca określa się jako mieszkania treningowe. Żeby to robić, trzeba mieć fundację, więc przekształciliśmy grupę „Dogonić Marzenia – Catch the Dreams” w Fundację Tomka Manikowskiego „Dogonić Marzenia”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kłóciłem się z Bogiem

Reklama

Już w trakcie pracy w Gorzowskim Centrum Pomocy Rodzinie Manikowski wziął udział w rekolekcjach Odnowy w Duchu Świętym. – Pod koniec rekolekcji każdy z uczestników dostawał słowne przesłanie. Wtedy pierwszy raz mnie zamurowało, bo dostałem takie słowa: „Bądź dobry, jak chleb i jak chleb podzielny”. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałem. Dopiero potem okazało się, że mam pracować z osobami bezdomnymi. – Kłóciłem się z Bogiem, mówiłem że jestem do tego za słaby, że nie wiem, jak to robić – wytłumaczeń miałem bardzo dużo. Ale na modlitwie dostałem wręcz przynaglenie. Bóg powiedział, że mnie do tego powołuje. Wtedy nie umiałem się inaczej zachować, jak tylko złożyć ręce i powiedzieć: „Boże, stawiam się na wezwanie” – opowiada streetworker. – Od tej pory zacząłem wierzyć, że te myśli w mojej głowie, to natchnienia Ducha Świętego, który chce, żebym był dobrym narzędziem w Jego rękach. A dziś dzieją się rzeczy, których nie mogę nazwać inaczej jak cuda. Pierwszy z nich to to, że Bóg sprawił, że jako człowiek mogłem się narodzić na nowo, po to, bym jako zupełnie zdrowy człowiek mógł jak najlepiej pomagać innym. Kolejne to, że dzięki Bogu otwiera się przed nami wiele drzwi: prezydent daje nam następne mieszkania, dostajemy pieniądze na wyjazd naszych podopiecznych do Częstochowy i wyżywienie, wiozę naćpaną dziewczynę na terapię, modlę się za nią, a ona w połowie drogi całkowicie trzeźwieje i przyjmują ją na izbie przyjęć. Dziś, od 2 lat, jest zupełnie trzeźwa i układa sobie życie ze swoim dwuletnim dzieckiem. To są tego rodzaju cuda – dodaje.

To nie przypadek

Z ramienia Fundacji Tomka Manikowskiego „Dogonić Marzenia” w Gorzowie funkcjonuje 5 mieszkań treningowych, w których przebywa obecnie 23 podopiecznych. Oprócz mężczyzn są to także kobiety. – Obecnie mamy 6 matek i 8 dzieci. Mało się o tym mówi, ale te dzieci też były bezdomne, bo bezdomność nie dotyczy tylko dorosłych i mężczyzn. To są pewne mity. Kolejne to, że nie wszyscy bezdomni są uzależnieni, bo mamy też osoby z zaburzeniami psychicznymi czy niepełnosprawnościami intelektualnymi, z którymi się urodzili – wyjaśnia Tomek. Wzrusza się, gdy wspomina o podopiecznych i o tym, jak Duch Święty pomaga i działa w jego życiu. – Przeszłość ugruntowała mnie w tym, żebym mógł być tym, kim jestem dzisiaj. A dzisiaj, po wszystkich perypetiach, jestem naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Mnie życie bolało fizycznie – od wewnątrz i od zewnątrz. Ale to wszystko ukształtowało mnie do tego, co robię dzisiaj. Dziś dojrzewam, uczę się kochać i uczę się odpowiedzialności, od której w przeszłości uciekałem w uzależnienia. Często powtarzam podopiecznym, że to, że mnie spotkali, to nie przypadek. To cud, a od cudów jest Bóg, więc mówię, żeby wykorzystali to jak najbardziej – mówi Manikowski.

Fundacją kieruje Duch Święty

Sporej liczbie się to udało. Na prostą wyszło już ponad 60 osób, m.in. dlatego że spotkało Boga. – Zawsze staram się to im umożliwić, ale nie jestem tym, który nakazuje. Jedyną sugestią, graniczącą prawie z przymusem jest to, by chodzili na mityngi, bo bez nich nie ma zdrowienia – podkreśla Manikowski. Dodaje, że nie działa w pojedynkę, choć tak mogłoby się wydawać z nazwy fundacji. Wręcz przeciwnie, Tomek może liczyć na grono lojalnych, zaufanych osób m.in. Bolka Tomczyka z synami – Michałem i Mateuszem, Dorotę Sikorską – wiceprezeskę fundacji, Przemka Woźniarskiego, oraz rzeźbiarza Andrzeja Moskaluka, a przede wszystkim na sztab ludzi – licznych wolontariuszy i darczyńców. Każdy z nich robi to, do czego jest powołany. – W moim przeświadczeniu fundacją kieruje Duch Święty, bez Jego błogosławieństwa, znając sytuację w mieście i nasze ograniczenia, to, co robimy, byłoby niemożliwe. Mamy statek „Jaskółkę”, na który zabieramy ludzi, by płynąc Wartą, poznawali miasto od tej strony. Bóg pozwala nam realizować marzenia. Ale takie, że wezmę chłopaków i pojedziemy w Bieszczady i że Wiesiu bez nogi zdobędzie szczyt górski. Dzisiaj jest innym człowiekiem. Albo to, że przejdziemy 300 km plażą, bo przeszliśmy w tym roku, był sztorm, burza, a my daliśmy radę. I najwspanialsze było to, że pogoda nam (nie)dopisała. Ja lubię biegać, uwielbiam maratony, dlatego pomagamy podopiecznym dogonić marzenia – dodaje z uśmiechem. – 22 grudnia w sali sesyjnej gorzowskiego Urzędu Miasta odbędzie się Wigilia dla podopiecznych fundacji, gdzie będzie można zobaczyć osoby, którym pomagamy – pięknych ludzi, którym ktoś kiedyś powiedział, że człowieczeństwa nie odzyskają. Dzięki Bogu i fundacji, która jest Jego narzędziem, stało się jednak inaczej – kończy Tomek Manikowski.

2023-12-05 13:58

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Modlitwa o pokój

[ TEMATY ]

diecezja zielonogórsko‑gorzowska

modlitwa o pokój

Archiwum Aspektów

Katedra w Gorzowie

Katedra w Gorzowie

Na prośbę abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, diecezja zielonogórsko-gorzowska włącza się w modlitwę w intencji pokoju na Ukrainie. Podczas mszy św. odprawianych we wszystkich kościołach i kaplicach diecezji należy w modlitwie powszechnej uwzględnić stosowne wezwanie oraz odśpiewać Suplikacje na zakończenie celebracji.

CZYTAJ DALEJ

Abp Jędraszewski: Nie możemy pozwolić na to, by doszło do deprawacji serc

2025-08-31 19:35

[ TEMATY ]

abp Marek Jędraszewski

Archidiecezja Krakowska

- Nasze wysławienie Boga za skarb wiary otrzymany przed wiekami tak wiernie, tak wspaniale przekazywany z pokolenia na pokolenie. A jednocześnie ta uroczystość dzisiejsza uświadamia nam, że przyszedł nasz czas - czas naszego pośrednictwa. (…) Na nas spoczywa obowiązek, by ten skarb wiary przekazywać dalej - mówił abp Marek Jędraszewski w czasie uroczystości odpustowych i jubileuszowych w parafii św. Bartłomieja Apostoła w Mogilanach, która obchodzi 700-lecie istnienia.

Na początku liturgii metropolitę krakowskiego przywitali przedstawiciele parafii św. Bartłomieja Apostoła w Mogilanach. Proboszcz ks. Józef Milan wyraził wdzięczność za wszystkich kapłanów i siostry zakonne, budowniczych i dobrodziejów kościoła, a także za wszystkich wiernych, którzy modlili się w Mogilanach przez 700 lat istnienia parafii. Powitał wszystkich zaproszonych na uroczystość gości - władze samorządowe, dyrektorów lokalnych instytucji, poczty sztandarowe. Proboszcz poprosił arcybiskupa, by w swojej modlitwie ofiarował Panu Jezusowi „przeszłość, teraźniejszość i przyszłość” parafii św. Bartłomieja Apostoła.
CZYTAJ DALEJ

Bp Muskus o nastrojach antyukraińskich: przeszliśmy od solidarności do odrzucenia

Zasiewanie nienawiści, żonglowanie losem słabych jest niegodne cywilizowanego państwa i sprzeczne z moralnością i zwykłą ludzką przyzwoitością - mówił o nasilających się nastrojach antyukraińskich w Polsce bp Damian Muskus OFM. W kościele św. Mikołaja w Krakowie duchowny podkreślał, że ofiarą tego klimatu padają najsłabsi.

Bp Muskus przewodniczył w kościele św. Mikołaja w Krakowie Mszy św. na zakończenie obchodów jubileuszu 700-lecia istnienia parafii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję