W dzień swych setnych urodzin, w Niedzielą Palmową, dostojna jubilatka przyszła do parafialnego kościoła św. Prokopa Opata w Jadownikach, aby poświęcić palmę.
Trudne czasy
Stanisława Dudzik – wdowa, mama, babcia i prababcia – jest drobną, uśmiechniętą, nadal samodzielną, niewyglądającą na swój wiek kobietą. Żyją także jej młodsze siostry w wieku 90 plus. Stulatka wspomina: – Kiedy umarła mama, miałam 15 lat, byłam najstarsza z sześciorga rodzeństwa. Trzeba było ciężko pracować, zająć się rodzeństwem, gospodarstwem...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Teresa Leś przyznaje, że jubilatka dobrze pamięta tamte trudne czasy. Opowiada: – Gdy mama nie miała jeszcze 18 lat, została wywieziona na roboty do Nowej Soli. Wtedy to było niemieckie miasto Neusalz. Tam przez 3 lata pracowała w zakładach włókienniczych, a gdy szedł front sowiecki, Rosjanie skierowali mamę do gospodarstwa i tam jeszcze pół roku musiała pracować u bauera. Po wojnie, po powrocie do Jadownik, pojechała do Krakowa, gdzie ciężko pracowała w cegielni na Płaszowie i zarabiała na budowę domu. Tam poznała męża Leopolda. Pani Teresa dodaje, że tata zmarł, gdy miał 67 lat. Wtedy w ogrodzie przed ich domem postawili kapliczkę Matki Bożej. Zaznacza: – Spełniłam marzenie taty – kupiłam figurkę, zrobiliśmy piękny postumencik; mama chętnie przy tej figurce siada. Bardzo dba o to miejsce.
Aktywność
Reklama
Stulatka stara się codziennie być na Mszy św. – Gdy zauważam, że przecież kręci się jej w głowie, to stwierdza, że ma blisko i jakoś zajdzie do kościoła – opowiada córka i dodaje: – Mama lubi powtarzać, że jak my, którzy mamy blisko, tam nie pójdziemy, to kto przyjdzie?!
Pani Stanisława nadal jest aktywna. – Często mówi, że ciężko pracowała i dużo się modliła, i to jest prawda – przyznaje Teresa Leś. Podkreśla: – Jak tylko zima się kończy, mama ma zajęcie w ogródkach. Róże już puściły pączki, bo zdążyła je okopać. Ma też ogródek z warzywami i owocami. Są maliny i truskawki, żeby prawnuki miały co zrywać, jak przyjadą. Są ogórki, pomidory, a na zimę mama robi przetwory. A dzisiaj (rozmawiamy w Wielką Sobotę) ugotowała nam żurek postny, który wszyscy lubią.
Kocha wnuka i prawnuki. – Oni się śmieją, że babcia zawsze powtarzała, iż nie doczeka I Komunii św. najstarszego, później kolejnego, a już najmłodszy jest w zerówce. Kuba wyraził nadzieję, że może jeszcze jakiego wesela doczeka... – opowiada córka jubilatki i dodaje: – Babcia ich zawsze pyta, czy byli w kościele, i zachęca, aby się modlili i uczyli.
Serdeczności
Z okazji jubileuszu stulatkę odwiedzili burmistrz Brzeska Tomasz Latocha, zastępca kierownika USC Jarosław Pasierb oraz sołtys Jadownik Jarosław Sorys. Wraz z życzeniami przekazali listy gratulacyjne od premiera RP Mateusza Morawieckiego i wojewody małopolskiego Łukasza Kmity. – Mama zawsze była dla ludzi dobra, szczera, życzliwa, chętna do pomocy – podkreśla Teresa Leś i dodaje: – Z młodszą siostrą żyje pod jednym dachem od lat i nie pamiętam kłótni, a dawniej mieliśmy nawet wspólną kuchnię. Przy okazji setnych urodzin mamy zauważyłam, że wszyscy odnoszą się do niej z wielką serdecznością, sympatią.
Na pytanie, czego nauczyła się od mamy, moja rozmówczyni stwierdza: – Tak jak mama lubię pracować. Gdy ktoś mi mówi, że przecież nie muszę, to odpowiadam, owszem, to prawda, ale tak mnie nauczyli.