O kim mowa? O pochodzącej z naszej diecezji, z parafii Miłosierdzia Bożego w Głogowie rodzinie Kulów. Małżonkowie Marcin i Zofia oraz ich siedmioro dzieci: Szymon, Szczepan, Dawid, Józef, Estera, Maksymilian i Błażej należą do Drogi Neokatechumenalnej i w 2017 r. podjęli decyzję, aby wyjechać na misje i zaangażować się w życie parafii, pomagając ks. proboszczowi Bogdanowi Kałęckiemu. Jak zaznaczają, to wszystko czynią na chwałę Pana Boga. Nie chcą żadnych zasług przypisywać sobie. Patrząc na przezwyciężenie wielu trudności, są przekonani, że jest to dzieło samego Pana Boga.
To, że trafili tak daleko – na Syberię – to wynik losowania, którego dokonuje się wtedy, kiedy konkretne rodziny są już gotowe do podjęcia posługi misyjnej. – Losowanie odbywa się we Włoszech, w Porto San Giorgio, gdzie znajduje się Międzynarodowe Centrum Drogi Neokatechumenalnej. Z jednego pojemnika losuje się miejsce, a z drugiego nazwisko rodziny – wyjaśnia Zofia. – Dzieci modliły się o dobre misje dla nas. Kiedy usłyszeliśmy, że trafiamy na Syberię, nasze dzieci bardzo się ucieszyły, myśląc o sportach zimowych, które można tam uprawiać – dodaje.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Posługa rodziny Kulów w Barnauł polega m.in. na prowadzeniu w kościele katechez dla dorosłych i dzieci czy organizowaniu konwiwencji, agap i skrótacji we wspólnocie Neokatechumentatu. Oprócz tego przygotowują dzieci do przeżywania świąt, organizują jasełka i inne wydarzenia religijne, a także sprzątają kościół czy odśnieżają plac, bo na terenach Ałtaju śnieg utrzymuje się nawet przez pół roku.
– Pamiętam, jak na samym początku po przyjeździe głosiliśmy już pierwsze katechezy, a musieliśmy robić to w języku rosyjskim, którego dopiero się uczyliśmy. Zarówno wtedy, jak i na każdym kroku widać, że to Pan Bóg działa i my nie możemy się oprzeć na samych sobie. To, że przeżyliśmy wiele różnych trudności i funkcjonujemy tam, jest tylko wolą Pana Boga – stwierdza Zofia Kula. Nieraz doświadczyli wielu upokorzeń. Problemy z załatwieniem spraw w rosyjskich urzędach, początkowe trudności językowe, konieczność wyjazdów co kwartał do innego kraju, by zdobyć kolejne wizy. To tylko część z całej listy trudności, które są częścią codziennego życia. Nie można zapomnieć, że zima w Barnauł jest bardzo sroga, a temperatura czasami dochodzi nawet do minus czterdziestu stopni.
– Ja to się śmieję, że Pan Bóg nas wysłał, żeby przede wszystkim nas nawrócić. Znoszenie licznych upokorzeń, konieczność milczenia czy przyjmowanie tego, z czym się nie zgadzamy, są najlepszym dowodem, że to wola Pana Boga. W tym wszystkim jednoczy nas ze sobą jako małżonków – dodaje Zofia.
We wrześniu całą rodziną udali się do bpa Tadeusza Lityńskiego i bpa Adriana Puta, aby otrzymać pasterskie błogosławieństwo i podzielić się doświadczeniami z misyjnej posługi.