Reklama

Kościół nad Odrą i Bałtykiem

Przetrwanie polskości

Jaki wzorzec polskości potrzebny jest dzisiaj?

Niedziela szczecińsko-kamieńska 35/2023, str. VI

[ TEMATY ]

felieton

Leszek Wątróbski

Przemysław Fenrych

Przemysław Fenrych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moja Mama, śp. Janina Fenrychowa, gdyby żyła kończyłaby właśnie 100 lat. Po prostu muszę o niej napisać, równocześnie składając hołd jej pokoleniu, ludziom, którzy przenieśli to wszystko, co najpiękniejsze w polskości przez koszmarnie trudne czasy. Gdyby nie ich męstwo, wytrwałość i spokój nie byłoby dzisiaj niepodległej Polski. Urodziła się w Poznaniu, w sierpniu 1923 r., a więc wtedy, gdy skończył się proces ustalania granic Polski po odzyskaniu niepodległości. Pracowitość moich dziadków (dziadek Stanisław to potomek wygnanych z ojcowizny powstańców styczniowych, karierę zawodową zrobił po amerykańsku – od gońca w firmie do jej dyrektora finansowego) spowodowała, że dzieciństwo miała spokojne i zasobne. Dziadkowie wybudowali willę w ładnej dzielnicy, dzieci posłali do najlepszych poznańskich szkół. Mała Janka Helakówna była zdolną, pracowitą i zadziorną panienką – już przed wojną poznała trzy języki obce, płynnie mówiła po niemiecku, francusku i angielsku. To nie była panienka co to „buzia w ciup, rączki w małdrzyk”, wolała łazić po drzewach, śmigać na nartach – szybko została harcerką. I to był wybór na całe życie.

Reklama

Pogodny świat runął, gdy skończyła 16 lat – przyszła wojna i okupacja. Nowy dom Helaków spodobał się okupantom, bezpardonowo ich wykwaterowali. Mowy nie było o normalnym kontynuowaniu nauki, trzeba było pracować. Znakomita znajomość niemieckiego okazała się być równocześnie atutem i zagrożeniem. Bez trudu znalazła pracę, ale gdy Niemiec zasugerował, że z taką niemczyzną mogłaby podpisać volkslistę i cieszyć się przywilejami, buńczucznie odparła, że nie sprzeda swojej polskości za kotlet. Niemiec doniósł na gestapo i została zamknięta w obozie koncentracyjnym w Żabikowie pod Poznaniem. Na szczęście Niemcy nie wiedzieli o jej działalności w Szarych Szeregach, biorąc ją jedynie za panienkę z tupetem, po kilku miesiącach starań rodziny ostatecznie ją wypuścili do domu. A ona w obozie uznała, że jej zadaniem jest podniesienie ducha współwięźniarek, opowiadała im bajki, śpiewała harcerskie piosenki. Co nie zmienia faktu, że wspominała obóz jako straszny, koszmarny czas.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Po wojnie powróciła do nauki równocześnie pracując i działając w harcerstwie – była drużynową „błękitnej czternastki”, wiele jej ówczesnych podkomendnych do końca życia utrzymywało z nią przyjazne kontakty. Kiedy jednak komunistyczne władze zmieniły harcerstwo w „organizację harcerską” na wzór sowieckich pionierów uznała, że tam już dla niej miejsca nie ma. Podjęła studia polonistyczne równocześnie chłonąc języki – ostatecznie poznała ich jedenaście! No i wyszła za mąż po czym urodziła mnie, a później jeszcze piątkę dzieci (żyje nas czworo). Jako ludziom wywodzącym się z zasobnych przed wojną warstw społecznych, komuniści nie pozwolili moim rodzicom na zamieszkanie i pracę w Poznaniu, zostali wychowawcami w domach dziecka na prowincji. Gdy w 1952 lub 1953 r. nieszczęśliwie zmarła moja mała siostrzyczka, mojego ojca, syna przedwojennego oficera, władze oskarżyły o zamordowanie dziewczynki. Mama musiała udowadniać, że śmierć miała przyczyny naturalne…

Dokładnie 60 lat temu przeprowadziliśmy się do Szczecina. Zły los sprawił, że już od mojego 15-go roku życia musiała naszą czwórkę wychowywać sama, była nam równocześnie i matką, i ojcem. Bieda była okrutna, ale Mama nie dała jej odczuć, sytuację brała dzielnie na siebie. Kochała książki i z przyjemnością pracowała w bibliotece i wydawnictwie. Ale gdy my z bratem zaangażowaliśmy się w latach 70-tych XX wieku w działania opozycyjne, znowu ucierpiała ona: wyrzucono ją z pracy z wilczym biletem, zapewne za niepatriotyczne wychowanie synów. Wtedy zabrała się za tłumaczenie książek i artykułów dla wydawnictw katolickich. Książek w jej znakomitym tłumaczeniu jest długa półka. Aktywna była do ostatniej chwili, zmarła we wrześniu 2007 r. pisząc do Wydawnictwa Apostolstwa Modlitwy list z informacją, że tłumaczenie znakomitego dzieła Hansa Ursa von Balthasara jest ukończone, a korekta „szczotek” wykonana.

Przecierpiała w życiu bardzo wiele – zawsze zachowując pogodę ducha i uśmiech. Bo harcerka jest zawsze pogodna… Wybitnie inteligentna i wykształcona, bez trudu znajdowała wspólny język z ludźmi innych sposobów myślenia i kultur. Bo harcerka jest przyjaźnie nastawiona do wszystkich… Bez ostentacji i buńczucznych deklaracji kochała Boga i Polskę, głęboka wiara i pogodny, otwarty patriotyzm to był jej świat i sposób życia. Dla mnie wzorzec człowieczeństwa, wiary i polskości na każdy czas. Pozwala przetrwać.

2023-08-22 12:40

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Żeby mieli dokąd wrócić, żeby zawsze ktoś czekał

Od czasu do czasu czytuję komentarze internautów pod postami relacjonującymi religijne wydarzenia. Członkowie pewnej wspólnoty spotkali się na modlitwie uwielbienia. Komentarz: „Nie mogli się pomodlić każdy w swoim domu?”. Rodziny wspólnie przeżywały Mszę św. w katedrze. Komentarz: „Przecież Pan Bóg jest wszędzie. Musieli zjeżdżać się do katedry?”. Pielgrzymi przejdą pieszo prawie dwieście kilometrów. Komentarz: „Po co iść tyle kilometrów do jakiegoś celu, skoro Bóg jest wszędzie?”. Postępują prace przy budowie nowego kościoła. Komentarz: „W lesie też mogę się pomodlić. Po co nam kolejny kościół?”
CZYTAJ DALEJ

Po zawieszeniu broni: nadzieja na powrót pielgrzymów do Ziemi Świętej

Chrześcijanie w Ziemi Świętej z ulgą zareagowali na porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Libanem, które weszło w życie w środę. "Jest to iskra nadziei w tym czasie oceanu cierpienia" - powiedział o. Nicodemus Schnabel, opat niemieckojęzycznych benedyktynów w Ziemi Świętej w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA.

Zakonnik podkreślił, że porozumienie jest pierwszym krokiem w kierunku położenia kresu zabijaniu i "przyszłości charakteryzującej się pojednaniem, pokojem i dialogiem". Wiąże się to również z nadzieją na powrót pielgrzymów, na których z niecierpliwością czeka się z otwartymi ramionami i sercami”.
CZYTAJ DALEJ

Kielce: w klimacie nadchodzących świąt odbyło się spotkanie osób niewidomych z biskupem kieleckim

2024-11-29 17:05

[ TEMATY ]

niewidomi

bp Jan Piotrowski

Kielce

TER

Bp Jan Piotrowski

Bp Jan Piotrowski

Ponad sto osób niewidomych i niedowidzących z Kielc i regionu świętokrzyskiego wzięło dzisiaj udział w spotkaniu z bp. Janem Piotrowskim, które odbywało się już w świątecznym klimacie, z życzeniami i możliwością podzielenia się opłatkiem, ale i odbycia okulistycznych konsultacji.

Wydarzenie zorganizował Polski Związek Niewidomych - Koło Kielce. Przed życzeniami i wzajemnym połamaniem się opłatkiem, odbyła się także prelekcja lekarza okulisty, który przekazał informacje medyczne, interesujące dla osób niewidomych oraz omówił nowe metody leczenia.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję