Reklama

Niedziela Łódzka

Niebem jest czynić dobrze

Po to jest każde miejsce w Kościele, aby człowiek mógł spotkać się z Jezusem Chrystusem Zmartwychwstałym – mówił abp Grzegorz Ryś w Domu Księży Emerytów w Łodzi.

Niedziela łódzka 18/2023, str. IV

[ TEMATY ]

Dom Księży Emerytów

Julia Saganiak/Niedziela

Obecnie w Domu Księży Emerytów przebywa 30 kapłanów

Obecnie w Domu Księży Emerytów przebywa 30 kapłanów

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Święta Teresa z Lisieux powtarzała: „Niebem moim będzie dobrze czynić na ziemi”. W tym duchu swojej założycielki szczególną posługę wypełniają siostry ze Zgromadzenia Karmelitanek Dzieciątka Jezus w Domu Księży Emerytów w archidiecezji łódzkiej. Oprócz modlitwy, od 25 lat, zapewniają całodobową opiekę księżom, którzy są po kilkudziesięcioletniej posłudze kapłańskiej. – Patronką zgromadzenia jest św. Teresa od Dzieciątka Jezus, która w szczególny sposób otaczała modlitwą kapłanów i myślę, że jest to też wpisane w nasz charyzmat – modlitwa za kapłanów, służba najbardziej potrzebującym. Ten dom ma swoją specyfikę i jest on jedyny w naszym zgromadzeniu. Z perspektywy lat, odkąd tutaj jestem, współpraca układa się dobrze zarówno z pracownikami świeckimi, jak i księżmi. Przy tej pracy, którą mamy – niejednokrotnie wymagającej i trudnej – możemy prowadzić nasze życie zakonne. Mamy wspólne modlitwy z siostrami, czas na rekreację, łączy nas też jedna praca i właśnie ten dom. Święta Teresa pokazała, że nie potrzeba robić wielkich rzeczy, wystarczy miłość w prostocie – powiedziała siostra przełożona karmelitanek.

Obecnie w Domu Księży Emerytów mieszka 30 kapłanów, pracuje 15 osób świeckich i 6 sióstr zakonnych. – Chcemy wspólnie podziękować Panu Bogu za to, że pod tym dachem pozwala nam mieszkać, posługiwać, że jednoczy nas w tym, co Boże i ludzkie. Dzięki abp. Władysławowi Ziółkowi, który z troski o księżach emerytach podjął decyzję o wybudowaniu tego domu, była związana także prośba do Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus, aby one współpracowały w budowaniu atmosfery tego domu. Dziękujemy za ich posługę, ale również wyrażamy wdzięczność za wszystkie wysiłki osób świeckich, które posługują księżom na co dzień. Bez nich trudno byłoby czuć się jak w prawdziwym domu – powiedział ks. Tomasz Falak, dyrektor łódzkiego Domu Księży Emerytów. Wcześniejszy budynek dla księży emerytów znajdował się przy ul. Broniewskiego, ale z powodu złych warunków, ówczesny metropolita łódzki podjął decyzję o utworzeniu nowego miejsca dla zasłużonych kapłanów. – Wybrana została ta lokalizacja przede wszystkim dlatego, by księża mieli szybki dostęp do opieki medycznej, żeby także osoby zatrudnione tutaj nie musiały poświęcać zbyt dużo czasu na dojazd. Uważam tę decyzję za bardzo dobrą, ponieważ w ciągu całego tygodnia księża nawet kilka razy wyjeżdżają na badania do różnych przychodni czy szpitali, więc nie muszą przemierzać całego miasta – wyjaśnia ks. dyrektor.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

We Mszy św. z okazji 25-lecia istnienia Domu Księży Emerytów w Łodzi przewodniczył abp Grzegorz Ryś, powierzając to miejsce i osoby, które w nim przebywają, Bożej opiece. – Każdy kościół, każda świątynia, każda kaplica, każdy dom, dom zakonny, każda plebania i dom księży emerytów także jest po to, żeby mogło dojść do spotkania z Jezusem Chrystusem Zmartwychwstałym. Tam rozpoznajemy żyjącego Pana, gdzie ludzie świadczą gesty miłości wobec siebie nawzajem – mówił abp Ryś.

Łódzki Dom Księży Emerytów znajduje się przy ul. św. Wojciecha. Jest miejscem dla księży, którzy zakończyli swoją posługę w archidiecezji lub ze względu na stan zdrowia nie mogą podejmować funkcji duszpasterskich.

2023-04-25 15:54

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Świdnica. Z kolędą w Domu Księży Emerytów

[ TEMATY ]

Świdnica

bp Marek Mendyk

Dom Księży Emerytów

Ks. Grzegorz Umiński

W mieszkaniu u 92-letniego ks. prał. Stanisława Franczaka, najstarszego księdza diecezji świdnickiej

W mieszkaniu u 92-letniego ks. prał. Stanisława Franczaka, najstarszego księdza diecezji świdnickiej

Na tradycyjną świąteczną wizytę zaproszono bp Marka Mendyka, który nie tylko pobłogosławił kapłanom seniorom, ale także skierował słowa podziękowań i prośby.

Spotkanie rozpoczęło się w domowej kaplicy, gdzie kapłani wspólnie odmówili wieczorną modlitwę Kościoła. Następnie bp Mendyk zwrócił się do mieszkańców domu, przypominając, że rozpoczęty nowy rok jest czasem łaski i duchowej szansy wzrostu.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Miłość za miłość. Lublin w 10 rocznicę kanonizacji Jana Pawła II

2024-04-29 03:44

Tomasz Urawski

Lublin miał szczególny powód do świętowania kanonizacji św. Jana Pawła II. Przez 24 lata był on naszym profesorem i wiele razy podkreślał związki z Lublinem – mówi kapucyn o. Andrzej Derdziuk, profesor teologii moralnej KUL, kierownik Katedry Bioetyki Teologicznej KUL. 27 kwietnia 2014 r., na uroczystość kanonizacji Jana Pawła II z Lublina do Rzymu udała się specjalna pielgrzymka z władzami KUL. - Na frontonie naszego uniwersytetu zawisł olbrzymi baner z wyrażeniem radości, że nasz profesor jest świętym. Były także nabożeństwa w lubelskich kościołach, sympozja i zbieranie publikacji na temat Jana Pawła II – wspomina.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję